Znakomity czas Sinnera pod wodzą Cahilla

/ Piotr Rutkowski , źródło: tennis365.com, oprac. własne, foto: AFP

Jannik Sinner (4. ATP) od momentu rozpoczęcia współpracy z Darrenem Cahillem, czyli od Wimbledonu 2022, zdobył 6470 punktów. Więcej zgromadzili tylko Novak Dżoković, Carlos Alcaraz i Daniił Miedwiediew. Przyjrzyjmy się bliżej ostatnim dokonaniom Włocha.

Cahill w czerwcu 2022 roku dołączył do Włocha Simone Vagnozziego, który jest trenerem Sinnera od czasu rozstania się z wieloletnim trenerem Riccardo Piattim w lutym 2022 roku. Uznany australijski szkoleniowiec prowadził wcześniej m.in. Andre Agassiego, Lleytona Hewitta, Simonę Halep czy Anę Ivanović. Z pierwszą trójką zdobywał Wielkiego Szlema.

Aktualny podopieczny półfinalisty US Open z 1988 roku wygrał w tym sezonie cztery turnieje, czyli tyle co dwa lata wcześniej, ale po raz pierwszy okazał się najlepszy w turnieju Masters 1000. Do pełni szczęścia brakuje mu jedynie wielkoszlemowego triumfu. Do tej pory najdalej był w półfinale.

Za kadencji Cahilla 22-latek z Innichen zdobył w sumie 6470 punktów. W tym okresie odniósł 76 zwycięstw i poniósł tylko 21 porażek. Doszedł do siedmiu finałów, z których pięć zakończyło się jego triumfem. Warto przy tym wspomnieć, że w obecnym sezonie na trzynaście meczów z tenisistami z TOP 10 wygrał aż osiem.

Wyniki Sinnera za kadencji Cahilla*

– Zwycięstwo (x5): Umag 2022, Montpellier 2023, Toronto 2023, Pekin 2023, Wiedeń 2023

– Finał (x2): Rotterdam 2023, Miami 2023

– Półfinał (x4): Sofia 2022, Indian Wells 2023, Monte Carlo 2023, Wimbledon 2023

– Ćwierćfinał (x7): Wimbledon 2022, US Open 2022, Wiedeń 2022, Adelajda 1 2023, Barcelona 2023, 's-Hertogenbosch 2023, Halle 2023

*ćwierćfinały, półfinały, finały i tytuły od Wimbledonu 2022 do Masters 1000 w Paryżu 2023

Kolejnym turniejem z udziałem tenisisty z Italii będzie Nitto ATP Finals w Turynie (12-19 listopada). Sinner zagra tam po raz pierwszy w karierze.

 

 

Problematyczny powrót Nadala do gry

/ Izabela Modrzewska , źródło: tennishead.net/oprac.własne, foto: AFP

Toni Nadal potwierdził, że jego bratanek jest na dobrej drodze do powrotu na kort podczas Australian Open, jednak pojawiła się kolejna przeszkoda. 

Ostatnim turniejem hiszpańskiego tenisisty w tym sezonie był australijski szlem. Z powodu urazu mięśnia biodrowo-lędźwiowego musiał zrezygnować z dalszych występów. Podczas ostatniego wywiadu zasugerował, że przyszły rok może być jego ostatnim w tenisowej karierze. Jego wujek i były trener ma nadzieję, że Hiszpan wróci do gry już w najbliższym czasie.

Wierzę, że powróci na Australian Open. Oczywiście mój bratanek chce być bardzo ostrożny, co jest konieczne. Każdego dnia jest coraz lepiej. Ta kontuzja ciągnie się już od dawna, ale jest jak jest – przyznaje w rozmowie z hiszpańskim radiem Onda Cero.

Oprócz problemów zdrowotnych, Nadal może mieć problem z rankingiem. W tym momencie zajmuje 240 miejsce co oznacza, że aby wystąpić podczas turnieju w Australii, potrzebowałby dzikiej karty. Nie byłby też rozstawiony przez co mógłby trafić na mocnego rywala już w pierwszej rundzie.

Jest on świadomy tego, jak skomplikowana jest jego sytuacja. Jeśli pojawi się w Australii, nie będzie mu łatwo rywalizować z kolejnym problemem. Nie będzie rozstawiony więc być może musiałby zmierzyć się z topowym zawodnikiem. Kiedy Rafa gra na turnieju wielkoszlemowym, zazwyczaj trafia na słabszego przeciwnika co pozwala mu nabrać tempa i stać się zagrożeniem od ćwierćfinałów wzwyż – podkreśla hiszpański szkoleniowiec.

W zeszłym miesiącu, szef Australian Open, Craig Tiley oświadczył w programie Today Show, że Nadal na pewno powróci na ich turniej. Sam Hiszpan odniósł się do tego na platformie X pisząc na swoim profilu, że jest duże „wotum zaufania”.

Paryż. Dżoković złamał Rublowa, Dimitrow ponownie w finale

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Novak Dżoković i Grigor Dimitrow powalczą w niedzielnym finale turnieju ATP 1000 w Paryżu. Zarówno Serb jak i Bułgar musieli rozegrać trzysetowe pojedynki, aby zapewnić sobie miejsce w pojedynku o tytuł mistrzowski.

Lider rankingu to sześciokrotny mistrz paryskiego tysięcznika. Ostatni raz zdobycie tytułu mistrzowskiego świętował przed dwoma laty, gdy w meczu finałowym uporał się z Daniiłem Miedwiediewem. Przed rokiem Serb ponownie wystąpił w finale, ale tym razem musiał uznać wyższość Holgera Rune.

W tym roku obaj panowie spotkali się w 1/4 finału i rekordzista w liczbie wielkoszlemowych triumfów udanie zrewanżował się rywalowi za zeszłoroczną porażkę. Jednak potrzebował na to trzech setów. Również na pełnym dystansie odbył się sobotni półfinał w którym rywalem najwyżej rozstawionego tenisisty był Andriej Rublow. W piątym pojedynku między oboma panami czwarte zwycięstwo odniósł ten bardziej utytułowany. I był to jeden z bardziej zaciętych pojedynków obu panów.

Jak mówi stare tenisowe porzekadło – jeżeli chcesz wygrać gema przy serwisie rywala, najłatwiej jest tego dokonać na początku spotkania. I właśnie pierwsze dwa gemy zakończyły się wygraną tenisistów odbierających serwis. Kolejnego „breaka” Dżoković dołożył w dwunastym gemie i już tylko set go dzielił od kolejnego paryskiego finału. Jednak w drugim secie każdy z zawodników pilnował swego serwisu i losy tej części spotkania rozstrzygnął tie-break. W nim lepiej zaprezentował się moskwianin. Od stanu 3-2 wygrał on cztery z pięciu rozegranych akcji i doprowadził do wyrównania stanu meczu.

W decydującej odsłonie „breaków” było co na lekarstwo. I miał je jedynie sześciokrotny mistrz. Co Serbowi nie udało się w czwartym gemie, dokonał przy swym prowadzeniu 6:5 i za pierwszą piłką meczową zakończył spotkanie.

Rywalem sześciokrotnego mistrza imprezy w niedzielnym finale będzie Grigor Dimitrow. Bułgar w pierwszym półfinale uporał się ze Stefanosem Tsitsipasem. Chociaż to Grek wydawał się być faworytem. Biorąc pod uwagę pozycje w rankingu oraz bilans bezpośrednich spotkań obu panów. W siedmiu meczach jakie były udziałem obu zawodników sześciokrotnie zwycięsko z kortu schodził tenisista z Hellady.

Pierwszego seta „z przytupem” rozpoczął zawodnik z Sofii, który wypracowanej przewagi 3:0 nie oddał już do końca i wygrał tę część spotkania 6:3. W drugim secie żaden z panów nie przegrał swego gema serwisowego i losy tej części pojedynku rozstrzygnął tie-break, w którym Grek przegrał tylko jedną akcje. Podobnie rzecz się miała w decydującej odsłonie. Również żaden z zawodników nie zdołał wygrać gema, będąc w roli returnującego. Losy awansu do finału rozstrzygnął tie-break, którego lepiej rozegrał Bułgar. Pięć wygranych akcji z rzędu sprawiły, że to zawodnik z Sofii ostatecznie wygrał spotkanie i po sześciu latach ponownie wystąpi w finale turnieju ATP 1000. Poprzednio ta sztuka udała się Bułgarowi w 2017 roku w Cincinnati. Wówczas w meczu finałowym pokonał Nicka Kyrgiosa.

Niedzielny finał będzie trzynastym spotkaniem między Novakiem Dżokoviciem i Grigorem Dimitrowem. Bilans jest zdecydowanie korzystniejszy dla lidera rankingu ATP, który jedyną porażkę z Bułgarem odniósł podczas turnieju ATP Masters 1000 w Madrycie w 2013 roku.


Wyniki

Półfinały:

Novak Dżoković (Serbia, 1) – Andriej Rublow (5) 5:7, 7:6(3), 7:5

Grigor Dimitrow (Bułgaria) – Stefanos Tsitsipas (Grecja, 7) 6:3, 6:7(1), 7:6(3)

TE Junior Masters. Barbara Kostecka powalczy w niedzielnym finale

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.twitter.com, foto: Olga Pietrzak/PZT

Bardzo dobrze na kortach Monte Carlo Country Club radzi sobie Barbara Kostecka. Polska młodziczka rywalizuje w kończącym sezon turnieju i w niedzielę powalczy w finale tej imprezy.

Nie tylko Iga Świątek rywalizuje obecnie w kończącym sezon turnieju. Podczas, gdy najlepsza polska tenisistka jest już tylko o krok od niedzielnego finału imprezy rozgrywanej w Cancun z którego rywalizację relacjonuje między innymi była polska tenisistka – Joanna Sakowicz-Kostecka – pewna udziału w meczu o tytuł monakijskiej imprezy jest niemal dziesięć lat młodsza Barbara Kostecka, córka ekspertki relacjonującej wydarzenia z Meksyku.

Krakowianka, która do imprezy dostała się po tym, gdy z rywalizacji wycofała się Brytyjka Hollie Smart, bez porażki przebrnęła fazę grupową mastersa. Po tym jak nasza młoda tenisistka uporała się w pierwszym meczu z Czeszką Sarą Oliverusovą 6:4, 6:1 a w drugim pojedynku okazała sie lepsza od Giuli Safiny Popy (mecz zakończony wynikiem 6:4, 6:2) w sobotnim meczu decydującym o awansie do finału uporała się z uporała się z Niemką Taminą Kocht. Spotkanie zakończyło się wynikiem 6:3, 3:6, 7:5 dla Polki.

Rywalką naszej zawodniczki w niedzielnym finale będzie Jana Kovackova. Czeszka w fazie grupowej uporała się między innymi z inną Polką, która występowała w Monte Carlo – Oliwią Sybicką.

World Tennis League. Iga Świątek i Hubert Hurkacz w jednej drużynie

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Hubert Hurkacz i Iga Świątek to dwojeie uczestników drugiej edycji World Tennis League. Impreza zostanie rozegrana w dniach 21-24 grudnia w Abu Zabi. Już wiemy w jakiej drużynie i z kim wystąpią najlepsi polscy tenisiści.

Iga Świątek rywalizuje w meksykańskim Cancun w kończącym sezon WTA Finals. Z kolei Hubert Hurkacz szykuje się do wyprawy do Turynu. Tam od 12 listopada ruszy kończąca sezon w rywalizacji mężczyzn ATP Finals. Drugi rok z rzędu wrocławianin będzie rezerwowym w turyńskiej Pala Alpitour. Zatem polski półfinalista Wimbledonu 2021 oraz czterokrotna mistrzyni wielkoszlemowa nie skończyli jeszcze rywalizacji w tym sezonie. Jednak już wiedzą, gdzie rozegrają pierwsze mecze w ramach przygotowań do nadchodzącego sezonu.

Organizatorzy już ogłosili składy czterech drużyn, które będą rywalizować w tegorocznej edycji World Tennis League. I tym oto sposobem biało-czerwoni znaleźli się wspólnie w drużynie Jastrzębi. Skład zespołu, który przed rokiem triumfował uzupełniają Caroline Garcia oraz Casper Ruud.

W barwach drużyny Kań, czyli zeszłorocznych finalistów w tegorocznej edycji wystąpią Aryna Sabalenka i Paula Badosa wśród pań oraz Stefanos Tsitsipas i Grigor Dimitrow u panów. Drużynę Sokołów stworzą: Jelena Rybakina, Leylah Fernandez, Taylor Fritz oraz Frances Tiafoe, a grono uczestników uzupełnią Orły w barwach których zagrają Sofia Kenin, Daniił Miedwiediew, Andriej Rublow oraz tenisistka, która zastąpi Belindę Bencic. Belgijki nie zobaczymy w związku z informacją o ciąży jaką przekazała przed kilkoma dniami.

 

Trzy półfinalistki jednego dnia czyli na korcie jak w kalejdoskopie

/ Adam Romer , źródło: Korespondencja z Cancun, foto: AFP

Korespondencja z Cancun, Adam Romer

 

Aż trzy półfinalistki zostały wyłonione w piątkowych meczach. Trwało to długo, bo głównym bohaterem piątkowego popołudnia i wieczoru był wiatr, a wspierał go mocno powracający deszcz.

 

Od początku dnia wiało solidnie. Dla nieprzyzwyczajonych do takich widoków turystów fale na plaży w Cancun mogły robić wrażenie, ale tenisistkom i ich sztabom wcale nie było do śmiechu. Kort, którego budowa wywołała tyle kontrowersji usytuowany jest bowiem zaledwie 200 metrów w linii prostej od linii brzegowej. Wprawdzie od plaży oddziela go kompleks hotelowy, ale granie w takich warunkach nie ma wiele wspólnego z poważnym, wyczynowym tenisem.

Widać to było we wszystkich piątkowych meczach. Wszystkie zawodniczki zmagały się z potężnymi podmuchami wiatru, który do tego wirował i kręcił w niecce kortu. Piłka raz stawała, innym znowu razem skręcała niespodziewanie.

Raz wpadała niespodziewania w kort, innym znów fruwała daleko poza białe linie okalające kort.

Każda kolejna z tenisistek grających w piątek tego doświadczyła. Aryna Sabalenka seryjnie robiła podwójne błędy serwisowe – na pomeczowej konferencji prasowej śmiała się tylko „Co to jest 15 podwójnych błędów? To prawie nic”.

Coco Gauff również miała kłopoty z serwisem, a Marketa Vondrousova z wolejem. Niekiedy zdawało się, że im prostsza, wolniejsza piłka, tym więcej kłopotu sprawiała zawodniczce.

Jak zauważyła Daria Abramowicz, dziś psycholog Igi Świątek, a w przeszłości żeglarka, wiało z siłą do 30 węzłów, czyli… solidnie. Wiatr grał w piątek zdecydowanie pierwsze skrzypce w Cancun.

 

Nie była to jedyna przeciwność losu z jaką mierzyły się tenisistki na korcie „Estadio Paradisus”, jak szumnie nazwano wzniesiony na przyhotelowym polu golfowym kort centralny.

– Ten kort ma takie fale. Zależy gdzie trafisz, to piłka leci w górę lub odbija się płasko – tłumaczyła Iga Świątek w odpowiedzi na pytanie jednego z dziennikarzy o serwis Ons Jabeur.

Przyznała też, że nie pamięta czy zdarzyło jej się kiedykolwiek serwisem trafić poza obrys kortu, nawet obok korytarza deblowego.

Koniec końców nie miało to żadnego znaczenia, bo Polka zdecydowanie lepiej poradziła sobie z dostosowaniem do panujących na Jukatanie warunków.

W efekcie gładko pokonała Jabeur i w meczu, na który wszyscy czekamy zmierzy się w półfinale z Aryną Sabalenką.

– Dla mnie nie ma to znaczenia czy to półfinał czy finał. Jeśli chcę wygrać turniej, a chcę, to muszę okazać się lepsza od wszystkich rywalek – wyjaśniła polska tenisistka.

– Tak, bardzo się cieszę na mecz z Igą. Chciałam z nią zagrać, to będzie dla mnie bardzo ekscytujące wydarzenie – mówiła za to Sabalenka na swojej konferencji.

Mecz o prawo zasiadania na fotelu liderki rankingu już w sobotę, choć Aryna ciągle ma minimalną przewagę nad Igą, bo nawet w razie porażki, może jeszcze liczyć na przegraną Polki w meczu finałowym.

Jednak pytanie, które zadają sobie wszyscy, jest czy w sobotę uda się rozegrać jakieś spotkania. Prognoza pogody jest fatalna.

Ale trzeba być dobrej myśli. W końcu jesteśmy nad morzem i pogoda zmienia się tu, jak w kalejdoskopie.

 

W sobotę, w półfinałach zagrają od 17.00 czasu miejscowego Jessica Pegula z Coco Gauff, a nie przed 18.00 Iga Światek z Aryną Sabalenką.

 

Partnerem relacji medialnych z WTA Finals w Cancun są:

 

#HEADTennis

@eFortuna


Wyniki

Wyniki piątkowych meczów:

Grupa Bacalar:

Aryna Sabalenka (1) – Jelena Rybakina (Kazachstan, 4) 6:2, 3:6, 6:3.

Grupa Chetumal:

Coco Gauff (USA, 3) – Marketa Vondrousova (Czechy, 7) 5:7, 7:6(4), 6:3;

Iga Świątek (Polska, 2) – Ons Jabeur (Tunezja, 6) 6:1, 6:2.

Paryż. Udany rewanż Dżokovicia, uczestnicy ATP Finals w komplecie

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Poznaliśmy komplet półfinalistów turnieju ATP 1000 rozgrywanego w Paryżu. Wyniki spotkań ćwierćfinałowych rozstrzygnęły również o tym kto ostatecznie poleci na kończący sezon turnieju ATP Finals, który 12 listopada rusza w Turynie.

W stolicy Francji w tym tygodniu rywalizacja toczy się nie tylko o końcowy triumf w ostatnim w sezonie tysięczniku, ale również o pozostałe miejsca w turnieju dla ośmiu najlepszych singlistów 2023 roku. Ostatnimi, którzy uzupełnili grono uczestników imprezy, która już za niespełna 10 dni zostanie rozegrana na Półwyspie Apenińskim zostali Alexander Zverev oraz Holger Rune.

W piątkowych meczach ćwierćfinałowych doszło do powtórki zeszłorocznego finału paryskiego turnieju. Przed dwunastoma miesiącami w meczu o tytuł spotkali się Novak Dżoković oraz Holger Rune. Mecz w trzech setach zwycięstwem zakończył Norweg. Tym razem lider rankingu zrewanżował się zawodnikowi z północy Europy. Dzień wcześniej rekordzista w liczbie wielkoszlemowych triumfów tenisista borykał się z problemami żołądkowymi, ale uporał się z Tallonem Grieksporem. Dzień później już w pełni sił belgradczyk po spotkaniu na pełnym dystansie uporał się z rozstawionym z numerem szóstym rywalem.

W premierowej partii żadnemu z zawodników nie udało się wypracować ani jednej szansy na przełamanie przeciwnika niemal przez cały czas trwania tej części meczu. Tym, który wypracował sobie „breaka” był Serb, który jedyną okazję na przełamanie zamienił na wykorzystaną piłkę setową. W drugiej partii każdy z tenisistów po razie wygrał gema w roli odbierającego serwis. W dziesiątym gemie najlepszy tenisista świata wypracował sobie piłkę meczową, którą zdołał obronić Rune i panowie musieli rozegrać tie-breaka. W tym obrońca tytułu szybko wyszedł na prowadzenie 5-1, aby ostatecznie doprowadzić do decydującej odsłony.

W tej lepiej zaprezentował się zeszłoroczny finalista paryskiego turnieju, którego przełamanie na 2:1 okazało się kluczowym dla losów całego spotkania. I ostatecznie to Novak Dżoković wystąpi w sobotnim półfinale. A jego rywalem będzie Andriej Rublow. Tenisista z Moskwy w ostatnim z ćwierćfinałów uporał się z Alexem de Minaurem. Australijczyk, który miał nadzieje na zajęcie jednego z wolnych miejsc w ATP Finals nie zdołał odnieść w piątek zwycięstwa, a tym samym pożegnał się z marzeniami o udziale w imprezie, która za niewiele ponad tydzień ruszy w Turynie.

Drugą parę półfinałową tworzą Grigor Dimitrow oraz Stefanos Tsitsipas. Bułgar po raz czwarty okazał się lepszy od Huberta Hurkacza. Z kolei Grek, któremu awans do 1/4 finału zapewnił bilet do Turynu, w jedynym dwusetowym ćwierćfinale pokonał innego pretendenta do ATP Finals – Karena Chaczanowa.


Wyniki

Ćwierćfinały:

Novak Dżoković (Serbia, 1) – Holger Rune (Norwegia, 6) 7:5, 6:7(3), 6:4

Andriej Rublow (5) – Alex de Minaur (Australia, 13) 4:6, 6:3, 6:1

Stefanos Tsitsipas (Grecja, 7) – Karen Chaczanow (16) 6:3, 6:4

Hubert Hurkacz (Polska, 11) – Grigor Dimitrow (Bułgaria)

WTA Finals. Zwycięska batalia Coco Gauff

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Coco Gauff to druga obok Igi Świątek tenisistka, która z grupy Chetumal awansowała do sobotniego półfinału WTA Finals. 

Przed ostatnią kolejką spotkań drugiej grupy meksykańskiego turnieju każda z zawodniczek miała szanse by znaleźć się w gronie najlepszych czterech zawodniczek. Nawet Marketa Vondrousovą, która w meczu z Igą Świątek i Coco Gauff nie ugrała nawet seta.

W piątkowy wieczór meksykańskiego czasu warunki na korcie centralnym dyktowała pogoda. Już po kilku minutach panie musiały opuścić kort z powodu opadów deszczu. Jednak nim to nastąpiło, tegoroczna mistrzyni US Open zdołała już przegrać swego gema serwisowego. Gdy panie wróciły do gry po blisko trzech kwadransach przerwy, doszło do kolejnego przełamania i tenisistka zza naszej południowej granicy prowadziła już 3:0. Aby przegrać trzy gemy z rzędu i pozwolić rywalce na doprowadzenie do stanu 3:3.

To nie był koniec niemocy tenisistek serwujących. Tą, której udało się opanować swe podanie była Vondrousova. Czeszka od stanu 4:4 wygrała trzy z czterech rozegranych gemów i była krok bliżej wygrania całego meczu. Wygrana partia otwarcia przez Czeszkę miała jeszcze jedno znaczenie, tym razem dla Igi Świątek. A mianowicie jeszcze nim Polka wyszła na kort, już wiedziała, że awans do 1/2 finału ma w kieszeni.

Po kolejnych dwóch gemach przegranych przez serwujące, panie udały się na trzecią tego dnia przerwę spowodowaną przez deszcz. Gdy panie ponownie wznowiły grę, lepiej prezentowała się Gauff, która wyszła na prowadzenie 3:1, a następnie 5:2. Jednak to nie był koniec emocji w tej części meczu, bo mistrzyni Wimbledonu z 2022 roku wygrała cztery kolejne gemy i serwowała na mecz. Jednak kolejne przełamanie sprawiło, że losy drugiej partii rozstrzygnął tie-break. W nim Gauff wypracowała sobie przewagę trzech punktów, którą zdołała utrzymać do końca.

Mozna by rzec, że decydująca partia była najspokojniejszą. Dwa przełamania serwisu, które wykorzystała tenisistka zza Oceanu dały jej końcowy triumf i awans do sobotniego półfinału. W nim zmierzy się ze swą rodaczką Jessicą Pegulą. Będzie to czwarte spotkanie obu tenisistek i szansa dla młodszej z Amerykanek na wyrównanie stanu rywalizacji.


Wyniki

Grupa Chetumal:

Coco Gauff (USA) – Marketa Vondrousova (Czechy) 5:7, 7:6(4), 6:3

WTA Finals. Iga Świątek z kompletem zwycięstwem kończy fazę grupową!

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Iga Świątek pokonała Ons Jabeur 6:1, 6:2 i z kompletem zwycięstw zakończyła fazę grupową rywalizacji podczas turnieju WTA Finals. W meczu o awans do finału kończącego sezon turnieju polska tenisistka zmierzy się z Aryną Sabalenką!

Po losowaniu grup turnieju w Cancun kibice z optymizmem patrzyli na szanse awansu do 1/2 finału polskiej tenisistki. W pierwszych trzech meczach raszynianka zmierzyła się z tenisistkami z którymi miała zdecydowanie korzystny bilans spotkań. I przewidywania się sprawdziły.

Po tym jak w poprzednich dniach czterokrotna mistrzyni wielkoszlemowa pokonała bez straty seta Marketę Vondrousovą oraz Coco Gauff, w piątkowym spotkaniu kończącym rywalizację w grupie Chetumal uporała się w dwóch setach z Ons Jabeur.

Początkowo panie miały wyjść na kort nie przed północą. Jednak opady deszczu, a także zacięty mecz między Coco Gauff i Marketą Vondrousovą sprawiły, że nim Polka i Tunezyjka wyszły na kort minęło kilka godzin po północy polskiego czasu.

Początek spotkania był niezwykle trudny dla zawodniczek, które musiały kilka razy przerywać grę z powodu opadów deszczu. Jednak nie schodziły z kortu. Gdy pogoda się ustabilizowała, Iga Świątek przystąpiła do realizacji celu, którym było odniesienie trzeciego zwycięstwa w fazie grupowej. Co prawda Polka musiała bronić się przed stratą serwisu. Ta sztuka jej się udało, a następnie na tablicy wyników pojawił się rezultat 4:1. A kilka minut później Polka za pierwszą piłką setową zakończyła premierową partię.

Początek drugiej odsłony to koncert przełamań. Pierwszą, której udało się wygrać gema przy swoim podaniu okazała się Świątek. Polka najpierw wyszła na prowadzenie 3:1, a następnie 5:2. W ósmym gemie drugiego seta nasza najlepsza tenisistka nie oddała rywalce nawet punktu i po 69 minutach mogła się cieszyć z końcowego zwycięstwa.

W sobotnim półfinale dojdzie do meczu, który można nazwać przedwczesnym finałem. Iga Światek o awans do finału zmierzy się z Aryną Sabalenką. Panie na kort wyjdą nie przed północą polskiego czasu.

 


Wyniki

Grupa Chetumal:

Iga Świątek (Polska, 1) – Ons Jabeur (Tunezja) 6:1, 6:2