WTA Finals. Sabalenka dołączyła do Peguli

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Aryna Sabalenka pokonała Jelenę Rybakinę w ostatnim meczu grupy Bacalar i zapewniła sobie miejsce w półfinale WTA Finals 2023. Liderka rankingu oraz czwarta rakieta świata musiały na kort wychodzić dwukrotnie. 

Pogoda nie jest sprzymierzeńcem organizatorów tegorocznego turnieju kończącego sezon 2023. Najpierw w czwartek tenisistka z Mińska oraz zawodniczka urodzona w Moskwie musiały poczekać nim opady deszczu ustaną by mogły rozpocząć spotkanie, które decydowało o tym kto obok Jessici Peguli awansuje do 1/2 finału.

Gdy już panie przystąpiły do gry, spotkanie zostało przerwane z powodu niesprzyjającej aury, gdy po przegraniu partii otwarcia mistrzyni Wimbledonu z 2022 roku prowadziła 5:3 i miała serwować, aby zakończyć drugiego seta.

Panie ponownie na kort wyszły o 15. czasu miejscowego. Czego nie udało się dokonać w czwarte, Rybakina zrobiła w piątek, doprowadzając do decydującej odsłonie. Tą rozpoczął niezwykle długi gem przy podaniu Sabalenki. Po rozegraniu 24 punktów panie mogły zmienić strony kortu. Po chwili Białorusinka miała okazje, aby uzyskać przewagę przełamania. Rywalka zdołała wyjść z opresji obronną ręką.

Jednak co nie udało się w drugim gemie, turniejowa „jedynka” dokonała przy swym prowadzeniu 2:1 i po chwili na tablicy wyników widniał rezultat 3:1 w trzeciej partii meczu. Był to pierwszy z trzech gemów z rzędu, które zapisały na swe konto zawodniczki odbierające. Tą, która przełamała serwisową niemoc była Sabalenka. To pozwoliło jej wyjść na prowadzenie 5:2. Co prawda Rybakina jeszcze wygrała gema przy swym serwisie. W dziewiątym gemie miała pięć szans na odrobienie strat, ale ostatecznie za czwartą piłką meczową to mistrzyni Australian Open 2023 zakończyła spotkanie. I mogła się cieszyć z awansu do 1/2 finału WTA Finals.

 


Wyniki

Grupa Bacalar:

Aryna Sabalenka (1) – Jelena Rybakina (Kazachstan, 4) 6:2, 3:6, 6:3

Paryż. Dimitrow górą, Hurkacz tylko rezerwowym w ATP Finals

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

Hubert Hurkacz nie zdołał awansować do najlepszej ósemki sezonu. Porażka w ćwierćfinale w Paryżu przekreśliła szanse Polaka na to osiągnięcie. W meczu z Grigorem Dimitrowem wrocławianin szczególnie słabo zaczął.

To był czwarty mecz Huberta Hurkacza z Grigorem Dimitrowem i jak dotąd Polak niestety nie może znaleźć recepty na Bułgara. Dwa lata temu i przed rokiem również spotykali się w ćwierćfinałach „mastersów”. Kolejno w Indian Wells i Monte Carlo Dimitrow wygrywał w trzech setach. W tym sezonie mierzyli się w Rotterdamie i tam zawodnik z Bałkanów wygrał po dwóch tiebreakach.

Piątkowy mecz bardzo źle się rozpoczął dla Polaka. Już w drugim gemie stracił serwis i choć stratę mógł po chwili odrobić, to rywal się wybronił i w dalszej części seta nie oddawał inicjatywy. W efekcie wrocławianin wygrał zaledwie jednego gema. Wydawało się, że z Hurkacza wychodziło zmęczenie ostatnimi intensywnymi tygodniami.

A jednak w drugiej partii znalazł w sobie nowe pokłady energii. Odnalazł swój znakomity serwis, który w pierwszym secie mocno go zawodził. Unikał zagrożenia ze strony Bułgara, choć długo nie mógł dobrać mu się do skóry przy returnie. W końcówce tej części meczu Dimitrowa złapał jednak kryzys. Hurkacz znakomicie tę słabszą dyspozycję rywala wykorzystał. Wywalczył dwie piłki setowe na 6:4. Wystarczyła jedna. Nadzieje na awans do ATP Finals wciąż były żywe.

Na początku decydującej partii wydawało się, że kryzys Bułgara trwa. Niestety Hurkacz nie zdołał tego przypieczętować breakiem. Tymczasem rywal stopniowo powracał do pełni sił i nagle znów grał tak dobrze, jak na początku spotkania. Dzięki temu przełamał na 4:3. Ambitnie walczący Polak szukał swoich szans na odwrócenie losów tego spotkania, ale nie udało się. Dimitrow wygrał 6:4 i to on zagra o finał w Paryżu.

Hurkacz tym samym stracił szansę na znalezienie się w gronie ośmiu najlepszych zawodników sezonu. O ile nikt się nie wycofa, na ATP Finals do Turynu pojedzie jako pierwszy rezerwowy. Warto jednak mieć na uwadze, że w ostatnich dniach niepewne jest zdrowie Carlosa Alcaraza i Novaka Dżokovicia.


Wyniki

Grigor Dimitrow (Bułgaria) – Hubert Hurkacz (Polska, 11) 6:1, 4:6, 6:4

Belinda Bencić i jej partner oczekują pierwszego dziecka

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.tennisworldusa.org/własne, foto: AFP

Belinda Bencić nie występowała ostatnio na światowych kortach. W poście zamieszczonym w mediach społecznościowych Szwajcarka zdradziła przyczynę swojej absencji. Tenisistka i jej partner Martin Hromkovic oczekują swojego pierwszego dziecka.

Przypomnijmy, że swój ostatni mecz Belinda rozegrała w pierwszej rundzie zawodów w San Diego. 26-latka uległa tam Aliaksandrze Sasnowicz, a potem wycofała się z turnieju WTA 1000 w Guadalajarze. W tamtym momencie spekulowano, że przyczyną przerwy w grze zawodniczki może być ostre zatrucie pokarmowe. Bencić opuściła jednak całą część sezonu, rozgrywaną w Azji, a teraz wiadomo, że nie będzie występować także w pierwszej połowie przyszłego roku. Jak się okazało za jej nieobecnością stoi ciąża.

Przyszli rodzice podzielili się radosnymi wieściami w Internecie.

W obecnym sezonie Belinda Bencić osiągnęła kilka dobrych rezultatów. Szwajcarka wygrała zawody w Abu Dhabi i Adelajdzie oraz była w finale w Charleston. W związku z macierzyństwem tenisistka nie będzie mogła wziąć udziału w wielu turniejach, w tym w Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu.

Hubert Hurkacz z najlepszym wynikiem od czterech lat

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Hubert Hurkacz w piątek powalczy w 1/4 finału turnieju ATP 1000 w Paryżu. Głównym celem wrocławianina na jeden z ostatnich turniejów w tym roku jest zapewnienie sobie miejsca w kończącym rok turnieju ATP Finals. Tym co może pomóc Polakowi w odniesieniu zwycięstw dających przepustkę do Turynu jest serwis.

Hubert Hurkacz w czwartek rozprawił się z Francisem Cerundolo i zapewnił sobie miejsce wśród ośmiu najlepszych singlistów paryskiego tysięcznika. Dzień wcześniej półfinalista Wimbledonu 2021 uporał się Roberto Baustistą. Podczas meczu z Hiszpanem nasz reprezentant zaserwował między innymi 19 asów serwisowych. To sprawiło, że licznik tych zagrań w statystykach Polaka w 2023 roku osiągnął liczbę czterocyfrową, czyli przekroczył 1000.

Jest to pierwszy taki wynik w męskim tenisie od 2019 roku, gdy tej sztuki dokonał John Isner. I to właśnie Amerykanin jest tenisistą, który w XXI wieku może się pochwalić największą liczbą sezonów w jakich przekroczył barierę tysiąca zaserwowanych asów serwisowych. Emerytowany już zawodnik, a w czasach kariery niejednokrotny deblowy partner Hurkacza w tym stuleciu czterocyfrową barierę serwisów nie odbioru przekroczył siedmiokrotnie. Drugi w tym zestawieniu Ivo Karlović zdołał dokonać tej sztuki czterokrotnie. Z kolei dwa razy tysiąc asów w jednym sezonie zaserwowali Kevin Anderson oraz Milos Raonić.

W piątek Hubert Hurkacz spróbuje poprawić swój wynik, a okazją do tego będzie mecz 1/4 finału przeciwko Grigorowi Dimitrowowi. Panowie wyjdą na kort centralny paryskiej AccorHotels Arena o godzinie 14:00. Będzie to pierwszy z piątkowych meczów ćwierćfinałowych.

Poznaliśmy jedną półfinalistkę

/ Adam Romer , źródło: Korespondencja z Cancun, foto: AFP

Korespondencja z Cancun, Adam Romer

 

Czwartkowe mecze zdominował wiatr i deszcz. Można powiedzieć, że tenisistki grały w przerwach między jedną mżawką a drugą. W efekcie Jessica Pegula wygrała grupę Bacalar, a drugiej półfinalistki nie udało się wyłonić.

 

Cały czwartek stał właściwie pod znakiem porywistych podmuchów wiatru oraz co i rusz przychodzących opadów. Rano, przed rozpoczęciem meczów deblowych lało mocno. Popołudniu dla odmiany co i rusz pojawiały się mżawki. Na szczęście nie były to poważne opady, ale deszcz nigdy nie jest sprzymierzeńcem tenisistów. Wyjątkowo utrudnia granie, a na kortach twardych właściwie uniemożliwia.

Jessica Pegula poradziła sobie z tymi warunkami wyjątkowo dobrze, podobnie jak ze swoją ostatnią grupową rywalką. Wygrała, podobnie jak w poprzednich dniach, w dwóch setach. To spora odmiana, bo w swoim zeszłorocznym starcie w WTA Finals nie wygrała żadnego meczu.

Może pomógł wyjątkowo intensywny sezon? Pegula jest absolutną rekordzistką w liczbie rozegranych meczów w roku 2023. Jej czwartkowy mecz z Sakkari był 75 singlowym. Do tego Amerykanka zagrała 47 debli (w czwartek jej mecz odwołano) i na dokładkę dołożyła 11 pojedynków w mikście (w United Cup, Australian Open, Roland Garros i US Open). A przecież może w Cancun jeszcze kilka meczów rozegrać.

Widać, że Amerykanka bardzo dobrze czuje się na korcie w Meksyku i jako jedna z nielicznych wręcz idealnie dostosowała się do panujących tu ekstremalnych warunków.

Czego nie można do końca powiedzieć o Jelenie Rybakinie i Arynie Sabalence. Obie tenisistki wyraźnie mordowały się z warunkami. Ponieważ na początku bardziej nie radziła sobie Kazaszka, to Białorusinka wygrywała 5:1. Wtedy przyszedł pierwszy deszcz. Drugi kilkanaście minut później.

Ostatecznie mecz wznowiono po prawie godzinnej przerwie. Sabalenka wygrała seta, dobrze zaczęła drugiego, bo od przełamania, by potem grać już tylko gorzej.

Panie z pewnymi kłopotami (nieustający wiatr i co kilkanaście minut mżawka) dociągnęły do końcówki seta. Przy prowadzeniu 5:3 dla Rybakiny spadł kolejny deszcz, na tyle poważny, że mecz przełożono na piątek.

 

W ten sposób szósty dzień WTA Finals zapowiada się na zdecydowanie najtrudniejszy dla organizatorów. Trzeba będzie rozegrać trzy mecze deblowe, dwa singlowe i dokończyć pojedynek Sabalenki z Rybakiną. A co gorsza pogoda nie zapowiada się wiele lepsza niż w czwartek.

 

W piątek ostatnie mecze mają zagrać tenisistki z grupy Chetumal. O 16.00 (22.00 czasu polskiego) zagra Coco Gauff z Marketą Vondrousovą, a nie przed 18.00 (0.00 w Polsce) na kort wyjdą Iga Świątek i Ons Jabeur.

 

 

Partnerem relacji medialnych z WTA Finals w Cancun są:

#HEADTennis

@eFortuna


Wyniki

Wyniki czwartkowych meczów w grupie Bacalar:

Jessica Pegula (USA, 5) – Maria Sakkari (Grecja, 8) 6:3, 6:2;

Aryna Sabalenka (1) – Jelena Rybakina (Kazachstan, 4) przerwany przy stanie 6:2, 3:5.

Paryż. Dżoković nieznacznie lepszy od Griekspoora

/ Kacper Roguski , źródło: własne/atp.com, foto: AFP

Novak Dżoković pokonał w trzech setach Tallona Griekspoora. Dla Serba nie było to łatwe zwycięstwo. Nieoczekiwanie pierwszy tenisista rankingu ATP musiał odrabiać straty ze stanu 0-1.

Pierwszym spotkaniem dnia na korcie centralnym był mecz Grigora Dimitrowa z Aleksandrem Bublikiem. Bułgar zaprezentował się z doskonałej strony od początku do końca kontrolując przebieg rywalizacji. 32-latek szybko narzucił swój styl gry. Kazach nie radził sobie ze slajsami rywala. Dimitrow z łatwością punktował przy siatce i unikał błędów. Były trzeci tenisista świata rankingu w meczu ćwierćfinałowym zmierzy się z Hubertem Hurkaczem. Bułgar w rywalizacji z Polakiem prowadzi 3-0.

Nadspodziewanie wyrównane okazało się starcie Novaka Dżokovicia z Tallonem Griekspoorem. W pierwszej partii Serb wypuścił z rąk prowadzenie 4:1. Holender skutecznie wykorzystywał niefrasobliwość i pasywność rozstawionego z „1” tenisisty. Od początku drugiego seta mecz się wyrównał, ale w kluczowych momentach skuteczniejszy był Dżoković. W końcówce trzeciej odsłony pojedynku doszło też do sytuacji w której Serb po przegranym gemie prosił kibiców o kontynuowanie buczenia w jego stronę. Od tego momentu 6-krotny triumfator Paris Masters nie przegrał punktu. Dżoković po pokonaniu Griekspoora zmierzy się w ćwierćfinale z Holgerem Rune. Będzie to powtórka z zeszłorocznego finału paryskiej imprezy. W 2022 roku górą był Duńczyk.

Prawo bycia zmęczonym mieli przed dzisiejszymi meczami Alexander Zverev i Jannik Sinner, którzy pomiędzy spotkaniami drugiej i trzeciej rundy mieli około 14 godzin przerwy. Z powodu zmęczenia Włoch oddał mecz walkowerem, a Niemiec stoczył bój ze Stefanosem Tsitsipasem. Spotkanie lepiej rozpoczął Grek, który na starcie przełamał mistrza olimpijskiego. To jednak nie zniechęciło Zvereva, który w ostatnim możliwym momencie odrobił straty i doprowadził do tiebreaka w którym zdecydowanie górą był tenisista z Aten. W drugiej partii gra wyglądała podobnie. Większą inicjatywę miał Tsitsipas, a Zverev nadrabiał braki wolą walki i podejmowaniem ryzyka. Ostatecznie Grek wygrał 2:0 i po raz pierwszy w tym sezonie pokonał rywala z czołowej dziesiątki rankingu ATP. 25-latek z Aten w meczu ćwierćfinałowym podejmie Karena Chaczanowa.


Wyniki

3. runda singla:

Novak Dżoković (Serbia, 1) – Tallon Griekspoor (Holandia) 4:6 7:6(2) 6:4

Alex De Minaur (Australia, 13) – Jannik Sinner (Włochy, 4) krecz Sinnera

Andriej Rublow (5) – Botic van de Zandschulp (Holandia) 6:3 6:3

Holger Rune (Dania, 6) – Daniel Altmaier (Niemcy) 6:3 6:3

Stefanos Tsitsipas (Grecja, 7) – Alexander Zverev (Niemcy, 10) 7:6(4) 6:4

Karen Chaczanow (16) – Roman Safiullin 4:6 6:4 6:2

Grigor Dimitrow (Bułgaria) – Aleksandr Bublik (Kazachstan) 6:2 6:2