Krejczikova: ona czasem mi się śni, mam nadzieję, że byłaby dumna
W sobotnim finale Wimbledonu Barbora Krejczikova w trzech setach pokonała Jasmine Paolini. Po meczu obie finalistki zapowiedziały, że nie zamierzają spoczywać na laurach.
Włoszka rozgrywa zdecydowanie najlepszy sezon w karierze. Jako pierwsza tenisistka od czasów Sereny Williams dotarła w tym samym roku do finału Roland Garros i Wimbledonu. Oba jednak przegrała i na konferencji prasowej nie do końca była w stanie ukryć zawód. – Cały czas muszę sobie przypominać, że osiągnęłam finał Wimbledonu. To wspaniała rzecz – powiedziała na konferencji prasowej trochę przygnębiona zawodniczka z Półwyspu Apenińskiego. – To niesamowity rok. Mam nadzieję, że uda mi się utrzymać ten poziom tenisa. Będę pracować, żeby zachować koncentrację. Czasem boję się, że zacznę marzyć za bardzo. Wrócę do domu i spróbuję wrócić do treningów i pozostać w rzeczywistości. Tak jak mówiłam wiele razy. To cel mój i mojego teamu, żeby utrzymać ten poziom gry najdłużej jak to możliwe.
Paolini w rozmowie z dziennikarzami przyznała, że w pierwszym secie była zdenerwowana i nie zaprezentowała się z najlepszej strony, ale później mecz stał już na bardzo wysokim poziomie. – Ona na pewno lepiej serwowała ode mnie. Dobrze rozprowadzała piłkę po korcie. Potrafi bardzo dobrze zagrywać kątowo. Jest naprawdę wszechstronną tenisistką. Ja również jednak w ostatnich bardzo się poprawiłam. Bardziej wierzę w siebie. Poprawiłam serwis i return. Jestem lepiej przygotowana fizycznie do gry niż dwa lata temu. Od półtora roku pracuje z nowym trenerem od przygotowania fizycznego Andreą Bracaglią. Jeśli utrzymam ten poziom, będę miała szansę osiągnąć wielkie rzeczy. Dzisiaj marzyłam o tym, żeby wznieść puchar, ale nie udało się. Będę się jednak cieszyć miejscem, w którym teraz jestem, czyli pozycją numer 5 na świecie. To jest nieprawdopodobne, mówiąc szczerze. Zagrałam w tym roku w dwóch finałach wielkoszlemowych – zakończyła 28-latka.
Jeszcze więcej powodów do radości w trakcie spotkania z mediami miała oczywiście Krejczikova. – Myślę, że grałam tutaj najlepszy tenis w moim życiu. Dzisiaj było naprawdę trudno. Musiałam dać z siebie wszystko, również mentalnie. Jestem niesamowicie dumna, że udało mi się utrzymać wszystko razem i wygrać. Z jednej strony to niesamowite, że jestem dwukrotną mistrzynią wielkoszlemową, ale z drugiej wciąż jestem tą samą osobą. Cały czas bardzo kocham tenis. Chcę dalej grać dobrze i walczyć o zwycięstwa w kolejnych turniejach – zapowiedziała Czeszka.
Reprezentantka naszych południowych konferencji sporo czasu poświęciła również swojej nieodżałowanej mentorce i trenerce Janie Novotnej. – Ona często mi się śni – zdradziła po meczu 28-latka. – W tych snach rozmawiamy ze sobą, to bardzo osobiste. Chciałabym wiedzieć, co ona by mi powiedziała teraz. Mam nadzieje, że byłaby dumna i bardzo szczęśliwa razem ze mną. To był bardzo emocjonalny moment, gdy na tablicy pokazali moje nazwisko obok jej. Nie mogłam wtedy przestać myśleć o tym, jak bardzo za nią tęsknie. Wydaje mi się, że ona też byłaby tym podekscytowana – zakończyła Krejczikova.