Korespondencja z Wimbledonu. Court Of The Rising Sun

/ Artur Rolak , źródło: , foto: AFP

Artur Rolak, Wimbledon 

Telewidzowie nie powinni regulować odbiorników, a kibice oglądający mecz na trybunach Kortu Centralnego lub na The Hill przecierać oczu ze zdumienia. Między Emmą Raducanu a Lulu Sun nie zdarzyło się nic nieprzewidywalnego.

Widzom przed telewizorami mogło się wydawać, że mimo biograficznych podobieństw kontrast – w zależności od tego, na którą tenisistkę spojrzała kamera – był zbyt duży. Raducanu jest córką Chinki i Rumuna, urodziła się w Kanadzie, a mieszka w Wielkiej Brytanii i ten kraj reprezentuje. Sun ma za rodziców Chinkę i Chorwata (którzy się rozwiedli), dorastała w Szanghaju i Szwajcarii (tam mieszka), studiowała w USA, a gra dla Nowej Zelandii. Sport jest najlepszym nauczycielem geografii.

Raducanu dostała „dziką kartę”. Musiała ją dostać, bo od zwycięstwa w US Open 2021 jest pupilką tutejszych mediów i publiczności oraz sponsorów także spoza Wielkiej Brytanii. Sun, sklasyfikowana w rankingu WTA o 12 miejsc wyżej, musiała przebijać się przez eliminacje, bo Nowa Zelandia to antypody światowego tenisa kobiecego (ostatnią tenisistką z Nowej Zelandii, która osiągnęła czwartą rundę Wimbledonu, była w 1959 roku Ruia Morrison, Maoryska, której trzy lata temu królowa Elżbieta II jeszcze zdążyła nadać tytuł szlachecki).

Podpowiedź, jak może wyglądać ten mecz, dała kamera odprowadzająca zawodniczki z szatni na kort. Sun szła skupiona, jakby powtarzała sobie ostatnią lekcję taktyki przerobioną z trenerem Vladimirem Platinikiem ze Słowacji. Raducanu rozglądała się na boki, jakby szukała kamery, która najkorzystniej pokaże światu jej uśmiech. Na Nicka Cavadaya spojrzała dopiero wtedy, gdy przegapiła trzy gemy, a w efekcie pierwszego seta. Ciekawe, że nawet oficjalna strona WTA nie podaje, kto jest trenerem Brytyjki, bo już nie nadąża za zmianami.

Każdemu sportowcowi należy współczuć, gdy doznaje kontuzji. Są jednak takie kontuzje, które sportowcy sami prowokują. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Raducanu nie jest przygotowana fizycznie tak dobrze, jak by mogła i powinna. Za czas spędzony na czerwonym dywanie zamiast na korcie i siłowni organizm wcześniej czy później wystawia rachunek. Dzisiejszy może nie był wyjątkowo wysoki, bo pozwolił Brytyjce dokończyć mecz mimo pomocy medycznej, lecz wygrany set to raczej dar od jeszcze bardzo niedoświadczonej rywalki.

Publiczność lojalnie, acz taktownie wspierała Raducanu aż do końca pojedynku. Brytyjskie media mogą teraz rywalizować w kategorii najciekawszego tytułu, bo nazwisko nowozelandzkiej zwyciężczyni daje ogromne pole do popisu. Podpowiadam: „Kort wschodzącej Sun”.

 

Wimbledon. Krecz Dimitrowa, Miedwiediew i Paul w ćwierćfinale

/ Marek Golba , źródło: własne, foto: AFP

Daniił Miedwiediew i Tommy Paul awansowali do najlepszej ósemki Wimbledonu. Grigor Dimitrow przedwcześnie zakończył spotkanie z Rosjaninem z powodu kontuzji kolana, a Tommy Paul pokonał w trzech setach Roberto Bautistę Aguta.

Pechowo dzisiaj zakończyły się mecze na Korcie nr 1. Najpierw spotkania nie dokończyła Madison Keys, tym razem z kortu w pierwszym secie musiał zejść Grigor Dimitrow. Bułgar dobrze rozpoczął pojedynek i objął prowadzenie 3:0 z faworyzowanym Miedwiediewem, ale Rosjanin odrobił straty. W szóstym gemie półfinalista tego turnieju z 2014 roku poślizgnął się, co mocno odbiło się na jego dyspozycji. Dimitrow ponownie stracił podanie, a chwile później skorzystał z przerwy medycznej. Niestety długo nie oglądaliśmy go w akcji, ponieważ podczas dziewiątego gema, skreczował z powodu kontuzji kolana.

W ćwierćfinale Miedwiediew zagra z najwyżej rozstawionym Jannikiem Sinnerem. Będzie to dwunaste starcie pomiędzy zawodnikami, ale pierwsze na trawie. Rosjanin prowadzi 6-5, ale to Włoch wygrał ostatnie pięć pojedynków.

Tommy Paul zanotował życiowy wynik w Londynie. Na Korcie nr 2 Amerykanin wygrał z Roberto Bautistą Agutem 6:2, 7:6(3), 6:2. Zwycięstwo nie było ani przez moment zagrożone. Pierwszą partię wygrał 6:2, dwukrotnie przełamując rywala. Drugi set zakończył się tie-breakiem, gdzie Paul od stanu 3:3 wygrał cztery punkty z rzędu. W trzecim secie przełamał Hiszpana już w trzecim gemie wygrywającym skrótem. Później pokusił się o kolejne przełamanie, a asem serwisowym zakończył to spotkanie. Paul zaserwował 11 asów i wykorzystał pięć z siedmiu okazji na przełamanie.

Dla 13. rakiety świata to drugi wielkoszlemowy ćwierćfinał w karierze. Poprzednio dokonał tego podczas Australian Open 2023, kiedy dotarł do półfinału. O awans do najlepszej czwórki zagra z broniącym tytułu, Carlosem Alcarazem. Bilans jest remisowy (2-2), a większość pojedynków kończyła się na pełnym dystansie.


Wyniki

IV runda singla:

Daniił Miedwiediew (5) – Grigor Dimitrow (Bułgaria, 10) – 5:3 i krecz Dimitrowa

Tommy Paul (USA, 12) – Roberto Bautista Agut (Hiszpania) – 6:2, 7:6(3), 6:2

MP U18. Paszun i Małecki najlepsi na kortach GAT Gdańsk

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: Informacja prasowa PZT, foto: Marta Kurzacz/GAT Gdańsk

Amelia Paszun (AZS Poznań) i Szymon Małecki (KS Promień Opalenica) zdobyli w niedzielę tytuły w Mistrzostwach Polski Juniorów (U18) odbywających się na kortach Gdańskiej Akademii Tenisowej. W grze podwójnej zwyciężyli: Anna Kmiecik i Maja Pawelska (KS Górnik Bytom) oraz Jakub Hrynkiewicz (AZS Poznań) i Leon Zaorski (Gdańska Akademia Tenisowa), a w mikście Kinga Wahl-Maniecka (KS Górnik Bytom) i Jan Wygona (KS Grzegórzecki Kraków).

W finale singla Paszun pokonała 7:6 (7-5), 6:3 Magdalenę Baniak (Beskidzki Klub Tenisowy Advantage Bielsko-Biała). Na najniższym stopniu podium w Gdańsku stanęły Sara Husar (KT Kubala Ustroń) oraz Inka Wawrzkiewicz (Sopot Tenis Klub).

Mistrzowie i finaliści MPJ w singlu otrzymali od Polskiego Związku Tenisowego vouchery na kwotę odpowiednio 3000 złotych i 1500 zł do wykorzystanie na sfinansowanie startów w zagranicznych turniejach rangi ITF Junior.

Paszun wróci do Poznania z dwoma medalami, ale drugi jest w kolorze srebrnym, ponieważ dotarła do finału w grze podwójnej razem z Dominiką Podhajecką (GKT Smecz Górzyca). W nim musiały uznać wyższość zawodniczek KS Górnik Bytom – Anny Kmiecik i Mai Pawelskiej, którym uległy 3:6, 4:6.

W deblu swój drugi brąz w tegorocznych MPJ zdobyła Husar startując razem z Niką Hurkacz (COME-ON TENNIS CLUB Wrocław). Taki sam wynik uzyskały Victoria Kapcia (GAT Gdańsk) z Barbarą Kostecką (UKT Winner Kraków).

Drugi niedzielny finał nie był tak zacięty jak w przypadku juniorek, a Małecki wygrał w nim 6:3, 6:2 z Jakubem Januchowskim (CKT Grodzisk Mazowiecki). Trzecie miejsce w Gdańsku zajęli Marcin Andrzejczak (MKT Łódź) i Kacper Knitter (SKT Promasters Szczecin).

Najlepsi w grze podwójnej okazali się Jakub Hrynkiewicz (AZS Poznań) i Leon Zaorski (Gdańska Akademia Tenisowa), zwyciężając w finale Jana Kluczyńskiego (Legia Warszawa) i Małeckiego 7:6 (7-1), 6:3.

Brązowe krążki przypadły duetom Marcin Dójczyński (MKT Łódź) i Jan Wygona (KS Grzegórzecki Kraków) oraz Andrzejczak-Januchowski.

Wygona w parze z Kingą Wahl-Maniecką (KS Górnik Bytom) zdobył tytuł w grze mieszanej, pokonując w decydującym meczu Nadię Affelt (Pro Tenis Toruń) i Hrynkiewicza 6:4, 1:6, 11-9.

 

Partnerem Głównym PZT w Tenisie Młodzieżowym PGE – Polska Grupa Energetyczna. Natomiast Mistrzostwa Polski U18 w Gdańsku współfinansowali Ministerstwo Sportu i Turystyki oraz Polski Związek Tenisowy.


Wyniki

Finały MPJ (U18, Gdańsk):

gra pojedyncza juniorek

Amelia Paszun (AZS Poznań) – Magdalena Baniak (BKT Advantage Bielsko-Biała) 7:6 (7-5), 6:3

 

gra pojedyncza juniorów

Szymon Małecki (KS Promień Opalenica) – Jakub Januchowski (CKT Grodzisk Maz.) 6:3, 6:2

 

gra podwójna juniorek

Anna Kmiecik, Maja Pawelska (KS Górnik Bytom) – Amelia Paszun (AZS Poznań), Dominika Podhajecka (GKT Smecz Górzyca) 6:3, 6:4

 

gra podwójna juniorów

Jakub Hrynkiewicz (AZS Poznań), Leon Zaorski (Gdańska Akademia Tenisowa) – Jan Kluczyński (Legia Warszawa), Szymon Małecki (KS Promień Opalenica) 7:6 (7-1), 6:3

 

gra mieszana

Kinga Wahl-Maniecka (KS Górnik Bytom), Jan Wygona (KS Grzegórzecki Kraków) – Nadia Affelt (Pro Tenis Toruń), Jakub Hrynkiewicz (AZS Poznań) 6:4, 1:6, 11-9

 

 

Komplet medalistów Mistrzostw Polski Juniorów (U18, Gdańsk)

singiel juniorek

1. Amelia Paszun (AZS Poznań)

2. Magdalena Baniak (BKT Advantage Bielsko-Biała)

3. Sara Husar (KT Kubala Ustroń)

3. Inka Wawrzkiewicz (Sopot Tenis Klub)

 

singiel juniorów

1. Szymon Małecki (KS Promień Opalenica)

2. Jakub Januchowski (CKT Grodzisk Maz.)

3. Marcin Andrzejczak (MKT Łódź)

3. Kacper Knitter (SKT PROMASTERS Szczecin)

 

gra podwójna juniorek

1. Anna Kmiecik, Maja Pawelska (obie KS Górnik Bytom)

2. Amelia Paszun (AZS Poznań), Dominika Podhajecka (GKT Smecz Górzyca)

3. Victoria Kapcia (Gdańska Akademia Tenisowa), Barbara Kostecka (UKT Winner Kraków)

3. Nika Hurkacz (COME-ON TENNIS CLUB Wrocław), Sara Husar (KT Kubala Ustroń)

 

gra podwójna juniorów

1. Jakub Hrynkiewicz (AZS Poznań), Leon Zaorski (Gdańska Akademia Tenisowa)

2. Jan Kluczyński (Legia Warszawa), Szymon Małecki (KS Promień Opalenica)

3. Marcin Dójczyński (MKT Łódź), Jan Wygona (KS Grzegórzecki Kraków)

3. Marcin Andrzejczak (MKT Łódź), Jakub Januchowski (CKT Grodzisk Maz.)

 

gra mieszana

1. Kinga Wahl-Maniecka (KS Górnik Bytom), Jan Wygona (KS Grzegórzecki Kraków)

2. Nadia Affelt (Pro Tenis Toruń), Jakub Hrynkiewicz (AZS Poznań)

3. Inka Wawrzkiewicz (Sopot Tenis Klub), Tadeusz Michałowski (KS Górnik Bytom)

3. Maria Wojtaszczyk (MKT Łódź), Kacper Czyrek (BKT Advantage Bielsko-Biała)

Braszów. Tytuł nie dla Karola Drzewieckiego i Piotra Matuszewskiego

/ Julia Florkowska , źródło: własne, foto: PZT

W rumuńskim challengerze rangi 75 aż trzech polskich deblistów zaprezentowało się z imponującą formą, docierając do półfinału turnieju. Duet Karola Drzewieckiego i Piotra Matuszewskiego po zaciętych meczach wywalczył awans do finałowego spotkania. Niestety, tym razem minimalnie lepsza okazała się para hiszpańsko-amerykańska, Javier Barranco Cosano i Nicolas Moreno De Alboran, którzy sięgnęli po trofeum, zwyciężając z wynikiem 3:6, 6:1, 17-15.

Z kortów Wimbledonu przenosimy się na chwilę do Rumunii, gdzie swoje zmagania toczyli polscy zawodnicy. Podobnie jak w Londynie, również w Braszowie deszcz pokrzyżował plany gier, przez co Polacy musieli rozgrywać swoje półfinałowe mecze z opóźnieniem. Karol Drzewiecki w parze z Piotrem Matuszewskim oraz Szymon Walków w duecie z Alexandru Jecanem stoczyli najpierw swoje półfinałowe spotkania. Niedługo później stało się jasne, że polski duet po raz drugi tego dnia wyjdzie na kort w niedzielnym finale.

Udany półfinał Drzewieckiego i Matuszewskiego

Jako pierwsi na kort w niedzielę wyszli Karol Drzewiecki i Piotr Matuszewski. Po przeciwnej stronie siatki stanęła szwedzko-duńska para rozstawiona z numerem trzecim – Simon Freund i Johannes Ingildsen. Polacy rewelacyjnie rozpoczęli swoją premierową partię, sprawując całkowitą kontrolę nad pierwszym setem. Do końca tej części spotkania rywale nie mieli szans na popis – przeciwnicy zdołali wygrać tylko dwa gemy.

Druga partia zaczęła się już bardziej wyrównanie. Na początku drugiego seta Drzewiecki i Matuszewski przełamali rywali, ale chwilę później Szwed z Duńczykiem wyrównał wynik do 3:3. Wkrótce polska para ponownie przełamali przeciwników i zbudowali bezpieczny dystans 5:3. Po chwili Polaków dzielił tylko jeden gem od wygranej, a jak się okazało, była to czysta formalność. Po ponad godzinie polscy zawodnicy mogli cieszyć się z awansu do finału.

Rywale polsko-rumuńskiej pary okazali się lepsi

Pierwsza partia półfinałowego spotkania była na początku wyrównaną walką. W połowie pierwszego seta para polsko-rumuńska nie wykorzystała szansy na przełamanie serwisu rywali, co zemściło się kilka minut później, gdy Hiszpan z Amerykaninem wykorzystali break-pointa, wychodząc na prowadzenie 4:2. Z czasem dominacja pary hiszpańsko-amerykańskiej rosła, a ostatecznie pierwszy set zakończył się wynikiem 6:4 na ich korzyść.

Druga część spotkania rozpoczęła się od gemu i od razu break-pointa dla rywali. Później sytuacja Polaka i Rumuna nie uległa poprawie, a drugi set stał się popisem jednostronnej dominacji Hiszpana i Amerykanina. Od samego początku meczu przeciwnicy dyktowali warunki, nie dając Szymonowi Walkowi i Alexandrowi Jecanemu żadnych szans na zaprezentowanie swoich umiejętności. Ostatecznie polsko-rumuński duet zdobył tylko jednego gema, a zwycięstwo i awans do finału turnieju przypadły parze hiszpańsko-amerykańskiej.

Dobry pierwszy set Polaków

Finałowe spotkanie rozpoczęła para Polaków. Już od pierwszych wymian było wiadomo, że możemy spodziewać się zaciętej walki o każdy punkt, a o końcowym wyniku na korcie zadecydują detale. Już w piątym gemie rywale stanęli przed szansą na pierwsze przełamanie, jednak Polakom udało się wyrównać wynik i utrzymać swój gem serwisowy. Wkrótce potem rywale zaczęli popełniać błędy przy podaniu, co Polacy dobrze wykorzystali. Kilka minut później polski duet był o krok od wygranej w pierwszym secie, prowadząc 5:2. Po 32 minutach koncertowej gry zakończyli pierwszą partię swoim gemem wygranym do zera, ustalając końcowy wynik na 6:3.

Sytuacja w drugim secie diametralnie się odwróciła. Seria niepowodzeń rozpoczęła się od niebezpiecznej sytuacji 40-15 przy serwisie Polaków w drugim gemie. Choć parze udało się doprowadzić do równowagi, ostatecznie pierwsze przełamanie padło łupem ich przeciwników. Chwilę później na horyzoncie pojawił się kolejny break-point, a Barranco Cosano i Moreno De Alboran objęli prowadzenie 4:0. Polacy popełniali coraz więcej błędów, a piłka coraz częściej zatrzymywała się na siatce. Wkrótce wygrana rywali w drugim secie stała się faktem, co oznaczało, że o ostatecznym zwycięstwie zadecyduje match tie-break.

Niewiele zabrakło

Początek dogrywki nie układał się po myśli biało-czerwonych. Podwójny błąd serwisowy Drzewieckiego dał prowadzenie 3-1 ich rywalom. Następnie dobra seria winnerów dla przeciwników powiększyła przewagę do 6-3. Wydawało się, że Polacy są na straconej pozycji, ale wtedy nastąpił zwrot akcji. Hiszpańsko-amerykańska para zaczęła popełniać błędy przy serwisie, co pozwoliło Polakom odrobić straty i doprowadzić do wyniku 9-8. W dalszej części dogrywki walka toczyła się naprzemiennie z przewagą jednego punktu. Żadna z par nie potrafiła wypracować sobie bezpiecznej przewagi. Zacięty pojedynek trwał aż do stanu 17-15, kiedy to Hiszpan z Amerykanem wywalczyli dwa punkty przewagi, zapewniając sobie tym samym zwycięstwo.

Mimo porażki w finale, występ Drzewieckiego i Matuszewskiego należy uznać za udany. Polaków czeka teraz krótki odpoczynek, a następnie powrót do rywalizacji na międzynarodowych kortach.


Wyniki

Półfinały gry podwójnej:

K. Drzewiecki, P. Matuszewski (Polska, 2) – S. Freund, J. Ingildsen (Szwecja, Dania, 3) 6:2, 6:4

J. Barranco Cosano, N. Moreno De Alboran (Hiszpania, USA) – A. Jecan, S. Walków (Rumunia, Polska, 4) 6:4, 6:1

Finał gry podwójnej:

J. Barranco Cosano, N. Moreno De Alboran (Hiszpania, USA) – K. Drzewiecki, P. Matuszewski (Polska, 2) 3:6, 6:1, 17-15

Montpellier. Maja Chwalińska z tytułem mistrzowskim

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: Andrzej Szkocki

Maja Chwalińska pokonała Oksanę Selechmetową 6:3, 6:2 w finale turnieju rangi ITF z pulą nagród 60 tysięcy dolarów, który w tym tygodniu był rozgrywany w Montpellier. Dla polskiej tenisistki to szósty tytuł mistrzowski na zawodowych kortach. Zdobyte punkty rankingowe dadzą naszej zawodniczce cenny awans w rankingu WTA.

Oczy niemal całego tenisowego świata są skierowane na Londyn, gdzie najlepsze tenisistki świata rywalizują o wielkoszlemowy triumf. Jednak nie tylko w stolicy Anglii rozgrywane sa w tym tygodniu turnieje. Do Francji w poszukiwaniu turniejowych punktów udała się Maja Chwalińska. I występ piąta rakieta naszego kraju kończy w najlepszy z możliwych sposobów – wygrywając całą imprezę.

W niedzielnym finale Polka w dwóch setac uporała się z Oksaną Selechmetową, która do imprezy dostała się dzięki „dzikiej karcie”. Jest to szósty w karierze, a pierwszy od 2022 roku tytuł mistrzowski Mai Chwalińskiej. Przed ponad dwoma laty tenisistka z Dąbrowej Górniczej świętowała triumf na kortach w Pradze.

Za wygraną imprezę 23-latka otrzyma tyle punktów rankingowych, który pozwoli jej na powrót do top 200 zestawienia najlepszych zawodniczek świata. Dzięki temu Polka może być pewna udziału w eliminacjach ostatniej w sezonie lewy Wielkiego Szlema – US Open.


Wyniki

Finał:

Maja Chwalińska (Polska) – Oksana Selechmetowa (WC) 6:3, 6:2

Wimbledon. Sinner i Alcaraz pierwszymi ćwierćfinalistami

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: AFP

Tegoroczny Wimbledon wchodzi w drugi tydzień rywalizacji. W niedzielę tenisiści rozpoczęli czwartą rundę zmagań. Jako pierwsi w ćwierćfinale zameldowali się Carlos Alcaraz oraz Jannik Sinner.

Obrońca tytułu wraz z Ugo Humbertem rozegrali pierwszy mecz na Korcie Centralnym. Dyspozycja Hiszpana była lekką niewiadomą. W poprzedniej rundzie Alcaraz pokonał bowiem Francesa Tiafoe dopiero po pięciu setach. Reprezentant Francji, z którym przyszło się mu mierzyć w niedzielę, to z kolei 16. tenisista świata. Poprzeczka zdawała się więc być zawieszona jeszcze wyżej. Spotkanie od początku układało się jednak po myśli 21-latka. Zwycięzca trzech imprez wielkoszlemowych prezentował się lepiej, co potwierdziło przełamanie w piątym gemie. Humbert, mimo nawiązywania kontaktu z przeciwnikiem przy podaniu Alcaraza, nie mógł wywalczyć break pointów powrotnych. Francuz nie prezentował się pewnie przy własnym serwisie. Faworyt meczu przełamał go po raz drugi, co zakończyło partię.

W piątym gemie drugiego seta ponownie mogło dojść do przełamania. Tym razem to jednak Hiszpan długo bronił się przed utratą podania. Alcaraz wyszedł jednak z opresji, a następnie zaczął rozpędzać się z każdym kolejnym gemem. Humbert ponownie miał problemy z utrzymaniem serwisu w końcówce. Przy break poincie, będącym równocześnie piłką setową dla Alcaraza, Hiszpan w pewnym momencie dosłownie leżał na korcie. Nie przeszkodziło to mu jednak w odwróceniu losów wymiany i zapisania kolejnej partii na swoje konto w spektakularny sposób.

W trzeciej odsłonie meczu Alcaraz zmagał się z kryzysem. Jego gra wyraźnie straciła na jakości. Będący po drugiej stronie siatki Humbert zaczął natomiast prezentować najlepszy tenis w meczu. To sprawiło, że po pierwszym gemie wygranym przez Hiszpana nastąpiła seria sześciu zapisanych na konto Francuza. Tenisista urodzony w Metz wygrał partię w przekonujący sposób.

Panowie nie grali równo na początku czwartej odsłony spotkania. Pierwsze trzy gemy padły łupem serwujących. Przewagę miał wtedy Alcaraz, lecz stracił ją po paru minutach. Humbert miał okazję do ponownego przełamania rywala. W ósmym gemie Francuz prowadził już 40-0. 26-latek nie wykorzystał jednak żadnego z trzech break pointów. Odrobienie strat wyraźnie uskrzydliło tenisistę rozstawionego z „trójką”, który od tamtego momentu zaczął grać lepiej. Alcaraz wypracował szansę na odebranie podania przeciwnikowi w bardzo zaawansowanej fazie seta, którą zamienił na przełamanie. To pozwoliło mu serwować po zwycięstwo w meczu. Reprezentant Hiszpanii wykorzystał pierwszego meczbola i zakończył spotkanie po trzech godzinach gry.

Na korcie numer 1 o awans do najlepszej ósemki imprezy rywalizowali natomiast Jannik Sinner i Ben Shelton. Wielu obawiało się o dyspozycję fizyczną Amerykana w starciu z liderem światowego rankingu. Shelton rozgrywał bowiem istne maratony podczas tegorocznego Wimbledonu. Każdy z jego trzech dotychczasowych meczów rozstrzygał się w pięciu setach. Dodatkowo gracz zza Oceanu Atlantyckiego nie miał dnia odpoczynku, ponieważ pojedynek trzeciej rundy z Denisem Shapovalovem został przeniesiony na sobotę.

Tenisista z drugiej dziesiątki rankingu ATP nie miał tenisowych argumentów podczas pierwszych dwóch partii. W pierwszym secie Sinner zneutralizował największą broń Sheltona, jaką był serwis. Podwójne przełamanie Amerykanina zapewniło Włochowi pewne zwycięstwo. Sinner odebrał podanie rywalowi także na początku drugiej partii, co ustaliło jej przebieg. Później żaden z panów nie potrafił postawić się rywalowi przy returnie, co pozwoliło reprezentantowi Włoch na dowiezienie przewagi.

Zdecydowanie najciekawszy okazał się trzeci set. Shelton przełamał w nim przeciwnika. Reprezentant Stanów Zjednoczonych prowadził 4:1 i był na dobrej drodze, aby doprowadzić do czwartej odsłony spotkania. Sinner jednak nie odpuścił. Włoch zdołał wrócić do gry o zwycięstwo. Najwyżej rozstawiony uczestnik turnieju wykorzystał moment słabszej dyspozycji oponenta przy podaniu, doprowadzając do tie-breaka. W międzyczasie popisał się uderzeniem, które może aspirować do miana zagrania turnieju.

Dogrywka okazała się pełna dramaturgii. Sinner prowadził już 5-2, lecz Shelton zdołał odrobić stratę. Amerykanin miał setbola przy własnym podaniu, co wydawało się idealną sposobnością do zakończenia partii. Półfinalistę ubiegłorocznego US Open zawodził jednak serwis w kluczowych momentach. Najpierw nie trafił pierwszym podaniem przy setbolu, co wykorzystał Sinner. Z kolei przy piłce meczowej dla Włocha Shelton popełnił podwójny błąd serwisowy.

Dzięki wygranej lider światowego rankingu został pierwszym Włochem w historii, który trzykrotnie awansował do ćwierćfinału Wimbledonu.


Wyniki

Czwarta runda singla:

Carlos Alcaraz (Hiszpania, 3) – Ugo Humbert (Francja, 16) 6:3, 6:4, 1:6, 7:5

Jannik Sinner (Włochy, 1) – Ben Shelton (USA, 14) 6:2, 6:4, 7:6(9)

 

Wimbledon. Łzy Keys, Paolini pierwszą ćwierćfinalistką

/ Anna Niemiec , źródło: , foto:

W dramatycznych okolicznościach poznaliśmy pierwszą ćwierćfinalistkę tegorocznej edycji imprezy na kortach All England Club. Na Korcie nr 1 Madison Keys i Jasmine Paolini toczyły niezwykle zacięty bój o awans do najlepszej ósemki. Niestety w końcówce trzeciego seta rywalizację przerwała kontuzja Amerykanki.

Spotkanie zdecydowanie lepiej rozpoczęła Włoszka, która odskoczyła na 4:0 z podwójnym przełamaniem. Reprezentantka Stanów Zjednoczonych odrobiła stratę jednego „breaka” w piątym gemie. Później gra toczyła się już zgodnie z regułą własnego podania, co pozwoliło Paolini objąć prowadzenie w meczu.

Drugą partię doskonale rozpoczęła agresywnie grająca Keys, która wyszła na prowadzenie 5:1 i wydawało się, że błyskawicznie doprowadzi do wyrównania. Zawodniczka z Półwyspu Apenińskiego nie zamierzała się jednak poddawać bez walki i wygrała cztery kolejne gemy, w siódmym broniąc dwóch piłek setowych. Do rozstrzygnięcia konieczny okazał się tie-break. W tej dodatkowej rozgrywce walka także była zacięta. Paolini obroniła pierwszą piłkę setową, ale druga okazała się już szczęśliwa dla Amerykanki, która wyrównała stan rywalizacji.

Decydująca odsłona spotkania również rozpoczęła się po myśli Keys, która odebrała podanie przeciwniczce w trzecim i siódmym gemie, dzięki czemu wyszła na prowadzenie 5:2. Waleczna Włoszka ponownie nie zamierzała się jednak poddawać. Z kolei reprezentantce Stanów Zjednoczonych w coraz bardziej widoczny sposób zaczęła przeszkadzać w poruszaniu się po korcie kontuzja nogi. Paolini odrobiła stratę jednego przełamania i zbliżyła się na 4:5. W tym momencie Keys poprosiła o pomoc medyczną. Po powrocie kort amerykańska zawodniczka próbowała po raz drugi zakończyć mecz przy pomocy własnego podania, ale ponownie bezskutecznie. Po rozegraniu dwóch punktów w jedenastym gemie Keys ze łzami w oczach podjęła decyzję o rezygnacji z dalszej gry.

Jasmine Paolini po raz pierwszy w karierze zameldowała się w ćwierćfinale Wimbledonu. Jej rywalką bedzię lepsza z pary Coco Gauff i Emma Navarro.

Iga Świątek przyznała się do błędu, który doprowadził do porażki

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Iga Świątek na trzeciej rundzie zakończyła występ w tegorocznym Wimbledonie. Liderka światowego rankingu w meczu 1/16 finału uległa Julii Putincewej. Czterokrotna mistrzyni wielkoszlemowa skomentowała spotkanie i odniosła się do tego co doprowadziło do porażki.

Najlepsza tenisistka świata bardzo dobrze rozpoczęła piątkowe spotkanie trzeciej rundy. Wygrała pierwszą partię 6:3 i zrobiła krok w stronę kolejnego pojedynku na londyńskiej trawie. Dwa kolejne sety zapisała jednak na swe konto rywalka i to ona znalazła się wśród szesnastu najlepszych singlistek tegorocznego Wimbledonu.

Jednym z czynników, które doprowadziły do porażki Polki były błędy, które popełniła na korcie w piątkowe popołudnie. Jednak nie tylko to sprawiło, że zeszłoroczna ćwierćfinalistka nie powtórzy swego najlepszego wyniku na londyńskiej trawie.

– Mój bak sięgania granic możliwości nagle był pusty. Byłam tym zaskoczona. Ale wiem, co zrobiłam źle po Roland Garros. Nie odpoczęłam odpowiednio. Nie zamierzam więcej popełnić tego błędu. Po tak trudnym sezonie na korcie ziemnym naprawdę potrzebuję odzyskać siły. Może to także jest powód. Od razu wróciłam do pracy. Nie tenisowo, dotyczyło to spraw poza kortem. Nie powinnam była tego robić. Ale myślałam, że będę w stanie grać na tym samym poziomie. Może w przyszłym roku pojadę na wakacje lub dosłownie nie będę nic robić. Mam wrażenie, że na trawie potrzebuję nieco więcej tej energii, by zachować cierpliwość i zaakceptować pewne błędy – skomentowała sytuację najlepsza tenisistka świata.

Teraz Polka powróci do treningów na kortach ziemnych. Najbliższym celem Polki jest bowiem występ na paryskich kortach podczas rozpoczynających się pod koniec lipca Igrzysk Olimpijskich.