W drugiej rundzie turnieju WTA 125 Polish Open rywalizowały trzy Polki. Do ćwierćfinału awansowała tylko Maja Chwalińska.
Radwańska przegrała z Łotyszką
W środę jako pierwsza z Polek zaprezentowała się Urszula Radwańska. 33-latka przegrała w dwóch setach z rozstawioną z „trójką” Darją Semenistają 4:6, 3:6.
– To typowo defensywna przeciwniczka. Wiedziałam o tym przed meczem, dlatego starałam się grać ofensywnie i dążyłam do zdominowania wymian. Semenistaja dobrze dziś biegała i kilka razy wydawało się, że już mam wygraną akcję, biegłam do siatki, a jej mimo wszystko udawało się mnie minąć. Bardzo ciężki mecz z solidną zawodniczką, która nic nie odda za darmo, tylko samemu trzeba wyszarpać każdy punkt. Jestem zadowolona zwłaszcza z pierwszego seta. Tak naprawdę zabrakło z dwóch, może trzech punktów, żeby set skończył się wynikiem 6:4 dla mnie. Potem było widać, że ona zaczęła lepiej grać, a sama popełniałam trochę więcej błędów – powiedziała Urszula Radwańska, którą wspierały starsza siostra Agnieszka i mama Katarzyna.
– Mimo wszystko jestem zadowolona, zarówno dzisiejszego meczu, jak i z występu w całym turnieju, chociaż te korty są dla mnie trochę za wolne. To nie jest mój ulubiony hard, ale mimo tego odnalazłam się i fajnie mi się grało. Sama nawierzchnia jest bardzo wolna, ale mam wrażenie, że te piłki dosyć nieźle latały, więc może przez to jest wrażenie, że piłka szybciej lata. Gdyby piłki były cięższe, to mogłaby być masakra – dodała.
Po występie w Warszawie Radwańska planuje odpoczynek przed kolejnymi występami w Tourze.
– Zostaję na kortach twardych. Najbliższe trzy tygodnie planuję bez grania turniejów. Myślę, że odpocznę kilka dni, a potem wrócę do treningów. Sądzę, że wrócę do turniejów we wrześniu, może pod koniec sierpnia. Obecnie ważna jest dla mnie regeneracja i skupienie na treningu. Chcę mieć siły i motywację na końcówkę sezonu. Przyznaję, że obecnie nabrałam dystansu do tenisa i teraz nie cisnę już za wszelką cenę, bo przypłaciłam to kontuzjami i różnymi dołami mentalnymi. Na pewno już nie chcę tak żyć. Jak patrzę na obecne tenisistki, które rozpaczają na konferencjach prasowych, tak jak chociażby Sakkari niedawno, to nigdy w życiu nie chcę się już tak czuć. Nauczyłam się odpuszczać, odpoczywać. Teraz wiem, że jak mam ochotę się zregenerować, to to robię. Jak chcę wyjechać gdzieś na wakacje, czy też chociażby na kilka dni na Mazury, to tenis mnie nie ogranicza w moich planach. To też nie jest, że ja już nie chcę być w pierwszej setce i gram sobie dla zabawy, tylko cały czas wierzę, że jestem w stanie tam wrócić i dalej robię wszystko, żeby ten cel osiągnąć, z tym że innymi sposobami – powiedziała krakowianka.
Świetny pierwszy set Feistel, ale to za mało do zwycięstwa z Bolkvadze
Następnie polscy kibice przyglądali się pojedynkowi Giny Feistel z Mariam Bolkvadze. Młoda reprezentantka naszego kraju świetnie rozpoczęła ten mecz, wygrywając pierwszego seta 6:2. Niestety Gruzinka kolejne dwie partie zapisała na swoim koncie i to ona zagra w ćwierćfinale.
– Po obu stronach było możliwe zwycięstwo. Miałam swoje szanse, ale wszystko się zmieniało. Zaczęło wiać, a że jestem wyższa, to trochę mi to przeszkadzało. To też mój pierwszy turniej na hardzie, więc nie do końca miałam odpowiedni timing. Normalnie poszłabym na forehand przy moich strzałach, ale wiatr mi spowalniał akcje, a do tego leworęczna rywalka, to wprowadzało we mnie pewien niepokój. Tylko na ten turniej przeszłam na hard, ale następne turnieje będę grać na mączce. Jest jeszcze kilka imprez w Polsce, w których planuję wystąpić. Dobrze się czuję na ziemi, a wiem, że zimą i tak będę zmuszona do gry na kortach twardych. Poza tym będę próbowała swoich sił w turniejach WTA. Jak mam zagrać na hardzie w większych turniejach, to muszę na pewno więcej czasu poświęcić na przygotowanie – powiedziała Feistel, córka byłej tenisistki z Sopotu Magdaleny Mróz-Feistel.
– Myślę, że zagram w Bytomiu i w Bydgoszczy. Mój ranking ostatnio mocno się zmienia, więc jeszcze nie wiem jakie będą moje dalsze plany. W takiej organizacji mocno pomaga mi w tym mama, ale jeszcze nie miałyśmy okazji ustalić następnych planów turniejowych. Chcę wykorzystać szansę gry na większych turniejach, bo widzę, że udaje mi się grać w takich imprezach. Cały czas widzę progres w mojej grze i mierzę bardzo wysoko, dlatego chcę jak najwięcej skorzystać z dobrej formy. Wiem, że moja gra jest daleka od perfekcji, dlatego cieszę się, że na obecnym poziomie mogę grać z mocnymi przeciwniczkami i stawiać im opór. W każdym meczu staram się dodawać coś nowego, bo to, że wychodzi na treningu, to zupełnie inaczej niż zagrać taką piłkę na meczu.
Chwalińska pozostaje w grze o tytuł
Te wyniki oznaczały, że naszą ostatnia nadzieją została Maja Chwalińska. 22-latka mierzyła się z Zariną Dijas. Bielszczanka bez większych problemów pokonała reprezentantkę Kazachstanu 6:4, 6:0 i została jedyną Polką w rywalizacji singlowej w turnieju WTA 125 Polish Open w Warszawie.
– Dzisiaj czułam się o wiele lepiej, niż wczoraj. Zaadaptowałam się do tych warunków. Kort centralny wydaje się troszkę wolniejszy niż kort numer 1. Dzisiaj jestem bardziej zadowolona z siebie, wyglądało to lepiej niż w pierwszym meczu. Przyjechałam tutaj bardziej rozluźniona niż zwykle. Nie oczekiwałam od siebie zbyt wiele, bo wiedziałam, że będzie to dla mnie bardzo wymagające, żeby przez jeden dzień przestawić się i od razu wyjść na mecz w zupełnie innych warunkach. Większych oczekiwań nie mam, a bardziej chcę się skupić na jak najlepszej grze i żeby grać jak najlepiej potrafię. Tenis jest nieobliczalnym sportem, więc jeszcze nie wiem jak to będzie jutro wyglądać. Nigdy nie grałam wcześniej z Semenistają. To też leworęczna tenisistka, więc zapowiada się ciekawy mecz. Na pewno jest bardzo waleczną zawodniczką, więc spodziewam się trudnego spotkania – powiedziała Chwalińska po wygranej z Dijas, która rundę wcześniej wyeliminowała Kubkę.
– Rozmawiałam wcześniej z Martyną i zapytałam jak gra Dijas z czystej ciekawości. Wiem, że wróciła po dłuższej przerwie na korty. Martyna podzieliła się swoimi spostrzeżeniami, które ona zauważyła przed swoim meczem i to właściwie tyle co wiedziałam. Dobrze rozpoczęłam mecz, objęłam prowadzenie, ale gdy straciłam kilka gemów, to trochę mi uciekła koncentracja. Wiatr mocno kręcił, dlatego faktycznie trzeba było być mocno skoncentrowanym, bo warunki się zmieniały z punktu na punkt. Cieszę się, że później obudziłam się i zaczęłam konsekwentnie grać swoje. Bardzo lubię ten kort. Kilkukrotnie grałam na nim. Na pewno jest inna atmosfera na korcie centralnym, bo na korcie numer 1 miałam wrażenie, że ludzie są ze mną na korcie co też było fajne, ale główna arena nie zwiększyła presji – dodała.
Polskie deble zagrają o finał
W grze podwójnej walczyły dziś natomiast Weronika Falkowska i Martyna Kubka.
Polki wygrały z Alexandrą Ealą i Darią Semenistają 6:4, 7:5. W półfinale zmierzą się z innymi reprezentantkami naszego kraju – Weroniką Ewald i Zuzanną Kolonus. Ten mecz zostanie rozegrany nie przed godziną 16-tą. Wcześniej na kort, w drugim meczu dnia, wyjdzie Maja Chwalińska.
Wyniki
Mecze Polek w drugiej rundzie gry pojedynczej:
Maja Chwalińska (Polska) – Zarina Dijas (Kazachstan) 6:4, 6:0
Mariam Bolkvadze (Gruzja) – Gina Feistel (Polska) 2:6, 6:2, 6:3
Daria Semenistaja (Łotwa, 3) – Urszula Radwańska (Polska) 6:4, 6:3
Gra podwójna:
Weronika Falkowska, Martyna Kubka (Polska) – Alexandra Eala, Darja Semenistaja (Filipiny, Łotwa) 6:4, 7:5