Rzym. Kawa obroniła dwie piłki meczowe i awansowała do 2. rundy eliminacji

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: Bella Cup

Katarzyna Kawa jest jedną z trzech Polek, które biorą udział w turnieju rangi WTA Premier 5 w Rzymie. W przeciwieństwie do Igi Świątek i Magdy Linette nie ma jednak pewnego miejsca w drabince głównej.  Najpierw musi przedostać się przez dwustopniowe eliminacje. Po zwycięstwie 4:6, 6:4, 7:5 nad Amerykanką Christiną McHale jest w połowie drogi. 

Nie wyłoniono jeszcze mistrzów w US Open, a już ruszyły eliminacje do kolejnego dużego turnieju. Przez najbliższe osiem dni czołowi tenisiści i tenisistki rywalizować będą w Rzymie. Z naszych reprezentantów udział w Internazionali d’Italia wezmą Iga Świątek, Magda Linette, Hubert Hurkacz i Łukasz Kubot. Spróbuje do nich dołączyć Katarzyna Kawa, która po zwycięstwie w pierwszej rundzie kwalifikacji potrzebuje jeszcze tylko jednej wygranej.

Tenisistka z Krynicy-Zdroju wykazała się wielką walecznością w spotkaniu ze sklasyfikowaną wyżej o 50 pozycji w rankingu WTA Christiną McHale. Amerykanka wygrała pierwszego seta 6:4, a w drugim miała aż cztery okazje, by przełamać naszą reprezentantkę i objąć prowadzenie 5:3. Kawa się jednak wybroniła i wygrała trzy gemy z rzędu, dzięki czemu doprowadziła do decydującej odsłony rywalizacji. W niej po raz kolejny zawisła na cienkim włosku. Przy stanie 5:4 dla przeciwniczki musiała bronić dwóch break-pointów, które były jednocześnie piłkami meczowymi.

Szalony, pełen zwrotów akcji mecz zakończył się dopiero po 2 godzinach i 50 minutach. Kawa po obronie piłek meczowych przełamała przeciwniczkę, a następnie przypieczętowała sukces, wygrywając najdłuższego gema w całym spotkaniu. Wynik 4:6, 6:4, 7:5 mówi sam za siebie – to był istny rollercoaster.

O awans do turnieju głównego Kawa zagra ze zwyciężczynią pojedynku Danka Kovinić – Ulrikke Eikeri. Faworytką wydaje się reprezentantka Czarnogóry, jednak ona jeszcze wczoraj grała w ćwierćfinale mniejszej imprezy w Stambule.


Wyniki

Pierwsza runda eliminacji:

Katarzyna Kawa (Polska) – Christina McHale (USA) 4:6, 6:4, 7:5

Finalistki US Open oczami Wima Fissette’a: Naomi ma świetną intuicję

/ Natalia Kupsik , źródło: własne/www.tennismajors.com, foto: AFP

Wiktoria Azarenka i Naomi Osaka powalczą dziś o tytuł singlowej mistrzyni US Open. Na kilka godzin przed wyczekiwanym starciem spostrzeżeniami na temat gry każdej z nich podzielił się Wim Fissette.

Były belgijski zawodnik, mogący pochwalić się wieloma trenerskimi sukcesami, jest aktualnie członkiem szkoleniowego sztabu Naomi Osaki. Przed czterema laty miał jednak okazję współpracować także z drugą z tegorocznych finalistek US Open. To pod jego okiem Wiktoria Azarenka wygrywała Indian Wells i Miami Open. Fissette mógł więc bardzo dobrze poznać osobowość oraz specyfikę gry obu zawodniczek. Na podstawie swoich doświadczeń opowiedział wczoraj o przedmeczowych przewidywaniach.

– Zawsze staram się “wejść do głowy” rywala i spróbować go zrozumieć bazując na meczowych nagraniach oraz statystykach. Oczywiście teraz, przed finałem także zamierzamy przygotować odpowiednią taktykę. Styl gry Wiki jest mi dobrze znany, ale myślę, że w finale US Open wszystko zależeć będzie od tego, kto lepiej opanuje emocje i swój najlepszy tenis pokaże we właściwym momencie – wyjaśniał Fissette – Myślę, że o losach meczu zadecydować może zaserwowany we właściwym momencie as albo podwójny błąd serwisowy, który pojawiłby się nie w porę. Czuję, że to będzie bardzo wyrównany pojedynek pomiędzy dwoma zawodniczkami, z których każda prezentuje swój najlepszy od trzech lat tenis.

Co ciekawe doświadczony trener podkreślał jednocześnie, że Japonka i Białorusinka pod pewnymi względami bardzo się od siebie różnią i każda z nich potrzebuje przed meczem zupełnie innego podejścia. Na potwierdzenie swoich słów Fissette odsłonił kulisy pracy z tegorocznymi finalistkami nowojorskiego szlema.

– Spośród wielu poprzednich zawodniczek, z którymi pracowałem Wika postępowała na korcie najbardziej racjonalnie. Naomi natomiast dużo częściej kieruje się w grze intuicją i podąża za przeczuciami. Oczywiście ona także wychodzi na kort z konkretnym planem gry, ale jest on tylko punktem wyjścia – powiedział Belg – Moim zdaniem Naomi dużo łatwiej „przetrenować” niż „nie dotrenować”. Dam jej więc przed meczem tylko trzy, kluczowe moim zdaniem wskazówki i nie będę zagłębiał się w szczegóły, ponieważ przekonała mnie już, że ma świetną intuicję. (…) Przekażę jej mniej więcej trzydzieści, czterdzieści procent tego, co powiedziałbym komuś takiemu, jak Wika – dodał.

Prościejów. Życiowy sukces Majchrzaka. Triumf Polaka i powrót do pierwszej setki

/ Maciej Pietrasik , źródło: własne, foto: AFP

Kamil Majchrzak w Prościejowie nie miał sobie równych. W Czechach sięgnął po trzeci tytuł w karierze, jeśli chodzi o cykl ATP Challenger Tour. Po raz pierwszy były to jednak zawody, w których za zwycięstwo przewidziane było aż 125 punktów do rankingu ATP.

W drodze do meczu o tytuł Polak stracił tylko jednego seta. Mimo to w spotkaniu z Pablo Andujarem nie był faworytem. Doświadczony Hiszpan został najwyżej rozstawiony – obecnie zajmuje 56. lokatę wśród zawodowych tenisistów, a w przeszłości wygrał cztery turnieje w głównym cyklu.

W Prościejowie to Majchrzak od samego początku narzucił przeciwnikowi swoje warunki. Błyskawicznie przełamał rywala i wyszedł na prowadzenie 3:0, choć sam po drodze także musiał bronić jednego break pointa. Andujar miał w pierwszej odsłonie w sumie dwie szanse na wygraną przy serwisie Polaka. Nie wykorzystał ich, a w końcówce nasz tenisista przypieczętował wygraną w secie, który skończył się wynikiem 6:2.

Druga partia była już bardziej wyrównana. Tym razem to Hiszpan zaczął zdecydowanie lepiej – na samym początku przełamał piotrkowianina. Majchrzak zdołał szybko odpowiedzieć, a ostatecznie o wszystkim rozstrzygnął dopiero tiebreak. W nim Polak prowadził już 6-2, po czym zaczęło robić się nerwowo. Nie wykorzystał trzech meczboli, lecz za zwartym razem, przy własnym podaniu, zakończył mecz.

Zwycięstwo 6:2, 7:6(5) oznacza, że Majchrzak może świętować trzeci triumf w zawodach ATP Challenger Tour. W zamian otrzyma ponad 18.000 euro i 125 punktów do rankingu ATP. Dzięki temu w poniedziałek wróci do pierwszej setki – powinien zajmować 98. lokatę.


Wyniki

Finał singla:
Kamil Majchrzak (Polska, 6) – Pablo Andujar (Hiszpania, 1) 6:2, 7:6(5)

US Open. Thiem po raz czwarty zagra w wielkoszlemowym finale

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Dominic Thiem będzie rywalem Alexandra Zvereva w niedzielnym finale US Open. Lepszy z nich po raz pierwszy w karierze zostanie mistrzem wielkoszlemowym. Austriak w półfinale pokonał 6:2, 7:6(7), 7:6(5) Daniiła Miedwiediewa, z kolei Niemiec odrobił straty ze stanu 0-2 w setach w meczu z Pablem Carreno Bustą. 

Relację z pojedynku Zvereva i Carreno Busty znajdziecie TUTAJ. O drugie miejsce w finale walczyli Dominic Thiem i Daniił Miedwiediew, a ich starciu, jeszcze przed rozpoczęciem, niektórzy nadali miano przedwczesnego finału. Czy słusznie? Na pewno był to mecz stojący na wysokim, nieosiągalnym dla wielu innych tenisistów poziomie. Partie numer dwa i trzy były bardzo wyrównane. Nie brakowało w nich długich i efektownie zakończonych wymian. Zabrakło natomiast tego, aby przynajmniej jedną z nich rozstrzygnął na swoją korzyść Miedwiediew. Na korcie Arthura Ashe’a rozgorzałby wtedy niesamowita walka, a tak skończyło się na wyniku 3-0 i niespełna trzech godzinach emocji. Po ,,przedwczesnym finale” spodziewalibyśmy się jednak starcia na dłuższym dystansie. Być może zostanie to zrekompensowane w rzeczywistym starciu o mistrzowski tytuł. Mecz Thiema ze Zverevem rozpocznie się w niedzielę o 22 polskiego czasu.

Zanim półfinałowy pojedynek Thiema i Miedwiediew nabrał rumieńców, Austriak prowadził już 1-0 w setach. Pierwsza partia potoczyła się bowiem zupełnie nie po myśli 24-latka z Moskwy. Miedwiediew od początku miał problemy przy własnym podaniu. Przy break-poincie w piątym gemie wyrzucił serwis na aut, czego nie zauważyli sędziowie. Rosjanin przegrał ten punkt, a na wzięcie challenge’u było już za późno. To rozsierdziło Miedwiediewa, który nie żałował gorzkich słów pod adresem sędziego Damiena Dumusoisa, ale też całego turnieju. Poczuł się oszukany i przez kolejnych kilka minut nie potrafił się skoncentrować na grze. Błyskawicznie wykorzystał to Thiem, zdobywając punkt za punktem, a w rezultacie gema za gemem. Austriak zwyciężył w tej części gry 6:2.

W przerwie między pierwszą a drugą odsłoną rywalizacji Miedwiediew ochłonął i wrócił na kort ze znacznie lepszym nastawieniem. Humor poprawił mu się jeszcze bardziej, jak w prezencie dostał gema od przeciwnika. Po pięciu minutach gry prowadził już 2-0. Później wiodło mu się raz lepiej, raz gorzej, ale nie musiał bronić break-pointów. Sytuacja zmieniła się, gdy był na ostatniej prostej i serwował po zwycięstwo w drugiej partii. Zamiast piłek setowych, pojawiły się szanse na odłamanie dla tryskającego energią Austriaka. Thiem wykorzystała drugą z nich, a następnie doprowadził do tie-breaka. W nim obronił piłkę setową, a dwie minuty później prowadził już 2-0 w setach.

Trzecia odsłona rywalizacji to powtórka z rozrywki, z jeszcze lepszą grą obydwu zawodników w najważniejszych momentach. Miedwiediew prowadził od samego początku z przewagą przełamania, którą ponownie utracił, gdy już witał się z gąską. Tym razem miał nawet piłkę setową przy własnym podaniu. Po raz kolejny Thiem odrobił jednak straty i doprowadził do decydującego gema. Tie-break był rewelacyjnym widowiskiem. Wymiana wygrana przez Thiema przy stanie 5:4 jedną z najpiękniejszych w całym turnieju. Austriak doczekał się po niej na dwie piłki meczowe i drugą z nich wykorzystał.

Thiem po raz pierwszy w karierze zagra w finale US Open. Doświadczenie w meczach o najwyższą stawkę ma już jednak spore. Wcześniej walczył bowiem w finale Roland Garros (dwukrotnie) i Australian Open (raz). Żaden z tych pojedynków nie zakończył się jednak po jego myśli.

W niedzielę stanie przed kolejną okazją na zwycięstwo w Wielkim Szlemie. Jego rywalem będzie Alexander Zverev, z którym wygrał trzy ostatnie pojedynki. W sumie pokonał Niemca siedem razy, a dwa razy z nim przegrał.

 

 


Wyniki

Półfinał:

Dominic Thiem (Austria, 2) – Daniił Miedwiediew (Rosja, 3) 6:2, 7:6(7), 7:6(5)

US Open. Zverev odwrócił losy spotkania i został pierwszym finalistą

/ Dominika Opala , źródło: własne , foto: AFP

Alexander Zverev zagra w swoim pierwszym finale wielkoszlemowym. Niemiec odrobił stratę dwóch setów i pokonał Pablo Carreno Bustę 3:6, 2:6, 6:3, 6:4, 6:3 w meczu trwającym prawie trzy i pół godziny. 

Zarówno dla Alexandra Zvereva, jak i dla Pablo Carreno Busty była to szansa na awans do pierwszego finału wielkoszlemowego. Dlatego też na korcie widać było dużą nerwowość i nierówność w grze obu tenisistów. Półfinał ten odstawał poziomem gry od wczorajszych pojedynków półfinałowych kobiet.

Początek spotkania zdecydowanie należał do Carreno Busty, który grał ofensywniej i prowadził grę. Taka postawa zaowocowała przełamaniem już w czwartym gemie. Następnie dołożył jeszcze kolejnego breaka i wyszedł na prowadzenie 5:1. Wtedy Zverev zerwał się do walki, ale wystarczyło to jedynie na wygranie dwóch gemów. Tym samym pierwsza odsłona rozstrzygnęła się na korzyść niżej notowanego zawodnika.

Wydawało się, że przebłyski lepszej gry Niemca w końcówce partii otwarcia pozwolą mu na nawiązanie wyrównanej walki. Tak się jednak nie stało. W grze hamburczyka mnożyły się błędy i nie potrafił znaleźć sposobu na agresywną grę 29-latka z Gijon. Hiszpan zapisał na koncie trzy przełamania i objął prowadzenie 5:0. Zverev próbował jeszcze walczyć, wygrał dwa gemy, ale na więcej nie pozwolił Carreno Busta. O przebiegu tego seta świadczyć mogą 22 niewymuszone błędy Niemca i tylko 3 ze strony Hiszpana. Po 87 minutach gry 2:0 w setach prowadził ten, który nie był przed mecze stawiany w roli faworyta.

Jednak trzecia odsłona miała już inny przebieg i obraz. Tym razem to Zverev jako pierwszy uzyskał przełamanie w secie i objął prowadzenie 3:1. Co prawda Carreno Busta błyskawicznie odrobił straty, ale w kolejnym gemie Niemiec ponownie odebrał serwis rywalowi. Tej przewagi młodszy z tenisistów już nie oddał i zapisał trzecią partię na swoje konto 6:3.

Obaj zawodnicy kontynuowali nierówną i niestabilną grę. Błędy dominowały na korcie, a żaden z tenisistów nie mógł wzbić się na swój najwyższy poziom. Mecz ten nie przypominał walki o finał wielkoszlemowy.  W trzecim gemie czwartego seta nastąpiło kolejne przełamanie na korzyść Zvereva, ale po chwili Carreno Busta odrobił starty. Kluczowy był siódmy gem, kiedy to 23-latek z Hamburga po raz kolejny uzyskał breaka, ale tym razem nie pozwolił przeciwnikowi na odrobienie start i doprowadził do decydującego seta.

Piąta odsłona rozpoczęła się od straty serwisu przez Hiszpana. Zverev poszedł za ciosem i pilnował swoich gemów serwisowych. Zaczął serwować staranniej i uważał na to, by nie doprowadzić do sytuacji z poprzednich setów. Na koniec spotkania rozstawiony z numerem 5 dołożył następnego breaka i zakończył pojedynek. Tym samym, Zverev awansował do pierwszego finału Wielkiego Szlema w karierze. Jego rywalem będzie lepszy z pary Dominic Thiem – Daniił Miedwiediew.


Wyniki

Półfinał singla:

Alexander Zverev (Niemcy, 5) – Pablo Carreno Busta (Hiszpania, 20) 3:6, 2:6, 6:3, 6:4, 6:3