Doha. Jedna niespodzianka w ćwierćfinale

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

Dużo emocji przyniosły pierwsze rundy turnieju mężczyzn w Dosze. Poznaliśmy w czwartek półfinalistów tej imprezy i w tym gronie obyło się bez większych niespodzianek. W walce o finał zabraknie jednak najwyżej rozstawionego zawodnika.

Jedyna ćwierćfinałowa niespodzianka miała miejsce w pierwszym meczu dnia. Rozstawiony z „1” Andriej Rublow podejmował Jirziego Leheczkę. Rosjanin i Czech spotkali się po raz drugi. Poprzednio rywalizowali w kwietniu w Belgradzie, gdzie w trzech setach wygrał pierwszy z nich. W czwartkowym spotkaniu Rublow zaczął zgodnie z oczekiwaniami. Pierwszą partię wygrał 6:4 po przełamaniu w początkowej fazie seta. Coraz śmielej poczynający sobie w tourze Czech nie składał jednak broni i w kolejnych dwóch setach potrafił odwrócić losy spotkania.

W półfinale zmierzy się z występującym w Katarze dzięki „dzikiej karcie” Andy’m Murray’em. Szkot w tym sezonie lubi zadbać o emocje. Rozegrał pięć spotkań i wszystkie odbywały się na najdłuższym możliwym dystansie. W Dosze najpierw uciekł spod topora Włocha Lorenzo Sonego, by później nie dać się Niemcowi Alexandrowi Zverevowi. Wydawało się, że w ćwierćfinale z francuskim kwalifikantem Alexandrem Mullerem pójdzie znacznie łatwiej, ale było tu tylko trochę mniej emocji niż w poprzednich meczach. Francuz, który wcześniej po zaciętym boju odprawił Gruzina Nikoloza Basilaszwiliego, a później niespodziewanie rozbił Holendra Botica van de Zanschulpa, wygrał pierwszego seta przeciwko Brytyjczykowi. W kolejnych dwukrotny mistrz olimpijski nie dał mu jednak większych szans.

Niełatwą przeprawę ma też za sobą Daniił Miedwiediew. Naprzeciw Rosjanina stanął Australijczyk Christopher O’Connell, który wcześniej poradził sobie z dwoma Hiszpanami – Fernando Verdasco i broniącym tytułu Roberto Bautistą Agutem. Z początku nie zapowiadało się, by mógł zagrozić tenisiście rozstawionemu z „3”, gdyż pierwszą partię przegrał 2:6. W drugiej zdołał jednak wygrać 6:4, a w decydującej niemalże doprowadził do tiebreaka. Mimo wszystko ostatecznie obyło się bez niespodzianki.

Rywalem Miedwiediewa będzie Felix Auger-Aliassime. Kanadyjczyk, jako jedyny z grona półfinalistów, rozstrzygnął swój czwartkowy mecz w dwóch setach. Nie oznacza to jednak, że zwycięstwo przyszło łatwo. Z Hiszpanem Alejandro Davidovichem Fokiną zwyciężył 6:4, 7:6(5).


Wyniki

Ćwierćfinały singla

Jirzi Leheczka (Czechy) – Andriej Rublow (1) 4:6, 6:4, 6:3

Felix Auger-Aliassime (Kanada, 2) – Alejandro Davidovich Fokina (Hiszpania, 7) 6:4, 7:6(5)

Daniił Miedwiediew (3) – Christopher O’Connell (Australia) 6:2, 4:6, 7:5

Andy Murray (Wielka Brytania, WC) – Alexandre Muller (Francja Q) 4:6, 6:1, 6:2

Dubaj. Gauff rywalką Świątek, Krejczikova przerwała serię Sabalenki

/ Anna Niemiec , źródło: wtatennis.com/własne, foto: AFP

W środę miejsca w półfinale Dubai Duty Free Tennis Championships pewna była już Iga Świątek. Dzień później dołączyły do niej Barbora Krejczikova, Jessica Pegula oraz Coco Gauff, która będzie kolejną rywalką raszynianki.

Amerykanka pokonała Madison Keys i w czwartek jako pierwsza zapewniła sobie miejsce w najlepszej czwórce turnieju. Pierwsza partia tego spotkania nie była zbyt porywającym widowiskiem. Starsza z reprezentantek Stanów Zjednoczonych miała olbrzymie problemy z trafieniem piłką w kort i zdołała ugrać tylko jednego gema. W drugiej odsłonie meczu Keys zdecydowanie podniosła poziom swojej gry i mecz zrobił się bardziej wyrównany. Gauff przełamała co prawda na 2:1, ale jej rodaczka od razu odrobiła stratę i później gra toczyła się już zgodnie z regułą własnego serwisu aż do jedenastego gema. Finalistka US Open z 2017 roku popełniła w nim cztery niewymuszone błędy i straciła podanie. Po zmianie stron turniejowa „piątką” wykorzystała atut własnego podania i rozstrzygnęła mecz na swoją korzyść.

Kilkanaście minut później na korcie pojawiły się Krejczikova i Aryna Sabalenka. Początek spotkania należał do praktycznie bezbłędnej Bialorusinki, która wygrała pierwszego seta bez straty gema, a w drugim odskoczyła na 3:1. Czeszka nie zamierzała się jednak poddawać. Zaczęła podejmować większe ryzyko i coraz częściej dochodziła do głosu w wymianach, dzięki czemu odrobiła stratę przełamania. Później obie tenisistki pilnowały już własnych gemów serwisowych. O losach tej części meczu musiał zadecydować tie-break. Tę dodatkową rozgrywkę perfekcyjnie rozegrała mistrzyni Roland Garros sprzed dwóch lat, która wyrównała stan rywalizacji. Od tego momentu mecz się zupełnie odwrócił. W decydującej partii to Krejczikova grała jak natchniona. Pozwoliła mistrzyni Australian Open ugrać już tylko jednego gema i przerwała serię jej trzynastu zwycięstw z rzędu.

Po prostu przez cały czas nie przestawałam walczyć – przyznała po meczu czeska tenisistka. – Niewiele mogłam zrobić, bo ona grała naprawdę dobrze, mocno uderzała i świetnie serwowała. Kluczowe było dostosowanie się do jej tempa gry. Później zaczęłam grać też trochę agresywniej, bo inaczej byłabym bez szans.

Trzeci z zaplanowanych ćwierćfinałów się nie odbył. Karolina Muchova wycofała się z turnieju z powodu kontuzji mięśni brzucha i Jessica Pegula awansowała bez gry.


Wyniki

Ćwierćfinał singla

Barbora Krejcikova (Czechy) – Aryna Sabalenka (2) 0:6 7:6(2) 6:1

Jessica Pegula (USA, 3) – Karolina Muchova (Czechy) walkower

Coco Gauff (USA, 5) – Madison Keys (USA) 6:1 7:5

Marsylia. Młody Szwajcar postraszył Hurkacza

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

W drugiej rundzie turnieju w Marsylii Hubert Hurkacz mierzył się ze Szwajcarem Leandro Riedim. Młody Szwajcar sprawił naszemu reprezentantowi niemało problemów. Na szczęście ostatecznie wrocławianin wygrał.

Po raz pierwszy Hubertowi Hurkaczowi przyszło mierzyć się z Leandro Riedim. Utalentowany 21-letni Szwajcar w 2020 roku grał w finale juniorskiego Roland Garros, gdzie przegrał ze swym rodakiem Dominiciem Strickerem. W pierwszej rundzie zawodów na Lazurowym Wybrzeżu, gdzie Hurkacz miał „wolny los” Riedi poradził sobie  wdwóch setach z Francuzem Arthurem Rinderknechem. Rozstawiony w Marsylii z „1” Polak był jednak zdecydowanym faworytem czwartkowego spotkania.

Aczkolwiek nie rozpoczęło się ono dobrze dla tenisisty z Wrocławia. Już w pierwszym gemie Riedi zdobył przewagę przełamania. Hurkacz miał później wiele okazji do odrobienia tej straty, ale rywal skutecznie się bronił. Szwajcar też zresztą miał jeszcze w tym secie break-pointy. Przewagi nie powiększył, ale ręka nie zadrżała mu w kluczowych momentach. Wykorzystał już pierwszą piłkę setową na 6:4 i zrobił krok w kierunku sprawienia sensacji.

W drugim secie tenisista spod Alp wciąż prezentował się nieźle, ale Polak był już w stanie kontrolować wydarzenia na korcie. W szóstym gemie przełamał wreszcie serwis swojego rywala i wyrównanie było na wyciągnięcie ręki. Hurkacz nie zawiódł, wygrywając seta 6:3.

Wrocławianin nie spuścił z tonu w decydującej partii. Już w trzecim gemie udało mu się wypracować przewagę przełamania. Szwajcarowi na pewno nie można było odmówić ambicji. Dawał z siebie wszystko, by doprowadzić do wyrównania i był tego bliski. Natomiast Polak nie dał się już tak zaskoczyć, jak to miało miejsce na początku meczu. Nie zwalniał tempa i jeszcze bardziej uspokoił swoich kibiców, powiększając przewagę do stanu 5:2. Nie mógł już tego wypuścić. W kolejnym gemie zakończył mecz.

O półfinał zmierzy się z Mikaelem Ymerem. Szwed w pierwszej rundzie wyeliminował Mołdawianina Radu Albota. W drugiej miał grać z rozstawionym z „6” Davidem Goffinem, jednak Belg nie wyszedł na kort z przyczyn zdrowotnych.


Wyniki

Hubert Hurkacz (Polska, 1) – Leandro Riedi (Szwajcaria) 4:6, 6:3, 6:2

Dżoković zapowiedział powrót do gry

/ Artur Kobryn , źródło: ubitennis.net, foto: AFP

Novak Dżoković potwierdził swój udział w rozpoczynającym się w najbliższy poniedziałek turnieju ATP 500 w Dubaju. Będzie to pierwszy występ Serba od czasu zwycięstwa w Australian Open.

Tenisista z Belgradu ma za sobą wymarzony początek sezonu. W 12 rozegranych spotkaniach nie zaznał jeszcze smaku porażki i zdobył tytuły w Adelajdzie oraz w Melbourne. Te wyniki pozwoliły mu również na powrót na fotel lidera rankingu ATP. Wielkoszlemowy triumf okupił jednak urazem. Jak zdradził dyrektor imprezy, Craig Tiley, Dżoković doznał w jej trakcie trzycentymetrowego rozdarcia mięśnia lewego uda. Sam zawodnik wcześniej nie wypowiadał się na ten temat, ale w środę, na konferencji prasowej w Belgradzie, opowiedział o swoim stanie zdrowia i najbliższych planach.

Nie jestem jeszcze przygotowany na 100 procent, ale zbliżam się ku temu. Dlatego też wspólnie z zespołem podjęliśmy decyzję o grze w Dubaju. Moje ambicje zawsze sięgają możliwie jak najwyżej, bez względu na turniej – zakomunikował. Serb w poprzednich latach zwyciężał w tej imprezie pięciokrotnie. W ubiegłym roku w Dubaju zaczynał dopiero swoje starty i pożegnał się z zawodami na etapie ćwierćfinału. 35-latek z Belgradu jest też już pewny utrzymania pozycji lidera rankingu ATP na kolejny, 378. tydzień. Dzięki temu pobije rekord wszechczasów należący do Steffi Graf.

Dżoković nie jest jeszcze pewny jak będzie wyglądał jego kalendarz po wylocie ze Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Serb liczy na udział w zmaganiach w Indian Wells i Miami. Jako obcokrajowiec niezaszczepiony na COVID-19 musi jednak oczekiwać na decyzję o otrzymaniu specjalnej przepustki na przylot do Stanów Zjednoczonych. – Chciałbym tam zagrać, ale ostateczny werdykt nie jest w moich rękach. Przygotowuję się do tych występów, ale zobaczymy jak sprawy potoczą się w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Cieszę się, że mam wsparcie dyrektorów obydwu tych turniejów. Mam nadzieję, że amerykańskie władze dadzą mi pozytywną odpowiedź – oznajmił.

Serb dał jednak do zrozumienia, że nawet odmowna decyzja nie okaże się dla niego dużym rozczarowaniem. Może mu ona pozwolić na szlifowanie formy przed wiosenną rywalizacją w Europie. – Będę miał więcej czasu na przygotowanie się do gry na ziemi, czyli najbardziej wymagającej nawierzchni. Rafael Nadal to z kolei najlepszy gracz w historii na tym podłożu. W tym roku spróbuję rozpocząć sezon na czerwonej mączce lepiej niż to miało miejsce w ostatnich latach. Głównym celem jest zawsze Roland Garros. Nie jestem jeszcze pewien, w jakich innych imprezach zagram, ale na pewno pojawię się w Monte Carlo i Banja Luce – powiedział.

Rio de Janeiro. Turniejowa „jedynka” z pewnym awansem do 1/8 finału

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Carlos Alcaraz w dwóch setach pokonał Mateusa Alvesa z Brazylii. Jego rywalem w 1/8 finału turnieju ATP w Rio de Janeiro będzie doświadczony Włoch, Fabio Fognini.

Tym razem udało się rozegrać zaplanowane spotkania w ramach turnieju ATP w Rio de Janeiro. Wcześniejszego dnia przeszkodą nie do pokonania okazały się warunki atmosferyczne, a dokładniej deszcz. W 1/8 finału pewnie zameldował się Carlos Alcaraz. Rozstawiony z „jedynką” Hiszpan pokonał Mateusa Alvesa 6:4, 6:4.

Jego następnym rywalem będzie Fabio Fognini. Doświadczony włoski tenisista jeszcze pewniej ograł Tomasa Barriosa Verę z Chile 6:2, 6:3. Pojedynek Alcaraza z Fogninim zapowiada się ciekawie, aczkolwiek faworytem będzie oczywiście młody Hiszpan.

Awans wywalczył także między innymi Sebastian Baez, który jest nadzieją argentyńskiego tenisa. 22-latek nie miał problemów z pokonaniem Tomaza Bellucciego 6:3, 6:2. Tymczasem szczebel wyżej – w ćwierćfinale imprezy – zameldował się już Hugo Dellien, którego rywalem będzie rozstawiony z „dwójką” Cameron Norrie.


Wyniki

Pierwsza runda singla:

Carlos Alcaraz (Hiszpania, 1) – Mateus Alves (Brazylia, WC) 6:4, 6:4

Duszan Lajović (Serbia) – Diego Schwartzman (Argentyna, 5) – 6:1, 6:4

Sebastian Baez (Argentyna, 6) – Thomaz Bellucci (Brazylia, WC) 6:3, 6:2

Albert Ramos-Vinolas (Hiszpania, 7) – Tomas Martin Etcheverry (Argentyna) 5:7, 6:4, 6:4

Fabio Fognini (Włochy) – Tomas Barrios Vera (Chile, Q) 6:2, 6:3

Bernabe Zapata Miralles (Hiszpania) – Jaume Munar (Hiszpania) 6:3, 7:5

Druga runda singla:

Hugo Dellien (Boliwia) – Alex Molczan (Słowacja, 9) 1:6, 6:2, 6:2

Turniej w Acapulco bez Stefanosa Tsitsipasa

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.facebook.com/StefTsitsipas, własne, foto: AFP

W przyszłym tygodniu rozpocznie się turniej rangi ATP 500 w Acapulco. Początkowo na liście zgłoszeń do meksykańskich zawodów widniało nazwisko Stefanosa Tsitsipasa, ale już dziś wiemy, że Grek nie będzie mógł wziąć udziału w imprezie. Powody swojej decyzji tenisista wyjaśnił w poście opublikowanym w mediach społecznościowych.

Poprzednia edycja Mexican Open była udana dla trzeciego zawodnika rankingu ATP. Tsitsipas osiągnął w niej półfinał singla i – w parze z Feliciano Lopezem – zwyciężył w turnieju deblistów. W tym roku nie będzie jednak okazji do powtórzenia lub poprawy tych wyników, ponieważ Stefanosa trapią kłopoty zdrowotne. 24-latek potwierdził to w wiadomości dla fanów:

Z wielkim rozczarowaniem ogłaszam moje wycofanie się z tegorocznego turnieju w Acapulco. Nadal zmagam się z kontuzją barku, której nabawiłem się po Australian Open.

Meksyk jest jednym z moich ulubionych miejsc na świecie i zawsze doceniałem możliwość rywalizacji w tej prestiżowej imprezie. Jestem wdzięczny za wsparcie, jakie niezmiennie dawali mi tamtejsi działacze i kibice. Wasze zaangażowanie i doping były dla mnie niezwykle motywujące i inspirujące. Dziękuję za wyrazy sympatii, które ciągle mi okazywaliście.

Przerwa od gry jest rozczarowująca, ale postanowiłem skupić się na jej pozytywnych aspektach. Wykorzystam ten czas, by odpocząć i się wyleczyć, a potem powrócę silniejszy niż kiedykolwiek. Będę nadal ciężko pracował, by osiągnąć moje cele i jestem pewien, że będę miał jeszcze wiele okazji, by zagrać w Meksyku.

Życzę wszystkim uczestnikom turnieju powodzenia. Wiem, że pokażą fanom niesamowite mecze, a ja będę kibicować im z daleka. Jeszcze raz dziękuję za wasze wsparcie i zrozumienie. Liczę, że wkrótce znów przyjadę do Meksyku, by zaprezentować się przed najlepszą publicznością na świecie – podsumował Grek.

W tym roku obsada Mexican Open będzie nieco skromniejsza. Poza Tsitsipasem na starcie zabraknie na przykład obrońcy tytułu Rafaela Nadala oraz Rosjanina Daniiła Miedwiediewa. Miejscowi sympatycy tenisa będą mogli za to zobaczyć na żywo między innymi Carlosa Alcaraza, Caspera Ruuda, Taylora Fritza i Camerona Norriego.

Sunshine Double. Była liderka rankingu zrezygnowała z występów

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.tennisworldusa.org, foto: AFP

Garbine Muguruza nie wystąpi podczas rozpoczynającego się ósmego marca Sunshine Double, czyli dwóch amerykańskich turniejów rangi WTA 1000, które w marcu są rozgrywane na kortach w Miami i Indian Wells. Nie wiadomo ile potrwa odpoczynek byłej liderki rankingu WTA od występów na światowych kortach.

Hiszpańska tenisistka ma obecnie bardzo trudny okres. Zawodniczka, która w przeszłości wygrywała rywalizację na kortach Rolanda Garrosa i Wimbledonu oraz była najlepszą tenisistką świata na wygrane spotkanie w drabince turnieju głównego czeka od blisko pół roku. Ostatnią przeciwniczką, która nie znalazła sposobu na zawodniczkę z Półwyspu Iberyjskiego była Despina Papamichail. Miało to miejsce w drugiej rundzie turnieju WTA 500 w Tokio. A miało to miejsce 21 września.

Od tamtej pory tenisistka, która na koniec sezonu 2021 okazała się najlepsza podczas WTA Finals, wystąpiła w pięciu turniejach i doznała pięciu porażek. Teraz dwukrotna mistrzyni wielkoszlemowa podjęła decyzję o przerwie w rywalizacji. – Zamierzam zrobić sobie przerwę od turniejów przez kilka następnych tygodni. Będę jednak cały czas pracować, aby wrócić do swojego poziomu i czuć się gotowym do ponownej rywalizacji — przekazała Muguruza.

Nieobecność w marcu za Oceanem będzie „kosztować” Hiszpankę utratę 10 punktów za mecz drugiej rundy Indian Wells 2021. Kolejnej obrony zeszłorocznych zdobyczy była liderka rankingu będzie miala okazję dokonać w maju. Nastąpi to podczas turnieju WTA 1000 w Madrycie, gdzie przed rokiem odpadła po spotkaniu drugiej rundy.