Venus Williams ma nadzieję na powrót

/ Jarosław Truchan , źródło: www.tennis365.com/wlasne, foto: AFP

Starsza z sióstr Williams przyznała, że nie zobaczymy jej szybko na światowych kortach. Przyczyną kolejnej długiej absencji Amerykanki jest kontuzja, której doznała podczas imprezy w Auckland.

W ubiegłym sezonie Venus rozegrała zaledwie cztery mecze. Jej powrót rozpoczął się od poprzedzającego Australian Open turnieju w Auckland, gdzie grała z dziką kartą. Występ w Nowej Zelandii zakończył się na drugiej rundzie, w której uległa Lin Zhu. W trakcie trzeciego seta starcia z Chinką Williams doznała kontuzji uda. Jak się okazało, uraz był bardzo poważny.

– To nigdy nie jest dobry znak, kiedy czujesz ból w trakcie odpoczynku. Ledwo chodzę w tym miejscu, szuram nogami, ledwo robię kroki. Dostałam moje wyniki i okazało się, bez zaskoczenia, że miałam kilka rozdarć w ścięgnie udowym” – powiedziała Venus.

Siedmiokrotna zwyciężczyni  turniejów wielkoszlemowych przyznała również, że była wstrząśnięta na wieść o kolejnej rehabilitacji. – Szczerze mówiąc, byłam bardzo przytłoczona przez kontuzję. Tym bardziej, że długo byłam kontuzjowana, a tu znów przytrafiły mi się kłopoty zdrowotne.

Amerykanka zapowiedziała jednak, że nie zamierza jeszcze kończyć kariery i ma nadzieję na powrót. Może on jednak trochę potrwać – Po upływie około tygodnia zaczęłam ustalać wizyty u lekarzy i myśleć o tym, co będzie dalej. Próbowałam zrozumieć ile czasu zajmie mi powrót. To jest taki rodzaj urazu, któremu musisz dać trochę odpocząć, zanim zaczniesz prawdziwą rehabilitację… Zanim zaczniesz biegać, musisz chodzić, a ja zaczynam chodzić całkiem dobrze. Mam nadzieję, że wkrótce będę biegała,  ale na razie nie będę grała w tenisa – dodała.

– Myślę, że następnym krokiem dla mnie jest dotarcie do miejsca, w którym znowu poczuję się pewnie w moim ciele – powiedziała Williams. Jej słowa nie napawają optymizmem. Miejmy jednak nadzieję, że w najbliższym czasie zdrowie będzie dopisywało reprezentantce Stanów Zjednoczonych i nic nie stanie na przeszkodzie jej powrotu do zdrowia.

Iga Świątek szczerze o budowaniu wizerunku i sferze biznesowej

/ Izabela Modrzewska , źródło: https://www.tennismajors.com/; oprac. własne, foto: AFP

Polska tenisistka po sukcesach w zeszłym sezonie utrzymuje się na topie rankingu WTA już od prawie roku. Z jej osiągnięciami wiąże się również rozwój biznesowy i coraz większa rozpoznawalość poza kortem. W 2022r. znalazła się na piątym miejscu najlepiej zarabiających sportsmenek z dochodami rzędu 14.9 millionów dolarów. Iga Świątek konsekwetnie buduje swój wizerunek, ale chce to robić na własnych zasadach. 

Polka od początku swojej kariery stawia na autentyczność. Media społecznościowe są dla niej platformą nie tylko do komunikacji z fanami, ale jaka sama mówi „jest to dla niej przestrzeń gdzie może być kreatywna”. Swoją platformę wykorzystuje również do mówienia o tym, co dla niej ważne. Często porusza trudne tematy, takie jak wojna na Ukrainie czy zdrowie psychiczne. Jej pasją są książki, a wyzwanie #czytajzIgaw2023 momentalnie okazało się sukcesem. Obecnie na swoim instagramie ma już milion obserwujących, a jej popularność również wśród potencjalnych sponsorów stale rośnie.

Świątek jak sama przyznała w eseju dla Player’s Tribune jest introwertyczką. Jednak jej osobowość nie przeszkadza jej w kreowaniu własnej marki. Pod koniec ubiegłego roku zdecydowała się podpisać kontrakt z największą agencja sportową na świecie.

– Obecnie pracuję z IMG i wciąż mam swój polski zespół, w którym moja PR manager pomaga mi z rodzimymi kontraktami. Mam w tym kraju największy wpływ i chcę to wykorzystać. IMG zajmuje się moją sferą biznesową na skalę globalną i nie mogę się doczekać by zobaczyć jak to wpłynie na moją karierę – mówi Iga.

Świątek jest aktualnie podopieczną Maxa Eisenbuda, wiceprezesa IMG tennis. Kiedyś kierował on karierą Marii Szarapowej, a dziś ma pod swoimi skrzydłami Emmę Raducanu, która odniosła wielki marketingowy sukces. Ale jak sam podkreśla, nie każdy tenisista ma takie same priorytety.
-Odnoszę wrażenie, że Iga chce po prostu mieć wokół siebie samych profesjonalistów, którzy pomogą jej w każdym aspekcie kariery – przyznaje.

Istnieje przekonanie, że bycie numerem jeden wiąże się z presją posiadania najbardziej lukratywnych sponsorów. Dla Igi priorytetem jest tenis, a sfera biznesowa jest naturalnym przedłużeniem kariery. W wywiadzie podkreśla, że „rozwijanie biznesu jest dla niej dobrym wyzwaniem, które jej się podoba”. Jej psycholog, Daria Abramowicz dodaje, że tenisistka ma jeszcze dużo czasu na zdecydowanie czego oczekuje i co jest dla niej ważne.

Polka ma obecnie podpisane z kontrakty z PZU, Tecnifibre, Rolex, Xiaomi, a kilka dni temu dołączyła do jej zespołu firma OSHEE. Wybór sponsora nie jest przypadkowy. Iga niejednokrotnie podkreślała, jak ważne jest dla niej promowanie polskich produktów na rynku globalnym. Eisebund potwierdza, że liczba potencjalnych sponsorów jest duża. Według niego, jest to związane nie tylko z jej osiągnięciami na korcie, ale również jej unikatową osobowością i szczerością. Zespół bardzo stawia na jakość i długotrwałość umów. Spływające oferty są dokładnie selekcjonowane. – Iga nie chce wielu kontraktów, myśle, że to po prostu nie jest w jej stylu. (…) Na pewno będzie ich więcej, ale nie będzie ich dużo bo takie są odgórne oczekiwania – przyznaje przedstawiciel IMG.

Polska tenisistka jest perfekcjonistką. Chce osiągać jak najlepsze rezultaty w tenisie, jednak poza nim nie konkuruje z innymi zawodniczkami. Wybrała swoją ściężkę rozwoju, która jest dopasowana do jej własnych potrzeb i charakteru. – Nie udaje kogoś kim nie jestem. Być może niektórzy mogą się ze mną identyfikować bo tak jak ja są introwertykami. Nie każdy jest ekstrawertykiem, dla wszystkich znajdzie się miejsce – podkreśla Iga. Sama jeszcze nie wie, czy chce stać się globalną marką. Jeśli jednak tak zdecyduje i jej się to uda, może na dobre zmienić postrzeganie czym jest „gwiazda sportu”.

 

Puchar Davisa. Egzotyczny rywal odwiedzi Polskę

/ Jakub Karbownik , źródło: www.twitter.com/własne, foto: AFP

Reprezentacja Polski w rozgrywkach Pucharu Davisa poznała rywala z którym przyjdzie jej się zmierzyć we wrześniowym spotkaniu. Losowanie odbyło się w czwartek w Londynie.

W pierwszy weekend lutego do rywalizacji wróciły męskie reprezentacje narodowe. Drużyna Polski pod wodzą Mariusza Fyrstenberga grała z reprezentacją Japonii. Gospodarze z Kraju Kwitnącej Wiśni nie dali biało-czerwonym większych szans i pokonali naszych tenisistów 4:0. Tym samym reprezentantom  nie udało się awansować.

W czwartkowy losowaniu Polska znalazła się wśród reprezentacji rozstawionych. Biało-czerwoni mieli ostatni, dwunasty numerek rozstawienia i wylosowali drużynę Barbadosu, która w tym samym czasie co Polacy przegrali z Japonią, pokonali drużynę Oceanii. Ponieważ będzie to pierwsze w historii spotkanie obu reprezentacji, do wyłonienia gospodarza niezbędne było losowanie. W jego wyniku okazało się, że spotkanie, które odbędzie się w dniach 15-16 września lub 16-17 września zostanie rozegrane w Polsce. Zwycięzca zagra w przyszłym sezonie w barażu o Grupę Światową I.

 

Montpellier. Szalona reakcja Bublika! Kazach nie obroni tytułu

/ Artur Kobryn , źródło: tennis365.com, twitter.com, foto: AFP

Aleksander Bublik już na pierwszej rundzie zakończył próbę obrony tytułu w turnieju w Montpellier. Więcej niż o wyniku jego meczu, mówi się jednak o zachowaniu, którego się dopuścił.

Bublik jest jedną z najbarwniejszych postaci w rozgrywkach ATP. Słynie z wielu niekonwencjonalnych zagrań, jak chociażby serwisy posyłane od dołu. Nieobce dla niego są również nietypowe reakcje na korcie oraz niebanalne i kontrowersyjne wypowiedzi. W Montpellier zaprezentował się jednak ze swojej najgorszej strony.

Turniej w południowej Francji jest wyjątkowym miejscem dla Kazacha. To właśnie w tej imprezie wywalczył przed rokiem swój pierwszy i jak dotąd jedyny tytuł w karierze. Swojego debiutanckiego występu jako obrońca trofeum niestety nie będzie mógł wspominać najlepiej. 25-latek w meczu pierwszej rundy mierzył się z Francuzem Gregoirem Barrerem. Po przegranej premierowej odsłonie, w drugiej zmuszony był do obrony trzech piłek meczowych, czego zdołał dokonać. W trzeciej prowadził już z przewagą przełamania, ale stracił ją i zwycięzcę całej potyczki musiał wyłonić tie-break.

Decydująca rozgrywka okazała się dla niego kompletną katastrofą. Bublik popełnił aż trzy podwójne błędy serwisowe i przegrał sześć punktów z rzędu. Udając się na przerwę i drugą stronę kortu nie wytrzymał i dał upust swoim emocjom. Kilkukrotnie mocno uderzył rakietą o podłoże i doszczętnie ją zniszczył. To jednak nie był koniec. Kiedy dotarł do swojej ławki, będąc w furii, w identyczny sposób zdemolował kolejne dwie. Po otrzymaniu ostrzeżenia zdobył trzy punkty, ale nie był w stanie odrobić reszty strat. Po dwóch godzinach i 27 minutach Barrer asem serwisowym zakończył cały pojedynek.

Tym samym Bublik będzie musiał jeszcze poczekać na pierwszy wygrany pojedynek w obecnym sezonie. Ogółem była to już jego dziewiąta kolejna porażka w turniejach ATP. Kazach musi liczyć się również z karą finansową za swoje zachowanie.

Puig ma dobrą radę dla Raducanu

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.tennisworldusa.org/, własne, foto: AFP

W 2021 roku Emma Raducanu zadziwiła tenisowy świat i wygrała US Open po przejściu kwalifikacji. Od tego sukcesu minął już jednak ponad rok, a Brytyjka wciąż nie potrafi nawiązać do formy, jaką prezentowała na kortach Flushing Meadows. Radą dla 20-latki podzieliła się mistrzyni olimpijska z Rio De Janeiro Monica Puig.

Tenisistka z Portoryko może być dla Raducanu punktem odniesienia, ponieważ także udało się jej osiągnąć znakomity rezultat, którego niewielu się spodziewało. 29-latka, która triumfowała na Igrzyskach z 2016 i zakończyła karierę w 2022 roku, przekazała młodszej koleżance, że:

Nie powinno się poświęcać za wiele uwagi mediom społecznościowym. To świetne narzędzie do promocji siebie jako marki, ale potrafią także być mocno toksyczne. Dotyczy to zwłaszcza takiej osoby jak Raducanu. Jej karierę śledzi wszak tak wiele osób. Część z nich życzy jej dobrze, ale są też ci, którzy znajdują się na drugim biegunie.

– Nie ma możliwości, by wszyscy internauci cię pokochali, zawsze będą istnieć ludzie, którym nie podoba się to, co robisz. Emma ma przed sobą wielką przyszłość. Gdy znajdzie spokój i odpowiednio się zorganizuje, może wykonać kolejne kroki i dokonać wielkich rzeczy. Teraz jej celem powinny być konsekwencja i wiara w to, że znów może grać jak w Nowym Jorku – zakończyła Puig.

Emma Raducanu zajmuje obecnie osiemdziesiąte miejsce w rankingu WTA. US Open 2021 pozostaje jedynym wygranym turniejem w jej karierze.

Czwarta tenisistka świata wspomina trudy zeszłego roku

/ Julia Rzadkowska , źródło: www.theplayerstribune.com, foto: AFP

Tegoroczna ćwierćfinalistka Australian Open, obecna czwarta rakieta świata – Jessica Pegula, zdradza kulisy dramatycznego dla niej roku 2022, w którym musiała zmierzyć się z poważnymi problemami w rodzinie.

Podczas turnieju Roland Garros 2022 Amerykanka doszła do ćwierćfinału w singlu oraz finału w deblu, osiągając pierwszą dziesiątkę rankingu WTA. Niestety Peguli nie było dane cieszyć się długo z sukcesu. Po powrocie z turnieju dostała telefon od siostry jadącej karetką do szpitala z ich mamą, która doznała zatrzymania akcji serca. Do przyjazdu karetki siostra samodzielnie resuscytowała matkę.

W szpitalu mama pozostała w śpiączce z wieloma urazami, w tym z urazem mózgu. Jessica wspomina bezsilność oraz frustrujące czekanie na ciężki do oszacowania dalszy ciąg wydarzeń. Rodzina praktycznie zamieszkała w szpitalu.

Po tygodniu Pegula zdecydowała się powrócić do treningów, aby wrócić do gry podczas Wimbledonu. Jednak warunkiem tego było poprawienie się stanu zdrowia matki. Jak przyznał lekarz cudem to nastąpiło. Wciąż czekała ją jednak długa i ciężka droga powrotu do codziennego życia. 28-letnia Amerykanka doszła w Wimbledonie do trzeciej rundy, walcząc z infekcją zatok. Nie wspomina tego turnieju najlepiej, ponieważ chcąc zachować prywatność była otoczona spekulacjami oraz pytaniami o matkę. Musiała nawet dementować plotki o jej śmierci.

Dziś mama Peguli czyni kolejne postępy. –Ma poważne problemy z pamięcią. Potrafi czytać, pisać i całkiem dobrze rozumie, ale ciężko jej się wysłowić. Trudno sobie z tym radzić, potrzeba wiele cierpliwości, ale dziękuję Bogu każdego dnia, że w ogóle możemy się z nią porozumieć. – pisze Pegula w poruszającym wpisie.

Rodzina mierzy się ze świadomością, że już nigdy nie zobaczą tej samej – pełnej energii, pracowitej i pozytywnej kobiety sukcesu. W listopadzie Jessica swój pierwszy tytuł WTA 1000 dedykowała własnie mamie.

Swój wpis tenisistka podsumowuje podziękowaniom za uszanowanie prywatności oraz za okazane wsparcie.