Cali. Falkowska i Kawa z pucharem!

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: Andrzej Szkocki

Weronika Falkowska i Katarzyna Kawa znakomicie spisały się w turnieju debla w turnieju WTA 125K w Kolumbijskim Cali. Rozstawione z „2” Polki grały w sobotę w finale i sięgnęły po tytuł. Nie dały większych szans Japonce Kyoce Okamurze i Chince Xiaodi You.

Po bardzo trudnym ćwierćfinale i niełatwym półfinale Weronika Falkowska i Katarzyna Kawa stanęły w sobotę przed szansą na tytuł w Cali. Ich rywalkami były Japonka Kyoka Okamura i Chinka Xiaodi You. Pierwsza partia ułożyła się znakomicie dla Polek. Z łatwością kontrolowały przebieg spotkania i przegrały tylko jednego gema. Zakończyły seta w 28 minut.

W drugiej części meczu było trudniej. Choć miały break-pointy w drugim gemie, to rywalki jako pierwsze przełamały, wychodząc na prowadzenie 3:2. Na szczęście Polki straty szybko odrobiły. Robiły wszystko by zamknąć ten mecz w dwóch setach. Miały dwie okazje do zakończenia spotkania w 10. gemie, ale rywalki zdołały się wybronić. Niestety te niewykorzystane okazje się zemściły. Kolejne dwa gemy padły łupem rywalek. O mistrzostwie zadecydował super tiebreak. Do jego połowy był on wyrównany, ale później Polki odskoczyły. Od stanu 5:6 tylko one wygrywały już punkty i mogły cieszyć się z triumfu!


Wyniki

Weronika Falkowska, Katarzyna Kawa (Polska, 2) – Kyoka Okamura, Xiaodi You (Japonia, Chiny) 6:1, 5:7, [10:5]

Tennis Europe Winter Cup. Polskie reprezentacje w finałach w Pszczynie i Poznaniu

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: Tennis Europe, foto:

W Pszczynie i Poznaniu odbywają się imprezy do lat 14 w ramach Tennis Europe Winter Cup. Bardzo dobrze spisują się nasze reprezentacje, które dotarły do finału. O zwycięstwo dziewczęta zmierzą się z Węgierkami, a chłopcy z Francuzami.

W Pszczynie odbywa się rywalizacja dziewcząt. Nasze reprezentantki nie bez trudu, ale awansowały do finału. Najbardziej nerwowo było jeszcze w piątkowym ćwierćfinale. Mierzyły się w nim ze Szwedkami. Zaczęło się dobrze. Oliwia Sybicka wygrała 6:3, 6:3 z Nathalie Mackay Westling. Niestety Rebecca Malmstrom zdołała 6:4, 6:4 pokonać Barbarę Kostecką. W deblu Polki nie dały jednak rywalkom szans, triumfując 6:1: 6:3.

Mniej nerwów było w starciu z Estonkami w sobotę. Obydwa mecze miały bliźniaczy przebieg – pierwszy set kończył się jednostronnym tiebreakiem, a w drugim Polki nie miały już z rywalkami większych problemów. Sybicka pokonała Norę Olivię Adamson 7:6(2), 6:0. Kostecka wygrała 7:6(1), 6:3 z Kiirą Pashkov. Niewiele brakowało, a rywalizacja zakończyłaby się wynikiem 3:0. W deblu Kostecka i Antonina Sosnowska przegrały ostatecznie z Adamson i Eleonorą Roos 6:3, 1:6 [8:10].

Węgierki w drodze do finału pokonały bez strat Irlandię i 2:1 Szwajcarię. W niedzielę przekonamy się, jak zaprezentują się przeciwko Polkom.


Również od meczu ze Szwecją rywalizację w Poznaniu rozpoczęli chłopcy. Zaczęło się niezbyt optymistycznie. Maksymilian Kwiatkowski przegrał z Knutem Anderschem 2:6, 1:6. Na szczęście Jan Urbański z łatwością doprowadził do wyrównania pokonując Williama Johana Kjellberga 6:0, 6:3. W decydującym o awansie deblu Urbańskiemu towarzyszył Jan Skrzyński, a po drugiej stronie siatki obok Anderscha stanął Vincent Almroth. Polacy zdołali odwrócić losy rywalizacji wygrywając 7:6(3), 6:2.

Bez strat obyło się w półfinale z Finami. Choć w pierwszym meczu Skrzyński przegrywał już z Aatu Niemelą, to wygrał 5:7, 6:4, 6:1. Awans do finału przypieczętował Urbański, wygrywając 6:4, 7:6(3) z Alexem Tuomolinem. W deblu Kwiatkowski i Skrzyński nie mieli dla rywali litości i nie oddali im honorowego punktu. Pokonali Keiusa Ketolę i Tuomolina 6:2, 4:6, [10:4].

W finale zmierzą się w niedzielę z Francuzami. „Trójkolorowi” pokonali z nadzwyczajną łatwością Węgrów i Hiszpanów, nie tracąc choćby seta. To oni będą faworytami tej rywalizacji.

WTA. Poznaliśmy finalistki obu imprez

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: AFP

Oczy sympatyków kobiecego tenisa w tym tygodniu skierowane są na Francję i Tajlandię. W Lyonie i Hua Hin odbywają się turnieje rangi WTA 250. W sobotę miały miejsce półfinały obu imprez. Awans wywalczyły Lin Zhu i Łesia Curenko oraz Caroline Garcia i Alycia Parks. 

Najpierw poznaliśmy finalistki turnieju odbywającego się w Azji. Pierwszym meczem była konfrontacja reprezentantek Chin. Lin Zhu dość szybko zapisała na swoje konto pierwszego seta starcia z Xinyu Wang, wygrywając różnicą dwóch przełamań. O wiele bardziej wyrównaną grę mogliśmy zobaczyć w drugiej partii. Obie panie nie grzeszyły w niej skutecznością przy własnym serwisie – łącznie obejrzeliśmy dziesięć break-pointów, które przerodziły się w pięć przełamań. Lepszą dyspozycję przy returnie zaprezentowała Lin Zhu, dzięki czemu to ona została pierwszą finalistką imprezy.

Rywalką Chinki w finale będzie Łesia Curenko. Reprezentantka Ukrainy wyszła zwycięsko z zakończonego przedwcześnie meczu, w którym jej przeciwniczką była turniejowa „jedynka”, Bianca Andreescu.  Panie ostro walczyły w pierwszym secie, który zakończył się wygraną Curenko dopiero po dwunastu gemach. Można powiedzieć, że Ukrainka uciekła w nim spod topora, bowiem przegrywała w pewnym momencie 3:5. Druga odsłona rywalizacji dobiegła końca już po czterech gemach, gdy po podwójnej stracie serwisu Kanadyjka poddała mecz.

W Lyonie jako pierwsze zostało rozegrane starcie Amerykanki Alycii Parks z Maryną Zanevską. Reprezentantka Belgii dała się przełamać już na początku spotkania, co było kluczowe dla dalszych losów seta. O tym, kto wygra drugą partię zadecydował tie-break. Do tenisowej dogrywki mogło jednak nie dojść. Najpierw dwie szanse na zakończenie meczu i to przy własnym podaniu, miała Parks. Amerykanka nie wykorzystała ich, a po paru minutach musiała mierzyć się z problemami w postaci piłek setowych dla przeciwniczki. Jednakże Zanevskiej również nie było stać na decydujące uderzenie, które wyrównałoby stan meczu. Parks okazała się lepsza w tie-breaku, dzięki czemu 22-latka w niedzielę stanie przed okazją do zdobycia swojego pierwszego singlowego tytułu WTA w karierze.

Najkrócej z sobotnich półfinałów trwał mecz Caroline Garcii z Camilą Osorio. Grająca przed własną publicznością Francuzka nie dała w nim szans reprezentantce Kolumbii. Garcia pewnie wygrała obie partie, za każdym razem dwukrotnie przełamując rywalkę. Konieczność obrony czterech break pointów w drugim secie była jedynym problemem, jakiemu czoła musiała stawić tenisistka rozstawiona z „jedynką”.


Wyniki

Półfinały singla:

Hua Hin:

Łesia Curenko (Ukraina) – Bianca Andreescu (Kanada, 1) 7:5, 4:0 (krecz)

Lin Zhu (Chiny) – Xinyu Wang (Chiny, 7) 6:2, 6:4

Lyon:

Caroline Garcia (Francja, 1) – Camila Osorio (Kolumbia) 6:2, 6:2

Alycia Parks (USA) – Maryna Zanevska (Belgia) 6:3, 7:6(4)

Kolejna nowość od ASICS – GEL RESOLUTION 9

/ Adam Romer , źródło: Własne, foto: ASICS/Własne

Zakładając przed wejściem na kort najnowszy produkt firmy ASICS, zastanawiałem się, czy da się napisać o tych butach coś nowego. Ponieważ w ostatnich latach grałem w kilku poprzednich modelach, nie trzeba było mnie namawiać na ich wypróbowanie, ale czy rzeczywiście różnią się czymś od swoich poprzedników z numerami 8, 7 czy 6?

Po kilku godzinach spędzonych w ASICS GEL RESOLUTION 9 na korcie mogę ze spokojem powiedzieć: tak, jest o czym napisać.

Zgodnie z obowiązującą w całym koncernie ASICS filozofią „Kaizen” nowy model jest o szczebelek lepszy od poprzedników. Daje odrobinę lepszą stabilizację, odrobinę lepiej trzyma stopę i odrobinę lepiej pomaga ci w poruszaniu się na boki kortu. Czyli niby nic wielkiego, a jednak w kluczowym momencie ta odrobina może zrobić na korcie różnicę…

Na tę z pozoru niezauważalną różnicę składa się przede wszystkim nowy kształt podeszwy i nieco zmodyfikowana konstrukcja skorupy buta, w szczególności bocznych elementów stabilizujących. Nad ich nowym kształtem konstruktorzy ASICS-a spędzili trochę czasu. Konstrukcja buta poprawia także amortyzację przy wszelkich gwałtownych ruchach, skokach czy podbiegach na korcie.

W przeciwieństwie do niektórych produktów konkurencyjnych marek, buty ASICS są od pierwszego założenia wygodne. Nie trzeba ich „rozbijać”, ani  czekać, by ułożyły się do stopy. Leżą na stopie jak ulał, miękkie wewnątrz, a twarde i stabilne na zewnątrz. Dla mnie optymalne rozwiązanie.

Dodatkowo jest jeszcze jeden aspekt, którym najnowszy ASICS GEL RESOLUTION 9 przebija swoich poprzedników. „Dziewiątka” jest łatwiejsza do założenia. Zawdzięcza to lepszemu wyprofilowaniu przy języku. Taki drobny szczegół, a cieszy.

Jest też jedna rzecz niepraktyczna. Wzór, który jest na skorupie buta, szczególnie na palcach, przy częstej grze na kortach ziemnych, powoduje, że w zagłębieniach zbiera się mączka. Z czasem buty wyglądają jakby były zakurzone.

Estetom pozostaje regularnie przecieranie ich wilgotną szmatką lub… nie zwracanie na ten szczegół uwagi.

Choć buty ASICS BEL RESOLUTION 9 stworzone zostały z myślą o profesjonalnych tenisistach (w tym o Idze Świątek), to mogą w nich także grać amatorzy, gracze klubowi i trenerzy. Nie mam wątpliwości, że każdy doceni walory nowego produktu japońskiej marki,

 

Ocena (w skali 1-10): 8,5

Adam Romer

Nowe buty GEL RESOLUTION 9 do nabycia od początku roku w sklepach „Strefy Tenisa” i na www.strefatenisa.com.pl

Iga Świątek wkrótce dołączy do elitarnego grona tenisistek

/ Izabela Modrzewska , źródło: WTA, foto: AFP

Po rezygnacji Aryny Sabalenki z udziału w turnieju w Dosze, Iga Świątek pozostanie liderką rankingu WTA co najmniej przez 52 tygodnie. Tym samym stanie się dziewiątą zawodniczką w historii, które pozostały na szczycie nieprzerwanie przez cały rok.

Polska tenisistka została pierwszą rakietą świata na początku kwietnia ubiegłego roku. Stało się to krótko po tym, jak Ashleigh Barty odeszła na sportową emeryturę. Obecnie ma 4 385 punktów przewagi nad Aryną Sabalenką. Tymczasem Białorusinka wycofała się z najbliższych rozgrywek rangi WTA 500. Dzięki temu, bez względu na rezultaty Świątek w najbliższych turniejach (Doha, Dubai, Indian Wells), będzie ona numerem jeden aż do turnieju WTA 1000 w Miami.

Taki sukces osiągneło tylko kilka tenistek w historii: Steffi Graf, Serena Williams, Martina Navratilova, Ashleigh Barty, Chris Evert, Monica Seles, Martina Hingis oraz Justine Henin. Polka za dwa miesiące przeskoczy w rankingu Wiktorię Azarenkę i stanie się dwunastą zawodniczką z największą ilością tygodni na szczycie rankingu.

Puchar Davisa. Porażki Polaków w pierwszym dniu rywalizacji

/ Izabela Modrzewska , źródło: własne, foto: AFP

Polska reprezentacja przegrała starcia z Japończykami w pierwszym dniu rozgrywek w Miki na wyspie Honsiu. Stawką rywalizacji jest miejsce w Grupie Światowej I Pucharu Davisa. Gospodarze nie dali większych szans Kacprowi Żukowi i Danielowi Michalskiemu.

Sobotnie spotkanie jako pierwszy rozpoczął Daniel Michalski, który obecnie zajmuje 273. miejsce w rankingu ATP. Jego przeciwnikiem był Yoshinito Nishioka (33. ATP), który po ostatnich sukcesach był faworytem pojedynku. Japoński tenisista wyszedł na prowadzenie w pierwszym secie po przełamaniu Polaka w szóstym gemie. W drugiej części spotkania dwukrotnie wygrał gemy przy serwisie Michalskiego nie tracąc przy tym własnego podania.

Kolejny mecz był zbliżony w swym przebiegu do poprzedniego, gdzie faworyt wywiązał się ze swojej roli. Kacper Żuk (255.ATP) zmierzył się z Taro Danielem, który znajduje się na 108. miejscu w rankingu. Pierwszy set był wyrównany, jednak o wyniku zadecydowało przełamanie do zera na korzyść Japończyka w drugim gemie. Druga partia rozpoczęła się od przegranego serwisu Żuka. Pomimo utrzymania swojego podania do końca meczu, w przeciwieństwie do rywala, wygrywanie kolejnych gemów przychodziło mu z trudem, co zaważyło o losach spotkania.

Po dwóch przegranych meczach polska drużyna nie może pozwolić sobie na kolejną porażkę w drugim dniu rywalizacji. 5 lutego o zwycięstwo walczyć będą utytułowani debliści. Zwycięzca Wimbledonu z 2017 roku, Łukasz Kubot, zagra z finalistą tegorocznego Australian Open, Janem Zielińskim. Ich przeciwnikami będą Yosuke Watanuki i Ben McLachlan. Następnie na kort wyjdą Kacper Żuk oraz Yoshinito Nishioka. W potencjalnym piątym meczu zmierzą się Michalski oraz Daniel.

Początek rozgrywek 5 lutego od godziny 3:00 czasu polskiego.


Wyniki

Japonia – Polska 2:0

Yoshinito Nishioka – Daniel Michalski 6:3, 6:2

Taro Daniel – Kacper Żuk 6:3, 6:4

Lyon. Zwycięstwo Garcii i porażki rozstawionych

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: AFP

W piątek zostały rozegrane ćwierćfinały turnieju WTA 250 w Lyonie. W najlepszej czwórce imprezy zameldowała się m.in. nadzieja gospodarzy, Caroline Garcia.

Francuzka okazała się lepsza od Jasminy Paolini. Oba sety meczu z reprezentantką Włoch zakończyły się takim samym wynikiem, lecz ich przebieg był różny. Losy pierwszej partii rozstrzygnęło jedno kluczowe przełamanie w końcówce. Później to Paolini jako pierwsza odebrała serwis rywalce. Tenisistka zajmująca 66. miejsce w rankingu szybko jednak straciła swoją przewagę. Następnie Garcia dołożyła kolejne przełamanie i zakończyła pojedynek.

Zwycięstwo turniejowej „jedynki” było jedyną piątkową wygraną tenisistki grającej z rozstawieniem. Porażkę w meczu z Alycią Parks zaliczyła Danka Kovivić. W pierwszym secie reprezentantka Czarnogóry zdołała postawić się swojej rywalce. Kovinić przełamała jako pierwsza, lecz Amerykanka na utratę serwisu odpowiedziała dwoma wygranymi gemami przy podaniu Danki. Druga partia przebiegła natomiast pod całkowite dyktando tenisistki ze Stanów Zjednoczonych.

Jedynym ćwierćfinałem, jaki został rozegrany na dystansie trzech setów, było starcie Maryny Zanevskiej z Anastazją Potapową. Losy pierwszej partii rozstrzygnęły się na jej początku, gdy doszło do serii trzech przełamań, po których na prowadzenie wysunęła się tenisistka rozstawiona z „piątką”. Mimo późniejszych problemów Potapova zdołała utrzymać swoją przewagę do końca. Kolejnego seta, choć jego rezultat na to nie wskazuje, możemy określić mianem wyrównanego. Na początku Belgijka  musiała bronić aż ośmiu piłek na przełamanie w trakcie swoich gemów serwisowych. Niewykorzystane szanse zemściły się na Potapovej, która jako pierwsza dała odebrać sobie serwis. To zakończyło emocje w drugiej partii. Zanevska dorzuciła jeszcze jedno przełamanie i pewnie zamknęła seta. Decydująca partia również padła łupem reprezentantki Belgii, która przegrała co prawda jednego gema przy swoim podaniu, lecz zdołała trzykrotnie przełamać rywalkę. Tym samym kolejna rozstawiona zawodniczka pożegnała się z turniejem.

Ostatnim meczem ¼ finału był pojedynek Camili Osorio z Lindą Noskovą. Kolumbijka jako pierwsza straciła swój serwis, lecz po chwili doprowadziła do wyrównania. Tenisistka z Ameryki Południowej dała radę przełamać Noskovą jeszcze raz, w dziewiątym gemie,  co pozwoliło jej na zapisanie pierwszego seta na swoje konto. Drugą partię z pewnością możemy nazwać festiwalem straconych serwisów. Rozpoczęła się ona od sekwencji trzech przełamań, po których prowadziła Osorio. Reprezentantka naszych południowych sąsiadów miała jednak dużo czasu na odrobienie strat, czego dokonała wyrównując na 4:4. Gdy drugi set zmierzał w stronę tie-breaka, to Noskova zdołała przełamać, dzięki czemu mogła serwować po doprowadzenie do decydującej partii. Jednakże Osorio na to nie pozwoliła i po wygranym gemie przy serwisie rywalki doprowadziła do dogrywki. W tie-breaku to Kolumbijka była wyraźnie lepszą z tenisistek. Camila Osorio uzupełniła tym samym listę półfinalistek imprezy.


Wyniki

Ćwierćfinały singla:

Caroline Garcia (Francja, 1) – Jasmine Paolini (Włochy) 7:5, 7:5

Alycia Parks (USA) – Danka Kovinić (Czarnogóra, 7) 7:5, 6:2

Maryna Zanevska (Belgia) – Anastazja Potapova (5) 3:6, 6:1, 6:2

Camila Osorio (Kolumbia) – Linda Noskova (Czechy) 6:4, 7:6(3)