Stuttgart. Do trzech razy sztuka! Hurkacz zwycięski po zaciętym meczu
Hubert Hurkacz po dramatycznym meczu pokonał Yosuke Watanukiego 4:6, 7:6(5), 7:6(5) i awansował do ćwierćfinału turnieju ATP 250 w Stuttgarcie. Polak przełamał tym samym niemoc w tej imprezie i w trzecim występie odniósł swoje pierwsze singlowe zwycięstwo.
Spotkaniem z Watanukim Hurkacz zainaugurował swoje singlowe starty na kortach trawiastych w tym sezonie. Jako rozstawiony z numerem czwartym w pierwszej rundzie miał „wolny los” i udział w zmaganiach mógł rozpocząć od kolejnej rundy. Jego rywal z kolei rozegrał w Stuttgarcie już trzy pojedynki. Najpierw pomyślnie przeszedł eliminacje, a następnie w turnieju głównym poradził sobie z Feliciano Lopezem. Z Polakiem przyszło mu się mierzyć po raz pierwszy.
Ostatnimi miesiącami Hurkacz przyzwyczaił nas do długich oraz zaciętych potyczek i także w przypadku starcia z Japończykiem nie było inaczej. Reprezentant Polski rozpoczął spotkanie od pewnie wygrywanych gemów serwisowych. Był w stanie też zagrażać rywalowi przy jego podaniu. W czwartym gemie dzięki minięciu z bekhendu wypracował sobie pierwszego break-pointa. Watanuki za pomocą akcji serwis-wolej oddalił jednak zagrożenie. Kolejną szansę na przełamanie wrocławianin miał w gemie szóstym, lecz tym razem samo podanie wystarczyło Japończykowi by się obronić.
W drugiej części seta sytuacja na korcie uległa zmianie. Przy stanie 4:4 gorszy gem przytrafił się serwującemu Polakowi. Watanuki po podciętym returnie z forhendu wymusił jego błąd i uzyskał swoją pierwszą okazję na „brejka”. Zdobył go po tym jak Hurkacz wyrzucił z forhendu na aut piłkę, która wcześniej przeszła po taśmie. 25-latek z Saitamy nie miał problemów z wygraniem dziesiątego gema, w wyniku czego zapisał na swoim koncie premierową odsłonę.
Tuż po niej Polak udał się w towarzystwie lekarza do szatni, by skorzystać z przerwy medycznej. Jej powody nie były dokładnie znane, lecz wcześniej sprawiał wrażenie bycia nie w pełni sił. Już po starcie drugiej partii szybko też znalazł się w tarapatach, gdy w trzecim gemie popełnił aż trzy podwójne błędy serwisowe. Ostatecznie jednak, po grze na przewagi, zdołał wyjść z niego obronną ręką. W następnych minutach obaj tenisiści nie mieli już kłopotów z bronieniem własnych podań i doszło do tie-breaka.
Lepiej zaczął go Hurkacz, który w drugiej piłce posłał kończący forhend po linii i zdobył „mini” przełamanie. Stracił je jednak przy prowadzeniu 5:3, kiedy to zepsuł podobne uderzenie. Kluczowy dla całych losów seta okazał się punkt przy remisie 5:5. Znakomicie serwujący jak dotąd w tej części gry Watanuki popełnił bowiem wtedy niezwykle kosztowny podwójny błąd. Chwilę później 26-latek z Wrocławia pewnie wygrał ostatnią piłkę i doprowadził do wyrównania.
Decydująca partia również była bardzo zacięta. Szanse na przełamanie miał w jednak wyłącznie Hurkacz. W początkowej fazie seta miały one miejsce w trzecim i piątym gemie, lecz za każdym razem Japończykowi w takich sytuacjach z pomocą przyszedł serwis. Dzięki głębokiemu returnowi „Hubi” wypracował sobie break-pointa też przy wyniku 5:5, ale Watanuki odważną, ofensywną akcją raz jeszcze się obronił. O losach całej potyczki musiał zatem rozstrzygnąć tie-break.
Jego przebieg był niemal identyczny do tego rozegranego wcześniej. Polak szybko zdobył punkt przy podaniu przeciwnika, ale nie utrzymał przewagi do końca rozgrywki. Potem nastąpiła powtórka dramatu Japończyka. Przy piłce meczowej dla Hurkacza Watanuki popełnił podwójny błąd serwisowy, który natychmiast zakończył trwający dwie godziny i 22 minuty pojedynek.
To pierwszy wygrany mecz wrocławianiana w tych zawodach w grze pojedynczej. Choć przed rokiem triumfował w turnieju deblowym z Mate Paviciem, to w poprzednich dwóch startach w singlu nie udało mu się odnieść żadnego zwycięstwa. Ćwierćfinałowym rywalem Polaka będzie Christopher O’Connell, który pokonał w środę Włocha Lorenzo Sonego 7:6(5), 6:3. Hurkacz z tenisistą z Australii zagra po raz pierwszy. Spotkanie odbędzie się w piątek.
Wyniki
Druga runda gry pojedynczej:
Hubert Hurkacz (Polska, 4) – Yosuke Watanuki (Japonia, Q) 4:6,7:6(5), 7:6(5)