Bad Homburg. Wygrana po małym falstarcie

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

Na tydzień przed startem Wimbledonu pierwszy w tym roku mecz na trawie rozegrała Iga Świątek. Polka mierzyła się z Tatjaną Marią. Po małym falstarcie liderka rankingu ostatecznie rozprawiła się z Niemką.

Jeszcze nigdy Iga Świątek nie miała okazji grać z Tatjaną Marią. Tymczasem pojedynek z Niemką na trawie to całkiem trudny test. Zawodniczka polskiego pochodzenia w zeszłym roku zadziwiła wszystkich dochodząc do półfinału Wimbledonu. Sukces odniosła też w minionym tygodniu, dochodząc do finału turnieju rangi 125 w Gaibie. Doświadczona zawodniczka miała jednak prawo być w poniedziałek bardzo zmęczona. Po całym tygodniu zmagań we Włoszech dopiero tego dnia rano odbyła podróż do Niemiec. Do Bad Homburg dotarła zaledwie na kilka godzin przed meczem ze Świątek.

Liderka rankingu bardzo dobrze zaczęła. Przełamała w gemie otwarcia, miała nawet dwie piłki na 3:0. Długo tę przewagę bez problemu utrzynywała, wydawało się, że kontroluje sytuację na korcie. Jednak nieustępliwa Maria wyrównała na 4:4 i w końcówce było sporo emocji. Świątek miała jednego break-pointa na 6:5, którego nie wykorzystała jednak, a po chwili niestety straciła własne podanie i tym samym przegrała pierwszą partię.

Na szczęście na Igę taka kolej rzeczy podziałała motywująco. Kolejnego seta rozpoczęła od wygrania dziewięciu punktów z rzędu. Na tym wcale nie zamierzała się zatrzymać. Po kolejnych kilkunastu minutach prowadziła już 5:1. Pozostało tylko domknąć tego seta. Polka miała setbola na 6:1, ale przy własnym podaniu Maria się jeszcze wybroniła. Parę minut później, przy serwisie liderki rankingu była już bezradna.

Rozpędzona Świątek nie zamierzała odpuszczać i w drugiej partii prezentowała się jeszcze lepiej. Reprezentantka gospodarzy nie wygrała już w tym meczu żadnego gema. Nie była nawet blisko. W drugiej rundzie rywalką Polki będzie kwalifikantka Jil Teichmann. Szwajcarka pokonała w poniedziałek inną zawodniczkę, która przebrnęła przez eliminacje, czyli Claire Liu. Wygrała z Amerykanką 3:6, 6:3, 6:4.


Wyniki

Iga Świątek (Polska, 1) – Tatjana Maria (Niemcy) 5:7, 6:2, 6:0

Wimbledon. Przed Chwalińską trudne zadanie

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto:

W zeszłym roku Maja Chwalińska świetnie zaprezentowała się w Wimbledonie. Po przejściu kwalifikacji rozegrała dwa mecze w turnieju głównym i pozostawiła po sobie świetne wrażenie. O powtórzenie tego wyniku może być ciężko.

W kwalifikacjach to tegorocznego Wimbledonu Maja Chwalińska jest naszą jedyną przedstawicielką. U mężczyzn nie ma żadnego Polaka. Przed naszą reprezentantką niełatwe zadanie. W walce o drabinkę główną Polka zmierzy się z solidnymi rywalkami.

Jeszcze w pierwszej rundzie w Chwalińskiej można upatrywać faworytki. Rywalką Polki będzie Francuzka Carole Monnet. Co prawda reprezentantka Trójkolorowych plasuje się w rankingu WTA wyżej, bo na 203. miejscu, przy 289. Polki, ale warto pamiętać, że niska pozycja naszej reprezentantki wynika w dużej mierze z problemów zdrowotnych, z którymi niedawno się zmagała. Rok temu w turnieju ITF w Monastyrze Chwalińska pokonała zresztą pochodzącą z Ukrainy zawodniczkę.

W drugiej rundzie może być już ciężej. Jeśli Polka pokona Monnet, zmierzy się albo z rozstawioną z „19” Tamarą Korpatsch, albo z Mai Hontamą. Niemka nie tak dawno plasowała się w czołowej setce rankingu, a Japonka przed rokiem, podobnie jak Chwalińska, grała w drugiej rundzie na wimbledońskich kortach.

W ostatniej fazie kwalifikacji na drodze Polki stanąć może Mirra Andriejewa. Niezwykle utalentowana 16-latka będąca objawieniem tego sezonu rozstawiona jest w kwalifikacjach z numerem „7” – najwyższym w tej sekcji. Po drodze musi jednak pokonać wcale nie łatwe rywalki. Najpierw Hiszpankę Rosę Vicens Mas, a później zwyciężczynię pojedynku między Meksykanką Marcelą Zacarias i Francuzką Chloe Paquet.

Eastbourne. Zieliński i Nys przerwali złą passę

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: Diadora

Jan Zieliński i Hugo Nys przerwali serię nieudanych występów na kortach trawiastych. Polakowi i Monakijczykowi wystarczyła niecała godzina aby pokonać Albano Olivettiego i Davida Vegę Hernandeza w pierwszej rundzie turnieju ATP 250 w Eastbourne.

Para rozstawiona z „trójką” jako pierwsza stanęła przed koniecznością obrony break pointa. Zieliński i Nys wyszli z opresji w trzecim gemie i po chwili to oni przełamali rywali. Polak i Monakijczyk skutecznie pilnowali serwisu i nie stwarzali rywalom okazji do powrotu. Przy stanie 5:2 Francuz i Hiszpan po raz kolejny stracili podanie, co zakończyło partię.

Na początku drugiego seta polsko-monakijski duet miał szanse na szybkie przełamanie, które nie zostały jednak wykorzystane. Po break pointach w drugim gemie długo nie oglądaliśmy kolejnych. Gdy na tablicy wyników zrobiło się 4:3, Olivetti i Vega Hernandez przestali być skuteczni przy serwisie. To skutkowało kolejnymi okazjami do przełamania dla Zielińskiego i Nysa. Reprezentanci Polski i Monako tym razem byli bardziej skuteczni, dzięki czemu wypracowali przewagę. Następnie Jan i Hugo dołożyli gema wygranego przy podaniu, który zakończył spotkanie.

To dopiero pierwsze w tym roku zwycięstwo na trawie dla polsko-monakijskiej pary. Po porażkach w pierwszych rundach imprez w 's-Hertogenbosch i Londynie Zieliński i Nys wrócili w końcu na zwycięskie tory i awansowali do ćwierćfinału imprezy będącej ostatnim sprawdzianem przed Wimbledonem.


Wyniki

Pierwsza runda debla:

Hugo Nys, Jan Zieliński (Monako, Polska, 3) – Albano Olivetti, David Vega Hernandez (Francja, Hiszpania) 6:2, 6:3

Bad Homburg. Rosolska i Kiczenok w kolejnej rundzie

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: Olimpia Dudek/Tenisklub

Alicja Rosolska i Nadia Kiczenok udanie rozpoczęły turniej WTA 250 w Bad Homburg. W poniedziałek polsko-ukraińska para okazała się lepsza w dwóch setach od Anastasii Detiuc i Oksany Kałasznikowej.

Mecz od początku przebiegał na warunkach Rosolskiej i Kiczenok, które rozpoczęły go od podwójnego przełamania rywalek. Pomimo późniejszego zniwelowania przez tenisistki z Czech i Gruzji części strat, polsko-ukraiński duet utrzymał przewagę do końca i zakończył partię po kolejnym odebraniu serwisu przeciwniczkom.

Druga odsłona pojedynku była zdecydowanie bardziej wyrównana. Na początku doszło do serii trzech gemów z rzędu wygranych przez returnujące, po których na prowadzenie wysunęły się Rosolska i Kiczenok. Tym razem jednak Polka i Ukrainka nie zdołały kontrolować przebiegu gry. Po kolejnej wymianie przełamań Detiuc i Kałasznikowa wróciły do meczu. Następne gemy wygrywały serwujące, co doprowadziło do tie-breaka. W nim zdecydowanie lepiej grały reprezentantki Polski i Ukrainy. Rosolska i Kiczenok wygrały pewnie stosunkiem 7-2 i zakończyły spotkanie.


Wyniki

Pierwsza runda debla:

Nadia Kiczenok, Alicja Rosolska (Ukraina, Polska, 4) – Anastasia Detiuc, Oksana Kałasznikowa (Czechy, Gruzja) 6:2, 7:6(2)

Netanja. Pawelski lepszy w polskim finale

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: archiwum własne

Biało-Czerwoni zdominowali rywalizację w imprezie ITF z pulą nagród 25 tysięcy dolarów. W Izraelu w pojedynku decydującym o tytule zmierzyli się Martyn Pawelski i Filip Peliwo. Lepszy okazał się ten pierwszy.

Obaj polscy tenisiści awansowali do finału bez straty seta. Peliwo można powiedzieć, że „zgodnie z planem”, bo w zawodach występował z numerem 2 przy nazwisko. Z kolei gliwiczanin nie mógł liczyć na rozstawienie, ale w ćwierćfinale wyeliminował turniejową „jedynkę” Edana Leshema.

W pierwszym secie niedzielnego finału młodszy z Polaków zdominował rywalizację. 29-latek urodzony w Vancouver w drugim gemie po grze na przewagi utrzymał własne podanie, ale to było wszystko na co rywal pozwolił mu w tej części meczu.

Druga odsłona meczu również rozpoczęła się po myśli Pawelskiego, który odskoczył na 3:0 z podwójnym „breakiem”. Później gra zdecydowanie się wyrównała. Peliwo od stanu 2:4 wygrał trzy gemy z rzędu i był blisko wyrównania w meczu. W kluczowych momentach 18-latek reprezentujący KS Górnik Bytom zachował jednak zimną krew. Przy wyniku 5:5 jeszcze raz odebrał podanie rywalowi, a po zmianie stron wykorzystał atut własnego serwisu i przy drugiej piłce meczowej po godzinie i 17 minutach gry zakończył spotkanie.

W niedzielę Martyn Pawelski zdobył czwarty w karierze, a trzeci w tym sezonie tytuł na zawodowych kortach. Po raz pierwszy udało mu się to jednak w imprezie z pulą nagród 25 tysięcy dolarów. Dzięki zwycięstwu w Izraelu młody Polak awansuje to Top 500 światowego rankingu.

W tym tygodniu reprezentacji Biało-Czerwonych ponownie będą rywalizować Netanji.


Wyniki

Finał singla

Martyn Pawelski (Polska) – Filip Peliwo (Polska, 2) 6:1 7:5

Alcaraz ponownie liderem rankingu, spory awans Bublika

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.atptour.com/, własne, foto: AFP

W niedzielę zakończyły się dwie imprezy rangi ATP 500 na kortach trawiastych. Wyniki tych zawodów miały spory wpływ na najnowszy ranking najlepszych tenisistów.

Najważniejszą nowością w poniedziałkowym zestawieniu jest oczywiście zmiana lidera. Dzięki wygranej w Londynie Carlos Alcaraz zdobył pięćset punktów i zdołał ponownie wyprzedzić Novaka Dżokovicia. Hiszpan ma nad Serbem tylko 80 „oczek” przewagi, więc dalsza walka o prymat w męskich rozgrywkach zapowiada się pasjonująco.

W pierwszej dziesiątce doszło do jeszcze jednego przetasowania. Miejscami zamienili się Taylor Fritz i Jannik Sinner, W tym tygodniu Włoch zajął ósmą lokatę, zaś Amerykanin jest dziewiąty.

Nieco niżej swoje pozycje lekko poprawili Lorenzo Musetti i Alex de Minaur. Włoch jest obecnie piętnasty, a finalista zawodów w Queen`s Clubie przesunął się z osiemnastego na szesnaste miejsce. Za ich plecami plasuje się Hubert Hurkacz, który tym razem spadł o jedną lokatę i jest osiemnasty.

W trzeciej dziesiątce znaczące awanse zanotowali Sebastian Korda i Aleksandr Bublik. Zawodnik ze Stanów Zjednoczonych grał w Londynie w półfinale, a rezultat ten dał mu skok aż o siedem pozycji (obecnie jest 25). Jeszcze lepiej spisał się Kazach, który – dzięki triumfowi w Halle – sięgnął aż 26 lokaty. Oznacza to poprawę o 22 miejsca i możliwość rozstawienia na Wimbledonie.

Swój mały sukces może świętować także Sebastian Ofner. Austriak jest 69, a to oznacza, że awansował aż o dwanaście lokat. W górę pierwszej setki przesunął się również Jason Kubler, który jest 74 (awans o 23 pozycje).

Jeśli chodzi o – innych niż Hubert Hurkacz – reprezentantów Polski, to nie zmienili oni znacząco swoich lokat. Daniel Michalski i Kacper Żuk nadal zajmują miejsca w trzeciej setce. Tym razem są to odpowiednio 271 i 277 pozycja.