Roland Garros. Pogoń Stephens zatrzymana, Sabalenka pierwszą zwyciężczynią sesji wieczornej

/ Anna Niemiec , źródło: wtatennis.com/własne, foto: AFP

Ósmego dnia paryskiej imprezy po raz pierwszy sesji wieczornej na korcie im. Philippa Chatriera do akcji wkroczyły panie. Aryna Sabalenka zmierzyła się w niej ze Sloane Stephens. Wcześniej kolejne wielkie zwycięstwo odniosła Elina Switolina.

Do tej pory dyrektor turnieju Amelie Mauresmo na sesje wieczorną na korcie centralnym zawsze typowała mecze panów. Białorusinka i Amerykanka musiały zmierzyć się ze sporą presją, żeby nie zawieść oczekiwań kibiców. Początek meczu nie dostarczył zbyt wielu emocji. Stephens próbowała pójść na wymianę ciosów z wiceliderką światowego rankingu i nie była to dobra taktycznie decyzja. Popełniała zdecydowanie za dużo niewymuszonych błędów, a reprezentantka naszych wschodnich sąsiadów czuła się w takiej grze jak ryba w wodzie i szybko odskoczyła na 5:0. Tenisistka ze Stanów Zjednoczonych po kilkunastu minutach gry zauważyła, że musi coś zmienić. Cofnęła się trochę od linii końcowej, żeby mieć więcej czasu. Zaczęła grać cierpliwiej i bardziej kombinacyjnie. Błyskawicznie przyniosło to efekt. Mistrzyni US Open z 2017 roku wygrała pięć kolejnych gemów, broniąc łącznie czterech piłek setowych. Do rozstrzygnięcia konieczny okazał się tie-break, w którym Stephens przy pierwszej zmianie stron prowadziła już 4:2. W końcówce zabrakło jej jednak trochę zimnej krwi. Pięć z sześciu kolejnych punktów padło łupem turniejowej „dwójki” i to ona objęła prowadzenie w meczu.

Na początku drugiej partii obie tenisistki pilnowały własnych serwisów. Jako pierwsza przełamanie zdobyła Sabalenka, która odskoczyła na 4:2. Amerykanka ponownie ruszyła w pogoń i wyrównała stan rywalizacji, a w dziewiątym gemie prowadziła już 40:0 przy własnym podaniu. W tym momencie popełniła jednak kilka prostych błędów i niespodziewanie pozwoliła się przełamać. Takiej okazji Białorusinka już nie zamierzała wypuszczać z rąk. Po zmianie stron pewnie wygrała swój serwis i po godzinie i 41 minutach gry wykorzystała pierwszą piłkę meczową.

Aryna Sabalenka zmierzy się teraz z Elina Switoliną. Ukrainka po zaciętym dwusetowym pojedynku pokonała Darię Kasatkinę. W partii była trzecia rakieta świata odskoczyła na 4:1 z podwójnym przełamaniem. Rosjanka zdoła odrobić część strat i zbliżyła się na 3:4, ale na więcej rywalka już jej nie pozwoliła. W drugiej odsłonie meczu serwis nie odgrywał zbyt wielkiej roli. O losie większości punktów decydowały długie, często efektowne wymiany z głębi kortu. Zawodniczki zapisały na swoim koncie po cztery przełamania i do rozstrzygnięcia konieczny okazał się tie-break. Tę dodatkową rozgrywkę lepiej rozpoczęła Switolina, która odskoczyła na 3:1. KAsatkina odrobiła stratę i prowadziła jeszcze nawet 5:4, ale od tego momentu punkty zdobywała już tylko 28-latka urodzona w Odessie i to ona po prawie dwóch godzinach gry wzniosła ręce w geście triumfu.

Nie mam już tej presji, co kiedyś – przyznała na konferencji prasowej Ukrainka. – To znaczy ja sama na siebie nakładam presję, żeby wygrać turniej wielkoszlemowy, bo to jest mój cel ostateczny, ale nie mam już presji z zewnątrz. Nikt przed turniejem nie oczekiwał, że dotrę tu do ćwierćfinału. To na pewno mi pomaga. Czuję się jak 17-latka, która nie broni żadnych punktów ani teraz ani za tydzień. Czuję się dużo swobodniejsza – zakończyła Switolina.

Do ćwierćfinału awansowała również Karolina Muchova. Czeszka w dwóch setach pokonała „szczęśliwą przegraną” Elinę Awanesjan.


Wyniki

Czwarta runda singla

Aryna Sabalenka (2) – Sloane Stephens (USA) 7:6(5) 6:4

Elina Switolina (Ukraina) – Daria Kasatkina (9) 6:4, 7:6(5)

Karolina Muchova (Czechy) – Elina Awanesjan (LL) 6:4, 6:3

Roland Garros. Alcaraz i Tsitsipas uzupełnili stawkę

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Carlos Alcaraz i Stefanos Tsitsipas uzupełnili grono ćwierćfinalistów w dolnej połówce drabinki rywalizacji panów podczas tegorocznego Roland Garros. Zarówno Hiszpan jak i Grek rozegrali w niedzielne popołudnie na paryskich kortach po trzy sety.

Pierwszymi ćwierćfinalistami w turnieju panów zostali Novak Dżoković i Karen Chaczanow. Następnie dołączyli do nich Carlos Alcaraz i Stefanos Tsitsipas, którzy tworzą drugą parię ćwierćfinałową. Pierwszym z tej dwójki, który zameldował się w 1/4 finału był tenisista z Półwyspu Iberyjskiego. Hiszpan zrewanżował się rywalowi za zeszłoroczną porażkę podczas turnieju w Hamburgu. I tak jak przed dwunastoma miesiącami Musetti wygrał po zaciętym trzysetowym boju, tym razem panowie rywalizowali na najkrótszym możliwym dystansie. Walczący o pozostanie na pozycji lidera rankingu Hiszpan tym razem oddał rywalowi tylko siedem gemów.

Zeszłoroczny ćwierćfinalista paryskiej imprezy w tegorocznym meczu, którego stawką będzie awans do 1/2 finału najwyżej rozstawiony tenisista spotka się ze Stefanosem Tsitsipasem. Grek w ostatnim niedzielnym meczu czwartej rundy panów pokonał Sebastiana Ofnera. Austriak, który do turnieju dostał się z kwalifikacji, tylko w pierwszej partii nawiązał równorzędną rywalizację z tenisistą z Aten.

W premierowej odsłonie 27-letni tenisista prowadził już 3:1. Jednak przegrał sześć z ośmiu kolejnych gemów i pierwszy set powędrował na konto Greka. Od drugiej części spotkania warunki na korcie dyktował wyżej klasyfikowany tenisista. Wygrał on dwanaście z piętnastu rozegranych gemów i po raz siódmy wystąpi w wielkoszlemowym ćwierćfinale. Trzykrotnie był w 1/4 finału paryskiego turnieju. Oba te mecze wygrał. Przed trzema laty zatrzymał się na półfinale, a w 2021 musiał uznać wyższość rywala w meczu finałowym.

Spotkanie między Alcarazem i Tsitsipasem będzie piątym pojedynkiem obu panów. Wszystkie cztery wygrał Hiszpan.

 


Wyniki

Czwarta runda:

Carlos Alcaraz (Hiszpania, 1) – Lorenzo Musetti (Włochy, 17) 6:3, 6:2, 6:2

Stefanos Tsitsipas (Grecja, 5) – Sebastian Ofner (Austria, Q) 7:5, 6:3, 6:0

 

Roland Garros. Tomasz Berkieta nie powtórzy wyniku z Australii

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: Peter Figura

Na pierwszej rundzie rywalizacji singlowej zakończył tegoroczny występ w Paryżu Tomasz Berkieta. Jedyny nasz przedstawiciel w drabince juniorskiej rywalizacji dość niespodziewanie przegrał z reprezentantem gospodarzy.

Przed niespełna pół roku warszawianin był na ustach wielu kibiców tenisa w Polsce. A wszystko za sprawą awansu do półfinału juniorskiego Australian Open. Niestety wyniku z Antypodów polski junior nie powtórzy w tym roku w Paryżu. W niedzielnym spotkaniu przegrał z zawodnikiem, który do rywalizacji przystąpił dzięki „dzikiej karcie” od organizatorów.

Początek spotkania nie zapowiadał porażki Berkiety. Polak dość szybko wyszedł na prowadzenie 5:1. Od tego momentu jednak rywal wygrał sześć gemów z rzędu i wyszedł na prowadzenie w całym spotkaniu. W drugiej odsłonie obaj zawodnicy mieli swoje szanse. Ostatecznie więcej zimnej krwi zachował Francuz, który wykorzystując pierwszą piłkę meczową, zakończył pojedynek.

 


Wyniki

Pierwsza runda:

Andrea M’Chich (Francja) – Tomasz Berkieta (Polska) 7:5, 6:4

Roland Garros. Dżoković i Chaczanow pierwszymi ćwierćfinalistami

/ Artur Kobryn , źródło: rolandgarros.com, foto: AFP

Novak Dżoković pokonał bez straty seta Juana Pablo Varillasa i awansował do ćwierćfinału tegorocznej edycji Rolanda Garrosa. Tej samej sztuki dokonał również Karen Chaczanow, który z kolei po czterosetowej walce okazał się lepszy od Lorenzo Sonego.

Rywalizacja Dżokovicia z Varillasem była spotkaniem graczy z dwóch tenisowych światów. Serb w najlepszej „szesnastce” Wielkiego Szlema grał po raz 60. Jego rywal na tym szczeblu zmagań był absolutnym debiutantem. Obu panów diametralnie różniła też droga do czwartej rundy. Belgradczyk nie stracił jak dotąd seta, zaś Peruwiańczyk we wszystkich meczach walczył na pełnym dystansie pięciu partii.

Jak można było przypuszczać, 22-krotny zwycięzca imprez wielkoszlemowych, nie miał trudności z awansem do ćwierćfinału. Serb od pierwszych piłek zaczął dyktować warunki na korcie i szybko objął prowadzenie 4:0. Nieudany początek nie zdeprymował jednak Peruwiańczyka, który ambitnie walczył o każdy punkt. Udało mu się nawet kilka razy zaskoczyć „Nole” bekhendami po linii, dzięki czemu odrobił połowę strat. Na więcej Dżoković już mu jednak nie pozwolił. W siódmym gemie oddalił break-pointa, a przy serwisie na seta był już niezagrożony.

Druga partia upłynęła pod znakiem jeszcze większej dominacji dwukrotnego mistrza tego turnieju. W niej również przy pierwszej możliwej okazji przełamał Varillasa, ale tym razem nie dał odebrać sobie podania. Łącznie, w swoich gemach serwisowych, stracił zaledwie trzy punkty. Dołożył też do swojego dorobku jeszcze jedno przełamanie i tę część gry wygrał do dwóch.

Trzeci i ostatni set wyglądał podobnie, przebiegając bez większej historii. Peruwiańczyk był bezradny i nie miał argumentów, by poważniej zagrozić nieporównywalnie bardziej utytułowanemu przeciwnikowi. Serb kontrolował sytuację i ponownie zdobył dwa przełamania. Po godzinie i 57 minutach zakończył cały pojedynek i już po raz 17. w swojej karierze (piąty bez straty choćby jednej partii) mógł celebrować awans do paryskiego ćwierćfinału. Ustanowił tym samym rekord w historii całej imprezy.

Walkę o półfinał Dżoković stoczy z Karenem Chaczanowem, który uporał się z Lorenzo Sonego. Początek ich starcia nie zapowiadał jednak takiego rozstrzygnięcia. W premierowej odsłonie to Włoch było dominującą postacią na korcie. Świetnie serwował i był bardzo skuteczny ze swojej ulubionej, forhendowej strony. Turyńczyk w całej tej części gry stracił jedynie cztery punkty w gemach, w których podawał. Z upływem minut spotkanie zaczęło się wyrównywać. O losach drugiej partii zadecydowało jedno przełamanie, które Chaczanow zdobył w piątym gemie, wykorzystując chwilowy kryzys rywala.

Trzeci set okazał się być najbardziej wyrównanym w całym meczu. 27-latek z Moskwy zdobył w nim „brejka” na 5:4 i serwował po zwycięstwo, ale Sonego błyskawicznie odrobił stratę. Niedługo potem, w tie-breaku, prowadził już nawet 4:0, a później miał piłkę setową, lecz samą końcówkę lepiej wytrzymał Rosjanin. Przy drugiej piłce setowej po jego stronie turyńczyk popełnił podwójny błąd serwisowy, który zakończył tę rozgrywkę. Czwarta odsłona miała już jednostronny przebieg. Włoch mocno podupadł na siłach, a na dodatek zaczął skarżyć się na problemy z prawym udem. Chaczanow bezwzględnie z tego skorzystał i wygrał całego seta do jednego.

Tym samym wyrównał swój życiowy rezultat na paryskich kortach, który osiągnął przed czterema laty. Ponadto, może poszczycić się tym, że w trzecim turnieju wielkoszlemowym z rzędu osiągnął co najmniej ćwierćfinał. Przed walką o kolejny szczebel zmagań może mu być jednak ciężko o optymizm. Z Dżokoviciem zagra bowiem po raz dziesiąty i w dotychczas rozegranych spotkaniach odniósł tylko jedno zwycięstwo.


Wyniki

Czwarta runda singla mężczyzn:

Novak Dżoković (Serbia, 3) – Juan Pablo Varillas (Peru) 6:3, 6:2, 6:2

Karen Chaczanow (11) – Lorenzo Sonego (Włochy) 1:6, 6:4, 7:6(7), 6:1

Roland Garros. Pawluczenkowa w ćwierćfinale po emocjonującym meczu

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.wtatennis.com/, oprac. własne, foto: AFP

W pierwszym niedzielnym meczu czwartej rundy kobiecego turnieju Roland Garros zmierzyły się Elise Mertens i Anastazja Pawluczenkowa. W ich rywalizacji nie zabrakło dobrego tenisa i wielkich emocji.

Faworytką spotkania rozgrywanego na korcie imienia Philippe’a Chatriera była rozstawiona z numerem 28 Belgijka. 27-latka w świetnym stylu wyeliminowała z paryskich zawodów Jessicę Pegulę i zajmowała w rankingu WTA znacznie wyższe miejsce od rywalki. Jednocześnie należało pamiętać, że niska – 333 – pozycja Rosjanki wynikała z przewlekłej kontuzji kolana, która wykluczyła ją z gry na kilka miesięcy.

W szczytowym momencie kariery, pod koniec 2021 roku, zawodniczka z Samary była jedenastą tenisistką świata i miała na koncie dwanaście tytułów rangi WTA Tour. W zdobyciu kolejnych przeszkodził uraz, ale ostatnie wyniki świadczą, o tym, że Anastazja wraca do dawnej, dobrej dyspozycji i może być groźna. W trwającym French Open 31-latka pokonała między innymi turniejową „piętnastkę”, czyli Ludmiłę Samsonową.

Spotkanie podaniem rozpoczynała Mertens. Mimo popełnienia podwójnego błędu udało jej się pewnie utrzymać serwis. Przy returnie Belgijka poszła za ciosem i komfortowo przełamała swoją przeciwniczkę. W gemie tym Pawluczenkowa mogła żałować zepsucia łatwego woleja i złych wyborów taktycznych, którymi znacząco pomogła rozstawionej.

Kolejne dwa gemy przyniosły dwa „brejki”. Rosjanka dobrze zaprezentowała się przy podaniu rywalki, ale – gdy sama serwowała – popełniała niewymuszone błędy, a to pozwoliło Mertens zachować przewagę. Chwilę potem pogromczyni Jessiki Peguli dopisała na swoje konto następnego gema. Jej gra pozostawała nierówna, ale na tablicy widniał – korzystny dla niej – wynik 4:1.

Szósty gem był pełen spektakularnych wymian. Obie zawodniczki zaciekle walczyły o poszczególne punkty, a Pawluczenkowa zdołała utrzymać podanie i kontakt z rywalką. By wyrównać stan seta potrzeba było jednak przełamania. Okazja do jego uzyskania pojawiła się w momencie, gdy Belgijka serwowała, by zakończyć partię, ale Anastazja nie zdołała jej wykorzystać. Dobre podania pomogły Mertens i zapewniły jej rezultat 6:3.

Drugą partię lepiej rozpoczęła Elise. Zawodniczka przełamała rywalkę, a sukces przypieczętowała zwycięskim uderzeniem z forhendu. Dobra passa Belgijki nie trwała jednak długo. Po przerwie spowodowanej koniecznością odsłonięcia – zasypanych mączką – linii serwisowych, 27-latka rozkojarzyła się i w fatalnym stylu oddała podanie Rosjance.

Tak wyraźne niepowodzenie nie zniechęciło Mertens. Tenisistka odzyskała koncentrację, ponownie objęła prowadzenie i dołożyła do niego pewnie wygrany gem przy własnym serwisie. W kolejnej fazie seta Belgijka się rozluźniła i miała szansę na jeszcze jedno przełamanie. Ostatecznie – po długiej walce – Pawluczenkowa obroniła się i utrzymała w grze.

Sukces pozwolił Rosjance złapać wiatr w żagle i zwiększył presję na jej rywalkę. Zawodniczka z Leuven nadal miała kłopoty z serwisem i straciła zdobytą wcześniej przewagę. Po siedmiu gemach to Anastazja prowadziła 4:3 i prezentowała się lepiej od przeciwniczki.

Ósmy gem także był wyrównany i powędrował na konto Mertens. Na korcie znów pojawiły się mocne podmuchy wiatru, a to oznaczało, że serwujące musiały jeszcze mocniej skupić się przy wykonywaniu podań. W kolejnych czterech gemach obie poradziły sobie dobrze, a tablica wskazywała wynik 6:6.

Trzynastego gema lepiej rozpoczęła Rosjanka, która dzięki agresji i dobrej grze w strefie siatki zdobyła prowadzenie 5-1. Przewaga ta okazała się wystarczająca do wygrania partii i przedłużenia meczu do trzech setów. Oznaczało to, że trzeci pojedynek między Anastazją a Elise odbędzie się na pełnym dystansie.

Decydujący set rozpoczął się od przełamania na korzyść Rosjanki, która wywalczyła je między innymi dzięki podwójnemu błędowi rywalki. Późniejsze utrzymanie podania nie przyszło Anastazji łatwo, ale – po obronie break-pointa – objęła prowadzenie 2:0. Po kolejnym zaciętym gemie wynik był jeszcze wyższy, a finalistka Rolanda Garrosa z 2021 była coraz bliżej zwycięstwa.

W przerwie na korcie pojawiła się fizjoterapeutka, która udzielała rady i pomocy przegrywającej Belgijce. Po przerwie medycznej bardziej zdekoncentrowana wydawała się Rosjanka, która – przez podwójne błędy – pozwoliła przeciwniczce odrobić część strat.

Wpadka podziałała na niżej notowaną tenisistkę motywująco. Anastazja przełamała Elise, a ta ponownie wezwała na kort pomoc medyczną. Po krótkiej interwencji związanej z bólem pleców zawodniczki, rywalizacja została wznowiona, a Pawluczenkowa pewnie objęła prowadzenie 5:1. 31-latka mogła zakończyć mecz już w kolejnym gemie, ale Mertens obroniła piłki meczowe i zmusiła ją do rozegrania jeszcze jednego gema serwisowego. Rosjanka przegrała go, a to oznaczało, że jej przewaga stopniała do dwóch gemów.

Ostatnie słowo w spotkaniu należało do Anastazji. Niżej notowana tenisistka wywalczyła jeszcze jednego „brejka” i awansowała do ćwierćfinału.

W fazie tej jej przeciwniczką będzie zwyciężczyni meczu pomiędzy Karoliną Muchową a Eliną Avanesyan.


Wyniki

Roland Garros (czwarta runda kobiet):

A. Pawluczenkowa – E. Mertens (Belgia, 28) 3:6 7:6 (3) 6:3

Kursumlijska Banja. Owocny pobyt w Serbii Pawelskiego

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: archiwum prywatne

W niedzielę Martyn Pawelski zdobył trzeci tytuł w zawodowej karierze. W finale imprezy z cyklu ITF World Tennis Tour z pulą nagród 15 tysięcy dolarów Polak w dwóch setach pokonał Lukę Pavlovicia.

Gliwiczanin w Serbii przebywa już od kilkunastu dni. W zeszłym tygodniu w zawodach tej samej rangi osiągnął półfinał. Tym razem poszło mu jeszcze lepiej. W drodze do ćwierćfinału reprezentant Biało-Czerwonych stracił tylko jednego seta, w ćwierćfinałowym z Lautaro Midonem. O finał Pawelski zagrał z Peterem Fajtą i pokonał go 6:4 6:4.

W pojedynku decydującym o tytule polskiemu tenisiście przyszło zmierzyć się z Luką Pavloviciem, który do turnieju musiał przebijać się przez kwalifikacje. Tenisista z nad Wisły z pokonaniem rywala problemy miał tylko w pierwszym secie. Francuz w pierwszej partii jako pierwszy zdobył przełamanie na 4:3. Polak błyskawicznie odrobił jednak stratę, a od stanu 4:4 stracił tylko trzy punkty i objął prowadzenie w meczu.

W drugiej odsłonie meczu gliwiczanin był już zdecydowanie lepszy. Pavlovic zdołał utrzymać serwis na 1:1, ale na więcej rywal już mu nie pozwolił. Po 70 minutach Pawelski wykorzystał pierwszą piłkę meczową i mógł się cieszyć z trzeciego w karierze tytułu na zawodowych kortach. Dzięki punktom zdobytym w Kursumlijskiej Banji reprezentant Biało-Czerwonych awansuje w okolice 550. miejsca w światowym rankingu.


Wyniki

Finał singla

Martyn Pawelski (Polska) – Luka Pavlovic (Francja, Q) 6:4 6:1

Switolina z dziką kartą do turnieju w Birmingham

/ Izabela Modrzewska , źródło: , foto:

Elina Switolina otrzymała od organizatorów dziką kartę do turnieju WTA 250 w Birmingham. Turniej ten rozpocznie się 19 czerwca i będzie ostatnim wydarzeniem poprzedzającym Wimbledon.

Ukraińska tenisistka wystąpi w tym miejscu po raz piąty w karierze. 28-latka zadebiutowała na tamtejszych kortach trawiastych w 2013 roku, gdzie odpadła już w pierwszej rundzie. Swój najlepszy wynik osiągnęła w 2018 roku, docierając do ćwierćfinału turnieju.

Switolina powróciła do kobiecego touru dwa miesiace temu po ponad rocznej przerwie. Tydzień temu, zdobyła pierwszy tytuł jako świeżo upieczona mama w Strasbourgu. Obecnie jest już w czwartej rundzie French Open. Podczas jednej z konferencji prasowych przyznała, że wciąż czuję, że potrafi grać na najwyższym poziomie.

Czuję, że jestem tak silna jak wcześniej, a może nawet silniejsza, bo dobrze znoszę pracę poza kortem i z meczu na meczu jestem coraz lepsza. Wszystko powoli układa się w całość. Rezultaty pokazują, że gram dobrze, a co ważniejsze, sama jestem bardzo zadowolona z poziomu jaki prezentuję.

W sobotnie popołudnie, Ukrainka będzie walczyć o wejście do ćwierćfinału francuskiego szlema. Jej przeciwniczką będzie Daria Kasatkina.

Roland Garros. Zverev górą w najpóźniej zakończonym spotkaniu tegorocznej edycji

/ Jakub Karbownik , źródło: , foto:

Alexander Zverev jako ostatni z mężczyzn zapewnił sobie miejsce w czwartej rundzie tegorocznego Roland Garros. Spotkanie niemieckiego tenisisty z Amerykaninem Francesem Tiafoe zakończyło się już w niedzielę. 

Ostatnimi, którzy w sobotę przystąpili do rywalizacji o awans do czwartej rundy byli Alexander Zverev i Frances Tiafoe. Niemiec, który zeszłoroczną edycję paryskiego turnieju zakończył przedwcześnie, doznając kontuzji w drugim secie półfinałowego spotkania z Rafaelem Nadalem, w sobotę w nocy zrobił kolejny krok ku powrotowi do 1/2 finału paryskiego szlema.

Pojedynek przyniósł spodziewane emocje. Panowie walczyli przez cztery sety, z czego dwa zakończyły się tie-breakami. Ostatecznie po 221 minutach gry z awansu do czwartej rundy mógł się cieszyć Alexander Zverev. Spotkanie zakończyło się dziewiętnaście minut po północy, a to oznacza, że jest najpóźniej zakończonym pojedynkiem w tej edycji Roland Garros.

– Cieszę się niezmiernie, że udało mi się dzisiaj wygrać i wystąpię w czwartej rundzie. To wszystko jest dla mnie ważne szczególnie w kontekście zeszłorocznego występu, który wszyscy wiemy jak się zakończył – skomentował swą wygraną Zverev, który o awans do ćwierćfinału powalczy z Grigorem Dimitrowem.

W sobotnie popołudnie Bułgar pokonał Daniela Altmaiera. Tym samym po raz pierwszy od Australian Open 2021 wystąpi w drugim tygodniu turnieju Wielkiego Szlema. Awansując do 1/8 finału paryskiego Szlema tenisista z Chaskowa wyrównał swój najlepszy wynik na paryskich kortach. Poprzednio w 1/8 finału nad Sekwaną znalazł się przed trzema laty. Roland Garros jest również jedyną wielkoszlemową imprezą, w której trzeci tenisista świata nie dotarł do półfinału. Biorąc pod uwagę, że bilans spotkań Dimitrowa z jego najbliższym rywalem wynosi 1:3 to może być mu trudno w tym roku dotrzeć do meczu o finał.


Wyniki

Trzecia runda:

Francesco Cerundolo (Argenyna, 23) – Taylor Fritz (USA, 9) 3:6, 6:3, 6:4, 7:5

Alexander Zverev (Niemcy, 22) – Frances Tiafoe (USA, 12) 3:6, 7:6(3), 6:1, 7:6(5)

Grigor Dimitrow (Bułgaria, 28) – Daniel Altmaier (Niemcy) 6:4, 6:3, 6:1

 

Roland Garros. Jabeur przetrwała

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

W sobotę wieczorem zakończona została trzecia runda paryskiej imprezy. Awans do najlepszej szesnastki turnieju po trudnym meczu wywalczyła Ons Jabeur. Kolejną rywalkę poznała Iga Świątek.

Reprezentantka Polski zmierzy się teraz z Łesią Curenko. Ukrainka nadspodziewanie łatwo poradziła sobie z Biancą Andreescu. Mecz trwał zaledwie 62 minuty, a Ukrainka straciła w nim tylko dwa gemy.

Solidnie na awans do czwartej rundy musiała zapracować Ons Jabeur, która pokonała Olgę Danilović. Na początku pierwszej partii gra toczyła się zgodnie z regułą własnego podania. Jako pierwsza w ósmym gemie szansę na przełamanie wykorzystała Serbka, która była stroną aktywniejszą i starała się przejmować inicjatywę forhandem. Młodsza z tenisistek nie zdoła chwilę później zamknąć seta przy pomocy własnego serwisu, ale po zmianie stron zrobiła to przy podaniu rywalki.

W drugiej partii tenisistki miały dużo więcej problemów z wygrywaniem własnych serwisów. Jabeur odebrała podanie przeciwniczce na 3:2, a chwilę później sama musiała bronić czterech „breakpointów”, ale zrobiła to skutecznie. Niespodziewanie turniejowa „siódemka” straciła przewagę po zmianie stron. Przy wyniku 4:3 tenisistka z Afryki prowadziła już 40:0, ale ostatecznie nie zdołała utrzymać podania. W końcówce dało o sobie jednak znać większe doświadczenie dwukrotnej finalistki wielkoszlemowej, która zauważyła, że młodsza rywalka zdecydowanie częściej myli się z backhandu i w kluczowych momentach potrafiła to wykorzystać.

W decydującym secie młoda Serbka grała zdecydowanie zbyt niecierpliwie. Próbowała atakować z nieprzygotowanych pozycji, przez co popełnia dużo prostych błędów. Jabeur była daleka od swojej optymalnej dyspozycji, ale jako doświadczona tenisistka nie mogła zmarnować takiej okazji. Konsekwentnie ostrzeliwała backhand rywalki i po 2 godzinach i 12 minutach gry mogła cieszyć się ze zwycięstwa.

Ons Jabeur o miejsce w ćwierćfinale zagra z Bernardą Perą, która w dwóch setach wygrała z Elisabettą Cocciarreto.

W sobotę awans wywalczyły również Anna Karolina Schmiedlova i Beatriz Haddad Maia. Słowaczka nie dała szans Kayli Day, a Brazylijka po trzysetowej batalii, broniąc piłki meczowej, okazała się lepsza od Jekateriny Aleksandrowe i została pierwszą reprezentantką swojego kraju, która osiągnęła najlepszą „szesnastkę” w imprezie wielkoszlemowej o 1979 roku.


Wyniki

Trzecia runda singla

Ons Jabeur (Tunezja, 7) – Olga Danilović (Serbia, Q) 4:6, 6:4, 6:2

Beatriz Haddad Maia (Brazylia, 14) – Jekaterina Aleksandrowa (23) 5:7, 6:4, 7:5

Bernarda Pera (USA) – Elisabetta Cocciaretto (Włochy) 6:4, 7:6(2)

Łesia Curenko (Ukraina) – Bianca Andreescu (Kanada) 6:1, 6:1

Anna Karolina Schmiedlova (Słowacja) – Kayla Day (USA, Q) 6:1, 6:3