Roland Garros. Dżoković pierwszym półfinalistą turnieju

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: AFP

Novak Dżoković mimo problemów w pierwszej fazie meczu został pierwszym półfinalistą turnieju Roland Garros. Serb po czterech setach pokonał w ćwierćfinałowym starciu Karena Chaczanowa. 

Przed wtorkowym meczem trudno było doszukać się statystyki przemawiającej na korzyść Chaczanowa. Tenisista plasujący się na 11. miejscu w rankingu ATP wygrał zaledwie jedno z dziewięciu oficjalnych spotkań przeciwko Serbowi, a do tego zrobił to prawie pięć lat temu. Droga do ćwierćfinału również była prostsza dla Novaka, który dochodząc do 1/4 finału nie stracił ani jednego seta. Chaczanow stosunkiem 3:0 wygrał tylko konfrontację drugiej rundy z Radu Albotem. Ponadto Karen miał w nogach wyczerpujące pięć setów, które pierwszego dnia imprezy rozegrał z reprezentantem gospodarzy Constantem Lestienne. Serb nie porywał publiczności we wcześniejszych meczach świetną grą, a problemy były widoczne najbardziej podczas starcia z Alejandro Davidovichem Fokiną. Jednakże choć jego dyspozycja mogła powodować wątpliwości, Dżoković wciąż pozostawał wyraźnym faworytem dzisiejszego pojedynku.

Panowie rozpoczęli mecz od skutecznego wygrywania gemów serwisowych. Przy stanie 2:2 Dżoković zaczął mieć jednak problemy przy podaniu. Tenisiści rozegrali bardzo długi, ponad 10-minutowy gem, który zakończył się przełamaniem na korzyść Chaczanowa. Wszyscy doskonale wiedzieli, że jeżeli myśli się o pokonaniu Novaka, nie można nie można dać sobie odebrać takiej przewagi. Karen spisywał się znakomicie przy serwisie, a szczególnie przy pierwszym podaniu. W końcówce półfinalista dwóch ostatnich turniejów wielkoszlemowych miał kolejne break pointy będące równocześnie piłkami setowymi. Choć Novak wyszedł wtedy z opresji, tenisista z Półwyspu Bałkańskiego był bezradny wobec gema serwisowego przeciwnika. To sprawiło, że Dżoković przegrał pierwszego w tym roku seta na paryskiej mączce.

W drugiej partii dominowały krótkie gemy wygrywane z mniejszą lub większą łatwością przez serwujących. W trakcie około godziny gry nie zobaczyliśmy ani jednego break pointa. Zwycięzcę seta musiał więc wskazać tie-break. Waga dogrywki była niezwykle duża. W przypadku jej przegrania przez Novaka droga reprezentanta Serbii do półfinału wiodłaby przez pięć setów, a jego dyspozycja fizyczna mogła budzić wątpliwości. W trakcie pierwszego seta Novak kilka razy dawał bowiem niepokojące sygnały w stronę trenerów. Jednakże, ku zaskoczeniu wszystkich, w tie-breaku z Chaczanowa jakby zupełnie zeszło powietrze. Karen nie ugrał w nim anidjoko jednego punktu.

Słabsza gra rywala Dżokovicia nie zakończyła się jednak wraz z piłką na 7-0 w dogrywce drugiego seta. Już na początku kolejnej partii to Novak ze sporą dozą szczęścia przełamał przeciwnika po raz pierwszy w meczu (przy przewadze piłka po zagraniu skrótu przez Nole zahaczyła o taśmę i wpadła w kort). Chaczanow nie potrafił wrócić do gry w tej odsłonie meczu i przegrał ją bardzo łatwo – dając się później przełamać po raz kolejny.

Początek czwartego seta również nie zapowiadał wielkich emocji. Dżoković szybko przełamał na 2:1 i wszedł na drogę prowadzącą do półfinału. Na szczęście dla widowiska Karen potrafił później przeciwstawić się, będąc w perspektywie przegrania meczu. Chaczanow wyrównał na 4:4, lecz ten gem mocno zmęczył i tak mocno wyeksploatowanego tenisistę. W efekcie Novak już po chwili ponownie powrócił na przewagę przełamania i mógł serwować po zwycięstwo. Serb wygrał kolejnego gema do zera i przypieczętował awans do półfinału.

Kluczowym momentem meczu bez wątpienia był tie-break na koniec drugiego seta. Do tamtego momentu lepszym zawodnikiem był Chaczanow, który wyglądał bardzo pewnie. Później to Dżoković zaczął łapać wiatr w żagle i wraz z upływem czasu prezentował coraz lepszą grę. Tym samym Novak znalazł się w półfinale, który od momentu rozlosowania turniejowej drabinki zapowiadany jest jako absolutny szlagier. Jego rywalem będzie bowiem prezentujący w Paryżu genialny tenis Carlos Alcaraz lub przeciwnik Serba z finału sprzed dwóch lat, Stefanos Tsitsipas. Hiszpan i Grek rozegrają w sesji wieczornej ostatnie wtorkowe starcie.


Wyniki

Ćwierćfinał singla:

Novak Dżoković (Serbia, 3) – Karen Chaczanow (11) 4:6, 7:6(0), 6:2, 6:4

Sabalenka wygrywa i spotyka się z prasą

/ Adam Romer , źródło: Korespondencja z Paryża, foto: AFP

Korespondencja z Paryża, Adam Romer

 

Po dwóch nieudanych podejściach Aryna Sabalenka przyszła na konferencję prasową z dziennikarzami obsługującymi turniej Rolanda Garrosa i odpowiadała na każde pytanie. Wcześniej wygrała mecz z Eliną Switoliną i awansowała do półfinału.

 

– Jestem przeciwko wojnie i mówiłam to już wielokrotnie. Uważam, że nie można łączyć sportu i polityki. Nie znam się na polityce. Jestem tenisistką i chcę się skoncentrować na graniu w tenisa – powiedziała Sabalenka w odpowiedzi na pierwsze pytania padające z sali.

Na pytanie polskiego dziennikarza, że chce rozdzielić sport od wojny, a wcześniej wielokrotnie robiła sobie zdjęcia z prezydentem Białorusi Aleksandrem Łukaszenką, odpowiedziała: „Gdy grałyśmy mecze w Fed Cup często robił sobie zdjęcia z nami. Ale to był czas gdy panował pokój”.

 

Na kolejne pytania odpowiadała spokojnie i rzeczowo.

Dlaczego czekała przy siatce na Switolinę, choć ta już przed meczem zapowiadała, że nie poda jej ręki? „Zrobiłam to instynktownie, tak jak zawsze po meczu”.

 

Dlaczego nie przychodziłaś na konferencje? „Poczułam się (na konferencji po meczu 2 rundy) obrażana i traktowana bez odpowiedniego szacunku. Nie czułam się komfortowo.”

 

Nie wspierasz wojny, a czy wspierasz Aleksandra Łukaszenkę? „Trudne pytanie. Nie wspieram wojny, znaczy nie wspieram teraz Łukaszenki”

 

Jaka była różnica między dwoma poprzednimi meczami a dzisiejszym, że przyszłaś na konferencję? „Zawsze szanuję konferencje prasowe. Zawsze jestem otwarta przy moich odpowiedziach, dlatego nie czułam się z tym dobrze. Nie mogłam spać. Naprawdę czułam się z tym źle. Bardzo was szanuję, dziękuję że tu jesteście i zajmujecie się mną. Tak, czułam się źle nie przychodząc tu”.

 

Czy nie żałujesz decyzji, że opuściłaś dwie poprzednie konferencje? Jak z twoim zdrowiem psychicznym? „Nie, nie żałuję. Czułam się potraktowana niewłaściwie i czułam się z tym źle. Wielki Szlem nakłada na nas i tak wyjątkową presję, a ja staram się skupić na sobie i swojej grze. Na ostatniej mojej konferencji czułam się trochę jakby ktoś zamienił ja w polityczny show, a ja się nie znam na polityce. Jestem tenisistką. Musiałam dać sobie trochę czasu, by skupić się na swojej grze. Nie czułam się z tym dobrze, ale teraz już jestem tu i odpowiadam na wasze pytania, jakie by one nie były.”

 

Po poprzedniej konferencji prasowej powiedziałaś, że nie czułaś się bezpieczna. A dziś czujesz się bezpiecznie? „Tak, teraz tak. Pewnie dlatego, że miałam kilka dni, by nie myśleć o konferencjach. Miałam parę dni dla siebie. Teraz czuję się bezpieczna. I nikt nie wkłada słów w moje usta. To też był powód.”

 

Z kortu Sabalenka schodziła w równie dobrym nastroju co z powyższej konferencji. Mimo dużych chęci Switolina nie była w stanie przeciwstawić się silniejszej i uderzającej z potężną siłą rywalce. Nawet jeśli była w stanie przełamać serwis Sabalenki, ta natychmiast odrabiała straty. Nawet jeśli dobiegła do pierwszej, drugiej czy trzeciej piłki, to wiceliderka rankingu WTA kończyła w czwartym zagraniu.

Mecz skończył się tak, jak tego spodziewali się wszyscy, tyle, że Ukrainka broniła się dłużej i z większym zacięciem niż można się było tego spodziewać.

 

W pierwszym czwartkowym półfinale Sabalenka zagra z Karoliną Muchovą, która jest wreszcie zdrowa i rozgrywa fantastyczny turniej. Dziś pokonała finalistkę sprzed dwóch lat – Anastazję Pawljuczenkową.

Drugą parę półfinałową wyłonią jutrzejsze mecze Ons Jabeur – Beatriz Haddad Maia oraz Iga Świątek – Coco Gauff. Polka z Amerykanką wyją nie przed 12.30.

 

 

 


Wyniki

Wyniki ćwierćfinałów turnieju kobiet:

Karolina Muchova (Czechy) – Anastazja Pawljuczenkowa 7:5, 6:2;

Aryna Sabalenka (2) – Elina Switolina (Ukraina) 6:4, 6:4

Roland Garros. Czeszka pierwszą półfinalistką

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.wtatennis.com/, oprac. własne, foto: AFP

W pierwszym ćwierćfinale kobiecego turnieju na kortach imienia Rolanda Garrosa zmierzyły się Anastazja Pawluczenkowa i Karolina Muchowa. Spotkanie zakończyło się po dwóch setach, a lepsza okazała się Czeszka.

Starcie na głównej arenie paryskich zawodów było trzecim pojedynkiem między obiema tenisistkami. Dwa z nich wygrała Rosjanka, która triumfowała także w ich jedynym meczu na nawierzchni ziemnej.

Na korzyść Muchowej przemawiał za to jej obecny ranking. 26-latka zajmuje na liście najlepszych 43 pozycję, zaś Pawluczenkowa jest 333. Jednocześnie należy dodać, że najlepsze miejsca dzisiejszych rywalek były zbliżone – w przeszłości obie sięgnęły pierwszej dwudziestki, a nieco wyżej – na jedenastą lokatę – wspięła się tenisistka z Samary.

Ważniejsza od dawnych potyczek i statystyk była jednak obecna forma Czeszki i Rosjanki. W tegorocznym French Open obie zawodniczki eliminowały wysoko klasyfikowane rywalki. Karolina już w pierwszej rundzie pokonała turniejową „ósemkę” Marię Sakkari, a potem odesłała do domu rozstawioną z numerem dwudziestym siódmym Rumunkę Irinę-Camelię Begu, a Anastazja okazała się lepsza od Ludmiły Samsonowej (numer piętnaście) i Elise Mertens (numer dwadzieścia osiem).

Mecz znakomicie rozpoczęła Muchowa. Reprezentantka naszych południowych sąsiadów grała agresywnie, przełamała przeciwniczkę już w pierwszym gemie, a potem wygrała podanie do zera. Prowadzenie Karoliny mogło być jeszcze bardziej komfortowe, bo – przy stanie 3:1 – miała kilka okazji na kolejnego „brejka”. Po długiej walce Rosjanka utrzymała jednak swój serwis i wciąż mogła myśleć o odwróceniu losów seta.

Anastazja zrealizowała ten cel już w kolejnym gemie. Zwycięski return dał jej przełamanie powrotne i remis na tablicy wyników. W tamtym momencie gra Pawluczenkowej z głębi kortu była bardzo solidna, a jej rywalka popełniała wiele niewymuszonych błędów. Jednocześnie – mimo obniżenia poziomu – Muchowa nie poniosła dalszych strat i – przy swoim podaniu – wyrównała na 4:4.

Następne dwa gemy obfitowały w dobrą grę zawodniczek returnujących. Jako pierwsza przełamanie wywalczyła Czeszka, ale natychmiast oddała zdobytą przewagę.

Gem jedenasty przyniósł kolejnego „brejka” dla Karoliny i dał jej jeszcze jedną szansę na zamknięcie partii własnym podaniem. Tym razem sztuka ta się udała, a to oznaczało, że 26-latka była bliżej awansu do półfinału.

Początek drugiego seta był podobny do otwarcia pierwszej odsłony meczu. Muchowa znów postawiła na agresję, a efektowna gra w strefie siatki dała jej przełamanie. Kolejny fragment drugiej partii ułożył się jednak inaczej niż w poprzednim secie. Czeszka jeszcze powiększyła w nim swoją przewagę i objęła prowadzenie 4:1. Rosjanka popełniała sporo błędów i w tamtym momencie spotkania miała ich na koncie aż 25.

Przy stanie 5:2 tenisistka z Ołomuńca stanęła przed szansą na zamknięcie meczu serwisem. I tym razem nie obyło się bez kłopotów. Karolina musiała bronić break-pointu, ale ostatecznie była skuteczna i zameldowała się w najlepszej czwórce turnieju. Jej rywalką będzie zwyciężczyni pojedynku między Eliną Switoliną a Aryną Sabalenką.


Wyniki

Roland Garros (ćwierćfinał kobiet):

K. Muchowa (Czechy) – A. Pawluczenkowa 7:5 6:2

Roland Garros. Debiutant na drodze Zvereva

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Alexander Zverev i Tomas Martin Etcheverry stworzyli ostatnią parę ćwierćfinałową tegorocznego Roland Garros. Niemiecki tenisista pokonał w trzech setach Grigora Dimitrowa. Z kolei tenisista z Argentyny uporał się z Yoshihito Nishioką.

Po tym jak po meczu pierwszej rundy z rywalizacją pożegnał się najwyżej rozstawiony tenisista z dolnej części drabinki, „otworzyła się” szansa dla niżej notowanych tenisistów na to, aby znaleźć się w 1/4 finału. Tym, który z niej skorzystał jest Tomas Martin Etcheverry. Tenisista z Argentyny. Pierwsza odsłona była niezwykle zacięta. Jej losy rozstrzygnął tie-break, w którym tenisista z La Platy musiał bronić piłki setowej. W dwóch kolejnych odsłonach odczuwający trudy turnieju Japończyk zdołał wygrać jedynie gema i to tenisista z Ameryki Południowej zameldował się w pierwszy w karierze ćwierćfinale Wielkiego Szlema.

Jego kolejnym rywalem będzie Alexander Zverev. Niemiec po raz trzeci w tegorocznej edycji imprezy wystąpił w spotkaniu zaplanowanym w sesji wieczornej. Tym razem bez straty seta odprawił rozstawionego z numerem „28” Grigora Dimitrowa. Chociaż w drugiej partii tenisista zza naszej zachodniej granicy musiał odrabiać stratę podania. Z kolei w trzecim secie broniący punktów za zeszłoroczny półfinał zawodnik, prowadził już 3:0, aby pozwolić rywalowi na wyrównanie. Od tego momentu jednak już nie przegrał żadnego gema i po raz piąty w ciągu sześciu lat zameldował się w 1/4 finału paryskiego szlema. Jedyny raz kiedy mu się to nie udało, miało miejsce w 2020 roku.


Wyniki

Czwarta runda:

Alexander Zverev (Niemcy, 22) – Grigor Dimitrow (Bułgaria, 28) 6:1, 6:4, 6:3

Tomas Martin Etcheverry (Argentyna) – Yoshihito Nishioka (Japonia, 27) 7:6(8), 6:0, 6:1