US Open. Nie wygrał finału, zdobył o wiele więcej

/ Anna Niemiec , źródło: twitter/własne, foto: AFP

W piątek w finale gry podwójnej Rajeev Ram i Joe Salisbury pokonali Rohana Bopannę i Matthew Ebdena. Gra toczyła się o wielką stawkę, ale nie przeszkodziło to Hindusowi wykazać się wspaniałą postawą fair-play.

W trzecim secie przy wyniku 2:4 Australijczyk zdobył punkt ostrym krosem forhandowym na 15:15. W tym momencie jego partner wykazał się jednak niesamowitą uczciwością. Podniósł rękę i wskazał na swoje ramię, sugerując, że piłka go dotknęła. Pani sędzia prowadząca spotkania na początku w ogóle nie mogła zrozumieć, o co chodzi zawodnikowi z Indii. Dopytywała, czy na pewno chce im oddać punkt. Inni uczestnicy meczu również nie dostrzegli dotknięcia. Bopanna jednak potwierdził, że punkt należy się przeciwnikom, czym zasłużył na ogromny szacunek, nie tylko komentatorów Eurosportu.

Alcaraz: Nie jestem wystarczająco dojrzały, aby radzić sobie z tego typu meczami

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Carlos Alcaraz skomentował swoją porażkę w półfinale US Open 2023 z Daniiłem Miedwiediewem. Hiszpan podzielił się z mediami ciekawymi spostrzeżeniami.

Pojedynek Carlosa Alcaraza z Daniiłem Miedwiediewem dostarczył wielu emocji. Hiszpan był faworytem, lecz nie znalazł sposobu na lepiej dysponowanego tego dnia rywala. Po meczu skomentował swój występ i wyjaśnił przyczyny porażki.

– Zagrał naprawdę, naprawdę świetny mecz. Nie mogłem znaleźć rozwiązania. Myślałem, że teraz jestem lepszym zawodnikiem, który potrafi znaleźć rozwiązania, gdy mecz nie toczy się w dobrym kierunku. Jednak po tym meczu zmieniłem zdanie. Nie jestem wystarczająco dojrzały, żeby radzić sobie z takimi meczami. Muszę zatem się tego nauczyć — szczerze skomentował swój występ mistrz tego turnieju z ubiegłego roku.

– W swoich uderzeniach generował większą szybkość. Jego forehand był świetny. Nie popełniał żadnych błędów, miał świetny serwis, 10 na 10… Jest jednym z najlepszych returnujących w Tourze. To niesamowite, jak potrafi potężnie zagrać z głębi kortu — dodał Hiszpan.

US Open. Para kazachsko-fińska pokonuje faworytów w grze mieszanej

/ Izabela Modrzewska , źródło: własne, foto: AFP

Anna Danilina i Harri Heliovaara w wielkim stylu pokonali Jessicę Pegulę i Austina Krajicika w finale miksta US Open. Amerykański duet rozstawiony z numerem jeden był zdecydowanym faworytem imprezy. 

Zwycięstwo to ma szczególne znaczenie gdyż był to pierwszy wspólny turniej i pierwszy tryumf w Wielkim Szlemie dla obu zawodników. Tenisiści poznali się podczas rejestracji i spontanicznie zdecydowali się połączyć siły w grze mieszanej.

Para kazachsko-fińska szybko wyszła na prowadzenie w pierwszej partii spotkania kiedy już w drugim gemie przełamali serwis Amerykanów przy decydującym punkcie. Pegula i Krajicek mieli kilka szans na odrobienie strat, jednak nie wykorzystali żadnego z czterech break pointów i przegrali pierwszego seta.

W drugiej części meczu gospodarze po raz kolejny utracili swoje podanie już na samym początku jednak po słabszym gemie przeciwników, wyrównali wynik spotkania. Od tego momentu obie pary pilnowały swojego serwisu. Przełomowym momentem był dziewiąty gem, w którym Danilina i Heliovaara ponownie objęli prowadzenie. by później pewnie „wyserwować” zwycięstwo.

 


Wyniki

Finał miksta:

Anna Danilina, Harri Heliovaara (Kazachstan, Finlandia) – Jessica Pegula, Austin Krajicek (USA, 1) 6:3, 6:4

US Open. Parodia czy forma uznania?

/ Anna Niemiec , źródło: twitter/własne, foto: AFP

Novak Dżoković w półfinale nowojorskiej w trzech setach pokonał Bena Sheltona. Sporo kontrowersji wzbudziło pomeczowe zachowania Serba, który zimitował „cieszynkę” młodszego rywala z poprzednich meczów.

23-krotny mistrz turniejów wielkoszlemowych po piłce meczowej pokazał gest słuchawki telefonicznej, którą odkłada po zakończonej rozmowie. Wcześniej w ten sam sposób po wygranych meczach cieszył się faworyt gospodarzy. Tenisiści w dosyć chłodny sposób podziękowali sobie również po grze.

Na konferencji prasowej wicelider światowego rankingu został zapytany o swoje zachowanie. – Po prostu uwielbiam sposób celebrowania zwycięstwa przez Bena – wyjaśnił 36-latek z Belgradu. – Uważam, że jest bardzo oryginalna, więc postanowiłem, że mu ją ukradnę.

O to komentarz do całej sytuacji poproszony został również Shelton. – Zobaczyłem to dopiero po meczu. Nie lubię, gdy w mediach społecznościowych ludzie mówi mi jak mogę się cieszyć, a jak nie. Jeśli wygrasz mecz, to zasługujesz, żeby zrobić co Ci się podoba. Gdy dorastałem, ludzie uczyli mnie, że imitowania kogoś, to najszczersza forma uznania – zakończył młody Amerykanin.

US Open. Faworytka gospodarzy czy nowa liderka rankingu?

/ Kacper Roguski , źródło: własne, foto: AFP

W finale singla kobiet US Open 2023 zmierzą się ze sobą Aryna Sabalenka i Coco Gauff. Czy niesiona dopingiem publiczności Amerykanka zdoła zatrzymać nową liderkę światowego rankingu?

W drodze do finału Aryna Sabalenka, która uważana jest za nieznaczną faworytkę, przegrała tylko jedną partię z Madison Keys w półfinale. Nie była to jednak porażka po zaciętym, pełnym emocji secie, tylko przegrana do zera. Po tak słabym początku Białorusinka wróciła do gry i następnie wygrała tiebreak oraz supertiebreak wychodząc z ogromnych tarapatów. Poza meczem z Keys mecze Sabalenki były jednostronne. Rozstawiona z „2” tenisistka nie miała problemów z pokonywaniem rywalek, a jej gra tylko momentami była szarpana.

Dla 25-latki z Mińska tegoroczne wielkoszlemowe starty były wyjątkowo udane. Zwycięstwo w Australii, a także osiągnięcie półfinałów w Paryżu i Londynie powodują, że w tym roku Sabalenka z turniejów wielkoszlemowych względem bezpośrednich rankigowo rywalek uzbierała najwięcej punktów. Udane doświadczenia z Melbourne, rewelacyjny cały dotychczasowy sezon, a także budujący pewność siebie powrót z Keys, to najważniejsze aspekty stawiające Białorusinkę w roli nieznacznej faworytki meczu finałowego. Sabalenka ma też czystą głowę, jeśli chodzi o ranking. W nim już na pewno będzie liderką.

Finałową rywalką Aryny będzie Coco Gauff. 19-latka z Florydy znalazła wysoką formę po zakończeniu Wimbledonu. Triumfowała w Waszyngtonie i Cincinatti, a w Montrealu odpadła w 1/4 finału po bardzo wyrównanym pojedynku z Pegulą. Doskonałą dyspozycje Amerykanka utrzymała w US Open. Na kortach w Flushing Meadows straciła trzy sety, ale w spotkaniach ćwierćfinałowym i półfinałowym gładko pokonała swoje rywalki. Za zwycięstwem Gauff nad Sabalenką przemawia jej rosnąca forma w trakcie turnieju. Amerykanka z każdym spotkaniem budowała dyspozycje i stabilność, a jej najlepszą wersje ujrzeliśmy w meczach z Ostapenko i Muchovą. Po 19-latce z Florydy nie widać strachu przed porażką, a raczej dążenie do wygranej i spełnienie marzenia o wielkoszlemowym triumfie. Dobrze sobie radzi z presją naniesioną przez amerykańskich kibiców, którzy w Gauff widzą już teraz tenisistkę zdolną do wielkich rzeczy.

Pojedynek finałowy US Open Gauff z Sabalenką będzie ich szóstym starciem w historii – 19-latka prowadzi 3:2. Białorusinka z racji na większe doświadczenie i lepszy sezon jest wskazywana jako faworytka, ale w ostatnich tygodniach to Amerykanka sprawia wrażenie pewniejszej tenisistki. Znaczenie mieć będzie także historia ich pojedynku. Gauff wie jak pokonać Sabalenkę, choć żadne z ich dotychczasowych spotkań nie miało takiej stawki. Z dużą pewnością można zatem założyć, że mecz finałowy singla kobiet US Open 2023 będzie wyrównany i nie zakończy się wyraźnym zwycięstwem którejś z tenisistek. Wskazuje na to rosnąca forma w turnieju Gauff, a także niezłomność Sabalenki, która w niewątpliwie wielkim stylu odwróciła losy spotkania z Madison Keys.


Wyniki

Finał singla kobiet

Aryna Sabalenka (2) – Coco Gauff (Stany Zjednoczone, 6)

US Open. Daniił Miedwiediew zatrzymał obrońcę tytułu

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/atptour.com, foto: AFP

Daniił Miedwiediew pokonał Carlosa Alcaraza w drugim półfinale rywalizacji mężczyzna na nowojorskich kortach. Tym samym to zawodnik rozstawiony z numerem trzecim będzie rywalem Novaka Dżokovicia w niedzielnym spotkaniu finałowym, w którym powalczy o powtórzenie wyniku sprzed dwóch lat, gdy sięgnął po jedyny jak na razie tytuł mistrzowski w najważniejszych imprezach sezonu.

W czternastu spotkaniach między Novakiem Dżokoviciem i Daniłem Miedwiediewem ten drugi znalazł sposób na Serba pięciokrotnie. Raz tej sztuki dokonał w finale US Open 2021, gdy bez straty seta pokonał rywala i zwyciężył w całej imprezie. Teraz panowie ponownie staną do rywalizacji, a wszystko po tym jak były lider rankingu ATP pokonał ustępującego po US Open najlepszego tenisistę świata.

W pierwszej odsłonie obaj zawodnicy pilnowali swych podań. Żadnemu nie udało się wygrać gema przy serwisie rywala, a tym samym do wyłonienia zwycięzcy w tej części meczu potrzebny był tie-break. W nim do pierwszej zmiany stron panowie szli punkt za punkt. Od stanu 3-3 mistrz sprzed dwóch lat nie przegrał już akcji i pierwsza odsłona zakończyła się jego zwycięstwem. W drugiej odsłonie zawodnik z Murcii wygrał tylko jednego gema. To sprawiło, że tenisista z Murcii, by zachować szansę na obronę tytułu, musiał wygrać kolejne trzy sety. Początek był obiecujący, bo Alcaraz w trzecim secie wyszedł na prowadzenie 4:1, aby ostatecznie wygrać 6:3. Czwarta odsłona okazała się tą ostatnią. W trzecim gemie Hiszpan nie wykorzystał trzech szans na przełamanie rywala, aby w szóstym gemie samemu stracić serwis. To jednokrotnemu mistrzowi wielkoszlemowemu wystarczyło. Wypracowanej przewagi już nie oddał do końca i ostatecznie to on wystąpi w tegorocznym finale.

Niedzielny finał będzie piątym meczem o tytuł wielkoszlemowy Daniła Miedwiediewa. Oprócz trzech decydujących spotkań na nowojorskich kortach dwukrotnie rywalizował w meczu o tytuł w Australii. Jednak raz musiał uznać wyższość swego najbliższego rywala a rok później lepszym okazał się Rafael Nadal.

 


Wyniki

Półfinał:

Daniił Miedwiediew (3) – Carlos Alcaraz (Hiszpania, 1) 7:6(3), 6:1, 3:6, 6:3

US Open. Dżoković zatrzymał nadzieję gospodarzy. Serb z dziesiątym finałem w Nowym Jorku

/ Artur Kobryn , źródło: własne, usopen.org, foto: AFP

Rozstawiony z numerem drugim Novak Dżoković bez straty seta pokonał Bena Sheltona w półfinale tegorocznej edycji US Open. Tym samym Serb już po raz dziesiąty awansował do finału tego turnieju i w niedzielę zagra o swój czwarty tytuł w Nowym Jorku.

Pojedynek Dżokovicia z Sheltonem był starciem zawodników z różnych tenisowych światów i pokoleń. 36-letni Serb w wielkoszlemowym półfinale wystąpił już po raz 47, co jest rekordem w historii dyscypliny. Jego 20-letni rywal z kolei zadebiutował w piątek na tym szczeblu rozgrywek i też zapisał na swoim koncie znaczące osiągnięcie. Został bowiem najmłodszym Amerykaninem, który w Nowym Jorku dotarł do najlepszej „czwórki” od czasu Michaela Changa w 1992 roku. Dla obu panów było to pierwsze spotkanie na światowych kortach.

Zgodnie z powszechnymi przewidywaniami faworyzowany Dżoković okazał wyższość nad młodszym rywalem. Shelton co prawda rozpoczął mecz odważnie i bez kompleksów wobec Serba, ale ten wraz z upływem minut zarysował swoją przewagę. Tenisista z Belgradu pewnie wygrywał własne gemy serwisowe i bardzo rzadko mylił się w wymianach z głębi kortu. Amerykanin z kolei starał się jak najszybciej kończyć kolejne piłki, ale znacznie częściej przytrafiały mu się błędy.

To właśnie głównie za ich sprawą stracił podanie przy stanie 2:3. Dżoković mógł zakończyć premierową odsłonę już po ośmiu gemach, ale Shelton oddalił wtedy cztery piłki setowe. Tuż potem wicelider rankingu ATP na chwilę zgubił precyzję swoich zagrań i po raz pierwszy tego dnia sam musiał bronić break-pointa. 20-latek z Atlanty otrzymanej okazji jednak nie wykorzystał i Serb po dwóch następnych punktach zakończył całą partię.

Drugi set początkowo miał podobny przebieg. Amerykanin dwukrotnie zdołał obronić podanie, popisując się momentami serwisami przekraczającymi 230 km/h. Przy trzeciej próbie ponownie jednak został przełamany po tym jak popełnił podwójny błąd. Dżoković utrzymywał zdobytą zaliczkę bez większych trudności. W dalszym ciągu był bardziej regularny i swoimi zagraniami wymuszał błędy przeciwnika. W siódmym gemie, po długiej walce, jeszcze raz pozbawił Sheltona serwisu, a po zmianie stron zwieńczył tę część gry.

Trzecią i jak się później okazało ostatniej partię zaczął w wymarzony sposób. Dobrze radził sobie z serwisami Amerykanina i już w pierwszym gemie wypracował sobie break-pointa, a następnie forhendowym minięciem zamienił go na punkt. Gdy wydawało się, że szybko doprowadzi mecz do pomyślnego dla siebie zakończenia, niespodziewanie rywalizacja się wyrównała. Niemający nic do stracenia Shelton zaczął grać skuteczniej, zaś w grę Serba wkradła się nerwowość i niepewność.

W ósmym gemie gracz z Atlanty po raz pierwszy w całym meczu przełamał Dżokovicia. Od tego momentu temperatura widowiska jeszcze wzrosła. Żywiołowo dopingowany przez rodzimych kibiców Shelton starał się pójść za ciosem i gdy prowadził 5:4 doczekał się nawet piłki setowej. Serb oddalił ją jednak podaniem i doprowadził do remisu. W następnym gemie Amerykanin stracił swój serwis i znów zdawało się, że 36-latek odzyskał kontrolę nad wynikiem.

Tak się jednak nie stało i widownia na korcie im. Arthura Ashe’a była świadkiem jeszcze jednego zwrotu akcji. Dżoković ponownie utracił charakterystyczną dla siebie regularność i po popsutym smeczu przegrał własne podanie. Decydujący o losach partii tie-break również przyniósł wojnę nerwów. Serb prowadził w nim 5:1, ale waleczny Shelton wygrał trzy kolejne piłki. Na więcej „Nole” już mu nie pozwolił i po dwóch godzinach i 40 minutach gry awansował do swojego dziesiątego finału w Nowym Jorku i 36. we wszystkich turniejach wielkoszlemowych. Jego oponentem w ostatnim meczu imprezy będzie zwycięzca pojedynku pomiędzy Carlosem Alcarazem, a Daniłem Miedwiediewem.


Wyniki

Półfinał gry pojedynczej:

Novak Dżoković (Serbia, 2) – Ben Shelton (USA) 6:3, 6:2, 7:6(4)