Szczecin. Świetny początek to za mało, turniej już bez Biało-Czerwonych

/ Anna Niemiec , źródło: materiały prasowe Invest in Szczecin, foto: Invest in Szczecin

Maks Kaśnikowski nie zdołał awansować do ćwierćfinału challengera Invest in Szczecin Open. Polak postawił trudne warunki rozstawionemu z numerem 3 Jaume Munarowi, ale Hiszpan zdołał rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść.

20-latek urodzony w Warszawie doskonale rozpoczął spotkanie i odskoczył na 4:0 z podwójnym przełamaniem. – Początkowo miałem trochę szczęścia. Parę razy „przysłowiowo” zamknąłem oczy, strzeliłem niesamowite piłki. Wszystko mi wychodziło, o czym sobie pomyślałem i co chciałem zagrać. Pierwsze cztery gemy zaprezentowałem kosmos, dużo powyżej poziomu, który normalnie prezentuję – zrelacjonowała Kaśnikowski. Zawodnik z Półwyspu Iberyjskiego nie stracił jednak chłodnej głowy. Zdecydowanie podniósł poziom swojej gry. Wygrał sześć gemów z rzędu i objął prowadzenie w meczu. – Później przeciwnik bardzo wysoko podniósł poprzeczkę, żeby go skończyć musiałem zagrać 5-7 piłek, a i tak do wszystkiego dochodził. Przestał oddawać mi punkty za darmo, więc zasłużenie wygrał pierwszego seta.

W drugiej partii faworyt gospodarzy cały czas walczył o każdą piłkę i starał się jak najbardziej utrudniać życie bardziej utytułowanemu rywalowi. Munar okazał się jednak bardzo doświadczonym tenisistą i potrafił znaleźć receptę na to, co próbował zaproponować młodszy z tenisistów. – Próbowałem coś zmienić. Chciałem trochę skrócić grę i chodziłem do siatki, bo długich wymianach nie miałem zbyt dużo szans. Krótkie też się nie opłaciły. Niestety się nie udało, ale pierwsze cztery gemy pokazały mi, że mogę grać na wysokim poziomie, właśnie z takimi zawodnikami jak Munar. Dziękuję organizatorom za dziką kartę, kibicom, a także wszystkim tym, którzy pracują przy organizacji turnieju – zakończył Polak.

W czwartek Maks Kaśnikowski razem z Łukaszem Kubotem rywalizował jeszcze w grze podwójnej. Biało-Czerwoni bardzo dobrze rozpoczęli spotkanie przeciwko rozstawionym z numerem 1 Denisowi Mołczanowi i Davidovi Vedze Hernandezowi. W pierwszej partii zwyciężyli z przewagą jednego przełamania. W drugim secie warunki na korcie dyktowali już faworyci i do rozstrzygnięcia konieczny okazał się super tie-break. Polacy obiecująco rozpoczęli tę dodatkową rozgrywkę i przy pierwszej zmianie stron prowadzili już 5:1. Niestety od tego momentu wygrali zaledwie 2 z 11 następnych punktów i tym samym jako ostatni z reprezentantów gospodarzy pożegnali się z rywalizacją.


Wyniki

Druga runda singla

Jaume Munar (Hiszpania, 3) – Maks Kaśnikowski (Polska, WC) 6:4, 6:3

Ćwierćfinał debla

D. Mołczanow, D. Vega Hernandez (Ukraina, Hiszpania, 1) – M. Kaśnikowski, Ł. Kubot (Polska) 4:6, 6:2, 10-

Sakkari wskazuje słabe punkty programu antydopingowego

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.twitter.com, foto: AFP

Sprawa wieloletniej dyskwalifikacji Simony Halep podzieliła tenisowe środowisko. Byli trenerzy Rumunki stanęli w jej obronie i piętnowali przewlekłość postępowania prowadzonego przez ITIA, zaś niektóre zawodniczki dały do zrozumienia, że są zadowolone z decyzji trybunału. Swoje zdanie na temat działania systemu antydopingowego w tenisie wypowiedziała także Maria Sakkari.

Grecka tenisistka, która obecnie bierze udział w turnieju w San Diego, została zapytana o wzmiankowaną kwestię podczas konferencji prasowej. Odpowiadając dziennikarzowi zawodniczka z Aten zwróciła uwagę na niedostatki obecnych procedur, mających zapewnić uczciwą rywalizację. 28-latka przekazała:

Mogę wam tylko powiedzieć, że to, jak ten system obchodzi się z graczami, bywa straszne. Dojdziemy kiedyś do punktu, w którym będziemy się bać przyjmowania zwykłych elektrolitów. Na szczęście nie jestem w sytuacji podobnej do Simony, bo bardzo się pilnuję w kwestii suplementów. Jednocześnie cały proces, który odbywa się po oddaniu próbki, jest dla nas tajemnicą. Nie wiemy, kto podejmuje kluczowe decyzje i co dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Na pewno ten obszar wymaga poprawy. Nasza aplikacja, która ma przypominać nam o tym, kiedy powinniśmy oddać próbki, nie działa, jak należy. Próbowano ją ulepszyć, ale nic się nie zmieniło. Podróżujemy naprawdę dużo, jesteśmy zestresowani przez możliwość kontroli. Często nie wiem, czy powinnam w danym momencie skorzystać z toalety, bo widzę, że zbliża się okienko czasowe, w którym mogą zjawić się kontrolerzy. To powoduje naprawdę spore nerwy – podsumowała.

Na opinię Sakkari odpowiedział Nick Kyrgios. Australijczyk zrobił to w swoim stylu, pisząc:

Nie, to tak nie wygląda. Podczas pięciosetowych pojedynków jem banany i piję colę i nadal mam świetne statystyki. Może pora po prostu przestać brać niepewne substancje. Potem można spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie: „byłem uczciwy, wszystko zrobiłem, jak trzeba”. To nie takie trudne – skwitował 28-latek.

Maria Sakkari wygrała pierwszy mecz w San Diego po kreczu swojej rywalki Camili Osorio.