San Diego. Fręch wywalczyła przepustkę do turnieju głównego

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Magdalena Fręch wystąpi w imprezie WTA 500 Cymbiotika San Diego Open. Polka udanie przebrnęła przez kwalifikacje i dołączyła do Magdy Linette, która miała zapewnione miejsce w turnieju głównym ze względu na wysoki ranking.

W pierwszej rundzie eliminacji łodzianka bez większych problemów poradziła sobie z Juliją Starodubcewą. Zdecydowanie ciężej na zwycięstwo musiała zapracować w kolejnym meczu.

Spotkanie przeciwko Hayley Baptiste również rozpoczęło się dla naszej tenisistki bardzo dobrze. Podopieczna Andrzeja Kobierskiego wygrała pierwszego seta 6:1, a w drugim prowadziła już 4:1. Rywalka nie zamierzała się jednak poddawać i zaczęła odrabiać straty. Trzecia rakieta Polski dwukrotnie serwowała, żeby zakończyć spotkanie, ale zrobiła do nieskutecznie. Do rozstrzygnięcia konieczny okazał się tie-break, w którym Fręch prowadziła już 3:0. Amerykanka wygrała jednak siedem z ośmiu kolejnych punktów i wyrównała stan rywalizacji.

W decydującej odsłonie spotkanie również sytuacja nie była łatwa, patrząc ze strony 25-latki z Łodzi. Baptiste jako pierwsza zdobyła przełamanie i odskoczyła na prowadzenie 4:2. Polka zachowała jednak zimną krew. Wygrała cztery kolejne gemy i po 2 godzinach i 33 minutach walki mogła cieszyć się ze zwycięstwa.

Magdalena Fręch już w poniedziałek rozegra pierwszy mecz w turnieju głównym. Jej rywalką będzie Camila Osorio, która również udanie przebrnęła przez kwalifikacje.

Magda Linette rozpocznie zmagania w San Diego od pojedynku z Martą Kostiuk.


Wyniki

Druga runda kwalifikacji

Magdalena Fręch (Polka, 5) – Hayley Baptiste (USA) 6:1 6:7(4) 6:4

Pierwsza runda kwalifikacji

Magdalena Fręch (Polka, 5) – Julija Starodubcewa (Ukraina) 6:1 6:3

Dżoković i Miedwiediew skomentowali przebieg finału US Open

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.usopen.org, foto: AFP

Novak Dżoković zdobył w Nowym Jorku swoje czwarte mistrzostwo US Open i dwudziesty czwarty tytuł wielkoszlemowy. Serb, który w meczu o trofeum pokonał Daniiła Miedwiediewa, pojawił się na zwyczajowej konferencji prasowej i chętnie odpowiadał na pytania dziennikarzy.

Tegoroczny finałowy pojedynek na stadionie Arthura Ashe`a można było określić mianem rewanżu za podobne starcie z 2021 roku, w którym Miedwiediew pokonał Dżokovicia w trzech setach. Tym razem górą był tenisista z Belgradu, który zwyciężył, nie pozostawiając wątpliwości. Zaraz po spotkaniu Serb powiedział:

– Pisanie historii tego sportu to coś wspaniałego. Nigdy nie wyobrażałem sobie, że będę mieć na koncie dwadzieścia cztery tytuły wielkoszlemowe. Przez ostatnie dwa lata czułem jednak, że mogę tego dokonać. Pomyślałem, że jeśli ten cel jest na wyciągnięcie ręki, powinienem spróbować po niego sięgnąć.

Więcej spostrzeżeń 36-latek przedstawił na oficjalnym spotkaniu z mediami. Novak zaczął od skomentowania swojego udanego powrotu do USA po przerwie i zestawił to z równie efektownym sukcesem w Australian Open:

Nie było łatwo. To była wyjątkowa sytuacja, a ludzie kochają takie historie. Ja także. Podobne wydarzenia są dla mnie źródłem motywacji. W Australii było nieco inaczej, bo moja nieobecność była krótsza, w Ameryce nie grałem niemal dwa lata. W finale zmierzyłem się z rywalem, który mnie tu pokonał, a przed meczem starałem się nie myśleć o tym, jak wysoka jest stawka tego pojedynku. Dwa lata temu to się nie udało i zagrałem znacznie poniżej moich możliwości. Wyciągnąłem wnioski, a w ciągu ostatniej doby temat rekordu nie był poruszany. Moja rodzina wiedziała, by tego nie robić (śmiech). Założyłem sobie, że będę się trzymać rutyny którą znam i po prostu podejdę do tego starcia, jak do każdego innego.

Jednocześnie nie zaprzeczę, że miałem w głowie różne myśli, obrazy i scenariusze. Starałem się je blokować. Ta bitwa toczyła się także we mnie. Walczyłem, by zachować jasność umysłu i przygotować się do rywalizacji tak, jak należy. Sądzę, że się udało. Początek meczu był w moim wykonaniu bardzo dobry, a kluczowy był drugi set. To chyba najdłuższa partia w moim życiu. Pewnie to Daniił był lepszy w tamtym momencie i zasłużył na wygranie tego seta bardziej ode mnie. Jakoś zdołałem odwrócić tę tendencję w tie-breaku i w najważniejszych chwilach przebiłem o jedną piłkę więcej od niego. Wystarczyło. Po przerwie poczułem się lepiej, nogi znów zaczęły pracować i miałem mniej kłopotów z oddechem. Środkowy set był bardzo wyczerpujący, ale taka gra to specjalność Daniiła. Ma dobry serwis i potrafi wywrzeć presję na returnie. To może trwać bardzo długo, dlatego – po wygraniu drugiego seta – poczułem dużą ulgę.

Przy piłce meczowej myślałem o tym, żeby on po prostu nie trafił. Potem chciałem tylko uściskać moją rodzinę i team. To z nimi chciałem dzielić pierwsze emocje po zwycięstwie.

Z mediami spotkał się także finalista turnieju Daniił Miedwiediew. Rosjanin zaczął od analizy spotkania i jego drugiego seta:

Na pewno są momenty, których żałuję. Powinienem był wygrać tę partię, ale tenis nie jest tak prosty. W kluczowym momencie dokonałem złego wyboru. Generalnie to był mój najlepszy set, ale i tak przegrałem, więc nie dziwi mnie dalszy przebieg meczu.

– W pozostałych setach to on był lepszy, ale gdybym wygrał drugą partię, spotkanie mogło przybrać inny obrót. Nie wiem, czy warto prowadzić szczegółowe analizy, bo nasze kolejne starcie i tak będzie miało swój własny, nowy kontekst. Cóż, takie są życie i sport. Następnym razem będę się starał zagrać lepiej.

– W drugim secie Novak rzeczywiście był zmęczony i popełniał błędy, ale to wciąż ten sam wielki tenisista. Wie, jak utrzymać się w rywalizacji, nawet kiedy ma trudności. Dominowałem w tej partii, ale może byłem nieco zbyt uparty na returnie. Pewnie należało zmienić pozycję wyjściową przy odbiorze, ale wtedy sądziłem, że mój wybór jest dobry i w końcu przyniesie efekt. Ten element wyglądał nieco gorzej niż w meczu z Alcarazem i po drugim secie powiedziałem sobie, że mogłem podejść do tego inaczej. Taki jest jednak tenis, decydują wybory dokonywane w czasie rzeczywistym i bywa ciężko.

– Pod względem fizycznym nie zawsze czułem się dobrze w stu procentach, ale wciąż zagrałem kilka świetnych meczów i odnosiłem zwycięstwa. Odczuwałem drobny ból, który narastał, ale nie dlatego przegrałem. Pewnie wolałbym czuć się nieco lepiej , ale jeśli w półfinale trafiasz na Carlosa, to wiesz, że nie będzie łatwo i twoje ciało to odczuje. Nie ma innej drogi, a ty chcesz po prostu wygrywać i poprawiać się pod każdym względem,

– Z Carlosem wypadłem lepiej, szczególnie pierwszy set finału był słabszy w moim wykonaniu. O trzecim trudno mówić, bo nastąpił po wyczerpującej drugiej partii. Przeciwko Alcarazowi zagrałem jeden z najlepszych pojedynków w życiu i nie jest łatwo to powtórzyć w odstępie dwóch dni. Próbowałem i podniosłem poziom w drugim secie, ale to nie wystarczyło – podsumował 27-latek.

Triumf w US Open sprawił, że Novak Dżoković znacząco wyprzedził Carlosa Alcaraza w rankingu ATP. Serb ponownie został liderem zestawienia najlepszych tenisistów i ma nad Hiszpanem ponad trzy tysiące punktów przewagi. Daniił Miedwiediew jest trzeci, a daleko za jego plecami plasują się Holger Rune i Stefanos Tsitsipas.

US Open. Dżoković wrócił na tron! Serb z czwartym tytułem w Nowym Jorku

/ Artur Kobryn , źródło: własne, usopen.org, foto: AFP

Po pięciu latach przerwy Novak Dżoković ponownie został mistrzem US Open. W meczu finałowym rozstawiony z numerem drugim Serb pokonał bez straty seta turniejową „trójkę”, Daniła Miedwiediewa. Tym samym wywalczył swój czwarty tytuł na kortach w Nowym Jorku i 24. we wszystkich imprezach wielkoszlemowych.

Dżoković i Miedwiediew już po raz szesnasty stanęli do rywalizacji na najwyższym szczeblu zmagań ATP. Choć lepszym bilansem rozegranych spotkań mógł pochwalić się Serb, który rozstrzygnął na swoją korzyść dziewięć z nich, to on mógł przystępować do meczu finałowego z większą żądzą rewanżu. Przed dwoma laty przegrał bowiem z Rosjaninem nowojorski finał, doznając jednej z najboleśniejszych porażek w karierze, która uniemożliwiła mu skompletowanie Kalendarzowego Wielkiego Szlema.

Tym razem jednak ostatnie słowo należało do tenisisty z Belgradu. Był on także graczem, który lepiej rozpoczął pojedynek. Od pierwszych piłek grał spokojniej i solidniej od swojego oponenta. Już w drugim gemie przyniosło to efekt w postaci przełamania bez straty punktu. Jak się później okazało, zaważyło to na losach całej premierowej odsłony. Serb bez większych trudności wygrywał gemy przy swoim podaniu. Często wykorzystywał dalekie ustawienie rywala do returnu i prezentował skuteczne akcje serwis-wolej. W całej partii okazał się bezdyskusyjnie lepszy wynikiem 6:3.

Drugi set był zdecydowanie najbardziej wyrównaną i najciekawszą częścią całej potyczki. W jego początkowej fazie bronienie własnych podań łatwiej przychodziło Serbowi. Miedwiediew swoje gemy serwisowe rozgrywał dłużej i popełniał więcej niewymuszonych błędów. W połowie partii obraz gry uległ jednak pewnej zmianie. 27-latek z Moskwy podniósł poziom swojej dyspozycji i stał się bardziej wymagającym przeciwnikiem dla Dżokovicia. Panowie rozegrali kilka spektakularnych i wyczerpujących wymian, po których belgradczyk zaczął dawać oznaki większego zmęczenia.

W ósmym gemie Miedwiediew wypracował sobie pierwszego w całym meczu break-pointa, lecz Serb obronił go znakomitym półwolejem. W tym fragmencie „Nole” jeszcze częściej stosował taktykę skracania wymian i przeprowadzania ataków do siatki. Kolejnej szansy i zarazem piłki setowej Rosjanin doczekał się przy prowadzeniu 6:5. Znów jej jednak nie wykorzystał, źle wybierając kierunek minięcia Dżokovicia, który zakończył całą akcję wolejem. Chwilę potem zawodnik z Moskwy dobrze rozpoczął tie-breaka, prowadząc 3:1, ale nie utrzymał tej przewagi. W decydujących piłkach skuteczność była po stronie starszego i bardziej doświadczonego z graczy, który zwyciężył w nim do pięciu.

Przed trzecią partią Miedwiediew skorzystał z pomocy medycznej z powodu problemów z lewym barkiem. Gdy panowie wrócili do gry, to poziom wymian i ich intensywności nie był już tak wysoki, jak w poprzednich minutach. W czwartym gemie Dżoković skorzystał z błędów rywala i zanotował przełamanie. Gdy wydawało się, że szybkie zakończenie przez niego całego spotkania będzie formalnością, to stracił na moment koncentrację i roztrwonił swoją zaliczkę. Moskwianin nie skorzystał jednak z szansy na przedłużenie rozgrywki, jaką otrzymał i po zmianie stron raz jeszcze oddał podanie. Serb tym razem był już uważniejszy i nie dał sobie odebrać przewagi. Dwa następne gemy wygrał już bardzo pewnie i po trzech godzinach i 17 minutach mógł celebrować czwarty tytuł zdobyty w Nowym Jorku.

Łącznie był to już jego 24. wielkoszlemowy triumf, co pozwoliło mu na wyrównanie rekordu należącego jak dotąd do Margaret Court. W całym dorobku Serba to 96. turniejowe trofeum. 36-latek już wcześniej zapewnił sobie także na powrót na pierwsze miejsce w rankingu ATP. Miedwiediew z kolei poniósł czwartą porażkę w piątym występie w finale imprezy Wielkiego Szlema.


Wyniki

Finał gry pojedynczej:

Novak Dżoković (Serbia, 2) – Danił Miedwiediew (3) 6:3, 7:6(5), 6:3