Montpellier. Bublik ponownie mistrzem

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Alexander Bublik zwyciężył w Open Sud de France w Montpellier. Kazach w finale pokonał Chorwata Bornę Czoricia i został po raz drugi w karierze mistrzem tego turnieju.

Bublik znał smak triumfu w Montpellier, gdyż dwa lata temu zdobył tu tytuł. Wtedy reprezentant Kazachstanu pokonał Alexandra Zvereva 6:4, 6:3. Teraz na jego drodze stanął Borna Czorić. W porównaniu do tamtego spotkania, tym razem finał był bardziej wyrównany.

Duża w tym zasługa niezłej dyspozycji Czoricia zwłaszcza w pierwszym secie. Chorwat, mimo straty serwisu już na początku pojedynku, rozkręcał się z minuty na minutę. Od stanu 2-4 dominował na korcie, co w efekcie dało mu zwycięstwo w partii otwarcia 7:5.

W tenisie sytuacja potrafi jednak odmienić się bardzo szybko i tak też było w tym przypadku. W drugim secie przeważał Bublik, który czuł się coraz pewniej na korcie w Montpellier i zasłużenie zapisał tę odsłonę meczu na swoim koncie. Po zdecydowanie wygranej drugiej partii (6:2), Kazach nie zwalniał tempa. Szybko uzyskane przełamanie okazało się kluczowe w kolejnym secie, w którym okazał się lepszy 6:3.

Alexander Bublik pokonał zatem Bornę Czoricia 5:7, 6:2, 6:3 i ponownie został mistrzem turnieju Open Sud de France. To jego drugi tytuł w Montpellier i zarazem czwarty w głównym cyklu.


Wyniki

Finał gry pojedynczej mężczyzn:

Alexander Bublik (Kazachstan, 2) – Borna Czorić (Chorwacja, 4) 5:7, 6:2, 6:3

Kamień milowy dla tenisa w Syrii

/ Nikodem Nokiel , źródło: https://www.tennisworldusa.org, foto: Hazem Naw / Facebook

Hazem Naw dokonał przełomu dla syryjskiego tenisa. Został on pierwszym reprezentantem swojego kraju, który wygrał mecz w challengerze, czyli turnieju rangi ATP 150. W dodatku 24-latek poszedł za ciosem odnosząc kolejne zwycięstwa.

FANTASTYCZNY WYSTĘP W NIEMCZECH

28 stycznia urodzony w Aleppo tenisista zainaugurował swój występ w ”Kobelz Open”. Rywalizację w niemieckim mieście, ze względu na daleką pozycję zajmowaną w rankingu (422.), rozpoczął od kwalifikacji. Pokonał w nich dwóch wyżej sklasyfikowanych rywali: Egora Gerasimova z Białorusi (340.) oraz Franco Agamenone z Włoch (209.).  Dzięki temu Syryjczyk był już pewny gry w głównej fazie turnieju. Z pewnością nie spodziewał się jednak, że zostanie ”czarnym koniem” tegorocznej edycji niemieckiej imprezy.

W pierwszej rundzie rywalizacji Naw pokonał Brytyjczyka Billa Harrisa (195.), 7:5, 7:5.  Jego niespodziewane zwycięstwo zapisało się w historii syryjskiego tenisa. Dzięki tej wygranej kraj, w którym od 2011 roku toczy się krwawa wojna domowa, w końcu może poszczycić się posiadaniem zawodnika posiadającego na swoim koncie wygranie meczu w Challengerze ATP. Biorąc pod uwagę fakt, że we współczesnym tenisie w dużej mierze o szansach na karierę decydują pieniądze, wspaniałe jest to, że Hazemowi udało się odnieść tak olbrzymi sukces. Co więcej, w Koblencji Syryjczyk nie zatrzymał się tylko na trzech kolejnych wygranych.

Naw, po triumfie nad Harrisem, wyeliminował z ”Kobelz Open” innego kwalifikanta, Oscara Otte z Niemiec (274.). 30-letni Niemiec był w pewnym momencie swojej kariery 36 zawodnikiem rankingu ATP. Naw pokonał go po trzech zaciętych setach. Kolejnego rywala, rozstawionego w niemieckim turnieju z numerem piątym, Czecha Zdenka Kolara (180.) ograł już w dwóch setach. Tym samym Syryjczyk zameldował się w półfinale turnieju, do którego awansował dzięki pokonaniu aż pięciu tenisistów sklasyfikowanych w rankingu ATP zdecydowanie wyżej od niego.

KONIEC ROMANTYCZNEJ PRZYGODY

O awans do finału Hazemowi przyszło rywalizować z Brandonem Nakashimą (96.). Amerykanin o wietnamskich korzeniach został pierwszym rywalem Syryjczyka w jego dotychczasowej karierze zajmującym miejsce w gronie 100 najlepszych tenisistów na świecie. Niestety dla Nawa, Nakashima okazał się dla Syryjczyka przeciwnikiem zbyt wysokiego kalibru. Amerykanin triumfował nad urodzonym w Aleppo tenisistą, 6:3, 7:5 po półtorej godziny gry i zakończył romantyczną przygodę 24-latka w ”Kobelz Open”.

INSPIRUJĄCA HISTORIA

Historia rozwoju kariery Hazema Nawa jest z jednej strony przygnębiająca, a zarazem bardzo inspirująca. Dorastanie w Syrii, kraju rozdartego wojną domową,wiązało się z zagrożeniami dosłownie na każdym kroku. Podobnie było w przypadku młodego azjatyckiego tenisisty. Wystarczy wspomnieć, że 24-latek swoje umiejętności rozwijał trenując na kortach o bardzo szybkich nawierzchniach. Dlaczego? Ponieważ ćwiczył na obiektach pierwotnie przeznaczonych do gry w koszykówkę.

Później Naw przeniósł się z Aleppo do Damaszku, gdzie trenował na jedynym ”bezpiecznym” korcie w stolicy Syrii. Ten znajdował się niedaleko rosyjskiej ambasady, co jednak nie chroniło przed atakami bombowymi w okolicy. Jedna z bomb wypuszczonych podczas takiego ataku wybuchła obok kortu na którym trenował młody zawodnik. W wyniku tego zdarzenia Hazem upadł, doznając kontuzji dłoni oraz ramienia. Mimo to młody Syryjczyk powrócił do grania, na tym samym korcie, raptem dwa dni później.

W 2015 roku tenisista przeniósł się  z bratem do Libanu, gdzie wziął udział w kilku juniorskich turniejach. Następnie udało mu się dostać do Europy i osiadł w niemieckiej Kolonii.

WZÓR DO NAŚLADOWANIA

Droga Nawa do gry w tenisa na światowym poziomie była długa i kręta. Było wiele trudnych momentów, wyrzeczeń oraz masa wątpliwości, czy Syryjczyk rzeczywiście będzie w stanie grać w międzynarodowych turniejach. Dzięki samozaparciu i pomocy wielu ludzi tenisowe marzenie Hazema udało się ostatecznie spełnić. Dostał szansę podczas „Koblenz Open” i wykorzysta ją w 100%. Po występie w niemieckim challengerze Syryjczyk awansuje w okolice 370 miejsca w rankingu ATP. Co będzie dalej? Dla Nawa pasuje jak ulał powiedzenie „sky is the limit”.

Linz. Ostapenko poznała smak austriackiego triumfu

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Jelena Ostapenko pokonała Jekaterinę Aleksandrową w finale turnieju WTA 500 w Linzu. Tym samym Łotyszka sięgnęła po drugi tytuł w tegorocznej rywalizacji kobiet.

Finalistki tegorocznej edycji imprezy w Linzu to zawodniczki, które w przeszłości poznały już smak występu w finale austriackiej imprezy. Jekaterina Aleksandrowa w 2018 musiała uznać wyższość Camili Giorgi, a rok później ostatniej przeciwniczki – Coco Gauff – nie pokonała Ostapenko.

W tym roku panie ponownie awansowały do finału i przed niedzielnym finałem pewne było, że jednak z nich wreszcie będzie kończyć imprezę z tytułem mistrzowskim. Tą, która po ostatniej piłce mogła unieść ręce w geście triumfu była Ostapenko. Turniejowa „jedynka” w premierowej partii dwukrotnie przełamała podanie Aleksandrowej. Z kolei losy drugiej partii rozstrzygnął czwarty gem. W nim najwyżej rozstawiona zawodniczka po raz trzeci tego dnia przełamała serwis rywalki i wypracowanej przewagi nie oddała już do końca pojedynku.

Tym samym dwunasta tenisistka świata sięgnęła po drugi w tym roku i ósmy w karierze tytuł mistrzowski. Poprzednio z turniejowej wygranej zawodniczka z Rygi cieszyła się w styczniu w Adelajdzie, gdzie w 1/2 finału również pokonała Jekaterinę Aleksandrową.


Wyniki

Finał:

Jelena Ostapenko (Łotwa, 1) – Jekatarina Aleksandrowa (2) 6:2, 6:3

Hua Hin. Diana Sznajder z pierwszym tytułem w karierze

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.wtatennis.com/, oprac. własne, foto: AFP

Po emocjach związanych z Australian Open tenisistki powróciły do rywalizacji w turniejach WTA. W niedzielę zapadły między innymi rozstrzygnięcia zawodów w Hua-Hin. W turnieju singlowym triumfowała Diana Sznajder.

W najlepszej czwórce imprezy w Tajlandii znalazły się trzy reprezentantki Chin oraz Rosjanka Diana Sznajder, której udało się także awansować do finału. W meczu o tytuł jej rywalką była, rozstawiona z numerem drugim zwyciężczyni sprzed roku, czyli Lin Zhu. Obie tenisistki spotykały się po raz drugi w swoich karierach, a ich pierwsze starcie w Nanchangu – bez straty seta – wygrała Sznajder.

Pierwsze przełamanie w finale wywalczyła Diana. Zawodniczka z Żygulowska zdobyła gema serwisowego rywalki, mimo że przegrywała w nim 0-40. Potwierdzenie tej przewagi nie przyszło 19-latce łatwo. Po długiej walce i obronie break-pointów wygrała jednak własne podanie i prowadziła 3:0. Należy przy tym zaznaczyć, że panie rozegrały wiele zaciętych wymian, a rywalizacja na korcie była bardziej wyrównana niż wskazywałby suchy wynik.

W kolejnym fragmencie seta obie tenisistki kontynuowały wymianę ciosów. Wygrywanie kolejnych punktów było trudniejsze dla Zhu, która musiała grać ostro i głęboko oraz częściej podejmować ryzyko. Wysiłek i konsekwencja Chinki wydały jednak owoce w siódmym gemie. 30-latka popisała się w nim między innymi precyzyjnym, zwycięskim uderzeniem wzdłuż linii i uzyskała przełamanie powrotne.

By osiągnąć remis po cztery Azjatka musiała jeszcze obronić własne podanie. Sztuka ta nie udała się, a to oznaczało, że Sznajder dostanie szansę zamknięcia partii serwisem. Leworęczna Rosjanka wywiązała się z tego zadania bez kłopotów i wygrała seta rezultatem 6:3.

Początek drugiej partii był w wykonaniu obu zawodniczek nieco spokojniejszy. Pierwszy break-point pojawił się dopiero w szóstym gemie, ale za to został skutecznie zamieniony na przełamanie dla Zhu. Chinka prowadziła zatem 4:2 i mogła zbliżać się myślami do decydującego seta.

Obrończyni tytułu grała agresywnie i znacząco ograniczyła niewymuszone błędy, wykorzystując przy tym niecierpliwość rywalki. Rosjanka nadal potrafiła zachwycić potężnym forhendem, ale dobre uderzenia zbyt często przeplatały się u niej z prostymi pomyłkami. Ich seria ostatecznie dała Lin trzy piłki setowe przy podaniu Diany. Azjatka nie zmarnowała okazji i pewnie zamknęła partię wynikiem 6:2.

Start trzeciej partii był imponujący w wykonaniu Sznajder. 19-latka zagrała dwa wspaniałe „winnery” i przełamała przeciwniczkę w gemie otwarcia. Młodsza z tenisistek potwierdziła przewagę wygranym podaniem, a to oznaczało jej prowadzenie 2:0.

Druga część seta także należała do Rosjanki. Mecz wciąż był zacięty, ale ważne punkty wygrywała Diana. Akcja, której częścią był precyzyjny lob, dała jej drugiego „brejka” i wynik 4:1. Presja związana z tym rezultatem i możliwością zdobycia pierwszego tytułu w karierze nie była widoczna w grze nastolatki. Tenisistka bez większych problemów dotarła do końca spotkania, które zwieńczyła jeszcze jednym przełamaniem.

Zwycięstwo w Hua Hin sprawiło, iż Sznajder poprawiła swój bilans finałów na 1-1. Do niedzieli Rosjanka miała na koncie wyraźną porażkę z Ons Jabeur w Ningbo.

Nieco wcześniej mistrzyniami w grze podwójnej w Hua Hin zostały Miyu Kato i Aldila Sutjiadi.


Wyniki

 

Hua Hin (finał):

D. Sznajder – L. Zhu (Chiny, 2) 6:3 2:6 6:1