Stuttgart. Rozpędzona Raducanu na drodze Świątek

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Iga Świątek poznała ćwierćfinałową rywalkę w tegorocznej edycji Porsche Tennis Grand Prix. Polka zmierzy się z wracającą do wysokiej formy Emmą Raducanu. Do najlepszej ósemki awansowały również Jelena Rybakina, Marketa Vondrousova oraz Marta Kostiuk, która obroniła pięć piłek meczowych w meczu z Qinwen Zheng. 

Brytyjka we wtorek po bardzo dobrym meczu pokonała Angelique Kerber. Spotkanie przeciwko Lindzie Noskovej również rozpoczęła w świetnym stylu i w pierwszym secie nie oddała utalentowanej Czeszce ani jednego gema. W drugiej partii gra się wyrównała i toczyła się pod dyktando serwujących. Bardzo wyrównany był ósmy gem, w którym Raducanu jako pierwsza wypracowała sobie okazje na przełamanie, ale reprezentantka naszych południowych sąsiadów ofiarną grą w obronie zniwelowała „breakpointa” i ostatecznie utrzymała podanie. Gra toczyła się zgodnie z regułą własnego serwisu praktycznie do końca seta. Noskovej zadrżała jednak ręką, gdy przy pomocy własnego podania próbowała doprowadzić do tie-breaka. Pierwszą piłkę meczową obroniła dobrym serwisem, ale przy drugiej popełniła błąd z forhandu i po 79 minutach gry mistrzyni US Open z 2021 roku mogła zacisnąć pięść w geście triumfu.

Wydaje mi się, że Emma zaczyna wracać do wysokiej formy. Dobrze to widzieć, bo ona zawsze miała ogromny potencjał. Nie będzie łatwo, bo ona potrafi mocno zakręcić piłką i dobrze porusza się po kortach ziemnych – powiedziała na konferencji prasowej Iga Świątek,

Do ćwierćfinału awansowały również Vondrousova i Rybakina. Czeszka tylko w pierwszym secie miała problemu z pokonaniem Anastazji Potopawej. Z kolei Kazaszka potrzebowała trzech partii, żeby pokonać Weronikę Kudermietową. Turniejowa „czwórka” wygrała pierwszą odsłonę spotkania w tie-breaku, ale w drugim zdobyła tylko jednego gema. W decydującym secie Rosjanka z 1:4 wyrównała na 4:4, ale dwa ostatnie gemy padły łupem turniejowej „czwórki”.

W czwartek z turniejem pożegnały się dwie rozstawione tenisistki, Ons Jabeur i Qinwen Zheng. Tunezyjkę wyeliminowała Jasmine Paolini. W pierwszym secie tenisistka z Półwyspu Apenińskiego odrobiła straty z 1:4 i do rozstrzygnięcia konieczny okazał się tie-break. W tej dodatkowej rozgrywce walka była bardzo zażarta. Obie tenisistki miały w niej piłki setowej, ale ostatecznie tę wojnę nerwów wygrała Paolini. W drugiej partii serwis nie odgrywał zbyt wielkiej roli. Na dziesięć gemów doszło do aż siedmiu przełamań. O jedno więcej zdobyła Włoszka i to ona awansowała do ćwierćfinału. Z kolei Chinka nie wykorzystała pięciu piłek meczowych w starciu z Martą Kostiuk i po 2 godzinach i 40 minutach walki pożegnała się z rywalizacją.


Wyniki

Druga runda singla

Jelena Rybakina (Kazachstan, 4) – Weronika Kudermietowa 7:6(3), 1:6, 6:4

Marta Kostiuk (Ukraina) – Qinwen Zheng (Chiny, 5) 6:2, 4:6, 7:5

Marketa Vondrousova (Czechy, 6) – Anastazja Potapowa 7:6(5), 6:1

Jasmine Paolini (Włochy) – Ons Jabeur (Tunezja, 7) 7:6(8), 6:4

Emma Raducanu (Wlk. Brytania, WC) – Linda Noskova (Czechy) 6:0, 7:5

Marketa Vondrousova (Czechy, 6) – Anastazja Potapowa 7:6(5), 6:1

Barcelona. Tsitsipas i Ruud wciąż w wysokiej formie, jubileusz Norrie’go

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Stefanos Tsitsipas i Casper Ruud wciąż prezentują znakomitą formę. Finaliście zakończonego w zeszłym tygodniu turnieju ATP 1000 w Monte Carlo, wygrali mecze trzeciej rundy i zameldowali się w gronie ośmiu najlepszych singlistów turnieju ATP 500 w Barcelonie. Powody do radości miał w czwartek również Cameron Norrie.

W środowym meczu drugiej rundy Roberto Bautista Agut uporał się z Andreą Vavasorim i wygrał swój czterechsetny mecz w imprezach głównego cyklu. W meczu, którego stawką był awans do 1/4 finału reprezentant gospodarzy zmierzył się z Cameronem Norrie’m. I tak jak w poprzednich dwóch spotkaniach obu panów, również i tym razem górą był tenisista z Wysp Brytyjskich. Dla zawodnika urodzonego w Johanesburgu jest to jubileuszowa, bo dwusetna, wygrana w karierze.

Doskonałą formę zaprezentowaną przed kilkoma dniami w Księstwie Monako wykorzystują Stefanos Tsitsipas i Casper Ruud, czyli triumfator oraz finalista Monte Carlo Rolex Masters 2024. Rozstawiony z numerem trzecim Norweg w dwóch setach uporał się z Jordanem Thompsonem, tym samym wygrywając 26. spotkanie w sezonie. Kolejnym rywalem zawodnika z północy Europy będzie Mateo Arnaldi. Włoch w meczu trzeciej rundy pokonał Marco Trungelittiego.

Z kolei mistrz turnieju w Monte Carlo po dwusetowym spotkaniu okazał się lepszy od Roberto Carballesa Baeny. Dla Greka to ósmy wygrany pojedynek z rzędu. Kolejny rywalem ateńczyka będzie Facundo Diaz Acosta. Argentyńczyk sprawił niespodziankę, eliminując w czwartkowym pojedynku rozstawionego z numerem siedemnastym Fabiana Marozsana.

Z imprezą w stolicy Katalonii pożegnał się Alex de Minaur. Pogromca Rafaela Nadala nie dał rady Arthurowi Filsowi. Było to pierwsze spotkanie obu zawodników.


Wyniki

Trzecia runda:

Casper Ruud (Norwegia, 3) – Jordan Thompson (Australia, 14) 6:1, 6:4

Arthur Fils (Francja, 16) – Alex de Minaur (Australia, 4) 7:5, 6:2

Stefanos Tsitsipas (Grecjam, 5) – Roberto Carballes Baena (Hiszpania) 7:5, 6:3

Alejandro Davidovich Fokina (Hiszpania, 11) – Dusan Lajović (Serbia) 7:6(10), 3:6, 6:1

Cameron Norrie (Wielka Brytania, 12) – Roberto Bautista Agut (Hiszpania) 6:4, 6:3

Tomas Etcheverry (Argentyna, 13) – Brandon Nakashima (USA) 3:6, 7:6(5), 6:4

Facundo Diaz Acosta (Argentyna) – Fabian Marozsan (Węgry, 17) 3:6, 6:3, 6:1

Mateo Arnaldi (Włochy) – Marco Trungelitti (Argentyna) 6:3, 6:0W

Porsche Tennis GP: Terror okołotenisowy

/ Artur Rolak , źródło: , foto: AFP

Artur Rolak, Stuttgart

Dyrekcja Porsche Tennis Grand Prix wychodzi z założenia, że zawodniczkom nie może tu zabraknąć ani niczego, ani nikogo. Uczestniczki turnieju dostają nawet „przydział” na kibiców – 20-osobową grupę adeptów tenisa z lokalnych klubów. Igę Świątek wylosowały dzieciaki z SC Stuttgart-Stammheim.

W tym mieście dzielnica Stammheim kojarzy się przede wszystkim z więzieniem, w którym kary pozbawienia wolności odsiadywali terroryści z Frakcji Czerwonej Armii (RAF). Ich proces, ze względów bezpieczeństwa, odbył się również za tymi murami.

Jedną ze zbrodni popełnionych przez RAF było uprowadzenie i zamordowanie Hansa Martina Schleyera, tutejszego biznesmena. Jego imię do dziś nosi hala sportowa, w której mieści się boczny kort i miasteczko turniejowe Porsche Tennis GP, oraz pobliski most nad Neckarem.

RAF terroryzował Republikę Federalną 50 lat temu jak – zachowując wszelkie proporcje – Iga Świątek obecnie terroryzuje rywalki na kortach ziemnych. Kilkanaście dni temu serwis Reddit zapytał internautów, czy aktualna liderka rankingu WTA już jest najlepszą tenisistką XXI wieku na tej nawierzchni. Trudno zgadnąć, gdzie Alexis Ohanian ma więcej do gadania – czy w biznesie, który założył z dwoma kumplami i którym do niedawna kierował, czy w domu. Serena Williams, prywatnie jego małżonka, mogłaby suszyć mu głowę za niewłaściwe sformułowanie pytania.

O terroryzm nie, ale o zakłócanie porządku w miejscu publicznym niektórzy kibice chcieli oskarżyć ekipę Canal+. Nie sądzili, że stanowiska komentatorskie mogą być usytuowane w najwyższym rzędzie trybun, a nie w szklanej klatce. Apele „Quiet, please!” nie pomagały – co dziennikarze mieli powiedzieć do mikrofonu, powiedzieli. Skarg zresztą nie słyszeli, bo na uszach mieli słuchawki.

Młodzi tenisiści ze Stammheim stoją murem za Świątek. Nie bezinteresownie, bo głównie od niej zależy – od rywalek jakby mniej – jak długo będą mieli bezpłatny wstęp na turniej. Dopóki bowiem „ich” tenisistka przechodzi do kolejnej rundy, oni – trochę jak klakierzy – są wynagradzani bezpłatnymi biletami.

Wrócą jutro. Elise Mertens, tenisistka solidna, trochę się opierała, ale uległa wyraźnie. Aby można było chociaż przez chwilę pomyśleć o niespodziance, Świątek musiałaby zejść poniżej poziomu akceptowalnego przez samą siebie. Owszem, grała nierówno, ale to jej premierowy mecz o punkty po zmianie nawierzchni, więc na perfekcję od pierwszej do ostatniej piłki jeszcze nie czas. Poczekajmy na nią do Roland Garros. Przecież kolebką Wielkiego Terroru był Paryż.

Stuttgart. Świątek rozpoczęła obronę tytułu

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Iga Świątek udanie zainaugurowała zmagania w tegorocznej edycji Porsche Tennis Grand Prix. Polka w dwóch setach pokonała bardzo solidną Elise Mertens.

Belgijka dobrze rozpoczęła spotkanie i już w pierwszym gemie wypracowała sobie dwie okazje na przełamanie. Reakcja liderki światowego była jednak błyskawiczna. Raszynianka wygrała od tego momentu dziewięć punktów z rzędu, dzięki czemu odskoczyła na prowadzenie 3:0. Mertens przerwała niekorzystną serię w czwartym gemie, utrzymując podanie. Na korcie dominującą stroną wciąż była jednak Świątek. Tempo gry zaproponowane przez Polkę często było zdecydowanie zbyt intensywne dla rywalki i chwilę później turniejowa „jedynka” prowadziła już 5:1. Reprezentantka Biało-Czerwonych mogła zakończyć seta przy pomocy własnego podania, ale straciła trochę koncentrację i popełniła kilka niewymuszonych błędów. Waleczna tenisistka z Belgii to wykorzystała i zbliżyła się na 5:3. Na więcej Świątek już jej jednak nie pozwoliła. Od stanu 0:30 wygrała cztery punkty z rzędu i objęła prowadzenie w meczu.

Czterokrotna mistrzyni wielkoszlemowa dobrze rozpoczęła również drugą odsłonę pojedynku i już w trzecim gemie odebrała podanie przeciwniczce. Mertens błyskawicznie wypracowała sobie jednak trzy okazje na odrobienie strat. Raszynianka w dobrym stylu doprowadziła do równowagi, ale później przegrała dwie kolejne akcje i straciła serwis. Kluczowy dla losów starcia okazał się siódmy gem, w którym Świątek zdobyła „breaka” bez straty punktu. Tę przewagę 22-latka urodzona w Warszawie utrzymała już do końca meczu. Rodaczka Kim Clijsters do samego końca walczyła jednak bardzo ambitnie. W dziesiątym gemie w świetnym stylu obroniła trzy piłki meczowej. Dopiero czwarta okazja okazała się tą szczęśliwą dla Świątek, która popisała się świetnym krótkim forhandowym krosem i po półtorej godzinie gry mogła cieszyć się ze zwycięstwa.

W ćwierćfinale Iga Świątek zmierzy się albo z Emmą Raducanu albo z Lindą Noskovą.


Wyniki

Druga runda singla

Iga Świątek (Polska, 1) – Elise Mertens (Belgia) 6:3, 6:4

Stuttgart. Sabalenka ze słowami pocieszenia dla Badosy

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.wtatennis.com/, oprac. własne, foto: AFP

Aryna Sabalenka rozpoczęła turniej w Stuttgarcie od pokonania Pauli Badosy. Mecz tenisistek, które przyjaźnią się poza kortem, zakończył się przedwcześnie z powodu kontuzji Hiszpanki. Białorusinka skierowała do niej kilka ciepłych słów.

Starcie w Niemczech było kolejnym meczem Sabalenki i Badosy w ostatnich tygodniach. Poprzedni miał szczególny charakter, ponieważ miał miejsce w Miami, niedługo po śmierci byłego partnera zawodniczki z Mińska. 25-latka wygrała tamten pojedynek, a Badosa okazała jej duże wsparcie w trudnym momencie.

Mecz w Stuttgarcie był bardziej zacięty od tego na Florydzie i przyniósł triumf drugiej rakiecie świata. Niestety jego okoliczności nie były miłe, ponieważ rywalizację zwieńczył krecz Badosy w trzeciej partii. 26-latka musiała poddać się z powodu kontuzji nogi. Nie dziwi zatem fakt, że Sabalenka zaczęła pomeczowy wywiad od pocieszenia koleżanki:

Nasze rozgrywki wiążą się z gęstą atmosferą rywalizacji, więc dobrze mieć w nich przyjaciółkę. Uwielbiam Paulę i bardzo żałuję, że nie czuła się dziś najlepiej. Sama niemal płaczę z tego powodu. Mocno jej współczuję i mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie i będzie mogła zagrać w Madrycie. Jestem wdzięczna, że mam kogoś takiego, jak ona.

W dalszej części rozmowy Aryna przeszła do analizy wydarzeń na korcie:

W pierwszym secie grałam na naprawdę wysokim poziomie. Walczyłam z całych sił i wygrałam tę partię. Potem to ona prezentowała się niewiarygodnie, pewnie nieco się rozluźniła. W trzecim secie było widać, że Paula ma kłopoty, więc i ja nie mogłam się właściwie skupić. Bardzo się lubimy, a to sprawiło, że nie dałam rady myśleć o rywalizacji. Cieszyłam się z odrobienia przełamania, ale nie z tego, jak zakończył się nasz mecz. To niełatwe, nie lubię tak wygrywać – podkreślała Sabalenka.

Kolejną rywalką Aryny Sabalenki w Stuttgarcie będzie zwyciężczyni spotkania między Marketą Vondrousovą a Anastazją Potapową.

Pożegnalny występ Rafaela Nadala

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Na drugiej rundzie zakończył tegoroczny występ w imprezie ATP 500 w Barcelonie Rafael Nadal. Dwunastokrotny mistrz turnieju w stolicy Katalonii przyznał, że był to jego pożegnalny występ na katalońskich kortach.

We wtorek na korcie imieniem Rafaela Nadala pojawił się sam patron obiektu, który w meczu pierwszej rundy pokonał Flavio Cobolliego, tym samym wygrywając pierwszy pojedynek od 103 dni. Dzień później tenisista z Majorki musiał uznać wyższość Alexa de Minaura. Tym samym były lider rankingu pożegnał się z rywalizacją w Barcelonie najwcześniej od 2015 roku. Wówczas odpadł po pojedynku trzeciej rundy.

Mimo porażki Rafael Nadal był zadowolony z występu. – Moje odczucia z kortu są dobre. Momentami byłem w stanie grać na przyzwoitym poziomie. Niestety, w tej chwili najważniejsze dla mnie nie jest zwycięstwo, ale to, by zakończyć turniej w zdrowiu. Po tym, co przeszedłem w poprzednich miesiącach, to nie był dzień na bohaterstwo, aby zostawić na korcie wszystko i umrzeć. Muszę być realistą i postępować w sposób logiczny – mówił podczas konferencji prasowej 22-krotny mistrz wielkoszlemowy.

Patron kortu centralnego w stolicy Katalonii powiedział też coś, o czym już od jakiegoś czasu się mówiło. Tegoroczny występ był prawdopodobnie jego pożegnaniem z Barceloną. – Miałem okazję pożegnać się z tym turniejem, uczestnicząc w nim. Wszyscy wiedzą, jak ważna jest to dla mnie impreza. Przeżywałem tutaj niezapomniane chwile i zdobyłem 12 tytułów, co jest niewyobrażalne. Wszystko ma swój początek i koniec, więc to nie dramat. Jedyną smutną sprawą jest to, że już nie zagram tutaj na profesjonalnym poziomie – nie krył jeden z najlepszych tenisistów w historii.

Zwieńczeniem europejskiego sezonu na kortach ziemnych jak zawsze będzie występ na Roland Garros. Czternastokrotny mistrz drugiej w sezonie lewy Wielkiego Szlema odniósł się również do potencjalnego występu na paryskich kortach. – Czuję się znacznie lepiej niż półtora tygodnia temu. Wyjeżdżam stąd z przekonaniem, że zrobiłem krok do przodu. Jeśli ciało mi na to pozwoli, w przyszłym tygodniu chciałbym zagrać w Madrycie. Teraz chcę spędzić godziny na korcie, trenując i rywalizując. Mam nadzieję, że będę konkurencyjny. Moim ostatnim celem jest danie sobie szansy, by wystąpić w Rolandzie Garrosie – powiedział niespełna 38-letni zawodnik.

Stuttgart. Niebezproblemowy awans Sabalenki

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Aryna Sabalenka awansowała do 1/4 finału turnieju WTA 500 w Stuttgarcie. Jednak zameldowanie się wśród ośmiu najlepszych tenisistek rywalizacji wiceliderce rankingu nie przyszło łatwo.

Środa była niezwykle długim dniem w stuttgarckiej Porsche Arenie. Tylko jedno z sześciu spotkań zakończyło się w dwóch setach. Do wyłonienia zwyciężczyń w pozostałych pojedynkach potrzebna była rywalizacja na pełnym dystansie.

Jako ostatnie na korcie centralny wyszły Aryna Sabalenka oraz Paula Badosa. W premierowej odsłonie to turniejowa „dwójka” jako pierwsza wyszła na prowadzenie 4:2, ale Hiszpanka zdołała odrobić stratę i doprowadzić do tie-breaka. W nim szalę zwycięstwa na swą stronę przechyliła dwukrotna mistrzyni wielkoszlemowa. O losach drugiej odsłony zadecydowało jedno przełamanie, uzyskane przez zawodniczkę urodzoną w Stanach Zjednoczonych. Po zakończeniu drugiej odsłony Badosa poprosiła o przerwę medyczną.

W decydującej partii to była druga rakieta świata jako pierwsza wygrała gema przy serwisie rywalki i wyszła na prowadzenie 3:1. Sabalenka jednak zdołała odrobić stratę, doprowadzając do stanu 3:3. Wówczas Badosa była zmuszona poddać mecz, a powodem takiej decyzji była kontuzja uda.

Przeciwniczką Aryny Sabalenki w meczu o 1/2 finału będzie zwyciężczyni pojedynku między Marketą Vondrousovą i Anastazją Potapową. Panie wyjdą na kort w czwartek.


Wyniki

Druga runda:

Aryna Sabalenka (2) – Paula Badosa (Hiszpania) 7:6(4), 4:6, 3:3 i krecz

Stuttgart. Festiwal trzysetówek i koncert Raducanu

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Trzeci dzień imprezy Porsche Tennis Grand Prix dostarczył kibicom naprawdę wielu emocji. Na pełnym dystansie musiały walczyć m.in. Coco Gauff i Ons Jabeur. Żadnych problemów z awansem do drugiej rundy nie miała Emma Raducanu.

Brytyjka po świetnym meczu pokonała Angelique Kerber. W trwającym godzinie i 24 minuty spotkaniu Brytyjka posłała 26 wygrywających uderzeń przy zaledwie 11 błędach i straciła tylko trzy gemy. Jej kolejną rywalką będzie Linda Noskova. Zwyciężczyni tego meczu w ćwierćfinale zmierzy się z Igą Świątek, jeśli Polka jutro pokona Elise Mertens.

Zdecydowanie więcej problemów z awansem do drugiej rundy miała Ons Jabeur, która w trzech setach pokonała Jekaterinę Aleksandrową. W pierwszej partii na korcie dominowała agresywnie grająca Rosjanka, który wygrała ją z przewagą dwóch przełamań. Aleksandrowa dobrze rozpoczęła drugą odsłonę meczu i zdobyła przełamanie na 2:1, ale od tego momentu Tunezyjka wygrała pięć z sześciu kolejnych gemów i wyrównała stan rywalizacji. W decydującym secie to również 29-latka urodzona w Czelabiński jako pierwsza odebrała podanie rywalce, dzięki czemu odskoczyła na 4:2. Aleksandrowa nie potrafiła jednak utrzymać nerwów na wodzy. Dobre zagrania przeplatała prostymi błędami, po których nie ukrywała frustracji. Jabeur potrafiła to wykorzystać. Odrobiła stratę i do rozstrzygnięcia konieczny okazał się tie-break, w którym zawodniczka z Afryki straciła już tylko jeden punkt.

Przez ponad trzy godziny o awans do drugiej rundy walczyły Marta Kostiuk i Laura Siegemund. Ukrainka wygrała pierwszego seta, a w drugim prowadziła już 5:3. Waleczna Niemka nie zamierzała się jednak poddawać. Odrobiła stratę i w tie-breaku doprowadziła do wyrównania. W decydującej partii obie tenisistki grały dosyć nerwowo i miały bardzo dużo problemów z utrzymaniem podania. Na dziesięć gemów doszło do aż siedmiu przełamań. O jedno więcej zdobyła podopieczna Sandry Zaniewskiej i to ona mogła cieszyć się ze zwycięstwa.

Na pełnym dystansie rozgrany został również pojedynek wewnątrz rosyjski, w którym Anastazja Potapowa okazała się lepsza od Ludmiły Samsonowej.

W środę poznaliśmy również pierwszą ćwierćfinalistkę Porsche Tennis Grand Prix. Coco Gauff po nie najlepszym spotkaniu pokonała Saschię Vickery. Faworytka pierwszego seta wygrała dosyć pewnie, ale później w jej grze ewidentnie coś się rozregulowało i miała ogromne problemy z trafieniem kort. Mniej znana z Amerykanek wygrała drugą partię, a w drugiej prowadziła już 4:2 i miała okazję, żeby podwyższyć prowadzenie. Vickery nie zdołała jednak zachować zimnej krwi w końcówce i ubiegłoroczna mistrzyni US Open zdołała odwrócić losy meczu pomimo tego, że popełniała łącznie 49 niewymuszonych błędów, w tym 15 podwójnych serwisowych.


Wyniki

Druga runda singla

Coco Gauff (USA, 3) – Sachia Vickery (USA, Q) 6:3, 4:6, 7:5

Pierwsza runda singla

Ons Jabeur (Tunezja, 7) – Jekaterina Aleksandrowa 2:6, 6:3, 7:6(1)

Emma Raducanu (Wlk. Brytania, WC) – Angelique Kerber (Niemcy, WC) 6:2, 6:1

Marta Kostiuk (Ukraina) – Laura Siegemund (Niemcy, WC) 6:3, 6:7(4), 6:4

Anastazja Potapowa – Ludmiła Samsonowa 6:4, 4:6, 6:3