Hertel z tytułem, Chwalińska o zwycięstwo powalczy jutro

/ Anna Niemiec , źródło: materiały prasowe/własne, foto: LOTOS PZT Polish Tour

Maja Chwalińska pokonała Katarzynę Piter i zagra o tytuł w imprezie Kozerki Open z pulą nagród 25 tysięcy dolarów. W turnieju gry podwójnej bezkonkurencyjne okazały się Anna Hertel i Anastazja Szoszyna.

Polski pojedynek jeszcze przed rozpoczęciem wzbudzał spore zainteresowanie, ponieważ miał być starciem nie tylko pokoleń, ale również dwóch różnych stylów gry. W sobotę zdecydowanie skuteczniejsza okazała się taktyka 17-latki z Dąbrowy Górniczej, która częstymi zmianami rytmu gry wybiła z uderzenia starającą się grać płasko i agresywnie rywalkę. W obu partiach leworęczna tenisistka szybko wypracowała sobie bezpieczną przewagę podwójnego przełamania i po 83 minutach mogła cieszyć się ze zwycięstwa.

Zagrałam dziś bardzo dobrze, byłam dość agresywna i chyba tym Kasię zaskoczyłam – mówiła zaraz po meczu Chwalińska, która wygrała dziewiąty spotkanie z rzędu. – Przejmowałam inicjatywę, zmieniałam rytm, kreowałam grę. Wiem, że często wkurzam moje rywalki skrótami, bo muszą sporo biegać, ale to dobrze. To jest mój tenis i jak wychodzę na kort, to właśnie mam je wkurzać. Przed turniejem w Bytomiu miałam kilkanaście dni przerwy i to teraz procentuje. W Kozerkach nie grałam dotąd zbyt długich meczów, więc fizycznie czuję się bardzo dobrze. Zapewniam, że siły zostały i spróbuję je jutro wykorzystać.

Reprezentantka Polski o tytuł zagra z Dejaną Radanović, która nie dała szans Tessah Andrianjafitrimo.

W turnieju gry podwójnej zwyciężyły Anna Hertel i Anastazja Szoszyna, które pokonały najwyżej rozstawione Ulrikke Eikeri i Isabellę Szinikową. Spotkanie lepiej rozpoczęły Norweżka i Bułgarka, które odebrały podanie przeciwniczkom już w trzecim gemie i długo utrzymywały tę przewagę. Para polsko-ukraińska stratę odrobiła rzutem na taśmę w dziesiątym gemie i do rozstrzygnięcia konieczny okazał się tie-break. Warszawianka i jej partnerka miały w tej dodatkowej rozgrywce piłkę setową, ale od stanu 5:6 trzy kolejne punkty zdobyły rywalki i to one objęły prowadzenie 1:0 w meczu. Hertel i Szoszyna nie podłamały się jednak tym niepowodzeniem i w dalszej części przejęły kontrolę nad przebiegiem gry. W drugiej partii wygrały z przewagą podwójnego „breaka” i szybko doprowadziły do wyrównania. O losach meczu musiał zadecydować mistrzowski tie-break. Faworytki gospodarzy szybko odskoczyły w nim na 6:1 i już nie oglądały się za siebie.

Finał był najtrudniejszym meczem w turnieju, ale pierwsza runda też nie była łatwa. Wygrałyśmy 10:8, więc mogło być różnie. W ćwierćfinale było już dużo łatwiej, a w półfinale nie musiałyśmy tak naprawdę grać, bo Ania wykończyła przeciwniczkę na singlu – zażartowała Ukrainka.

Byłam bardzo zadowolona z występu w singlu, a to zwycięstwo to taka wisienka na torcie – dodała Hertel, która w grze pojedynczej dotarła co ćwierćfinału. – Po pierwszym secie potrzebowałyśmy chwili na uspokojenie się. Przegrałyśmy z piłki setowej, więc musiało to z nas zejść. W drugim secie od początku zaczęłyśmy na nie naciskać. Wiedziałyśmy, że powinnyśmy grać agresywnie i cały czas prowadzić grę. W drugim i trzecim secie udało nam się to, dzięki czemu wygrałyśmy.

Turniej Kozerki Open jest rozgrywany w ramach cyklu LOTOS PZT Polish Tour.


Wyniki

Półfinał singla

Maja Chwalińska (Polska, 7) – Katarzyna Piter (Polska, 8) 6:2 6:2

Finał debla

A. Hertel, A. Szoszyna (Polska, Ukraina) – U. Eikeri, I. Szinikowa (Norwegia, Bułgaria) 6:7(6) 6:2 10:4

Drzewiecki z Kowalczykiem zagrają o tytuł!

/ Maciej Piertrasik , źródło: korespondencja z Sopotu, foto: Pekao Szczecin Open

Mateusz Kowalczyk może w niedzielę obronić mistrzowski tytuł Sopot Open. Tym razem występuje wspólnie z Karolem Drzewieckim, a rywalami Polaków w decydującym meczu będą Andre Begemann i Florin Mergea. O triumf w singlu powalczą natomiast Stefano Travaglia oraz Filip Horansky.

Zanim kibice w Sopocie obejrzeli mecz polskiej pary, czekały na nich trzy inne spotkania. Zaczęło się od pewnego zwycięstwa głównego faworyta singlowym zmagań, Stefano Travaglii. Włoch nie stracił jeszcze seta w całej imprezie, a pierwszą partię z Tristanem Lamasine’em wygrał bardzo łatwo – 6:1 po aż trzech przełamaniach. Drugi set był już bardziej zacięty. Francuz jako pierwszy zdobył w nim breaka, lecz Travaglia odpowiedział bardzo szybko i zwyciężył w dwóch odsłonach: 6:1, 7:5.

Drugi półfinał gry pojedynczej był za to najdłuższym meczem całego turnieju. Asłan Karacjow w piątek rozegrał długi ćwierćfinał z Paolo Lorenzim, lecz w sobotę czekał go jeszcze dłuższy pojedynek. Spotkanie z Filipem Horanskym trwało ponad trzy godziny, Rosjanin miał w nim dwie piłki meczowe w tiebreaku trzeciego seta (w tym jedną przy własnym serwisie), ale to Słowak postara się powstrzymać w niedzielę Travaglię.

Dla Karacjowa bardzo długi mecz singlowy wcale nie był końcem sobotnich zmagań. W ostatnim meczu dnia wspólnie z Iwanem Gachowem grał jeszcze w półfinale debla, a rywalami byli ostatni obecni w turniejowej drabince Polacy – Karol Drzewiecki oraz Mateusz Kowalczyk. Po Karacjowie początkowo nie było widać zmęczenia. W pierwszej partii Rosjanie skorzystali z chwilowego kryzysu serwisowego Kowalczyka, przełamali naszą parę i wygrali dzięki temu 6:4.

To były jednak miłe złego początki, bo niesieni głośnym dopingiem Polacy znakomicie rozpoczęli drugą partię. Od razu przełamali rywali, dołożyli do tego kolejnego breaka i wyszli na prowadzenie 5:0. Po chwili doprowadzili do super tiebreaka, ale decydująca rozgrywka także nie układała się po ich myśli. Przegrywali już 3-6, potem zdobyli jednak siedem z kolejnych ośmiu punktów i po zwycięstwie 4:6, 6:1, 10-7 mogli świętować awans do finału. Dla Kowalczyka będzie to szansa na obronienie tytułu sprzed roku, zdobytego wspólnie z Szymonem Walkowem. Zadanie nie będzie łatwe, bo naprzeciwko staną bardzo doświadczeni Andre Begemann i Florin Mergea.

– Ewidentnie sprzyja mi tutaj aura, chociaż rok temu graliśmy w Gdyni. Przede wszystkim polska publika dodaje skrzydeł, niesie nas. Od razu czuję się inaczej na korcie. Bardzo mnie to motywuje, uwielbiam ten klimat. Cieszę się, że wygraliśmy kolejny dreszczowiec, ale jutro postaramy się szybciej rozprawić z przeciwnikami – zapowiada Kowalczyk.

– Początek mieliśmy średni, pojawiło się parę błędów. W drugim secie graliśmy naprawdę solidnie, dobrze z głębi kortu, returny też były już lepsze. Doprowadziło nas to do zwycięstwa, trybuny niosły nas cały mecz, było to wspaniałe – wtóruje koledze Drzewiecki.

Z Sopotu, Maciej Pietrasik


Wyniki

Półfinały singla:
Stefano Travaglia (Włochy, 1) – Tristan Lamasine (Francja, 14) 6:1, 7:5
Filip Horansky (Słowacja, 10) – Asłan Karacjow (Rosja) 6:7, 7:5, 7:6(7)

Półfinały debla:
K. Drzewiecki, M. Kowalczyk (Polska, WC) – I. Gachow, A. Karacjow (Rosja) 4:6, 6:1, 10-7
A. Begemann, F. Mergea (Niemcy, Rumunia) – M. Bortolotti, C. O’Connell (Włochy, Australia) 6:3, 6:4

Cel zrealizowany. Thiem z pierwszym tytułem w Austrii!!

/ Michał Krogulec , źródło: własne, foto: AFP

Dominic Thiem pokonał w finale Generali Open w Kitzbühel Alberto Ramos-Vinolasa i sięgnął po 14. tytuł w karierze (trzeci w tym sezonie), ale pierwszy na własnej ziemi! Jak wspominał 25-letni tenisista na przestrzeni tego tygodnia, to był jeden z jego ważniejszych celów w karierze. Kontynuuj czytanie „Cel zrealizowany. Thiem z pierwszym tytułem w Austrii!!”


Wyniki

Finał gry pojedynczej:

Dominik Thiem (Austria, 1) – Albert Ramos-Vinolas 7:6(0), 6:1

Sakkari lepsza od Switoliny!

/ Dominika Opala , źródło: www.wtatennis.com /własne , foto: AFP

Maria Sakkari wyciągnęła wnioski z porażki w trzeciej rundzie Wimbledonu i tym razem pokonała Elinę Switolinę. Do półfinałów awansowały też Aryna Sabałenka, Donna Vekić i Saisai Zheng.

Walka o półfinały Mubadala Silicon Valley Classic 2019 była niezwykle zacięta. Trzy z czterech pojedynków musiały zostać rozstrzygnięte w trzech setach. Jedynie Donna Vekić nie przegrała w ćwierćfinale seta, pokonując Amerykankę Kristie Ahn.

Najbardziej wyczekiwanym starciem było to pomiędzy Marią Sakkari a Eliną Switoliną. Tenisistki spotkały się niedawno w trzeciej rundzie Wimbledonu i wtedy, po zaciętym meczu, górą była Ukrainka. Tym razem także niewiele brakowało, aby zawodniczka z Odessy schodziła z kortu jako zwyciężczyni.

Pierwszy set przebiegał po myśli Switoliny. Wyszła na prowadzenie 3:0 i kontrolowała sytuację. Sakkari zdołała ugrać tylko jednego gema, natomiast w całym secie nie była w stanie wygrać gema przy swoim podaniu. Tym samym partia otwarcia zakończyła się pomyślnie dla turniejowej „jedynki”.

W drugiej odsłonie Greczynka nieco polepszyła swoją grę, jednak Ukrainka nie zwalniała tempa. Przełamała rywalkę w czwartym gemie, a następnie wyszła na prowadzenie 5:2. Wydawało się, że wygrana Switoliny to tylko formalność. Jednak wtedy do walki zerwała się atenka. Wygrała cztery gemy z rzędu, broniąc po drodze czterech piłek meczowych. Losy seta rozstrzygnął tie-break, którego końcówka należała do Sakkari.

Decydująca partia rozpoczęła się od przełamania na korzyść półfinalistki Wimbledonu 2019. Jej radość nie trwała jednak długo, gdyż Sakkari błyskawicznie odrobiła straty, a w szóstym gemie uzyskała najważniejsze przełamanie. Po 2 godzinach i 32 minutach to Greczynka mogła cieszyć się ze zwycięstwa – Byłam jeden krok od porażki. Jestem bardzo szczęśliwa, że zdołałam odwrócić losy meczu i ponownie zagram tu w półfinale – podsumowała 24-latka z Aten.

W walce o finał Sakkari zmierzy się z Saisai Zheng, która okazała się lepsza od Amany Anisimovej w trzech zaciętych setach. Z kolei rywalką Donny Vekić będzie Aryna Sabałenka. Białorusinka potrzebowała trzech setów, by pokonać Carlę Suarez Navarro.


Wyniki

Ćwierćfinały singla:

Maria Sakkari (Grecja, 7) – Elina Switolina (Ukraina, 1) 1:6, 7:6 (3), 6:3

Aryna Sabałenka (Białoruś, 2) – Carla Suarez Navarro (Hiszpania, 6) 3:6, 6:2, 6:4

Saisai Zheng (Chiny) – Amanda Anisimova (USA, 4) 5:7, 7:5, 6:4

Donna Vekić (Chorwacja, 5) – Kristie Ahn (USA, Q) 7:5, 6:0

Argentyńska batalia dla Schwartzmana

/ Tomasz Górski , źródło: własne, foto: AFP

W półfinale turnieju w Los Cabos spotkało się dwóch Argentyńczyków. Po blisko 140. minutach rywalizacji Diego Schwartzman pokonał Guido Pellę 6:3, 3:6, 6:1. Wygrana z rodakiem sprawiła, że teraz starszy z Argentyńczyków zagra jutro w finale z Taylorem Fritzem. Amerykanin w sprinterskim tempie rozprawił się z Radu Albotem.

Do tej pory, w pięciu meczach, które obaj Argentyńczycy rozgrywali, zazwyczaj wygrywał Pella. W bezpośrednich pojedynkach prowadził 4-1. Po udanym Wimbledonie, teraz też był stawiany w roli faworyta. Tym bardziej, że w Meksyku pokonał już Dimitrowa i groźnego w ostatnim czasie Kwon Sona. Jednak Schwartzman postawił bardzo trudne warunki.

Pierwsza partia była niezwykle wyrównana. Tylko w dwóch z dziewięciu gemów nie było stanu równowagi. W pięciu były break pointy. Ale ostatecznie jedno przełamanie zdecydowało. Schwartzman przy stanie 3:2 odebrał serwis rodakowi. I nie bez problemów, ale utrzymał prowadzenie do końca partii.

W drugiej odsłonie bardzo mocny początek narzucił Pella, który po chwili prowadził 4:0. Co prawda stracił raz serwis, natomiast później już skutecznie bronił break pointy. A tych w końcówce Schwartzman kilka miał.

Kolejny set i kolejna zmiana sytuacji. Tym razem to starszy z Argentyńczyków zdominował początkowe gemy. Objął prowadzenie, które później tylko powiększał. Ostatecznie skończyło się jednym, honorowym gemem ugranym przez Pellę. Po dwóch godzinach i dziewiętnastu minutach Schwarzman awansował do swojego piątego finału. Obecnie ma ujemny bilans meczów o tytuł. Dwa razy triumfował, trzykrotnie schodził z kortu pokonany.

Teraz na  drodze Schwartzmana w decydującym pojedynku stanie Taylor Fritz. 21-letni Amerykanin miał stosunkowo łatwą przeprawę w półfinale. Po 72. minutach ograł Radu Albota. Pierwsza partia rozstrzygnęła się za sprawą pojedynczego breaka w czwartym gemie. W drugiej odsłonie przewaga była jeszcze większa. Wówczas Fritz wygrał 6:2. A wszystko to za sprawą znakomicie funkcjonującego pierwszego podania. 89, na takiej liczbie zatrzymał się wskaźnik procentów wygranych punktów po premierowym serwisie. Pomogło też zaserwowanie dziewięciu asów.

Dzięki temu drugi finał z rzędu dla Amerykanina stał się faktem. W Atlancie na ostatniej prostej zatrzymał go Alex De Minaur. A jak będzie tym razem? Przekonamy się w nocy z soboty na niedzielę. W bezpośrednich starciach obu finalistów jest remis. W 2016 roku w Antwerpii wygrał Argentyńczyk, w kwietniu bieżącego roku podczas zmagań w Monte Carlo lepszy był Fritz.

 


Wyniki

Półfinały singla:

Diego Schwartzman (Argentyna, 3) – Guido Pella (Argentyna, 2) 6:3, 3:6, 6:1

Taylor Fritz (USA, 5) – Radu Albot (Mołdawia, 7) 6:3, 6:2

Bez rozstawionych w półfinałach

/ Kacper Kaczmarek , źródło: własne, foto: AFP

Ani jedna z rozstawionych zawodniczek nie awansowała do półfinału turnieju City Open w Waszyngtonie. Ostatnia z nich – Su-Wei Hsieh – przegrała w piątek z 17-letnią Amerykanką Caty McNally i pożegnała się z imprezą w stolicy USA. 

Awans do półfinału City Open to życiowy wynik dla sklasyfikowanej na 150. miejscu w rankingu WTA Amerykanki. Wcześniej McNally nie miała zbyt wielu okazji na regularne występy w głównym cyklu. Miesiąc temu zadebiutowała już jednak na Wimbledonie, a w marcu udanie przeszła przez kwalifikacje w Indian Wells, gdzie wygrała też mecz w głównej drabince.W Waszyngtonie McNally zdążyła już pokonać trzy rywalki, w tym rozstawioną z “4” Su-Wei Hsieh z Tajwanu.

– W cyklu niewiele zawodniczek gra oburęcznym bekhendem z dwóch stron, dzięki czemu często mogą osiągać rewelacyjne kąty – skomentowała grę Hsieh Amerykanka. – Dzięki mojemu trenerowi byłam jednak na to gotowa. Doskonale wiedziałam, czego się spodziewać i byłam na wszystko przygotowana. Myślę, że wykonałam dobrą robotę – dodała.

McNally z 31. tenisistką świata uporała się w nieco ponad 80 minut i o awans do pierwszego finału w karierze zagra z Włoszką Camilą Giorgi. Ta, w ćwierćfinale, wygrała z kolei z Kazaszką Zariną Dijas i jest na dobrej drodze do siódmego finału turnieju WTA w karierze. Gdyby turniej rozgrywany był w hali, Włoszka byłaby pewnie murowaną faworytką do końcowego zwycięstwa, bowiem z sześciu dotychczasowych finałów, aż pięć osiągnęła pod dachem.

Drugą parę półfinałową stworzą w Waszyngtonie kwalifikantka z Rosji Anna Kalinska i reprezentantka gospodarzy Jessica Pegula. Rosjanka po trzysetowym boju wyeliminowała z gry Francuzkę Kristinę Mladenovic, a Amerykanka po dwóch wyrównanych setach rodaczkę Lauren Davis.


Wyniki

Ćwierćfinały singla:

Jessica Pegula (USA) – Lauren Davis (USA) 6:2, 7:6(2)
Anna Kalinska (Rosja, Q) – Kristina Mladenovic (Francja) 6:4, 4:6, 6:2
Catherine Mcnally (USA, WC) – Su-Wei Hsieh (Tajwan, 4) 6:4, 6:3
Camila Giorgi (Włochy) – Zarina Dijas (Kazachstan) 6:3, 6:2

Rosolska doczekała się na występ i wywalczyła awans do półfinału

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Alicja Rosolska i Desirae Krawczyk od zwycięstwa rozpoczęły zmagania w turnieju rangi WTA Premier w San Jose. Decyzją organizatorów na pierwszy występ musiały czekać do piątkowego wieczoru. Po zwycięstwie 4:6, 7:5, 10-8 nad Monique Adamczak i Storm Sanders Polka i Amerykanka są już w półfinale. 

Pierwszy mecz turnieju deblowego w San Jose rozegrano w poniedziałek, zgodnie z niepisanymi zasadami obowiązującymi w głównym cyklu. W następnych dniach do rywalizacji przystępowały kolejne pary tenisistek, ale wciąż na próżno było szukać w planie gier Alicji Rosolskiej i Desirae Krawczyk. Po części wynikało to z rozstawienia z numerem dwa w turniejowej drabince, dzięki czemu Polka i Amerykanka miały w pierwszej rundzie ,,wolny los”.

W końcu jednak i na Rosolską z Krawczyk przyszła pora. Turniejowe ,,dwójki” rozpoczęły rywalizację w piątek około 22 miejscowego czasu. Po przeciwnej stronie siatki stanęły dwie niżej notowane Australijki – Monique Adamczak i Storm Sanders.

To nie była łatwa przeprawa. Tenisistki z Australii lepiej rozpoczęły mecz i pierwszego seta wygrały 6:4, natomiast w drugim prowadziły już 3:2 z przewagą przełamania. Do tego momentu pozostawały skuteczne przy własnym podaniu – wygrały wszystkie gemy serwisowe. Dopiero w kolejnym gemie po raz pierwszy dały się przełamać. To nie był jednak koniec problemów Rosolskiej i Krawczyk. Niedługo później znów wpadły w tarapaty i przegrywały 4:6, 3:5. Ich dalsza obecność w turnieju stała pod bardzo dużym znakiem zapytania.

Ostatecznie Polce i Amerykance udało się jednak wywiązać z roli faworytek. W imponujący sposób odrobiły straty, wygrywając cztery gemy z rzędu w drugiej partii. W super tie-breaku poszły za ciosem, znów odrabiając straty – z 4-6 na 9-7. Pierwszego meczbola nie udało się jeszcze wykorzystać, ale druga okazja nie została zmarnowana. Po ciężkim, trwającym ponad 1,5 godziny boju Rosolska i Krawczyk wywalczyły awans do półfinału. W nim zmierzą się z Japonkami – Shuko Aoyamą i Eną Shibaharą.

Jeśli polsko-amerykańska para wygra również kolejne spotkanie, Rosolska powtórzy swój najlepszy wynik z San Jose. W finale tej imprezy wystąpiła w 2017 roku, wówczas w parze z Alize Cornet. Z kolei w 2014 roku finalistką gry podwójnej kalifornijskich zawodów została Paula Kania.


Wyniki

Ćwierćfinał debla:

D. Krawczyk, A. Rosolska (USA, Polska, 2) – M. Adamczak, S. Sanders (Australia) 4:6, 7:5, 10-8

Tsitsipas w półfinale z Kyrgiosem!

/ Michał Krogulec , źródło: własne, foto: AFP

Turniejowa „jedynka” Stefanos Tsitsipas i „trójka” Danił Miedwiediew mogą zagrać w finale w Waszyngtonie. W piątek obok półfinalistów singla poznaliśmy też rywali Łukasza Kubota i Marcelo Melo w deblu. Kontynuuj czytanie „Tsitsipas w półfinale z Kyrgiosem!”


Wyniki

Ćwierćfinały gry pojedynczej:

Peter Gojowczyk (Niemcy, LL) – Kyle Edmund (Wielka Brytania, 13) 6:3, 4:6, 6:3
Danił Miedwiediew (Rosja, 3) – Marin Czilić (Chorwacja, 6) 6:4, 7:6(7)
Stefanos Tsitsipas (Grecja, 1) – Benoit Paire (Francja, 10) 7:5, 6:0
Nick Kyrgios (Australia) – Norbert Gombos (Słowacja, LL) 6:3, 6:3