Doha. Udane otwarcie Wiktorii Azarenki

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.wtatennis.com, foto: AFP

Angelique Kerber, Jelena Ostapenko, Garbine Muguruza i Wiktoria Azarenka to zawodniczki, które w poniedziałek zapewniły sobie awans do drugiej rundy turnieju rangi WTA 500 w Doha. Wszystkie łączy to, że w przeszłości wystąpiły w finale katarskiego turnieju.

Najlepsze wspomnienia z rozpoczętego w poniedziałek bliskowschodniego turnieju ma ostatnia z wymienionych. Białorusinka to dwukrotna mistrzyni Qatar Total Open. Równych sobie nie miała dwa lata z rzędu, w 2012 i 2013 roku. W meczu pierwszej rundy tenisistka z Mińska pokonała w dwóch setach finalistkę imprezy sprzed 17 i 14 lat – Swietłanę Kuzniecową.

Rosjanka to jedyna finalistka turnieju, która pożegnała się z rywalizacją pierwszego dnia rywalizacji. Do drugiej rundy awans uzyskały za to trzy inne tenisistki, które w przeszłości walczyły o tytuł mistrzowski – Kerber, Muguruza i Ostapenko. Łotyszka, oddając tylko dwa gemy Kiki Bertens, odniosła dwudzieste zwycięstwo w meczu przeciwko zawodniczce z Top 20 rankingu WTA. Dla Holenderki poniedziałkowy mecz był pierwszym po tym, gdy wróciła do rywalizacji po operacji ścięgna Achillesa. Nieco więcej czasu na korcie niż Ostapenko spędziły Kerber i Muguruza. Niemka, która walczyła o tytuł mistrzowski w 2014 roku, pokonała 6:4, 6:2 Caglę Buyukakcay. Z kolei Hiszpanka, finalistka sprzed trzech lat, oddała osiem gemów Weronice Kudermetowej.

We wtorek do rywalizacji przystąpi między innymi Belinda Bencic. Szwajcarka w ubiegłym tygodniu dotarła do finału turnieju w Adelajdzie, gdzie uległa Idze Świątek. Polka także miała w planach występ w Doha, ale postanowiła sobie zrobić przerwę i do gry wróci w przyszłym tygodniu.

 


Wyniki

Pierwsza runda singla:

Jelena Ostapenko (Łotwa) – Kiki Bertens (Holandia, 5) 6:0, 6:2

Anett Kontaveit (Estonia) – Jennifer Brady (USA,7) 6:1, 6:2

Wiktoria Azarenka (Białoruś, 8) – Swietlana Kuzniecowa (Rosja) 6:2, 6:3

Angelique Kerber (Niemcy) – Cagla Buyukakcay (Turcja) 6:4, 6:2

Garbine Muguruza (Hiszpania) – Weronika Kudermetowa (Rosja) 6:2, 7:6(4)

Maria Sakkari (Grecja) – Mayar Sherif (Egipt) 6:0, 6:3

 

Lyon. Fręch przegrała po walce

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne, foto: AFP

Magdalena Fręch była bardzo blisko pokonania Fiony Ferro w ramach turnieju WTA w Lyonie. W trzecim secie Polka miała przewagę dwóch przełamań, jednak nie wystarczyła ona do pokonania Francuzki. Ostatecznie nasza tenisistka uległa rywalce 7:5, 5:7, 5:7.

Magdalena Fręch zajmuje obecnie 161. miejsce w rankingu WTA. Do turnieju w Lyonie tenisistka z Łodzi musiała przebijać się przez kwalifikacje. W nich spisała się znakomicie. Ograła bez straty seta Serbkę Olgę Danilović oraz Bułgarkę Wiktoriję Tomową. Dzięki tym zwycięstwom 23-latka mogła zagrać w głównym turnieju, co było dla niej kolejną szansą na nabieranie doświadczenia w grze na najwyższym poziomie.

Jej rywalką w pierwszej rundzie była rozstawiona z „dwójką” Fiona Ferro. Reprezentantka gospodarzy przed meczem była uważana za faworytkę spotkania. Urodzona w Belgii 23-letnia tenisistka doszła w tym roku między innymi do trzeciej rundy wielkoszlemowego Australian Open. Na tym etapie Ferro musiała uznać wyższość Igi Świątek.

Poniedziałkowy mecz dostarczył sporo emocji oraz przełamań. Prowadzenie w pierwszym secie przechodziło z rąk do rąk. Końcówkę partii otwarcia lepiej jednak rozegrała łodzianka, która od stanu 3:5 nie oddała już rywalce żadnego gema. Dzięki temu wygrała tę odsłonę pojedynku 7:5. Dobra passa Fręch trwała. Polka dorzuciła kolejne dwa gemy i prowadziła już 7:5, 2:0. Niestety Francuzka zaczęła grać lepiej i zdołała szybko odrobić straty, a nawet wygrać drugiego seta 7:5.

Decydującą partię świetnie rozpoczęła Polka. Nasza tenisistka szybko zdołała uzyskać przewagę podwójnego przełamania, jednak nie wystarczyła ona do końcowego triumfu. Francuzka świetnie się obroniła, a w kluczowych momentach zachowywała chłodną głowę. Ostatecznie Magdalena Fręch musiała uznać wyższość rywalki i po porażce 7:5, 5:7, 5:7 pożegnała się z turniejem w Lyonie.

To był mecz niewykorzystanych szans 23-letniej Polki. Miejmy nadzieję, że z każdym kolejnym meczem będzie nabierała coraz większego doświadczenia, aby w przyszłości takie spotkania kończyć zwycięstwem. W drugiej rundzie Fiona Ferro zmierzy się ponownie z kwalifikantką – Włoszką Giulią Gatto-Monticone lub Czeszką Terezą Martincovą.

 


Wyniki

Pierwsza runda singla:

Fiona Ferro (Francja, 2) – Magdalena Fręch (Polska, Q) 5:7, 7:5, 7:5

Ranking ATP. Dżoković wyrównał rekord Federera, duży awans Popyrina

/ Lena Hodorowicz , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Alexei Popyrin sięgnął w niedzielę po pierwszy triumf w zawodach cyklu głównego ATP. Dzięki temu zanotował rankingowy awans o trzydzieści dwie pozycje i uplasował się na 82. miejscu światowych list. Żadnych zmian nie odnotowano na razie w czołówce, ale Novak Dżoković wyrównał rekord Rogera Federera w liczbie tygodni spędzonych na pozycji lidera. 

Dżoković rozpoczął właśnie 310. tydzień w roli numeru jeden światowego rankingu. W przyszły poniedziałek wyprzedzi w tej klasyfikacji Federera, a dokona tego w dniu powrotu Szwajcara do rywalizacji po trzynastu miesiącach nieobecności. Wkrótce dojść może też do historycznej rotacji w czołówce. Po wycofaniu się Rafaela Nadala z zawodów w Rotterdamie Daniił Miedwiediew zyskał szansę zostania wiceliderem zestawienia. Aby tego dokonać, Rosjanin musi osiągnąć finał imprezy ABN Amro World Tennis Tournament. W najlepszej dwójce rankingu od 2005 nie znalazł się żaden tenisista spoza Wielkiej Czwórki.

Do Top 100 powrócił natomiast Alexei Popyrin. Australijczyk triumfował w turnieju rangi ATP 250 w Singapurze, co dało mu awans na 82. miejsce klasyfikacji. Przed rozpoczęciem zawodów w Azji 21-latek zajmował 114. lokatę. Dzięki wygranej poprawił więc swój życiowy ranking z lipca 2019 roku. Na drodze do tytułu pokonał między innymi Chorwata Marina Czilicia i Kazacha Alexandra Bublika.

„Życiówkę” poprawili także Argentyńczycy – Federico Coria i Juan Manuel Cerundolo. Obaj tenisiści spotkali się w sobotę w półfinale imprezy rangi ATP 250 w Cordobie. Triumfator turnieju, Cerundolo, awansował o 154 oczka tj. na 181. miejsce, a jego starszy o 9 lat rodak został 85. graczem zestawienia.

Hubert Hurkacz zachował 30. lokatę, a Kamil Majchrzak spadł o jedną pozycję i plasuje się obecnie na 111. miejscu. Ćwierćfinał challengera w Nur-Sułtan przyniósł Kacprowi Żukowi awans o 9 oczek. Minimalny spadek odnotowali Daniel Michalski, Jerzy Janowicz, Michał Dembek oraz Wojciech Marek. Poprawą o 82 pozycje może pochwalić się natomiast Paweł Ciaś. 27-latek jest aktualnie 787. rakietą świata.

Marion Bartoli ponownie u boku Jeleny Ostapenko

/ Natalia Kupsik , źródło: własne/www.tennisactu.net, foto: AFP

Kilka miesięcy po macierzyńskiej przerwie Marion Bartoli powróciła do trenerskiego sztabu Jeleny Ostapenko. Francuzka towarzyszy 23-latce podczas jej występów w Dosze.

Współpraca Jeleny Ostapenko z Marion Bartoli rozpoczęła się w roku 2019, kiedy to zastąpiła ona występującego w tej roli wcześniej przez sześć miesięcy Davida Taylora. Tym samym w oczach kibiców młodej Łotyszki stała się źródłem nadziei na odrodzenie jej przygaszonej od triumfu w Roland Garros kariery. Pierwsze efekty połączenia ich sił wydawały się obiecujące. Niedługo po rozpoczęciu rywalizacji pod okiem Bartoli, Jelena Ostapenko wywalczyła swój trzeci singlowy tytuł. W finale zawodów w Luksemburgu bez straty seta pokonała wtedy Julię Goerges.

Jak się jednak wkrótce okazało praca Francuzki i Łotyszki została szybko przerwana. Powodem stała się między innymi na ciąża Marion Bartoli, a później także wybuch pandemii koronawirusa. Mistrzyni Wimbledonu z 2013 roku z oczywistych względów wolała więc zachować w tym czasie wzmożoną ostrożność. W efekcie po raz ostatni w minionym sezonie u boku swojej podopiecznej widziana była w marcu. Na powrót do tenisowego środowiska nie pozwoliła sobie jednak długo czekać. Już około dwa i pół miesiąca po urodzeniu córki ponownie dołączyła do sztabu Ostapenko. W sobotę uczestniczyła w jej treningach z Aryną Sabałenką w Dosze. Dziś w meczu pierwszej rundy Łotyszka pokonała tam wracającą do gry po kontuzji Kiki Bertens. Jej następną rywalką będzie natomiast zwyciężczyni starcia Qiang Wang z Jessicą Pegulą.

Ranking WTA. Świątek najwyżej w karierze!

/ Dominika Opala , źródło: własne, foto: AFP

Po triumfie w Adelaide International 2021, Iga Świątek awansowała na najwyższą pozycję w karierze. Polka od poniedziałku jest 15. tenisistką na świecie. Życiowy ranking osiągnęła także Cori Gauff, która w Adelajdzie dotarła do półfinału. Tym samym po raz pierwszy od 18 lat w Top 50 zestawienia znalazło się 11 Amerykanek. 

Iga Świątek wywalczyła w sobotę drugi tytuł w głównym cyklu. Za zwycięstwo w Adelajdzie Polka otrzymała 470 punktów do rankingu WTA, a to pozwoliło jej na awans o trzy oczka. Obecnie mistrzyni Roland Garros 2020 jest 15. tenisistką na świecie, co jest jej najwyższym miejscem w karierze. Nasza reprezentantka zanotowała też znaczny awans w rankingu Porsche Race to Shenzhen. Świątek skoczyła o 16 pozycji i aktualnie zajmuje 6. lokatę w wyścigu do Turnieju Mistrzyń.

Z kolei spadek o jedno oczko zaliczyła Magda Linette. Poznanianka, która planuje powrót do rywalizacji po kontuzji pod koniec marca, zajmuje obecnie 43. miejsce w klasyfikacji zawodniczek.

„Życiówką” może pochwalić się też Cori Gauff. Młoda Amerykanka dotarła do półfinału Adelaide International 2021 i dzięki temu awansowała o 14 miejsc, plasując się na 38. pozycji. Do Top 50 rankingu WTA wskoczyła też Shelby Rogers. Tym samym w najlepszej „pięćdziesiątce” zestawienia znalazło się 11 Amerykanek. Ostatni raz zdarzyło się to 18 lat temu.

Do żadnych zmian nie doszło natomiast w Top 10 rankingu.

Tomasz Świątek o turnieju w Gdyni: celem jest występ Igi i danie szansy innym tenisistkom

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: Archiwum Klubu Tenisowego Arka

W dniach 17-25 lipca odbędzie się pierwsza edycja turnieju WTA 250 w Gdyni. W związku z tym porozmawialiśmy z Tomaszem Świątkiem, ojcem naszej najlepszej tenisistki i prezesem zarządu Tennis Consulting, firmy organizującej turniej. 

– Zdobycie licencji to zasługa kilku czynników, które dobrze się złożyły. Jednym z nich były wyniki Igi. Dużo zasług leży też po stronie Marcina Matkowskiego, który bardzo intensywnie zabiegał o ten turniej. Rozmowy trwały jakiś czas. To nie jest taka prosta sprawa. To nie są rzeczy, które odbywają się z dnia na dzień  – powiedział nam Tomasz Świątek. Wspomniany przez niego Marcin Matkowski będzie dyrektorem nadchodzącego turnieju.

Kiedy w mediach pojawiła się informacja o turnieju w Gdyni, kibice od razu zaczęli się zastanawiać, które tenisistki mogłyby w nim wystąpić. Tomasz Świątek nie ukrywa, że celem turnieju jest, aby wystąpiła w nim Iga Świątek. Mistrzyni Roland Garros zajmuje aktualnie 15. miejsce w rankingu WTA.

– Zamiar turnieju jest taki, żeby promować polski tenis  i otworzyć się na świat. Celem jest też to, żeby dać szansę zawodniczkom. Przy dobrej grze stać je na ciekawy wynik i zdobycie  punktów, które przesuną je wyżej w rankingu. Iga jest już w nim dość wysoko, więc ranga tego turnieju w jej przypadku nie jest czymś wielkim. Celem jest, żeby w nim jednak wystąpiła. Jednocześnie chcemy dać też szanse innym zawodniczkom – zapowiedział Tomasz Świątek.

Uwagę również zwraca termin rozegrania imprezy. Jej najważniejsze mecze zostaną rozegrane w weekend 24-25 lipca, a dzień wcześniej ruszą Igrzyska Olimpijskie. To sprawi, że część zawodniczek w tym roku zapewne zrezygnuje z przyjazdu do Gdyni, za nadrzędny cel stawiając sobie walkę o medale w Tokio.

– Znajdzie się wielu, którzy będą narzekali z różnych powodów. Wolnych terminów nie było za wiele, więc nie można grymasić. W tym roku rzeczywiście odrobinę nasz turniej zazębi się z Igrzyskami. Umowa jest jednak podpisana na pięć lat i mam nadzieję, że w przyszłości inaczej będzie się to układało i nie będzie tak dużej kumulacji turniejów – zaznaczył Świątek.

Nie wszystkim spodobał się też wybór lokalizacji. W internecie można było natknąć się na komentarze, że lepszym gospodarzem takiego turnieju byłaby Warszawa. Tomasz Świątek nie ma jednak wątpliwości, że wraz ze współpracownikami podjęli właściwą decyzję.

– Obiekt Arki Gdynia na tę chwilę był najlepszym wyborem. Już czytałem komentarze typu: ,,dlaczego nie w Warszawie”. Ze względów czysto logistycznych prościej nam będzie zrobić turniej w Gdyni. Liczę na to, że kiedyś powstaną super ośrodki i będziemy mogli przebierać w ofertach – powiedział Świątek.

Lyon. Kawa wciąż bez sposobu na Belgijkę

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: bellacup

Katarzyna Kawa nie zdołała awansować do drugiej rundy turnieju Open 6ème Sens – Métropole de Lyon. W meczu otwarcia lepsza okazała się Greet Minnen.

Poniedziałkowe spotkanie zdecydowanie lepiej rozpoczęła Belgijka, która wyszła na prowadzenie 4:1 z podwójnym przełamaniem. Reprezentantka Polski nie zamierzała się jednak poddawać. Jednego „breaka” odrobiła w szóstym gemie, a drugiego w dziesiątym , gdy rywalka próbowała zakończyć seta przy pomocy własnego podania. Niestety w końcówce więcej zimnej krwi zachowała 23-latka urodzona w Turnhout, która wygrała dwa ostatnie gemy i objęła prowadzenie 1:0 w meczu.

Podopieczna Grzegorza Garczyńskiego dobrze rozpoczęła drugą odsłonę pojedynku. Odskoczyła na 2:0 i miała szansę, żeby podwyższyć prowadzenie przy pomocy własnego podania, ale pozwoliła się przełamać. W końcówce tej części meczu serwis nie odgrywał zbyt dużej roli. Kawa dwukrotnie odrabiała stratę „breaka”, ale za trzecim razem Minnen poparła przełamanie wygranym własnym podaniem i mogła cieszyć się ze zwycięstwa. W dwunastym gemie Polka obroniła trzy piłki meczowe z rzędu, ale belgijska zawodniczka wypracowała sobie czwartą i po godzinie i 48 minutach gry zakończyła spotkanie wygrywającym serwisem.

Katarzyna Kawa w Lyonie po raz czwarty rywalizowała się z Greet Minnen. W poprzednich trzech pojedynkach rozgrywanych w imprezach rangi ITF górą również była Belgijka.

W Open 6ème Sens – Métropole de Lyon wystąpi również Magdalena Fręch. Łodzianka, która w imponującym stylu przeszła przez kwalifikacje, trafiła na rozstawioną z numerem 2 Fionę Ferro.


Wyniki

Pierwsza runda singla

Greet Minnen (Belgia) – Katarzyna Kawa (Polska) 7:5 7:5

Challenger WTA w Warszawie? ,,Chcemy go zorganizować”

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Media obiegła dzisiaj informacja, że Gdynia została gospodarzem turnieju WTA, ale na tym dobre wiadomości się nie kończą. W 2022 roku może zostać zorganizowany jeszcze jeden duży turniej dla kobiet w Polsce. W planach jest challenger WTA. Ten turniej byłby rozgrywany w Warszawie.

– Chcemy zorganizować ten turniej w Warszawie. Pierwsza edycja będzie jednak w 2022 roku. Fundacja JW Tennis nadal jest nim zainteresowana i planuje organizację. Ranga będzie taka sama, jak miała być – czyli WTA 125 k. Zawody odbędą się w drugim tygodniu US Open – powiedział Marcin Matkowski.

Nasz były doskonały deblista został dyrektorem turnieju w Gdyni, ale wchodzi również w skład Zarządu Fundacji JW Tennis. Bardzo prawdopodobne, że już w przyszłym roku będzie mieć pod swoimi skrzydłami dwie największe imprezy dla kobiet w Polsce.

W ostatnich latach brakowało w Polsce dużych turniejów tenisowych. Ostatnią imprezą głównego cyklu były zawody w Katowicach. Ich ostatnią edycję rozegrano w 2016 roku.

– Będę się cieszył, jeśli w przyszłym roku będą już dwa duże turnieje dla zawodniczek. Dla mnie jest bardzo ważne, żeby polskie tenisistki miały taką możliwość. Z własnego doświadczenia wiem, że jeden start może zmienić całkowicie karierę i przyspieszyć jej rozwój – stwierdził Matkowski.

Były deblista miał zapewne na myśli 2003 rok i przełomowy występ w parze z Mariuszem Fyrstenbergiem w turnieju ATP w Sopocie. ,,Biało-czerwoni” dostali wówczas od organizatorów dziką kartą i odwdzięczyli się najlepiej jak mogli, wygrywając cały turniej. Zwycięstwo pozwoliło im wypłynąć na szerokie wody i zapoczątkowało bogate w sukcesy kariery.

Co ciekawe, Mariusz Fyrstenerg po zakończeniu kariery też został dyrektorem turnieju. Drugi z naszych doskonałych deblistów organizuje imprezę rangi ATP Challenger Tour w Sopocie.

– Mariusz mnie nie przekonywał, aby pójść w tę stronę. Nie rozmawiałem z nim na ten temat. Natomiast bardzo mi się podoba to, co on robi. Oby jak najwięcej takich imprez w Polsce – słusznie zauważył Matkowski.

Z Marcinem Matkowskim porozmawialiśmy też o turnieju w Gdyni – więcej TUTAJ.

Marcin Matkowski będzie też gościem audycji Tenisklub w Weszło FM we wtorek o 13.00. 

Matkowski: termin jest bardzo dobry. Zależało mi na turnieju na kortach otwartych

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

W lipcu odbędzie się w Polsce turniej WTA 250. Tak dużej tenisowej imprezy nie było w Polsce od pięciu lat.  – To będzie ciekawa oferta dla zawodniczek – zapewnia Marcin Matkowski, dyrektor turnieju. 

Główny cykl kobiecego tenisa wraca do Polski. W dniach 17-25 lipca odbędzie się w Gdyni turniej WTA 250. Ostatnią imprezą tej rangi w naszym kraju były zawody w Katowicach (2013-2016). Przez ostatnie pięć lat bardzo dużo zmieniło się w polskim tenisie.

– W listopadzie spotkaliśmy się z Tomkiem Świątkiem, niedługo po tym jak sukces Igi Świątek zmienił postrzeganie tenisa w naszym kraju. Dla mnie ten czas wydawał się idealny, żeby zawalczyć o ściągnięcie takiego turnieju do Polski. Wykorzystałem swoje znajomości w ATP oraz WTA, i nawiązałem kontakt z firmą Octagon, która szukała chętnego na przejęcie licencji po Waszyngtonie – powiedział Marcin Matkowski, który będzie pełnił funkcję dyrektora turnieju. Z kolei Tomasz Świątek, ojciec naszej najlepszej tenisistki, jest prezesem zarządu firmy Tennis Consulting, która zorganizuje turniej.

Choć od spotkania Marcina Matkowskiego z Tomaszem Świątkiem minęły już cztery miesiące, dopiero w zeszłym tygodniu WTA zatwierdziła wybór Gdyni na gospodarza turnieju WTA. Negocjacje, choć udane, nie należały do najszybszych.

– To były dość długie negocjacje. Wiem, że była też inna, mocna kandydatura z Europy. Cały plan turnieju i nasza wizja zaprocentowały tym, że w lutym podpisaliśmy umowę z Octagon na pięć lat. W zeszłym tygodniu WTA zaakceptowała wszystko i wpisała do kalendarza naszą imprezę – zdradził Matkowski.

Czym polska kandydatura przekonała posiadającą licencję firmę Octagon? Matkowski nie potrafi wskazać jednego, kluczowego argumentu. O sukcesie zaważył szereg cech i sprzyjających okoliczności.

– Wizja, miejsce i osoby, które będą pracować przy turnieju – ten pakiet zdecydował chyba, że nasza kandydatura wygrała. Oczywiście ważne było też rosnące zainteresowanie tenisem w Polsce. Głód światowego tenisa w Polsce na pewno jest duży. Jestem przekonany, że Octagon podjął słuszną decyzję – stwierdził były czołowy deblista.

Dyskusję wzbudził termin rozgrywania imprezy. Tegoroczna, pierwsza edycja turnieju ruszy 17, a zakończy się 25 lipca. 23 lipca startują natomiast Igrzyska Olimpijskie. Warto mieć jednak na uwadze, że umowa została podpisana na pięć lat, więc w przypadku trzech edycji polski turniej nie będzie pokrywać się z igrzyskami. Matkowski znajduje też inne plusy.

– Po Wimbledonie jest okres trzech tygodni grania na ziemi. Nie wszyscy chcą od razu grać na kortach twardych. Zawodniczki ze Stanów Zjednoczonych zapewne wyjadą, ale jest wiele tenisistek z Europy czy Azji, które będą chciały zostać w Europie. Dla mnie termin jest bardzo dobry z tego względu, że zależało mi na turnieju otwartym. W hali nie ma takiej atmosfery, a na dodatek w Polsce nie mamy odpowiedniej infrastruktury. Mieliśmy więc w zasadzie do wyboru maj albo lato. Drugi tydzień po Wimbledonie to bardzo dobry termin, ponieważ tenisistki po naszym turnieju nie będą musiały od razu lecieć do Kanady, tylko będzie jeszcze tydzień przerwy i będą miały czas na przenosiny na korty twarde – szczegółowo przeanalizował dyrektor turnieju w Gdyni.

Na razie za wcześnie jest jeszcze na spekulacje, które tenisistki przyjadą do Gdyni. Dopiero w zeszłym tygodniu WTA zatwierdziła Gdynię jako gospodarza turnieju, więc zawodniczki do tej pory również nie mogły uwzględniać turnieju w swoich planach. Jednak dla wielu z nich propozycja na pewno okaże się interesująca.

– To będzie ciekawa oferta dla zawodniczek. Nie bez znaczenia jest też bardzo dobra lokalizacja, bo ją tenisistki również biorą pod uwagę przy wyborze – powiedział Matkowski.

Marcin Matkowski będzie gościem audycji ,,Tenisklub” w Weszło FM we wtorek o 13.00.

Cordoba. Wymarzony tydzień debiutanta!

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne / atptour.com, foto: Instagram Juana Manuela Cerundolo

Juan Manuel Cerundolo pokonał w finale turnieju w Cordobie Alberta Ramosa-Vinolasa 6:0, 2:6, 6:2. Argentyńczyk zdobył tytuł w swoim debiucie w głównym cyklu ATP.

Cerundolo przed startem turnieju w Cordobie zajmował w rankingu 335. miejsce. To sprawiło, że musiał przebijać się przez kwalifikacje, w których nie stracił seta. W turnieju głównym pokonał między innymi Miomira Kecmanovicia, Federico Corię, a w finale Alberto Ramosa-Vinolasa. Jest pierwszym debiutantem, który doszedł do finału od 2004 roku, kiedy dokonał tego Santiago Ventura w Casablance.

Albert-Ramos Vinolas to zdecydowanie bardziej doświadczony tenisista. Hiszpan był w dziewięciu finałach turniejów ATP i wygrał dwa z nich – w Bastad i Gstaad. W tegorocznych zmaganiach w Cordobie doskonale radził sobie z reprezentantami gospodarzy. W drodze do finału trafiał tylko na Argentyńczyków – Juana Ignacio Londero, Tomasa Martina Etcheverry’ego, Diego Schwartzmana i Facundo Bagnisa.

Finałowe starcie zdecydowanie lepiej rozpoczął Cerundolo. 19-latek przejmował inicjatywę, nie było również widać po nim stresu. W pierwszym secie nie oddał swojemu rywalowi nawet gema. W drugiej partii zmienił się obraz gry. Tylko na początku tej odsłony meczu Argentyńczyk miał trzy break pointy, ale żadnego z nich nie wykorzystał. Ramos-Vinolas nie miał problemu z tym zadaniem i przełamał dwukrotnie Argentyńczyka. Dzięki temu zapisał partię na swoim koncie (6:2).

O losach tytułu zadecydował więc trzeci set. Lepiej go rozpoczął doświadczony Hiszpan, gdyż już w pierwszym gemie uzyskał przełamanie. Jak się później okazało, były to tylko miłe złego początki. 33-latek z Barcelony aż trzykrotnie stracił własne podanie (tak jak w pierwszym secie). Ostatecznie partię wygrał Argentyńczyk 6:2 i cały mecz 6:0, 2:6, 6:2.

Po meczu tenisista z Buenos Aires nie krył wzruszenia. – To było niesamowite. Nie mogę w to uwierzyć. Jestem tak szczęśliwy, że wygrałem ten turniej. Ale nie mogę w to uwierzyć. W mojej głowie jest teraz tyle myśli, że nie potrafię ich wszystkich wyrazić. Mogę tylko powiedzieć, że jestem bardzo szczęśliwy i będę się dobrze bawił tej nocy – mówił po meczu.

– Kluczem była stabilność psychiczna, ponieważ mecz był bardzo fizyczny. On jest bardzo solidny, ma dobry bekhend i forhend. Byłem spokojny, ale w drugim secie był lepszy ode mnie. W trzecim secie udało mi się go pokonać, ale kluczem było utrzymanie stabilności psychicznej – dodał.

To pierwszy tytuł Juana Manuela Cerundolo w głównym cyklu ATP. Co więcej, 19-latek wygrał w debiucie. Tylko czterech zawodników zdobywało w przeszłości tytuł, mając niższy ranking od Argentyńczyka (335. miejsce). Teraz młody tenisista zanotuje jednak poważny skok aż o 154 miejsc, co da mu  181. miejsce na światowej liście.


Wyniki

Finał singla:

Juan Manuel Cerundolo (Argentyna, Q) – Albert Ramos-Vinolas (Hiszpania, 5) 6:0, 2:6, 6:2