Alexander Zverev krytykuje tymczasowy sposób naliczania punktów rankingowych

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: Tennisnet.com, foto: AFP

Alexander Zverev, nie pierwszy raz, skrytykował obowiązujący system naliczania punktów. Niemiec zwrócił uwagę, że Roger Federer wciąż wyprzedza go w rankingu, mimo że nie grał przez kilkanaście miesięcy. Tymczasem Zverev w tym czasie osiągnął chociażby wielkoszlemowy finał.

Wraz z powrotem cyklu ATP Tour po spowodowanej pandemią przerwie wprowadzono tymczasowe zmiany w sposobie naliczania punktów rankingowych. Ze względu na odwołanie wielu turniejów i możliwe trudności w uczestnictwie w tych, które dochodzą do skutku, w rankingu niekoniecznie liczą się te wyniki, które zostały uzyskane w ciągu ostatnich 52 tygodni. Spotyka się to krytyką ze strony zawodników i ekspertów.

Liczy się bowiem lepszy z wyników uzyskanych w danym turnieju w ciągu ostatnich 24 miesięcy. Jeszcze niedawno zapowiadano, że ten tydzień będzie ostatnim, podczas, którego ta formuła będzie obowiązywać. Jednakże wydłużono ten okres do 9 sierpnia. Istnieje jednak zastrzeżenie, że punkty z turniejów, które miały miejsce między 4 marca a 5 sierpnia 2019 roku, a które nie odbyły się w ubiegłym sezonie, będą liczone jedynie w połowie.

Obowiązujący aktualnie system spotyka się z głosami krytyki. Jednym z głośniejszych jego przeciwników jest Alexander Zverev. „Jestem największym fanem Rogera Federera, ale on nie grał cały rok, a jest wyżej w rankingu ode mnie. Je grałem w finałach Wielkiego Szlema i Mastersa. Ten system to porażka” – powiedział finalista US Open w trakcie przeprowadzonej w Dosze rozmowy. To nie pierwszy raz, kiedy krytykuje on nowe zasady.

Również w listopadzie Zverev podważał sens obowiązującego sposób naliczania punktów. Zwrócił uwagę, że Stefanos Tsitsipas zachował 1300 punktów z turnieju ATP Finals 2019, podczas gdy ten sam turniej odbył się w tradycyjnym terminie w 2020 roku.

Tymczasem kwestia miejsc w rankingu jest istotna dla zawodników nie tylko ze względu na rozstawienie. W ramach wielu umów sponsorskich dochody zawodników są uzależnione od zajmowanych miejsc. Szczególnie tyczy się to kształtu końcoworocznego zestawienia. Na zmianie zasad niektórzy zawodnicy zwyczajnie stracili.

Za to najwięcej na zmianach zyskał Roger Federer. Szwajcar zachował chociażby 400 punktów z ATP Finals 2019 i 720 punktów z Australian Open 2020. Dzięki tym wynikom utrzymał miejsce w czołowej dziesiątce zestawienia, mimo że przez ponad rok nie rozegrał żadnego meczu w tourze. Pierwszy od czasu Australian Open 2020 turniej rozegrał dopiero w ubiegłym tygodniu w Dubaju.

Dubaj. Chardy pierwszy z awansem, a Gasquet z jubileuszową wygraną

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/atptour.com, foto: AFP

Jeremy Chardy pokonał Alexa de Minaura 2:6, 6:3, 6:4. Francuz został pierwszym zawodnikiem, który awansował do 1/8 finału Dubaj Duty Free Tennis Championships 2021. Jubileuszowe zwycięstwo odniósł z kolei Richard Gasquet.

W 2002 roku podczas Rolex Monte-Carlo Masters, mając wówczas 15 lat tenisista urodzony w Szwajcarii, został najmłodszym zwycięzcą spotkania w spotkaniu ATP Tour. Wówczas jego poniedziałkowy rywal miał 10 lat. Wygrywając 6:4, 6:2 Francuz odniósł 550 zwycięstwo w karierze. Tym samym Gasquet zajmuje szóste miejsce w klasyfikacji wszechczasów zawodników z największą liczbą wygranych spotkań. Do piątego w zestawieniu Fernando Verdasco brakuje mu dwóch wygranych.

– Czuje się tutaj bardzo dobrze. Doskonale czuje te korty. I mam bardzo dobre wspomnienia sprzed roku gdy wystąpiłem w 1/4 finału. Narzuciłem swe warunki gry w pierwszym secie i to sprawiło, że udało mi się przejąć inicjatywę na korcie. To dało zwycięstwo w całym spotkaniu – podsumował wydarzenia na korcie Gasquet, którego kolejnym przeciwnikiem będzie Hubert Hurkacz. Rozstawiony z „13” Polak w pierwszej rundzie miał wolny los.

W poniedziałek poznaliśmy też pierwszego zawodnika, który uzyskał awans do 1/8 finału imprezy. Został nim inny Francuz, Jeremy Chardy. Szósty tenisista „trójkolorowych” w meczu drugiej rundy  pierwszą rakietę Australii – Alexa de Minaura.

– Od początku roku gram dobrze. A łatwiej jest rywalizować, kiedy czujesz się pewny siebie. Masz poczucie, że jeśli rozegrałeś złego seta, to nie oznacza, iż mecz jest już zakończony – mówił Chardy, który odniósł dziewiąte zwycięstwo w swym 14. meczu w trwającym sezonie.


Wyniki

Pierwsza runda:

Bernabe Zapata Miralles (Hiszpania, Q) – John Millman (Australia) 6:4, 6:4

Richard Gasquet (Francja) – Marco Cecchinato (Włochy) 6:4, 6:2

Marton Fucsovics (Węgry) – Vasek Pospisil (Kanada) 2:6, 7:5, 6:4

Alejandro Davidovich Fokina (Hiszpania) – Radu Albot (Rumunia, LL) 6:4, 6:4

Lloyd Harris (RPA, Q) – Christopher O’Connell (Australia, Q) 6:7(5), 6:4, 6:1

Emil Ruusuvuori (Finlandia, Q) – Jordan Thompson (Australia) 6:3, 7:6(5)

Jan-Lennard Struff (Niemcy) – Michaił Kukuszkin (Kazachstan) 6:3, 6:2

Aljaż Bedene (Słowenia) – Yuki Bhambri (Indie, Q) 3:6, 6:1, 6:4

Druga runda:

Jeremy Chardy (Francja)  – Alex de Minaur (Australia, 9) 2:6, 6:3, 6:4

Przejazdem w Warszawie

/ Adam Romer , źródło: własne, foto: PZU

Iga Świątek po powrocie z Dubaju, a przed wyjazdem do Miami spotkała się z grupą dziennikarzy w siedzibie swojego głównego sponsora Grupy PZU. Było trochę o niemal dwóch miesiącach spędzonych na antypodach i trochę o tym co najlepszą polską tenisistkę czeka w przyszłości.

Było to pierwsze i jedyne zaplanowane spotkanie tenisistki z mediami, bo sezon w toku, a przerwa od gry niezbyt długa. Jeszcze w środę Polka grała w Dubaju, a już w kolejną środę rusza do Stanów Zjednoczonych na zaplanowany od 22 marca turniej WTA w Miami.

Poza krajem spędziła niemal dokładnie dwa miesiące, najpierw w Australii, potem nad Zatoką Perską.

– To był pierwsze takie doświadczenie dla mnie, przebywać w tourze tak długo, poza domem. Już pod koniec pobytu w Dubaju czułam, że brakuje mi domu – mówiła Iga Świątek.

Opowiadała, że choć w zawodowym tourze startuje już od dwóch sezonów, to jednak ciągle się uczy i zdobywa doświadczenie, którego ciągle ma mniej niż niektóre z jej rywalek.

– W starciach z Halep i Muguruzą zabrakło właśnie doświadczenia i może trochę umiejętności zareagowania na wydarzenia na korcie. W naszym meczu na Australian Open Simona ewidentnie zmieniła taktykę w drugim secie i chyba nie za bardzo wiedziałam, jak na to odpowiedzieć. W starciu z Muguruzą zabrakło czegoś, co można najlepiej określić „consistency”, którą Hiszpanka ma od początku sezonu, a ja się dopiero tego uczę – opowiadała Polka.

Przyznała, że po sukcesie w Paryżu, od którego minęło już niemal pół roku, jest bardziej rozpoznawalna przez rywalki w tourze, co ma swoje gorsze strony. – Nikt już nie podejdzie do mnie, jak do „underdoga”, każda z dziewczyn przygotowuje się na taki mecz – mówiła.

W Polsce czeka ją jeszcze kilka obowiązków sponsorskich, a od środy powrót do tenisa i mimo jetlegu, którego trochę się obawia, ruszają przygotowania do startu w Miami Open.

– Oczywiście planuję zagrać tam jak najdłużej się da, a potem powrót do Warszawy i początek przygotowań do sezonu na kortach ziemnych – opowiadała tenisistka.

Iga odpowiadała też na temat kolejnych startów w Polsce. Zdradziła, że nie ma jeszcze planu startów na drugą połowę roku, ale nie wyklucza, że pojawi się w Gdyni, na turnieju WTA, który organizowany jest przez jej ojca.

– Będę wspierać tę inicjatywę jak tylko się da, bo jest to ważne dla rozwoju tenisa w Polsce – mówiła.

Młoda tenisistka, która niespełna przed rokiem zdała maturę, opowiadała też jak ważna była dla niej szkoła i jej ukończenie. Wszystkim doradza, by także nie zapominali o nauce i „nie stawiali wszystkiego na jedną kartę”. – Dla mnie to było ważne, by skończyć szkołę – dodała dobitnie.

 Padały także pytania od kibiców zadawane za pośrednictwem strony internetowej Grupy PZU, gdzie Iga ma swój własny adres do kontaktu z fanami: iga@pzu.pl

Tenisistka przyznała też, że szczególnie przed meczami stara się wyłączyć od otaczających ją bodźców, ale czasami zagląda na media społecznościowe, by utrzymywać kontakt z kibicami.

– Robię to sporadycznie, ale postaram się odpisywać i wchodzić w interakcje z fanami częściej, także bądźcie czujni… – żartowała pod koniec konferencji.

W Warszawie wysłuchał Adam Romer

Aravane Rezai powraca do rozgrywek z ojcem w roli trenera

/ Lena Hodorowicz , źródło: własne/www.tennismajors.com, foto: AFP

Francuska tenisistka Aravane Rezai chce wrócić do gry. Była piętnasta rakieta świata ponownie rozpoczęła współpracę z despotycznym ojcem, zawieszonym niegdyś przez WTA. – Schudłam 18 kilogramów, ale to nie koniec. Aby osiągnąć cel, muszę zrzucić jeszcze 13 – zapowiada tenisistka. Jaki cel? Ojciec widzi ją nawet na fotelu liderki rankingu WTA.  

Rezai prezentowała najlepszą formę w 2010 roku, kiedy triumfowała w dużym turnieju w Madrycie i osiągnęła najwyższą, piętnastą lokatę w klasyfikacji WTA. Od tych wydarzeń minęło już ponad dziesięć lat, ale ambicje w rodzinie Rezai nie wygasły. Zawodniczka, która w niedzielę skończyła 34 lata, zapowiedziała powrót do rywalizacji. Na tenisowe salony zamierza wrócić z ojcem w roli trenera. Relacje między nimi bywały bardzo napięte.

Niedługo po wspomnianych sukcesach z 2010 roku tenisistka urodzona w St. Etienne zakończyła współpracę z ojcem.  – Gdyby dwa lata temu ktoś powiedział mi, że pogodzę się z moją rodziną i będę trenować z ojcem, nie uwierzyłabym. Potrzebowałam jednak kontaktu z bliskimi, więc zrobiłam pierwszy krok. Znalazłam spokojnego, opanowanego tatę. Wspólnie doszliśmy do porozumienia – powiedziała Francuzka. Rozłąka trwała prawie dziesięć lat.

Zmianę w relacji dostrzegł też sam rodzic. – Kiedyś zachowywaliśmy się jak w wojsku. Gdybym powiedział jej: „Skocz z drugiego piętra”, skoczyłaby – przyznał 69-latek. – Teraz to nie jest ta sama Aravane. Ona decyduje za siebie, co nie jest dla mnie łatwe, ale staram się do tego przyzwyczaić – dodał.

Rozpad współpracy tej dwójki miał miejsce w 2011 roku w Paryżu. Było to spowodowane pełną kontrolą, którą Arsalan miał nad swoją córką, zarówno na korcie, jak i poza nim. Sytuacja była na tyle poważna, że doszło do zawieszenia ojca i trenera Francuzki przez WTA. Według l’Equipe, zawodniczka wniosła na niego również skargę na policję.

– Działałam w obronie własnej. Przez 24 lata byłam uczona tego, że muszę być zależna od rodziców – zdradziła w maju 2011 roku Rezai. – Chcę być przykładem dla setek kobiet, które cierpią i boją się powiedzieć „nie”. Jeśli wygram tę trudną walkę, to zacznę odnosić sukcesy na korcie – stwierdziła.

Dziesięć lat później, w wywiadzie dla Canal Plus, tenisistka zasugerowała, że walkę uznaje za wygraną i jest szczęśliwa. – Udało mi się odróżnić ojca od trenera. To było wcześniej problemem, teraz już nie jest. Wraz z upływem czasu zdałam sobie sprawę z tego, że tata mnie kocha. To trudna miłość, ale on chce, żebym była szczęśliwa i święciła sukcesy – przyznała 34-latka.

Aravane Rezai wydaje się być w życiowej formie. – Schudłam 18 kilogramów, ale to nie koniec. Aby osiągnąć cel, muszę zrzucić jeszcze 13 – powiedziała triumfatorka czterech imprez WTA. Arsalan nie zamierza natomiast kryć oczekiwań wobec córki. – Zawsze miałem w głowie, że Aravane musi być numerem jeden na świecie – zdradził w dokumencie dla Canal Plus.

Najlepszym wielkoszlemowym rezultatem zawodniczki o irańskich korzeniach jest czwarta runda. Etap ten osiągnęła zarówno na US Open 2006, jak i trzy lata później na Roland Garros. Ostatni występ w turnieju tej rangi odnotowała w 2014 roku, kwalifikując się do Australian Open. Z kolei ostatni pojedynek rozegrała w lipcu 2019 roku. W niewielkim turnieju ITF uległa zawodniczce z czwartej setki. Wszystko wskazuje na to, że było to jedynie zamknięcie pewnego rozdziału w jej karierze, a ciąg dalszy nastąpi.

Półtorej dekady dominacji „Wielkiej czwórki”

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/atptour.com, foto: AFP

Niemal szesnaście lat minęło od czasu gdy na dwóch czołowych pozycjach rankingu ATP znajdował się inny tenisista niż Roger Federer, Andy Murray, Novak Dżoković i Rafael Nadal. Hegemonię wymienionych przełamał Daniił Miedwiediew. 

Tenisista z Moskwy ma ostatnio bardzo dobry czas na tenisowych kortach. Od listopada ubiegłego roku wystąpił w sześciu turniejach. Jego bilans w tych imprezach to 24 wygrane mecze i tylko dwie porażki. Między innymi zwycięstwo w ATP Finals w Londynie, ATP 1000 w Paryżu oraz triumf razem z reprezentacją narodową w ATP Cup pozwoliły Rosjaninowi awansować na pozycję wicelidera rankingu ATP.

Finalista tegorocznego Australian Open jest pierwszym zawodnikiem spoza tak zwanej Wielkiej Czwórki, który znajduje się na jednej z dwóch czołowych pozycji zestawienia najlepszych tenisistów świata. Ostatnio taka sytuacja miała miejsce 18 lipca 2005 roku. Wtedy to światową „dwójką” był Lleyton Hewitt. Tuż za Rosjaninem sklasyfikowany jest dotychczasowy wicelider – Rafael Nadal.

Miedwiediew mógł być na drugim miejscu już przed tygodniem. Jednak nie awansował do finału rozgrywanego w Rotterdamie turnieju. Rosjanin, czekający go awans w rankingu, uczcił zwycięstwem w Marsylii. Jest to jego dziesiąty tytuł w siedemnastym finale.

Roger Federer wspiera Juana Martina del Potro

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.twitter.com, foto: AFP

Roger Federer wyraził wsparcie dla Juana Martina del Potro. Argentyńczyk, tak jak do niedawna Szwajcar, boryka się z problemami zdrowotnymi. 

Były trzeci tenisista świata ostatni mecz w turnieju głównego cyklu rozegrał w czerwcu 2019 roku. Podczas rywalizacji na kortach londyńskiego Queen’s Clubu tenisiście z Tandil odnowiła się kontuzja kolana i od tej pory pauzuje. Jednak, jak przyznał przed kilkoma dniami, jeszcze walczy o powrót do gry. Wsparcia mistrzowi US Open 2009 udzielił jego rywal z finałowego meczu sprzed dwunastu lat, Roger Federer. Szwajcar w minionym tygodniu powrócił do rywalizacji po kontuzji kolana, w wyniku której musiał przejść dwie operacje.

– Chciałbym, aby Juan Martin wrócił. Ale rzecz w tym, że gdy jesteś na poziomie, na jakim byliśmy, chcesz wrócić i poczuć, że możesz dać z siebie więcej. Musisz na to poświęcić trochę czasu, bo to, przez co przerzedłeś, jest poważniejsze niż to, z czym ja się zmagałem. Trzeba też mądrze wybrać moment powrotu do rozgrywek. Gdy trenujesz, możesz zadecydować, że godzinę przeznaczasz na zajęcia fizyczne, a półtorej na tenis, ponieważ wiesz, że możesz to kontrolować. Podczas meczów nie masz tej kontroli. Nie masz wyjścia, musisz grać – podsumował sytuacje Argentyńczyka Federer podczas konferencji prasowej w Dosze.

Juan Martin del Potro to były trzeci tenisista świata, który nie miał sobie równych podczas US Open 2009. Argentyńczyk ma na koncie również triumf w rozgrywkach Pucharu Davisa w 2016 roku, a także dwa medale olimpijskie w singlu – brąz z 2012 i srebro zdobyte cztery lata później.

 

Wiktoria Rutkowska i Szymon Kielan mistrzami Polski w hali

/ Redakcja , źródło: własne / materiał prasowy PZT, foto: PZT

Wiktoria Rutkowska i Szymon Kielan zdobyli tytuły w singlu w Halowych Mistrzostwach Polski, które odbyły się w Bydgoszczy. Rutkowska wcześniej zdobyła też złoto w deblu, a Kielan – srebro.

Obydwa finały rozgrywano jednocześnie, na dwóch kortach. Szybciej poznaliśmy nową mistrzynię, bowiem rozstawiona z numerem ,,4″ Rutkowska pokonała turniejową ,,ósemkę”, Karolinę Jaśkiewicz 6:2, 6:4. Mecz trwał niewiele pond godzinę.

Dzień wcześniej obie finalistki singla zmierzyły się w meczu o tytuł w deblu, w którym lepsza okazała się Wiktoria razem z Aleksandrą Wierzbowską . Para numer „2” wygrała z najwyżej rozstawionym duetem – Jaśkiewicz / Julia Oczachowska  6:1, 2:6, 11-9.

Nieco dłużej czekać trzeba było na wyłonienie mistrza w singlu mężczyzn. Kielan pokonał w finale rozstawionego z numerem cztery Michała Mikułę  7:5, 6:0. Zawodnicy grali
ponad półtorej godziny.

Kielan udanie zrewanżował się Mikule za sobotnią porażkę w finale debla, w którym wystartował z Maksem Kaśnikowskim. Para numer cztery w drabince przegrała z rozstawionymi z „dwójką”  Mikułą i Yannem Wójcikiem 1:6, 2:6.

W tegorocznych HMP w Bydgoszczy, ze względu na pandemię, decydujące sety są rozgrywane w formule super tie-breaka. Impreza została rozegrana z zachowaniem procedur
sanitarnych i bez udziału widowni.

 

 


Wyniki

Medaliści HMP w Bydgoszczy:

singiel mężczyzn:
1. Szymon Kielan
2. Michał Mikuła
3. Maciej Rajski oraz Kamil Gajewski

singiel kobiet:
1. Wiktoria Rutkowska
2. Karolina Jaśkiewicz
3. Pola Wygonowska oraz Aleksandra Wierzbowska

debel mężczyzn:
1. Michał Mikuła, Yann Wójcik
2. Maks Kaśnikowski, Szymon Kielan
3. Karol Drzewiecki, Piotr Matuszewski oraz Karol Filar, Bartosz Wojnar

debel kobiet:
1. Wiktoria Rutkowska, Aleksandra Wierzbowska
2. Karolina Jaśkiewicz, Julia Oczachowska
3. Katarzyna Wysoczańska, Joanna Zawadzka oraz Patrycja Niewiadomska, Magdalena Świerczyńska

Ranking WTA. Muguruza najwyżej od 2,5 roku, nieznaczny spadek Świątek

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Garbine Muguruza pewnym krokiem zmierza w kierunku pierwszej dziesiątki rankingu. Dzięki zwycięstwu w turnieju WTA 1000 w Dubaju reprezentantka Hiszpanii awansowała na 13. pozycję – najwyższą od października 2018 roku. Wyprzedziła m.in. Igę Świątek, która spadła z 15. na 16. miejsce. 

W obecnym sezonie tylko Naomi Osaka zgromadziła więcej punktów od Garbine Muguruza. Na kontach zawodniczek wciąż znajdują się jednak zdobycze nawet z 2019 roku, dlatego Hiszpanka musi jeszcze trochę zaczekać, zanim ranking odzwierciedli jej rzeczywistą pozycję w kobiecym tenisie.

Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu Muguruza nie miała sobie równych w Dubaju. W meczu 1/8 finału pokonała Igę Świątek, a teraz wyprzedziła ją w rankingu. Hiszpanka awansowała z 16. miejsca na 13, a Polska spadła z 15. na 16.

Aż 25 zawodniczek wyprzedziła Barbora Krejcikova, finalistka największego turnieju rozgrywanego na Bliskim Wschodzie. Czeszka awansowała na 38. miejsce, poprawiając tym samym ,,życiówkę”. Jej osiągnięciom w grze pojedynczej wciąż jednak daleko do tego, co ugrała w deblu. Krejcikova to triumfatorka Roland Garros i Wimbledonu sprzed trzech lat, a także była lidera rankingu.

Bez zmian pozostała pierwsza dziesiątka zestawienia najlepszych tenisistek. Na szczycie znajduje się Ashleigh Barty, a dwa kolejne miejsca zajmują odpowiednio Naomi Osaka i Simona Halep. Czołową piątkę uzupełniają Sofia Kenin i Elina Switolina.

Z polskich tenisistek największe powody do radości ma Weronika Falkowska. Na jej koncie widnieją już punkty za trzy wygrane turnieje w Monastyrze, dzięki czemu zajmuje 578. miejsce. Jeszcze miesiąc temu była sklasyfikowana 150 pozycji niżej. Falkowska to aktualnie dziewiąta rakieta Polski.

Ranking ATP. Bariera przełamana – Miedwiediew wiceliderem!

/ Dominika Opala , źródło: własne, foto: AFP

Po prawie 16 latach fotel wicelidera rankingu ATP objął zawodnik spoza Wielkiej Czwórki. Daniił Miedwiediew zdobył w niedzielę dziesiąty tytuł z cyklu ATP i przełamał barierę, która była nieruszona od kilkunastu lat. Duży awans zanotował Pierre-Hugues Herbert, z kolei Hubert Hurkacz wypadł z Top 30. 

Daniił Miedwiediew w końcu dokonał tego, na co intensywnie pracował w ostatnich miesiącach. Dyspozycja i rezultaty osiągane przez Rosjanina zapowiadały, że zmiana na pozycji wicelidera rankingu ATP jest bliska. Moskwianin miał już na to szansę w Melbourne, gdyby w finale pokonał Novaka Dżokovicia. Druga okazja miała miejsce w Rotterdamie. Tam Miedwiediew musiał dotrzeć do meczu o mistrzostwo, ale niespodziewanie odpadł w pierwszej rundzie.

W Marsylii wpadki nie było. Finalista US Open 2019 awansował do finału i już wtedy zapewnił sobie fotel wicelidera zestawienia najlepszych tenisistów. W niedzielę Rosjanin zakończył wspaniały marsz Pierre-Huguesa Herberta w Marsylii i sięgnął po dziesiąty tytuł.

Wiedziałem, że zostanę numerem dwa na świecie niezależnie od wyniku w finale. Jednak zawsze lepiej jest, gdy awans w rankingu poparty jest świetnym rezultatem. Dla mojej samooceny to jest dobre, że przed zostaniem numerem dwa, wygrałem turniej – stwierdził podopieczny Gillesa Cervary. Z kolei Herbert, dzięki awansowi do finału, skoczył w rankingu o 20 pozycji i aktualnie zajmuje 73. miejsce.

Miedwiediew jest pierwszym zawodnikiem spoza Wielkiej Czwórki (Federer, Nadal, Dżoković, Murray) od ponad 15 lat, który osiągnął drugie miejsce w klasyfikacji. Ostatni raz wydarzyło się to w lipcu 2005 roku, kiedy to wiceliderem był Lleyton Hewitt.

Do wielu zmian doszło także w drugiej „dziesiątce” zestawienia. Roberto Bautista Agut skoczył o dwa oczka i plasuje się aktualnie na 11. miejscu. Milos Raonic natomiast spadł o cztery pozycje i zajmuje teraz 19. lokatę. Cristian Garin, który triumfował w Santiago, wskoczył do Top 20 i zamyka tę „dziesiątkę”.

Jeśli chodzi o polskich tenisistów to Hubert Hurkacz zanotował spadek o pięć miejsc i wypadł z Top 30 rankingu. Obecnie wrocławianin zajmuje 35. pozycję. Kamil Majchrzak spadł ze 111. na 113. miejsce, natomiast spory awans uzyskał Kacper Żuk. 22-latek z Nowego Dworu Mazowieckiego dotarł w ubiegłym tygodniu do finału challengera w Sankt Petersburgu (więcej tutaj) i przesunął się o 17 oczek, dzięki czemu zajmuje obecnie najwyższą, 216. pozycję w rankingu ATP.

Dubaj. Kubot pokonał Melo. Szalony mecz byłych partnerów

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Łukasz Kubot i Wesley Koolhof awansowali do 2. rundy turnieju ATP 500 w Dubaju. Dla naszego reprezentanta był to szczególny mecz, ponieważ po przeciwnej stronie siatki stał Marcelo Melo. Polsko-holenderska para pokonała Brazylijczyka i Holendera Jeana Juliena Rojera 6:4, 0:6, 12-10. 

Podczas zeszłorocznych Finałów ATP dobiegła końca owocna współpraca Łukasza Kubota i Marcelo Melo. Obaj zawodnicy znaleźli nowych partnerów, również klasowych deblistów, jednak ich wyniki w sezonie 2021 nie są spektakularne. Lepiej radzą sobie jednak Kubot z Koolhofem, którzy w każdym turnieju wygrali przynajmniej jeden mecz. Z kolei Melo i Rojer w czterech wcześniejszych spotkaniach odnieśli raptem jedno zwycięstwo.

Mecz pierwszej rundy turnieju ATP 500 w Dubaju obfitował w zwroty akcji. Już sam początek meczu zapowiadał taki przebieg. Do pierwszego utrzymania podania doszło dopiero w piątym gemie. Później jeszcze raz przełamany został Brazylijczyk i to Kubot z Koolhofem cieszyli się ze zwycięstwa 6:4.

Melo i Rojer to jednak zbyt wytrawni gracze, by zatracić odpowiednie nastawienie do rywalizacji po niepowodzeniu w pierwszej odsłonie gry. Po przerwie weszli na wyższe obroty i przejęli kontrolę nad wydarzeniami na korcie. Drugi set nie trwał nawet pół godziny, a Kubot i Koolhof nie zdążyli wygrać choćby jednego gema.

O tym, która z par znalazła się s 2. rundzie, zdecydował super tie-break. Melo i Rojer szybko wywalczyli trzypunktową przewagę, ale równie prędko ją stracili. Kiedy doszło do najważniejszych punktów, w minimalnie lepszej sytuacji byli Kubot i Koolhof. Polsko-holenderska para wykorzystała trzecią piłkę meczową i wygrała 6:4, 0:6 12-10.

Kolejnymi rywalami rozstawionych z numerem ,,3″ Kubota i Koolhofa będą Henri Kontinen i Jordan Thompson lub Kevin Krawietz i Jan-Lennard Struff.


Wyniki

Pierwsza runda:

Ł. Kubot, W. Koolhof (Polska, Holandia, 3) – M. Melo, J-J. Rojer (Brazylia, Holandia) 6:4, 0:6, 12-10