Indian Wells. Sakkari z trzecim półfinałem i z szansą na rewanż

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Maria Sakkari i Paula Badosa powalczą w półfinale dolnej połówki drabinki turnieju WTA 1000. Dla greczynki to trzeci półfinał imprezy głównego cyklu w tym sezonie. Z kolei Hiszpanka wygrała dziesiąty mecz z rzędu podczas imprezy na kortach Indian Wells Tennis Garden.

Po tym jak w środę poznaliśmy półfinalistki w górnej połówce drabinki, dzień później o miejsce w najlepszej czwórki rywalizowały zawodniczki z dolnej połówki drabinki. W pierwszym czwartkowym ćwierćfinale do gry przystąpiły Maria Sakkari i Jelena Rybakina. Tenisistka z Hellady przed przylotem do USA wystąpiła w czterech turniejach, z czego z dwoma pożegnała się w 1/2 finału.

Czwartkowy mecz rozpoczął się po myśli Rybakiny, która wykorzystując pierwszą okazję do przełamania podania rywalki, wyszła na prowadzenie 3:0. Jednak od stanu 4:1 Kazaszka wygrała tylko jednego gema z siedmiu rozegranych. Kluczowym dla losów drugiej odsłony był trzeci gem, w którym Greczynka odebrała serwis Rybakinie. Wywalczoną przewagę Sakkari utrzymała do końca i zapewniła sobie awans do półfinału trzeciego turnieju w tym sezonie. Kolejną rywalką tenisistki z Aten będzie Paula Badosa. Hiszpanka to obrończyni tytułu. W tegorocznej edycji nie straciła jeszcze seta. W drugim czwartkowym ćwierćfinale urodzona w Nowym Jorku zawodniczka 6:3, 6:2 Weronikę Kudermietową.

Pojedynek między Greczynką i obrończynią tytułu będzie drugim spotkaniem obu pań. Poprzednio Sakkari i Badosa grały ze sobą podczas WTA Finals 2021. Górą w tym pojedynku była tenisistki hiszpańska.


Wyniki

Ćwierćfinały singla:

Paula Badosa (Hiszpania, 5) – Weronika Kudermietowa (21) 6:3, 6:2

Maria Sakkari (Grecja, 6) – Jelena Rybakina (Kazachstan 17) 7:5, 6:4

Fritz: będę tęsknił za takimi wynikami jak 20:20

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: Tennis.com, foto: Tim Schofield/Wikimedia Commons, CC BY-SA 2.0

Nie milkną echa decyzji ITF i turniejów wielkoszlemowych odnośnie zasad rozgrywania decydujących setów na najważniejszych turniejach w sezonie. Od najbliższego Roland Garros na każdym wielkoszlemowym turnieju w decydującym secie przy stanie 6:6 będzie rozgrywany super tiebreak. Nie powtórzy się więc już legendarne 70:68 z pojedynku Johna Isnera z Nicholasem Mahutem z Wimbledonu 2010.

Podczas konferencji prasowej przy turnieju w Indian Wells na ten temat wypowiedział się Taylor Fritz. „Myślę, że dla fanów to będzie bardziej ekscytujące, oglądać tiebreak na zakończenie spotkania. Ale będę tęsknił za widokiem ludzi przy stanie 20:20 albo 14:14 w piątym secie i oglądaniem tego. To absolutna bitwa. Myślę, że s*ie to dla samych zawodników, bo, tak jakby, jesteś skończony w kontekście kolejnego meczu. Jednak to tradycja i będzie mi brakować oglądania tej szalonej walki” – powiedział Amerykanin.

„Natomiast myślę, że dla fanów i dobra zawodników jest to właściwa decyzja. Wydaje mi się, że jeśli miałbym się kiedyś znaleźć w takiej sytuacji, to będę całkiem zadowolony z tej nowej reguły” – kontynuował. Bardziej lakoniczny był w tym temacie Rafael Nadal. „Cóż, szczerze mówiąc mało mnie to obchodzi. Właściwie nie mam jasnego zdania. Nie jestem za, nie jestem przeciw. Tak zdecydowali. Cieszę się, czy nie? Mam to gdzieś” – skomentował hiszpański mistrz.

„Szczerze mówiąc, nie sądzę by to robiło wielką różnicę. Wiem, że wszędzie ma być tak samo. W jakiś sposób jest to pozytywna rzecz. Nie sądzę by miało to duży wpływ na Roland Garros. Według mnie największy wpływ będzie to mieć na Wimbledon. Czasem ciężko tam przełamać, więc te mecze trwały bardzo długo. Ale nie sądzę by na Roland Garros coś to zmieniło. Jasne, mogłoby być te kilka gemów więcej, ale nie sądzę by na Wimbledonie w normalnych okolicznościach doszło do wyniku 22:20. To się może zdarzyć na Wimbledonie” – dodał.

Zdecydowanie zadowolony był za to Grigor Dimitrow. „Sądzę, że to świetna informacja. Będzie łatwiej się z regenerować i wyrówna to nieco szanse” – stwierdził. W podobnym tonie wypowiadała się dawna mistrzyni Martina Navratilova oraz Dean goldfine – trener Sebastiana Kordy. „To było nie fair. To świetnie, że teraz będzie widać koniec na horyzoncie” – skwitował.

Indian Wells. Alcaraz najmłodszym ćwierćfinalistą od ponad 30 lat

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: TennisHead, foto: AFP

Carlos Alcaraz w Indian Wells po raz kolejny udowadnia swój talent. Młody Hiszpan awansował do ćwierćfinału tego prestiżowego turnieju. I został najmłodszym zawodnikiem w tej fazie zmagań w Kalifornii od ponad 30 lat.

W 1/8 finału BNP Paribas Open 18-letni Carlos Alcaraz pokonał 7:5. 6:1 Gaela Monfilsa – pogromcę lidera rankingu ATP. Tym samym stał się najmłodszym od 1989 roku ćwierćfinalistą tej imprezy. Wówczas do tej fazy dotarł 17-letni Amerykanin Michael Chang. Hiszpan zapewne chciałby pójść w ślady tenisisty z Hoboken, który jeszcze w tym samym roku wygrał Roland Garros.

Dla Alcaraza to pierwszy awans do najlepszej ósemki w turnieju rangi Masters 1000. Teraz zmierzy się z broniącym tytułu Brytyjczykiem Cameronem Norrie. Jeśli wygra, przebije osiągnięcie Changa, ponieważ Amerykanina zatrzymał na tym etapie reprezentant Czechosłowacji – Michal Meczirz.

Puchar Billie Jean King. Celt podał skład! Jest w nim Iga Świątek

/ Szymon Adamski , źródło: własne / materiał prasowy PZT, foto: AFP

Niespełna miesiąc pozostał do spotkania Polski i Rumunii w kwalifikacjach do turnieju finałowego Pucharu Billie Jean King. Dawid Celt jako pierwszy odkrył karty i podał skład naszej reprezentacji. W tym tygodniu kadrę ma też ogłosić Horia Tecau, kapitan Rumunek. 

Do niezwykle ciekawie zapowiadającego się spotkania w Radomiu coraz mniej czasu. Dwudniową rywalizację zaplanowano na dni 15-16 kwietnia, tuż przed Wielkanocą. Kibice ostrzą sobie zęby przede wszystkim na pojedynek Igi Świątek z Simoną Halep. To będzie pierwsza okazja od przeszło trzech lat, żeby zobaczyć naszą najlepszą tenisistkę w meczu o stawkę w Polsce.

W kadrze Dawida Celta na tak ważne spotkanie znalazły się oczywiście wszystkie najmocniejsze zawodniczki. Obok Igi Świątek zobaczymy też Magdę Linette i Magdalenę Fręch, czyli nasze dwie pozostałe przedstawicielki w pierwszej setce rankingu WTA. Nieoceniona może okazać się też pomoc najbardziej doświadczonej w całym zespole Alicji Rosolskiej, a także znajdującej się w bardzo dobrej formie Mai Chwalińskiej.

– Wierzę w moje zawodniczki, bo dziewczyny cały czas się rozwijają, pną się w rankingu i są coraz lepsze. Oczywiście szanujemy rywalki, ale znamy też swoją wartość. Na pewno będzie sporo nerwów po obu stronach, a my zrobimy co tylko w naszej mocy, żeby te emocje opanować i pokazać wszystko, co najlepsze na korcie – powiedział kapitan naszej drużyny, Dawid Celt.

W jakim składzie przyjadą do Radomia Rumunki? Tego do końca jeszcze nie wiadomo. Horia Tecau, kapitan przeciwniczek, zapowiedział już jednak, że w jego drużynie znajdzie się Simona Halep, a do powrotu do reprezentacji zamierza przekonać Soranę Cirsteę. Ponadto można spodziewać się w składzie gości Eleny-Gabrieli Ruse czy deblistki Raluki Olaru. Z powodu poważnej kontuzji wykluczony wydaje się występ Jaqueline Cristian, aktualnie trzeciej rakiety Rumunii.

– Nie jestem zaskoczony tym, że rywale szykują na nas najmocniejszy skład, bo wszyscy znamy stawkę tego meczu. Dochodziły do mnie informacje w ostatnich tygodniach, że Simona szykuje się na mecz z  Polską, chociaż jeszcze kilka miesięcy temu myślałem, że Rumunka odpuści sobie granie w Bilie Jean King Cup z uwagi na wiek i problemy ze zdrowiem. Ale obecność Halep w Radomiu to na pewno bardzo dobra informacja dla kibiców, bo nie często w Polsce mają możliwość zobaczyć zawodniczki tego kalibru co Rumunka – powiedział Celt.

Stawką nadchodzącego spotkania jest miejsce w turnieju finałowym Pucharu Billie Jean King, w którym zagra dwanaście najlepszych reprezentacji na świecie.

Phoenix. Majchrzak zrewanżował się Francuzowi i zagra z półfinalistą Australian Open

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP|

Kamil Majchrzak udanie rozpoczął zmagania w mocno obsadzonym challengerze Arizona Tennis Classic z pulą nagród 159 360 dolarów. W pierwszej rundzie Polak zrewanżował się Hugo Gastonowi za ubiegłoroczną porażkę Tulln.

Spotkanie lepiej rozpoczął Francuz, który odebrał podanie naszemu zawodnikowi już w pierwszym gemie. Tenisista rozstawiony z numerem 6 nie zdołał utrzymać tej przewagi do końca partii. Piotrkowianin odrobił stratę w ósmym gemie i do rozstrzygnięcia konieczny okazał się tie-break. W tej dodatkowej rozgrywce Gaston szybko wypracował sobie kilkupunktową przewagę i objął prowadzenie w meczu.

W trzecim gemie drugiej partii to Majchrzak zdobył przełamanie jako pierwszy. Jak się później okazało to był decydujący moment tej części meczu. Reprezentant „trójkolorowych” nie zdołał odrobić straty i mistrz Polski wyrównał stan rywalizacji.

W decydującej odsłonie spotkania 26-latek z Piotrkowa Trybunalskiego dzięki kreatywnej, agresywnej grze odskoczył na 5:2. Gaston zdołał jeszcze odrobić stratę jednego „breaka”, ale w dziesiątym gemie Polak wykorzystał atut własnego podania i po 2 godzinach i 22 minutach walki mógł się cieszyć ze zwycięstwa.

O ćwierćfinał Kamil Majchrzak zagra z Fernando Verdasco. Hiszpan, który niedawno triumfował w challengerze w Monterrey, w pierwszej rundzie w trzech setach pokonał Marco Cecchinato.


Wyniki

Pierwsza runda singla

Kamil Majchrzak (Polska) – Hugo Gaston (Francja, 6) 6:7(3) 6:4 6:4

Świątek: chcę, aby każdy mecz był dla mnie lekcją

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Iga Świątek w nocy ze środy na czwartek wygrała dziewiąty mecz z rzędu i zameldowała się w półfinale imprezy w Indian Wells. Zwycięstwo 6:1, 6:0 nad Madison Keys zajęło jej raptem 56 minut. – To był mój najlepszy występ tutaj – powiedziała po zakończeniu spotkania nasza najlepsza tenisistka. 

O pierwszych startach Świątek w 2022 roku można mówić niemal wyłącznie w superlatywach. 20-letnia Polka wystartowała dotąd w pięciu turniejach i w czterech z nich dotarła co najmniej do półfinału. W Indian Wells też jest już na tym szczeblu drabinki, ale na pewno nie powiedziała ostatniego słowa. W piątek zagra z Simoną Halep. – Jest bardzo solidna i konsekwentna. To będzie jednak nowy dzień i nowy mecz. Spodziewam się trudnego pojedynku – powiedziała Świątek o nadchodzącym wyzwaniu.

Starcie z Halep będzie mieć dodatkowy smaczek. Polska i Rumunia zagrają bowiem ze sobą w kwalifikacjach do turnieju finałowego Pucharu Billie Jean King już za niespełna miesiąc. Wszystko wskazuje na to, że w Radomiu dojdzie do kolejnej odsłony rywalizacji pomiędzy Świątek i Halep. Ta, która wygra w Indian Wells, otrzyma duży zastrzyk pewności siebie przed kolejnym meczem.

Do spotkania w Radomiu jednak jeszcze daleka droga. A wielkie rzeczy dzieją się obecnie w Indian Wells. Nasza najlepsza tenisistka w jednym z największych turniejów na świecie, niekiedy nazywanym wręcz ,,piątą lewą Wielkiego Szlema”, pokonała 6:1, 6:0 Madison Keys. Dla Amerykanów był to duży cios, gdyż przeciwniczka Polki była ich ostatnią reprezentantką w turnieju głównym.

– Byłam już trochę zmęczona, więc chciałam szybko to załatwić – z przymrużeniem oka powiedziała po spotkaniu Świątek. Rzeczywiście, zwycięstwo odniosła w ekspresowym tempie. Mecz trwał tylko 56 minut.

– Myślę, że to był świetny występ z mojej strony i najlepszy mecz, jaki tutaj zagrałam. Na pewno łatwiej było mi znaleźć rytm, gdy było trochę chłodniej – stwierdziła Świątek. W trzech wcześniejszych meczach Świątek przegrała pierwsze partie i trochę trwało, zanim wchodziła na optymalny poziom. Tym razem zagrała koncertowo od pierwszej do ostatniej piłki. Rywalka nie miała żadnych szans.

Świątek po meczu pochwaliła się też za utrzymanie koncentracji. Na to samo zwróciliśmy zresztą uwagę w pomeczowej relacji. Nasza tenisistka imponowała podejściem do rywalizacji, a wynik zdawał się nie mieć dla niej znaczenia. Pełne skupienie było widać nawet przy prowadzeniu 6:1, 5:0, kiedy zwycięstwo było już niemal pewne.

– Chcę, aby każdy mecz był dla mnie lekcją. Myślę, że w taki sposób podchodzi do tego też Ashleigh Barty. Kiedy czuje, że mecz jest naprawdę zacięty, traktuje to jak wspaniałe doświadczenie, ponieważ może szukać rozwiązania problemu i na tym się skupić. To dla niej wielkie wyzwanie. Ja też staram się znaleźć radość z gry, gdy wynik jest na styku – podzieliła się swoimi przemyśleniami Polka.

W czwartek Świątek ma dzień przerwy. Półfinałowy mecz przeciwko Simonie Halep rozegra dopiero w piątek.

Indian Wells. Hurkacz nie przerwał zwycięskiej serii Rublowa

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Hubert Hurkacz zakończył swój udział w tegorocznej edycji BNP Parbias Open na 1/8 finału. W nocy z środy na czwartek wrocławianin uległ 6:7(5), 4:6 Andriejowi Rublowowi. Mimo to, w poniedziałek najprawdopodobniej wróci do czołowej dziesiątki rankingu ATP. 

Turniej w Indian Wells już tradycyjnie był udany dla naszego najlepszego tenisisty. W pierwszych dwóch startach w Kalifornii Polak dotarł do ćwierćfinału, a tym razem zatrzymał się rundę wcześniej. Rywal był jednak z najwyższej półki, na dodatek w dobrej formie. Andriej Rublow do meczu przystąpił po jedenastu zwycięstwach z rzędu, a do tego doliczyć można jeszcze sześć wygranych w deblu.

Hurkacz był w stanie nawiązać walkę, jednak w najważniejszych momentach górą był przeciwnik. Głównie za sprawą piorunujących forhendów. Świetnie przygotowany fizycznie Rublow obiegał bekhend i swym koronnym zagraniem starał się przejmować inicjatywę. Tylko z tej strony posłał dziesięć uderzeń kończących.

Mocną stroną naszego tenisisty był natomiast serwis. Gdyby nie wygrywające podania, zwłaszcza wynik pierwszego seta mógł być jeszcze bardziej niekorzystny. Jednak to nie tak, że Hurkacz nie miał swoich szans. W tie-breaku prowadził 4-3 z przewagą mini-breaka. Do szczęścia brakowało więc naprawdę niewiele.

O losach drugiego seta zadecydowało natomiast jedno przełamanie. Hurkacz dał odebrać sobie serwis ,,na sucho” przy stanie 4:5, czyli w najgorszym możliwym momencie. Nie było bowiem żadnych szans na odrobienie strat, a przełamanie było równoznaczne z porażką w całym meczu.

Hurkacz wygrał w karierze dziesięć spotkań z przeciwnikami z top 10, jednak w ostatnim czasie nie wiedzie mu się najlepiej w starciach ze ścisłą światową czołówką. Z ostatnich dziewięciu takich meczów wygrał tylko jeden.

W poniedziałek sam powinien jednak wrócić do czołowej dziesiątki. Wyprzedzi bowiem Jannika Sinnera. Namieszać może jeszcze Cameron Norrie, jednak Brytyjczyk musiałby awansować do półfinału, by znaleźć się przed Polakiem.


Wyniki

Mecz 1/8 finału:

Andriej Rublow (7) – Hubert Hurkacz (Polska, 11) 7:6(5), 6:4

Indian Wells. Bezlitosna Świątek. Nokaut w ćwierćfinale

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Iga Świątek rozegrała jeden z najlepszych meczów w karierze i w ćwierćfinale turnieju WTA 1000 w Indian Wells pokonała 6:1, 6:0 Madison Keys. Ostatnia reprezentantka gospodarzy wyleciała za burtę zawodów z hukiem słyszanym od Alaski po Florydę. To był majstersztyk w wykonaniu Polki.

Spotkanie trwało zaledwie 56 minut i było jednym z najbardziej jednostronnych, jakie nasza reprezentantka rozegrała w zawodowym tourze. Na dobrą sprawę mogło się skończyć nawet wynikiem 6:0, 6:0. Madison Keys jedynego gema zdobyła pod koniec pierwszego seta. Nawet w nim przegrywała jednak 30-40 i niewiele brakowało, a rozmiary porażki byłyby jeszcze większe.

A przed rozpoczęciem spotkania były powody do obaw. Świątek w Indian Wells słabo zaczynała mecze (w trzech wcześniejszych pojedynkach przegrała pierwsze sety) i można było się zastanawiać, czy historia się nie powtórzy. Tym bardziej, że z Keys nie tak łatwo wejść w uderzenie. Amerykanka skraca wymiany i potężnymi zagraniami z reguły nie daje dojść do słowa przeciwniczkom. Można było się też obawiać o drugi serwis Polki. O tym, jak dobrze potrafi returnować Amerykanka, boleśnie przekonała się rundę wcześniej Harriet Dart.

Świątek zagrała jednak fenomenalnie. Narzuciła własne warunki gry, do których Keys nie potrafiła się dostosować. Na palcach u rąk można byłoby zliczyć sytuacje, w których reprezentantka gospodarzy otrzymałaby wolną piłkę, do której spokojnie mogłaby się ustawić i z całej siły zaatakować. Wyglądało to zupełnie inaczej. Keys biegała za linią końcową, a czasem też za liniami bocznymi i pewnie sama się zastanawiała, co tam właściwie robi.

Przewaga Polki rosła z minuty na minutę, z gema na gem, ale o odpuszczaniu nie było mowy. Świątek przez cały czas pozostawała skoncentrowana i nie pozwalała sobie na chwile słabości. Jeśli rywalka chciała wygrać punkt, sama musiała na niego zapracować. Za darmo nie dostała praktycznie nic.

Po 56 minutach męczarnie Keys dobiegły końca. Świątek wykorzystała drugą piłkę meczową i zameldowała się w półfinale turnieju w Indian Wells. Zwycięstwo 6:1, 6:0 to świetna odpowiedź na to, czego w pierwszym ćwierćfinale dokonała Simona Halep. Była liderka rankingu WTA, także w niespełna godzinę, pokonała 6:1, 6:1 Petrę Martić.

To właśnie Rumunka będzie półfinałową przeciwniczką Igi Świątek. Ten mecz odbędzie się w piątek.


Wyniki

Ćwierćfinał:

Iga Świątek (Polska, 3) – Madison Keys (USA, 25) 6:1, 6:0

Indian Wells. Nadal przedłużył fenomenalną serię

/ Dominika Opala , źródło: www.atp.com /własne, foto: AFP

Rafael Nadal pokonał Reilly’ego Opelkę, wygrywając osiemnasty mecz z rzędu. Tym samym Hiszpan awansował do ćwierćfinału, w którym zmierzy się z Nickiem Kyrgiosem. Miejsce w 1/4 finału zapewnił też sobie Grigor Dimitrow, po wyeliminowaniu Johna Isnera. Z turniejem pożegnał się Matteo Berrettini.

Rafael Nadal jest niepokonany w tym sezonie. Hiszpan przedłużył serię zwycięstw do 18, po tym, jak pokonał Reilly’ego Opelkę w czwartej rundzie. Oznacza to, że mistrz z Majorki jest drugim tenisistą, któremu udało się osiągnąć takie otwarcie sezonu.

Pierwszy set starcia Nadala z Amerykaninem opierał się głównie na podaniu. Pewniej swoje gemy serwisowe wygrywał Hiszpan, który popełnił jedynie trzy niewymuszone błędy w partii otwarcia. W tie-breaku to były lider rankingu lepiej opanował nerwy i w kluczowym momencie zdobył dwa mini breaki.

W drugiej odsłonie obraz gry się zmienił. Tenisiści rozgrywali dłuższe wymiany i dostarczali kibicom większe emocje. W piątym gemie Opelka zdobył pierwsze przełamanie w meczu. Wydawało się, że to wystarczy, by doprowadzić do wyrównania, ale Nadal kolejny raz udowodnił, że walczy do końca. W ósmym gemie 21-krotny mistrz wielkoszlemowy odrobił straty, a następnie losy seta ponownie rozstrzygnął tie-break. Tym razem mini break na korzyść wyżej notowanego zawodnika przyszedł już na początku decydującej rozgrywki. „Rafa” utrzymał tę przewagę do końca i mógł cieszyć się z awansu do 98. ćwierćfinału w turnieju rangi Masters 1000.

Jego rywalem w walce o półfinał będzie Nick Kyrgios. Australijczyk znalazł się w 1?4 finału, po tym, jak Jannik Sinner wycofał się z powodu choroby.

Tempa w Indian Wells nie zwalnia też Grigor Dimitrow. Zeszłoroczny półfinalista tej imprezy odniósł pewne zwycięstwo nad Johnem Isnerem. Bułgar ani razu nie stracił podania, sam natomiast przełamał przeciwnika raz, w czwartym gemie pierwszego seta. O losach drugiej partii zadecydował tie-break. W nim zimną krew zachował Dimitrow, który zakończył pojedynek przy drugiej piłce meczowej. 30-latek z Chaskowa czeka na lepszego z pary Hurkacz – Rublow.

Największą niespodzianką dnia, jak do tej pory, była porażka Matteo Berrettiniego. Włoch musiał uznać wyższość nierozstawionego Miomira Kecmanovicia. Rzymianin nie wytrzymał presji w kluczowym momencie trzeciej odsłony i dał się przełamać w dziesiątym gemie. To drugie zwycięstwo Serba nad zawodnikiem z Top 10 w karierze.

W innym trzysetowym spotkaniu Taylor Fritz okazał się lepszy od Alexa de Minura, mimo że w decydującym secie Amerykanin przegrywał 0:2. Fritz zmierzy się w ćwierćfinale właśnie z Kecmanoviciem.


Wyniki

Czwarta runda singla:

Rafael Nadal (Hiszpania, 4) – Reilly Opelka (USA, 17) 7:6(3), 7:6(5)

Miomir Kecmanović (Serbia) – Matteo Berrettini (Włochy, 6) 6:3, 6:7(5), 6:4

Nick Kyrgios (Australia, WC) – Jannik Sinner (Włochy, 10) walkower

Taylor Fritz (USA, 20) – Alex de Minaur (Australia, 29) 3:6, 6:4, 7:6(5)

Grigor Dimitrow (Bułgaria, 33) – John Isner (USA, 23) 6:3, 7:6(6)

Gonzalez: trener sprawił, że chciałem rzucić grę w tenisa

/ Anna Niemiec , źródło: ubiennis.net, foto: AFP|

Maximo Gonzalez w podcaście „3 Iguales” opowiedział o bardzo trudnych początkach swojej zawodowej kariery. Reprezentant Argentyny zdradził, że gdy był młodszy, trener znęcał się nad nim psychicznie i fizycznie.

38-latek urodzony w Tandil w grze pojedynczej najwyżej sklasyfikowany był na 58. miejscu w światowym rankingu. W turniejach wielkoszlemowych jego najlepszy rezultatem jest trzecia runda Roland Garrros. Obecnie Argentyńczyk koncentruje się na występach w grze podwójnej. W tej specjalności ma koncie11 tytułów rangi ATP oraz występy w półfinale Wimbledonu i US Open. Gonzalez reprezentował swój kraj również na Igrzyskach Olimpijskich w Rio. Niewiele brakowało jednak, żeby odwiesił rakietę na kołek, zanim jego tenisowa kariera rozpoczęła się na dobre.

Wszystko za sprawą trenera Raula Pereza Roldana, z którym pracował, gdy stawiał pierwsze kroki na zawodowych kortach. – Pewnego dnia powiedział mi, że jestem psem z rakietą, ale możliwe, że będę kiedyś w Top 200 lub 300 w rankingu. Powiedział, że będę mógł się utrzymać z tenisa. Może będę instruktorem, może będę grał w rozgrywkach międzyklubowych lub w innych turniejach. Będę mógł się utrzymać z tenisa, ale nie zamienia to faktu, że jestem psem.

Gonzalez zdradził, że to nie był pojedynczy incydent. Szkoleniowiec dręczył go przez cały okres współpracy. – To było znęcanie się psychiczne. Spędziłem wiele nocy płacząc. Póki wygrywałem turnieje wszystko było dobrze, ale jeśli przegrywałem to mówił, że jestem do niczego. Nigdy nie podniósł na mnie ręki, ale pewnego razu po przegranym meczu brutalnie złapał mnie za koszulkę. Na szczęście udało mi się wyrwać. Na jednym z treningów powiedział mi, że za wolno ruszam się po korcie i zaczął strzelać we mnie piłkami. Celował w moje łydki. Nawet gdy zaczynałem już kuleć z bólu, musiałem zacząć się ruszać.

W końcu młody tenisista powiedział „dość”. Nie był już w stanie wytrzymać gehenny, którą zgotował mu własny trener. – Poczułem, że muszę skończyć z tenisem. Byłem w Top 700 i powiedziałem Raulowi, że nie chcę już więcej grać w tenisa. Zostało mi jeszcze trzy i pół roku kontraktu do wypełnienia, więc potrzebowaliśmy mnóstwo pieniędzy, żeby go unieważnić. Wróciłem do Tandil i razem z ojcem poszedłem na spotkanie z Raulem i sponsorami. Powiedziałem, że jeśli nie przeorganizujemy spraw tak, żeby przynosiły wyniku, to skończę z tenisem. Na szczęście miałem też wspaniałą francuską część rodziny, która cały czas we mnie wierzyła i pomogła wybrnąć z tej trudnej sytuacji – zakończył Maximo Gonzalez.