Marsylia. Hubert Hurkacz w finale!

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Hubert Hurkacz awansował do finału turnieju ATP w Marsylii! Polski tenisista pokonał Alexandra Bublika 6:4, 7:6(4) i będzie miał szansę zdobyć szósty tytuł w karierze.

W pierwszym secie obaj tenisiści wygrali większość swoich gemów serwisowych. Jedyny wyjątek od tej reguły wystąpił w piątym gemie, gdy Hurkacz przełamał rywala. To był kluczowy moment tej odsłony meczu, gdyż zapewnił Polakowi zwycięstwo w pierwszym secie 6:4.

W drugiej partii Bublik od początku miał problemy z utrzymaniem swojego serwisu, W początkowych gemach wrocławianin miał kilka okazji na przełamanie, aczkolwiek żadnej z nich nie wykorzystał. O losach seta zdecydował więc tie-break, w którym więcej zimnej krwi zachował polski tenisista.

Hubert Hurkacz wygrał całe spotkanie 6:4, 7:6(4). W całym meczu na jego koncie zapisano 22 asy serwisowe, 75-procentową skuteczność pierwszego serwisu oraz 82% wygranych punktów przy pierwszym podaniu. Polak był nie tylko efektywny, ale również efektowny. Na szczególne uznanie zasługuje zwłaszcza fenomenalne zagranie z trzeciego gema drugiego seta, które bez wątpienia będzie jednym z kandydatów do zdobycia nagrody za uderzenie roku.

Zwycięstwo z Bublikiem dało Hurkaczowi awans do finału turnieju ATP w Marsylii. Przeciwnikiem będzie lepszy z pary Benjamin Bonzi – Arthur Fils. Jeżeli wrocławianin zdobędzie tytuł, będzie to jego szóste turniejowe zwycięstwo w karierze.


Wyniki

Półfinał gry pojedynczej mężczyzn:

Hubert Hurkacz (Polska, 1) – Alexander Bublik (Kazachstan) 6:4, 7:6(4)

Rio de Janeiro. Najwyżej rozstawieni tenisiści wciąż w grze

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Turniej ATP w Rio de Janeiro wkracza w decydującą fazę. Na brazylijskich kortach ziemnych zakończono etap ćwierćfinałowy. W grze o tytuł wciąż pozostaje dwóch najwyżej rozstawionych tenisistów — Carlos Alcaraz i Cameron Norrie.

Carlos Alcaraz występuje w turnieju ATP w Rio de Janeiro z „jedynką”. Wicelider światowego rankingu poradził sobie w ćwierćfinale brazylijskiej imprezy z Duszanem Lajoviciem. Wprawdzie spotkanie nie było jednostronne, ale ostatecznie Hiszpanowi udało się zwyciężyć bez straty seta 6:4, 7:6(0), dzięki perfekcyjnie rozegranemu tie-breakowi w drugiej partii. Na Alcaraza w półfinale czeka Nicolas Jarry. Reprezentant Chile pokonał wyżej klasyfikowanego Sebastiana Baeza 6:3, 7:6(3).

Trudniejsze spotkanie ma za sobą Cameron Norrie. Rozstawiony z „dwójką” Brytyjczyk przegrał pierwszego seta w starciu z Hugo Dellienem. Szybko jednak wrócił na odpowiednie tory i zwyciężył w całym meczu 4:6, 6:1, 6:4. Jego rywalem w meczu o awans do finału będzie Bernabe Zapata Miralles, który ograł — także w trzech setach — swojego rodaka Alberta Ramosa-Vinolasa.


Wyniki

Ćwierćfinały gry pojedynczej mężczyzn:

Carlos Alcaraz (Hiszpania, 1) – Duszan Lajović (Serbia) 6:4, 7:6(0)

Cameron Norrie (Wielka Brytania, 2) – Hugo Dellien (Boliwia) 4:6, 6:1, 6:4

Nicolas Jarry (Chile) – Sebastian Baez (Argentyna, 6) 6:3, 7:6(3)

Bernabe Zapata Miralles (Hiszpania) – Albert Ramos-Vinolas (Hiszpania, 7) 6:4, 2:6, 6:4

ATP. Andrea Gaudenzi przeciwny odpowiedzialności zbiorowej

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.tennisworldusa.org, foto: AFP

Władze światowego tenisa robią co mogą, aby reprezentanci Rosji i Białorusi mogli rywalizować na światowych kortach bez żadnych przeszkód. Przed kilkoma dniami zarządzający kobiecymi rozgrywkami oficjele złożyli szefom Wimbledonu intratną propozycje. Teraz swe zdanie na temat odpowiedzialności za to co dzieje się na Ukrainie przedstawił szefujący męskim rozgrywkom Andrea Gaudenzi.

W lutym 2022 roku Rosja i Białoruś dokonały agresji na Ukrainę. W związku z tym wiele organizacji sportowych zarządzających rozgrywkami sportowymi na świecie podjęła decyzję zawieszeniu udziału sportowców agresora w rywalizacji. Na podobny krok nie zdecydowały się władze światowego tenisa. Te jedyne co postanowiły, że Rosjanie i Białorusini będą grać bez flagi swego kraju przy nazwisku.

Na zdecydowane kroki zdecydowali się organizatorzy Wimbledonu, którzy nie dopuścili zawodników z tych dwóch krajów do zeszłorocznej edycji turnieju. Spotkało się to z niezadowoleniem władz światowego tenisa, które nie przyznały punktów rankingowych za Wimbledon 2022, a także nałożyły na Brytyjczyków karę grzywny. Przed kilkoma dniami byliśmy świadkami kolejnych działań ze stron światowych władz, którzy zaproponowali 500 tysięcy dolarów za dopuszczenie do gry zawodników z krajów, które zaatakowały Ukrainę.

Swe zdanie na temat „karania” tenisistów z Rosji i Białorusi za działania ich kraju wyraził Andrea Gaudenzi. – Owszem, są dyscypliny sportowe w których tenisiści z krajów agresora, którzy nie mogą rywalizować na arenach międzynarodowych. Jednak my nie wierzymy w odpowiedzialność zbiorową. Naszym zdaniem powinni mieć możliwość rywalizacji na takich samych zasadach jak inni – skomentował temat szef ATP.

 

Merida. Koniec turnieju dla Magdy Linette

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Na 1/4 finału zakończyła występ w turnieju WTA 250 w Meridzie Magda Linette. W trzecim spotkaniu na meksykańskiej ziemi polska tenisistka uległa w dwóch setach niżej notowanej Rebecce Peterson.

Po niezwykle udanym występie w Australian Open, który zakończyła w półfinale, druga rakieta naszego kraju powróciła do rywalizacji na światowych kortach w Meksyku. W swym pierwszym spotkaniu w Ameryce Południowej poznanianka musiała bronić piłek meczowych, a drugie spotkanie zakończyło się przed czasem z powodu kontuzji rywalki. W piątek półfinalistka Australian Open 2023 po raz czwarty stanęła na przeciwko Rebecce Peterson i doznała trzeciej porażki.

Od początku spotkania mieliśmy emocje. Pierwsza okazje na przełamanie serwisu rywalki miała Polka, która jednak nie wykorzystała ośmiu okazji na odebranie podania rywalki, a następnie sama przegrała swego gema serwisowego i Szwedka wyszła na prowadzenie 2:1. Do kolejnego przełamania doszło w piątym gemie, a po zmianie stron Peterson podwyższyła wynik na 5:1. Co prawda po chwili Linette wygrała jeszcze raz swoje podanie, ale set powędrował na konto tenisistki, która do turnieju głównego dostała się z kwalifikacji.

Początek drugiej odsłony miał podobny przebieg do pierwszej, również miało miejsce przełamanie serwisu przy wyniku 1:1. To sprawiło, że zawodniczka ze Skandynawii prowadziła 2:1 i miała do dyspozycji swoje podanie. Kolejne gemy również powędrowały na konto Peterson i było już 5:1. W siódmym gemie druga rakieta naszego kraju obroniła piłkę meczową, a następnie odrabiając jedną stratę przełamania zbliżyła się do rywalki na dystans jednego gema, ale więcej wygrać nie dała rady i to Peterson powalczy o finał.

Jej przeciwniczką będzie Catherine McNally, która również w dwóch setach uporała się z Kimberly Birrel. Z kolei Linette przenosi się teraz do amerykańskiego Austin, gdzie wystąpi w turnieju tej samej rangi co impreza w Meridzie.


Wyniki

Ćwierćfinał:

Rebecca Peterson (Szwecja, Q) – Magda Linette (Polska, 1) 6:2, 6:4

Marsylia. Bublik obronił meczową i zagra z Hurkaczem.

/ Jakub Ślotała , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Aleksander Bublik poszedł w ślady Huberta Hurkacza i obronił piłkę meczową w ćwierćfinałowym starciu z Grigorem Dimitrowem. Kazach wygrał 7:5, 3:6, 7:6(6) i zagra z Polakiem o finał turnieju Open 13 Provence.

Pierwsza połowa otwierającego seta minęła błyskawicznie na pewnych wygranych serwujących. Po sześciu gemach było 3:3, aż nagle oglądaliśmy chwilowe załamanie formy z każdej strony. Nie miało to jednak wpływu na wynik, ponieważ po dwóch wzajemnych przełamaniach, na tablicy był znowu remis. Przy stanie 5:5 zanosiło się na dogrywkę, ale Dimitrow niespodziewanie stracił podanie, a Bublik dowiózł wynik i wygrał pierwszego seta.

W drugiej partii Kazach pozwolił sobie na chwilę nieuwagi, a jak się później okazało, ceną była przegrana seta. Tenisiści bez problemów wygrywali gemy serwisowe i nie było nawet równowagi! Wyjątkiem był czwarty gem przy podaniu Bublika. Dimitrow zdobył przełamanie i rozstrzygnął losy seta.

Zawodnicy kontynuowali skuteczne serwowanie w finałowej partii. Po dwunastu gemach remisowali bez przełamań. Co więcej, po drodze była  tylko jedna, niewykorzystana szansa na break-point. Tie-break był wyrównany, ale to Dimitrov serwował po mecz przy stanie 6:4. Zamiast skończyć spotkanie, Bułgar nie wygrał już żadnego punktu i to Kazach zmierzy się w półfinale z Hubertem Hurkaczem. Nie zmienia to faktu, że w całym meczu nie brakowało ciekawych zagrać, do których ta dwójka regularnie sięga.

W drugim półfinale zagra Francuz, Arthur Fils, który pokonał Stana Wawrinkę 6:2, 6:3. Jego rywalem będzie rodak, Benjamin Bonzi. Francuz niepodziewania pokonał Alexa De Minaura 6:2, 6:4.


Wyniki

Wyniki ćwierćfinałów singla mężczyzn:

Hubert Hurkacz (Polska, 1) – Mikael Ymer (Szwecja) 6:3, 3:6, 7:6(6)
Benjamin Bonzi (Francja) – Alex De Minaur (Australia, 3) 6:2, 6:4
Alexander Bublik (Kazachstan) – Grigor Dimitrov (Bułgaria, 4) 7:5, 3:6, 7:6(6)
Arthur Fils (Francja, W) – Stan Wawrinka 6:2, 6:3

 

Doha. Niezniszczalny Murray w finale

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: AFP

W piątek odbyły się półfinały turnieju rangi ATP 250 w Dosze. Bohaterem dnia po raz kolejny został Andy Murray, który awansował do meczu finałowego po niezwykle dramatycznym pojedynku z Jirzim Leheczką.

Wszystkie dotychczasowe mecze podczas imprezy na Bliskim Wschodzie Szkot rozegrał na pełnym dystansie trzech setów. Podobnie było w piątek. Pierwszy set dawał jednak nadzieje na to, że tym razem Andy nie będzie musiał się męczyć – Murray po zaledwie pół godzinie gry zakończył partię wygrywając 6:0. Po przerwie to Czechowi udało się przełamać przeciwnika. Jirzi utrzymał swoją przewagę do końca, doprowadzając tym samym do decydującego seta.

Historia trzeciej partii stanowi idealny obraz tenisisty z Wysp Brytyjskich i jego charakteru. Leheczka wysunął się na prowadzenie w wyniku serii trzech strat serwisów przez podających. Reprezentant naszych południowo-zachodnich sąsiadów nie miał problemów w trakcie kolejnych dwóch gemów serwisowych. Tymczasem nawiedziły one Szkota. Dwa break pointy przy podaniu tenisisty z Glasgow były jednocześnie piłkami meczowymi dla rywala. Zostały one obronione przez Andy’ego. Nie był to jednak koniec problemów dla tenisisty grającego z dziką kartą. Prawdziwe trudności dopiero nadeszły.

W kolejnym gemie Leheczka prowadził już 40:0, co oznaczało trzy okazje do zakończenia spotkania dla Czecha (i to przy własnym serwisie). Wydawało się, że los reprezentanta Wielkiej Brytanii jest już przesądzony. Murray stał się jednak sprawcą kolejnego w swojej karierze tenisowego cudu. Szkot najpierw obronił piłki meczowe, po czym przełamał przeciwnika. Doprowadziło to do tie-breaka, w którym po grze na przewagi lepszy okazał się Andy. Murray po raz kolejny napisał wspaniałą opowieść o niepoddawaniu się. Pasja i determinacja z jaką 35-latek wychodzi na kort nieustannie zachwyca. To prawdziwy wojownik, którego oglądanie jest niebywałą przyjemnością.

Rywalem Szkota w sobotnim finale będzie Daniił Miedwiediew. Jego rywalem w półfinale był Felix Auger-Aliassime. Tenisista rozstawiony z „trójką” już na początku meczu przełamał Kanadyjczyka, co dało mu zwycięstwo w pierwszym secie. Miedwiediew drugą partię rozpoczął w podobnym stylu, od odebrania serwisu przeciwnikowi. Tym razem reprezentant Kanady zdołał jednak odpowiedzieć przełamaniem, dzięki czemu powrócił do meczu. Kolejne gemy pewnie wygrane przez podających sprawiły, że o wyniku seta zadecydował tie-break. Auger-Aliassime z pewnością będzie pluł sobie w brodę po dogrywce. Drugi najwyżej rozstawiony tenisista imprezy miał w jej trakcie aż trzy piłki setowe. Nie wykorzystał jednak żadnej z nich. Niedługo później to Daniił stanął przed pierwszą okazją do zamknięcia meczu. Miedwiediew skorzystał z szansy i zakończył spotkanie po niecałych dwóch godzinach gry.

 


Wyniki

Półfinały singla:

Andy Murray (Wielka Brytania, WC) – Jirzi Leheczka (Czechy) 6:0, 3:6, 7:6(6)

Daniił Miedwiediew (3) – Felix Auger-Aliassime (Kanada, 2) 6:4, 7:6(7)

Dubaj. Iga Świątek przed szansą na rewanż za mecz roku 2022

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Barbora Krejcikova będzie rywalką Igi Świątek w sobotnim finale turnieju WTA 1000 w Dubaju. Czeszka w drugim piątkowym półfinale w trzech setach pokonała rozstawioną z numerem trzecim Jessica Pegulę.

W piątek po dniu przerwy spowodowanym oddaniem meczu ćwierćfinałowego przez Karolinę Pliszkovą, do gry wróciła Iga Świątek, która w pierwszym półfinale odprawiła Coco Gauff (wiecej). Rywalką raszynianki na drodze do trzynastego tytułu mistrzowskiego w karierze będzie Barbora Krejcikova, która w półfinale pokonała Arynę Sabalenkę, kończąc tym samym jej serię trzynasty wygranych spotkań z rzędu.

Rywalką ośmiokrotnej mistrzyni wielkoszlemowej w singlu i deblu była Jessica Pegula. Było to drugie spotkanie obu pań. Poprzednio rywalizowały podczas tegorocznego Australian Open i górą była tenisistka zza Oceanu. Tym razem zawodniczka naszych południowych sąsiadów się zrewanżowała.

W pierwszym secie spotkania Krejcikova oddała rywalce tylko gema. Chociaż set był dość zacięty, a gemy rozgrywane na przewagi. W drugiej odsłonie Pegula wygrała gema przy podanie rywalki i wyszła na prowadzenie 5:3. Co prawda Czeszka zdołała obronić piłkę setową, ale ostatecznie w końcówka Amerykanka przechyliła szalę zwycięstwa na swoją stronę i losy seta rozstrzygnęła trzecia partia spotkania. W nim zawodniczka z Brna przegrała tylko siedem punktów i zapewniła sobie awans do sobotniego finału.

Sobotni mecz będzie czwartym spotkanie Krejcikovej i Świątek. Ostatnio panie spotkały się w finale turnieju WTA 500 w Ostrawie, w ubiegłym roku, a mecz zakończony wygraną gospodyni kibice wybrali spotkaniem roku.


Wyniki

Półfinał:

Barbora Krejcikova (Czechy) – Jessica Pegula (USA, 3) 6:1, 5:7, 6:0

Marsylia. Hurkacz obronił meczbola i zagra o finał!

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

W ćwierćfinale turnieju w Marsylii Hubert Hurkacz podejmował Mikaela Ymera. 

Polak po raz trzeci w karierze rywalizował ze Szwedem. Pierwsze spotkanie Hurkacza z młodszym z braci Ymerów miało miejsce w 2020 roku w Auckland, gdzie wrocławianin wygrał w dwóch setach. Rok później Szwed triumfował w pięciosetowej batalii w pierwszej rundzie Australian Open. Rozstawiony z „1” Hurkacz był oczywiście faworytem, ale w meczu z Leandro Riedim nie zachwycił, a Ymer to solidny zawodnik, dlatego niczego nie można było być pewnym.

Mecz zaczął się od przełamania na korzyść Szweda, ale Polak już w kolejnym gemie odrobił stratę. Ogółem od początku meczu sporo było długich gemów rozgrywanych na przewagi. Obydwaj zawodnicy mieli w piątek problem ze swoim serwisem co sprzyjało takiemu przebiegowi spotkania. Mimo wszystko Hurkacz potrafił jakoś kontrolować pierwszą partię i w ósmym gemie zdobył breaka, który przesądził o jego zwycięstwie w tej części meczu.

Niestety w drugiej odsłonie spotkania, po tym jak Szwed przełamał na 3:1, Polak nie potrafił odrobić strat. Miał swoje okazje, ale Ymer się bronił. Wciąż zresztą wiele gemów wisiało na włosku i równie dobrze to rywal naszego reprezentanta mógł jeszcze powiększyć swoją przewagę. Ostatecznie wygrał seta 6:3.

W decydującej partii obraz gry się w zasadzie nie zmienił. Hurkacz nieźle zaczął. Przełamał na 3:1. Niestety nie potrafił tej przewagi utrzymać. Ymer odpowiedział już w kolejnym gemie. W kolejnych gemach znów obydwaj zawodnicy mieli swoje break-pointy. Ostatecznie jednak nieunikniony był tiebreak. Równie wyrównany jak całe to spotkanie. Jako pierwszy piłkę meczową miał w nim Szwed. Jednak na szczęście to Polak wygrał 8:6. W półfinale zmierzy się z Bułgrem Grigorem Dimitrowem lub Kazachem Aleksandrem Bublikiem.


Wyniki

Hubert Hurkacz (Polska, 1) – Mikael Ymer (Szwecja) 6:3, 3:6, 7:6(6)

Dubaj. „Piekarnia Świątek” nieczynna, ale Iga pewnie awansowała do finału!

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

Iga Świątek zagra w finale turnieju w Dubaju! Mimo walki z przeziębieniem Polka poradziła sobie w dwóch setach z Coco Gauff. Amerykanka i tak spisała się lepiej od poprzedniczek i w pierwszym secie postawiła Polce dość trudne warunki.

Już po raz szósty Iga Świątek mierzyła się z Coco Gauff. Amerykanka liczyła pewnie na pierwsze zwycięstwo. Polka zdecydowanie jej nie leży. Nie wygrała jeszcze nigdy choćby seta w rywalizacji z liderką rankingu. Biorąc pod uwagę dyspozycję Świątek na Bliskim Wschodzie nic nie zapowiadało zmian. I nawet przeziębiona Iga poradziła sobie z młodszą rywalką bezproblemowo.

Niemniej, pierwszy set tego meczu był dla Polki najcięższym od Australian Open. Z początku wydawało się, że pójdzie bez większych problemów. Mimo break-pointów dla Gauff w pierwszym gemie, to Świątek prowadziła wkrótce już nawet 5:2. Amerykanka robiła jednak wszystko by odrobić tę stratę i wcale nie była daleka od powodzenia. Dzielnie obroniła nawet dwie piłki setowe na 6:4 dla Polki. Przy trzeciej ta sztuka już jej się jednak nie udała.

Liderka rankingu w drugiej partii nie pozbawiła złudzeń już na początku. Cztery ekspresowo wygrane gemy ustawiły sprawę. Gauff odrobiła nawet jednego breaka w szóstym gemie, ale to wynikało raczej z chwili rozluźnienia się Polki. Zresztą Świątek natychmiast pozbawiła rywalkę nadziei nie dając jej szans w kolejnych dwóch gemach. Tym razem obyło się bez „bajgli” i „bagietek”, czyli setów do 0 i do 1, więc Amerykanka nie skorzystała z oferty słynnej już „Piekarni Świątek”.

W finale rywalką Polki może drugi raz z rzędu być Jessica Pegula. Amerykankę spróbuje jednak powstrzymać Czeszka Barbora Krejczikova.


Wyniki

Iga Świątek (Polska, 1) – Coco Gauff (Stany Zjednoczone, 5) 6:4, 6:2

Alcaraz górą w starciu z Fogninim, Norrie lepszy od faworyta gospodarzy

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.atptour.com/, własne, foto: AFP

W czwartek rozegrano pozostałe mecze drugiej rundy turnieju w Rio de Janeiro. Do Boliwijczyka Hugo Delliena, który już wcześniej zapewnił sobie udział w ćwierćfinale, dołączyli między innymi Carlos Alcaraz i Cameron Norrie.

Najciekawszym pojedynkiem dnia było starcie Carlosa Alcaraza z Fabio Fogninim. Hiszpan rozpoczął spotkanie od prowadzenia 3:0 i wydawało się, że bez kłopotów poradzi sobie ze starszym rywalem. Doświadczony Włoch pokazywał jednak przebłyski dawnej świetności i doprowadził do wyniku po 4 w gemach.

W końcowej fazie seta 35-latek z San Remo dwukrotnie serwował, by zamknąć partię, ale za każdym razem był powstrzymywany przez turniejową „jedynkę”. Ostatecznie losy zaciętego seta rozstrzygnął ekscytujący tie-break. Dodatkową rozgrywkę wygrał Fognini, a szczególnie wart zapamiętania był jej dziesiąty punkt, w którym Włoch popisał się znakomitym refleksem przy siatce.

W drugiej partii ponownie lepiej wystartował Alcaraz. 19-latek szybko zdobył dużą przewagę i nie oddał jej już do końca seta. Fognini zdobył w nim tylko dwa gemy, a w poruszaniu się przeszkadzały mu problemy z kostką.

Początek decydującego seta wskazywał, że Włoch może się już nie podnieść. Jego rywal dominował, prowadząc 3:0 z podwójnym przełamaniem, ale Fabio nie zamierzał się poddać. Tenisista z Półwyspu Apenińskiego odrobił jednego z „brejków”, ale na więcej Alcaraz już nie pozwolił. Hiszpan dobrze pilnował własnego podania i pewnie doprowadził mecz do końca, nie dając oponentowi nawet jednej okazji na zniwelowanie reszty wcześniejszych strat.

Po meczu zwycięzca nie krył radości z awansu i nie szczędził pochwał rywalowi, mówiąc:

Było bardzo ciężko. Ja i Fabio graliśmy na niezwykle wysokim poziomie, były znakomite punkty i uderzenia. Takie mecze są wspaniałe. Sądzę, że obaj byliśmy blisko naszych maksymalnych możliwości.

Rywalem Alcaraza w ćwierćfinale będzie Duszan Lajović. W pojedynku drugiej rundy Serb pokonał w dwóch setach swojego rodaka Laslo Dżjere.

Innym meczem, który rozgrzał miejscową publiczność było starcie Camerona Norriego z Thiago Monteiro. Faworyt gospodarzy postawił Brytyjczykowi twarde warunki, ale ostatecznie uległ mu w dwóch setach.

Kluczowym momentem pierwszej partii był jedenasty gem, rozgrywany przy podaniu Monteiro. 28-latek mógł w nim potwierdzić przełamanie, które uzyskał chwilę wcześniej i wyjść na prowadzenie 6:5, ale nie zdołał wygrać serwisu i otworzył rywalowi drogę do zamknięcia partii. Norrie skorzystał z okazji i po zaciętym gemie zapisał na swoim koncie seta otwarcia.

Druga partia lepiej rozpoczęła się dla zawodnika z Wysp. Rozstawiony z „dwójką” Norrie prowadził w niej 4-2 i 5-3, ale dał się przełamać i w ostatniej chwili pozwolił rywalowi na powrót do meczu i wyrównanie na 5:5. Tak, jak w pierwszym secie, najważniejszy okazał się gem jedenasty. Brazylijczyk znów przegrał w nim swoje podanie, dając Brytyjczykowi szansę na zamknięcie meczu własnym serwisem. 27-latek z Johannesburga nie miał z tym większych problemów i awansował do kolejnej rundy.

W meczu o półfinał jego rywalem będzie Hugo Dellien, który wyeliminował z zawodów Słowaka Alexa Molczana.

W ćwierćfinałach zameldowali się także Bernabe Zapata Miralles, Sebastian Baez, Albert Ramos-Vinolas i Nicolas Jarry.


Wyniki

 

Rio Open presented by Claro (druga runda):

Carlos Alcaraz (Hiszpania, 1) – Fabio Fognini (Włochy) 6:7 (5) 6:2 6:4

Cameron Norrie (Wielka Brytania, 2) – Thiago Monteiro (Brazylia) 7:5 7:5

Bernabe Zapata Miralles (Hiszpania) – Francisco Cerundolo (Argentyna,4) 6:1 4:6 6:1

Sebastian Baez (Argentyna, 6) – Juan Pablo Varillas (Peru) 7:5 7:6 (6)

Albert Ramos-Vinolas (Hiszpania, 7) – Daniel Elahi Galan (Kolumbia) 6:2 6:4

Hugo Dellien (Boliwia) – Alex Molczan (Słowacja, 9) 1:6 6:2 6:2

Nicolas Jarry (Chile, Q) – Pedro Martinez (Hiszpania) 6:2 6:2

Duszan Lajović (Serbia) – Laslo Dżjere (Serbia) 6:2 6:4