Rio de Janeiro. Carlos Alcaraz nie dogonił Novaka Dżokovicia

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Cameron Norrie pokonał Carlosa Alcaraza w finale turnieju ATP 500 w Rio de Janeiro. Tym samym Brytyjczyk zrewanżował się Hiszpanowi za zeszłotygodniową porażkę w meczu finałowym w Buenos Aires i nie pozwolił tenisiście z Europy na obronę tytułu mistrzowskiego. Dodatkowo zawodnik z Półwyspu Iberyjskiego stracił okazję by dogonić w rankingu ATP Novaka Dżokovicia.

W ostatni poniedziałek lutego w zestawieniu najlepszych tenisistów świata mogło dojść do ciekawej sytuacji. Gdyby Carlos Alcaraz pokonał w finale w Brazylii Camerona Norrie zrównałby się w liczbie rankingowych punktów z Novakiem Dżokoviciem. Tak się jednak nie stało, bo były lider rankingu w meczu o tytuł musiał uznać wyższość rywala.

Niedzielny pojedynek był niezwykle emocjonujący. Gdy Alcaraz wygrał pierwszą partię 7:5, a w drugiej miał 3:0 i 30:0, wydawało się, że pewnie zmierza po obronę tytułu. W tym momencie powracający do rywalizacji po trzymiesięcznej absencji Hiszpan zaczął odczuwać trudy rywalizacji i z kolejnych siedmiu gemów wygrał tylko jednego gema. Mistrz US Open 2022 poprosił o pomoc medyczną i na różne sposoby na korcie próbował przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Nawet jako pierwszy w tej części meczu przełamał podanie rywala. Tego jednak się nie podłamał. Odrobił stratę, a w jedenastym gemie zaliczył przełamanie, aby po zmianie stron zakończyć spotkanie asem serwisowym.

Tym samym Cameron Norrie sięgnął po piąty tytuł mistrzowski w głównym cyklu, ale pierwszy w imprezie tak wysokiej rangi.


Wyniki

Finał:

Cameron Norrie (Wielka Brytania, 2) – Carlos Alcaraz (Hiszpania, 1) 5:7, 6:4, 7:5

Austin. Polskie tenisistki poznały rywalki

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Magda Linette i Magdalena Fręch to dwie reprezentantki Polski, które wystąpią w rozpoczynającym się w poniedziałek w amerykańskim Austin turnieju WTA 250. Poznanianka i łodzianka poznały swe pierwsze przeciwniczki.

Już ósmego marca rusza pierwszy z dwóch marcowych tysięczników w Miami. Ostatnim sprawdzianem dla tenisistek będzie turniej rangi WTA 250 w Austin, w miejscu, gdzie w zeszłym sezonie odbył się WTA Finals. W turnieju wystąpią dwie nasze reprezentantki.

Najwyżej rozstawioną drugi tydzień z rzędu będzie Magda Linette. Poznanianka w tym tygodniu doszła do ćwierćfinału turnieju WTA 250 w Meridzie. W tym tygodniu druga rakieta naszego kraju w pierwszej rundzie amerykańskiego turnieju spotka się z Warwarą Graczewą. W przypadku wygranej kolejną rywalką może być Anna Blinkowa lub tenisistka, które przebrnie kwalifikacje. W ćwierćfinale półfinalistka Australian Open 2023 może zagrać z mistrzynią US Open 2017 – Sloane Stephens – a w półfinale może czekać Alycia Parks lub Anastazja Potapowa.

Drugą Polką w drabince jest Magdalena Fręch. Łodzianka pierwotnie miała rozpocząć rywalizację od eliminacji, ale wycofania kilku zawodniczek sprawiły, że trzecia rakieta naszego kraju od razu wystąpi w turnieju głównym. Jej pierwszą rywalką będzie Amerykanka Danielle Collins.

Novak Dżoković o pewności siebie i rywalizacji z najlepszymi

/ Izabela Modrzewska , źródło: https://www.tennismajors.com/ oprac.własne, foto: AFP

W wywiadzie dla portalu „The National” serbski tenisista opowiedział o mentalności zwycięzcy oraz o inspiracji wielkimi sportowcami. Zdradził również co myśli o rywalizacji z Rafaelem Nadalem.

Dżoković podkreślił, że jego dojrzałość i doświadczenie dają mu pewność siebie. Jego zdaniem dla wielu sportowców, takich jak Tom Brady, Serena Williams czy Roger Federer, wiek 30-40 lat to szczyt formy.

– Utożsamiam się z nimi i sam teraz bardzo wierzę w siebie, w swój poziom. […] Mam tę pewność siebie, że kiedy czuję się gotowy,  wychodzę na jakikolwiek kort z dowolnym przeciwnikiem i czuję, że jestem najlepszy. Nie uważam, że jest to aroganckie i pretensjonalne, nie ma w tym nic złego – mówi Novak.

Za swojego największego rywala uważa Nadala, jednak nie miałby nic przeciwko jeśli obaj zakończyliby karierę z jednakową ilością wygranych turniejów wielkoszlemowych. Serb przyznaje, że oczywiście chciałby mieć ich więcej, ale jeśli to się nie stanie, wciaż będzie usatysfakcjonowany swoimi osiagnięciami.

– Być może jakaś część mnie będzie żałować, że go nie wyprzedziłem, ale na koniec dnia, jak wiele tytułów jest wystarczających? Zadaję sobie to pytanie, bo bycie profesjonalnym sportowcem jest kwestią zachowania równowagi. Jest to bardzo wymagające, ale jednocześnie jest też wiele okazji – turnieje wielkoszlemowe są aż cztery razy w roku. Trzeba mieć w sobie chęć rywalizacji, mentalność „wilka” i być głodnym zwycięstw. To mnie napędza. Z drugiej strony, by utrzymać balans, należy umieć docenić swoje sukcesy, być z siebie dumnym i wdzięcznym. To dwie osobowości, z którymi muszę żyć – przyznaje tenisista.

W przyszłym tygodniu, Novak Djoković weźmie udział w turnieju ATP 500 w Dubaju. Jest to jego pierwszy start od Australian Open. W tym sezonie nie ma na swoim koncie jeszcze żadnej porażki.

Marsylia. Hurkacz mistrzem turnieju! Szósty tytuł w karierze Polaka

/ Artur Kobryn , źródło: własne, atptour.com, foto: AFP

Hubert Hurkacz został triumfatorem tegorocznej edycji turnieju ATP 250 w Marsylii. Rozstawiony z numerem jeden Polak pokonał w finale Benjamina Bonziego 6:3, 7:6(4). To jego pierwszy tytuł w tym sezonie i szósty w całej karierze.

Droga wrocławianina do ostatniego meczu imprezy nie była prosta. Polak tracił sety w pojedynkach z Leandro Riedim oraz Mikaelem Ymerem. W starciu ze Szwedem stanął nawet przed koniecznością bronienia piłki meczowej. Reprezentant gospodarzy musiał z kolei rozegrać o jedno spotkanie więcej, ale przez cały tydzień rywalizacji stracił tylko jedną partię. Z Hurkaczem na najwyższym szczeblu rozgrywek przyszło mu się zmierzyć po raz pierwszy.

Finałowe starcie Polak rozpoczął od demonstracji znakomitej dyspozycji serwisowej. W pierwszych trzech gemach, w których wprowadzał piłkę do gry, stracił zaledwie jeden punkt. Szybko zaczął też budować swoją przewagę. W czwartym gemie dwa forhendowe błędy Bonziego dały mu dwa break-pointy. Podopieczny Craiga Boyntona wykorzystał drugiego z nich, dzięki głębokiemu returnowi na linię końcową, na który przeciwnik nie był w stanie odpowiedzieć.

W gemie siódmym przytrafił mu się jednak moment kryzysowy. Wyrzucona przez niego na aut piłka przy ataku dała Francuzowi możliwość zniwelowania deficytu. Faworyt gospodarzy świetnie z niej skorzystał. Po dobrym returnie i szybkim forhendzie wymusił błąd wrocławianina. Na swoje nieszczęście nie potrafił jednak potwierdzić przełamania wygranym własnym podaniem. Ponownie dopuścił do break-pointa, a po najdłuższej jak dotąd wymianie meczu posłał bekhend poza kort. Chwilę później Hurkacz ponownie zaliczył szybkiego gema serwisowego i zamknął premierową odsłonę wynikiem 6:3.

Drugi set przebiegał już nieco inaczej. Bonzi poprawił skuteczność wygrywanych piłek po drugim serwisie i w konsekwencji nie miał już tylu problemów z bronieniem własnych podań. W pierwszych sześciu gemach obydwaj tenisiści wygrywali je na przemian bardzo pewnie. Hurkacz swojej szansy doczekał się w gemie siódmym, kiedy to wypracował dwa break-pointy. Waleczny Francuz, wspierany gorącym dopingiem przez rodzimą widownię, zdołał jednak oddalić zagrożenie.

26-latek z Nimes okazje po swojej stronie miał z kolei przy prowadzeniu 6:5. W długim gemie granym na przewagi wywalczył aż trzy piłki setowe, lecz nie był w stanie wykorzystać żadnej z nich. Polak za każdym razem znakomicie bronił się asem lub kombinacją serwisu z forhendem. Tie-break był jego popisem właśnie przede wszystkim w elemencie podania. Niezwykle istotny dla jego losów okazał się już pierwszy punkt, w którym wrocławianin zdobył mini-breaka. Bonzi pogubił się w akcji przy siatce i popełnił błąd mając przewagę sytuacyjną. Hurkacz zdobytej zaliczki nie oddał już do końca rozgrywki i po 90 minutach gry mógł cieszyć się ze zwycięstwa w całej imprezie.

Wygrana w Marsylii to szósty triumf Polaka w rozgrywkach ATP i pierwszym w tym roku. Bonzi po raz drugi w obecnym sezonie oraz karierze grał o tytuł i po raz drugi musiał przełknąć gorycz porażki.


Wyniki

Finał:
Hubert Hurkacz (Polska, 1) – Benjamin Bonzi (Francja) 6:3, 7:6(4)

Monastyr. Kaśnikowski bezbłędnie wywiązał się z roli faworyta

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: Lotos PZT Polish Tour

Maks Kaśnikowski okazał się bezkonkurencyjny w imprezie ITF z pulą nagród 15 tysięcy dolarów. Rozstawiony z numerem 1 Polak w finale w dwóch setach pokonał turniejową „dwójkę” Lucasa Catarinę i zdobył drugi tytuł w zawodowej karierze.

Spotkanie lepiej rozpoczął reprezentant Biało-Czerwonych, który w drugim gemie najpierw sam obronił dwa „breakpointy”, a chwilę później odebrał podanie rywalowi. Jak się później okazało to był decydujący moment tej części meczu. Kaśnikowski pewnie wygrywał własne gemy serwisowe, nie pozwolił przeciwnikowi na odrobienie straty i objął prowadzenie w meczu.

W drugiej odsłonie meczu przewaga 19-latka urodzonego w Warszawie była jeszcze wyraźniejsza. Polak nie pozwolił Monakijczykowi ugrać ani jednego gema. Przy wyniku 0:5 Catrina miał jeszcze dwa „breakpointy”, żeby poprawić wynik, ale tenisista znad Wisły oba zniwelował. Po godzinie i 25 minutach gry wykorzystał pierwszą piłkę meczową i zakończył spotkanie.

Maks Kaśnikowski w Monastyrze zdobył drugi zawodowy tytuł w karierze. W zeszłym roku okazał się bezkonkurencyjny również we Wrocławiu.


Wyniki

Finał singla

Maks Kaśnikowski (Polska) – Lucas Catrina (Monako, 2) 6:4 6:0

Rio de Janeiro. Najwyżej rozstawieni zagrają w finale

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.atptour.com/, własne, foto: AFP

W półfinałach turnieju ATP 500 w Rio de Janeiro dwaj najwyżej rozstawieni tenisiści zagrali z niżej notowanymi rywalami. Faworyci wygrali swoje spotkania, ale musieli ciężko pracować na awans do ostatniego meczu imprezy.

Jako pierwsi na korcie centralnym imienia Gustavo Kuertena pojawili się Cameron Norrie i Bernabe Zapata Miralles. Brytyjczyk komfortowo wygrał partię otwarcia i wydawało się, że nie będzie miał problemów z awansem, ale 63 w rankingu ATP Hiszpan nie złożył broni. 26-latek wywalczył przełamanie już w drugim gemie drugiego seta, a to wystarczyło mu, by zapisać tę partię na swoim koncie.

O losach pojedynku zdecydowała trzecia partia, która okazała się bardzo zacięta. Panowie zdobyli w niej po jednym przełamaniu, a ich zmagania zwieńczył tie-break. W dodatkowej rozgrywce lepszy był tenisista z Wysp. Po wygranym spotkaniu Norrie przekazał dziennikarzom, że:

Trzeci set był bardzo fizyczny. Było ciężko, ale jakoś znalazłem drogę do zwycięstwa. Rywal postawił mi twarde warunki, ale jestem zadowolony z tego, jak serwowałem i z precyzji moich uderzeń. W finale muszę pewnie wykańczać punkty, bez zdecydowania w tej kwestii nie będę miał zbyt wielkich szans – zakończył 27-latek.

Przeciwnika dla rozstawionego z numerem dwa Norriego wyłoniło starcie Carlosa Alcaraza i Nicolasa Jarry`ego. Reprezentant Chile zajmuje obecnie 139 miejsce w rankingu, ale w przeszłości był w nim 38, więc mógł być dla Hiszpana trudniejszym rywalem niż wskazywałaby sucha statystyka.

Przypuszczenia te potwierdził już pierwszy set. Wyżej notowany 19-latek z El Palmar udanie odrabiał w nim straty ze stanu 2:5, ale ostatecznie uległ oponentowi po tie-breaku. W drugiej partii obaj tenisiści skutecznie pilnowali swojego podania aż do dwunastego gema. W nim przełamanie zdobył Alcaraz, który tym sposobem zamknął seta wynikiem 7:5.

Decydująca partia nie przyniosła tylu emocji, co poprzednie dwie. Młody Hiszpan triumfował w niej wyraźnie 6:0 i pewnie awansował do finału.

Jestem z siebie bardzo dumny. Drugi finał z rzędu to dla mnie wyjątkowy moment. Nie mógłbym prosić o lepszy start sezonu 2023 – podkreślił Carlos.

Wieczorny finał będzie dziesiątym takim osiągnięciem w karierze Alcaraza. Hiszpan legitymuje się korzystnym bilansem meczów kończących turniej (7-2), a w pojedynku z Cameronem Norriem będzie faworytem. Dotychczas panowie spotkali się pięć razy, a Brytyjczyk wygrał tylko jedno z tych starć. W niedziele zawodnik z Johannesburga powalczy o piąty tytuł w karierze i spróbuje zrewanżować się Alcarazowi za zeszłotygodniową porażkę z Buenos Aires.


Wyniki

Rio Open presented by Claro (półfinały):

C. Alcaraz (Hispzania, 1) – N. Jarry (Chile) 6:7 (2) 7:5 6:0

C. Norrie (Wielka Brytania, 2) – B. Zapata Miralles (Hiszpania) 6:2 3:6 7:6 (3)

Dubaj. Hubert Hurkacz zagra z legendą

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Hubert Hurkacz wystąpi w niedzielę w finale turnieju ATP 250 w Marsylii, ale zaraz potem przeniesie się do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Tam w poniedziałek rusza turniej rangi pięćset w którym Polak jest rozstawiony z numerem piątym i już poznał pierwszego rywala.

Najlepszy polski tenisista po występie na australijskich kortach powrócił do rywalizacji w europejskich halach. W pierwszym europejskim występie dotarł do turnieju ATP w Rotterdamie, a tydzień później zagra co najmniej w finale imprezy tej samej rangi w Marsylii. W tym samym czasie co impreza w drugim co wielkości francuskim mieście, w Doha odbywał się turniej tej samej rangi. Tam w finale wystąpił Andy Murray. Po przenosinach do Dubaju Polak i Szkot rozegrają między sobą spotkanie pierwszej rundy. Będzie to trzecie spotkanie obu tenisistów, a bilans spotkań jest korzystny dla wrocławianina i wynosi 2:1.

Zwycięzca tego pojedynku w drugiej rundzie spotka się z wygranym meczu między Tallonem Griekspoorem i Constantem Lestiennem, a w ćwierćfinale może czekać najwyżej rozstawiony w imprezie, lider rankingu Novak Dżoković. W 1/2 finału na kogoś z trójki Hurkacz, Murray i Dżoković może czekać Daniił Miedwiediew, który występ w Doha zakończył zwycięstwem, pokonując w meczu o tytuł Andy’ego Murraya.

 

Marsylia. Reprezentant gospodarzy na drodze Huberta Hurkacza do tytułu

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Reprezentant gospodarzy Benjamin Bonzi będzie finałowym rywalem Huberta Hurkacza w niedzielnym meczu turnieju ATP 250 w Marsylii. Sześćdziesiąty tenisista świata w drugim półfinale okazał się lepszy od swego rodaka Arthura Filsa.

Kibiców polskiego tenisa w sobotnie popołudnie elektryzowały dwa spotkania. Finał Igi Świątek w Dubaju oraz półfinał Huberta Hurkacza w Marsylii. O ile ten drugi zakończył się nie po myśli naszej tenisistki o ile w tym pierwszym górą był Polak i czekał na rywala, którego wyłonił drugi mecz półfinałowy.

W nim na przeciwko siebie stanęli dwaj reprezentanci gospodarzy. Po jednej stronie znalazł się sklasyfikowany na miejscu 60. Benjamin Bonzi, a po drugiej grający dzięki „dzikiej karcie” Arthur Fils. Losy obu partii sobotniego spotkania rozstrzygnęły dwa przełamania, po jednym w każdej odsłonie. Każde z nich padło łupem 26-latka z Nimes i to on pozostaje w grze o końcowy triumf w Marsylii.

Niedzielny finał będzie drugim spotkaniem o tytuł mistrzowski w imprezach głównego cyklu dla Bonziego. Przed miesiącem w Pune musiał uznać wyższość Tallona Griekspoora. Będzie to pierwszy pojedynek Polaka i Francuza w turnieju głównego cyklu. W imprezach niższej rangi grali raz, w 2018 podczas challengera w Breście górą był reprezentant naszego kraju.


Wyniki

Półfinał:

Benjamin Bonzi (Francja) – Arthur Fils (Francja, WC) 6:4, 6:4

Doha. Miedwiediew górą w finale

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: AFP

Daniił Miedwiediew kontynuuje świetną serię. Po ubiegłotygodniowym triumfie w Rotterdamie tym razem zwyciężył w imprezie rangi ATP 250 w Dosze. W finale mistrz US Open 2021 w dwóch setach rozprawił się z Andy’m Murray’em.

Panowie do meczu o tytuł przebyli dwie różne drogi. Miedwiediew w trakcie trzech rozegranych spotkań stracił jednego seta, podczas gdy Szkot wszystkie cztery starcia rozegrał na pełnym dystansie, za każdym razem spędzając na korcie nie mniej niż dwie godziny. Mocna eksploatacja organizmu dwukrotnego mistrza olimpijskiego poddawała wątpliwości jego możliwości fizyczne. Niewątpliwym faworytem spotkania był Daniił, który wygrał oba dotychczasowe mecze z tenisistą z Wysp Brytyjskich.

Pojedynek rozpoczął się dla Miedwiediewa w najlepszy możliwy sposób, od przełamania przeciwnika. Niedługo później Murray dał sobie odebrać podanie po raz drugi. Brytyjczyk rozegrał wtedy bardzo złą końcówkę gema. Najpierw popełnił podwójny błąd serwisowy, po czym wyrzucił wydawać by się mogło proste uderzenie. Andy szybko wziął się za odrabianie strat i po chwili zmniejszył przewagę oponenta. Tenisisty urodzonego w Glasgow nie było jednak stać na nic więcej w pierwszym secie (co prawda Murray miał później jednego break pointa, ale go nie wykorzystał).

Druga partia rozpoczęła się w identyczny sposób. Jednakże tym razem to do reprezentanta Wielkiej Brytanii należało kolejne przełamanie. Andy powrócił do meczu w świetnym stylu – wygrywając akcję, która w pewnym momencie wydawała się być przesądzona na korzyść jego rywala. Gdy set zaczął wchodzić w decydującą fazę lepszym tenisistą ponownie okazał się Miedwiediew. Daniił odebrał serwis Szkotowi na 5:4, co oznaczało, że będzie serwował po zwycięstwo. Mimo oddania pierwszej piłki meczowej w postaci podwójnego błędu, lider rankingu sprzed roku wykorzystał drugą okazję i zakończył spotkanie. Dzięki dziewiątemu zwycięstwu z rzędu sięgnął tym samym po 17. tytuł ATP w karierze.

 

 

 


Wyniki

Finał singla:

Daniił Miedwiediew (3) – Andy Murray (Wielka Brytania, WC) 6:4, 6:4

Dubaj. Barbora Krejcikova zatrzymała Igę Świątek

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Barbora Krejcikova pokonała Igę Świątek w finale turnieju WTA 1000 w Dubaju. Tym saym Polka nie sięgnęła po 

Iga Świątek pokonała Barborę Krejcikovą w finale turnieju WTA 1000 w Dubaju. Tym samym Polka nie sięgnęła po trzynasty tytuł mistrzowski w karierze i nie powtórzyła wyników Martiny Hingis i Justine Henin, które w przeszłości jako jedyne w jednym sezonie wygrywały imprezę w Doha i Dubaju w jednym sezonie. 

Przed rokiem polska tenisistka na drugiej rundzie zakończyła występ w imprezie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich po czym przeniosła się do Kataru i rozpoczęła serię 37 wygranych spotkań z rzędu. W tym roku imprezy zamieniły się rangą oraz miejscami w rankingu, a i wyniki w nich osiągnięte przez Polkę są nieco inne. W zeszłym tygodniu nie miała sobie równych w Doha, a w tym roku poprawiła zeszłoroczny wynik i przegrała dopiero w meczu o tytuł.

Pierwsza partia sobotniego spotkania rozpoczęła się niespodziewanie, bo od straty serwisu przez polską tenisistkę. Od tego momentu trzykrotna mistrzyni wielkoszlemowa goniła wynik, ale reprezentantka naszych południowych sąsiadów umiejętnie się broniła. Ostatecznie przełamanie powrotne nastąpiło w ósmym gemie, ale radość kibiców Polki długo nie potrwało, bo jeszcze przed przerwą Krejcikova po raz drugi tego dnia wygrała gema przy serwisie naszej tenisistki, a po zmianie stron zamknęła pierwszą partię. W drugiej odsłonie to Świątek jako pierwsza miała szanse na przełamanie rywalki, ale ani w drugim ani w czwartym gemie ta sztuka jej się nie udała. Co nie udało się Polce dokonała Czeszka, która dwukrotnie przełamała w tej części meczu raszyniankę, a następnie przy swoim serwisie zakończyła mecz.

Tym samym Polka nie zrewanżowała się Czeszce za zeszłoroczną porażkę w turnieju WTA 500 w Ostrawie. Teraz przed Igą Świątek kilka dni przerwy i przenosiny do Stanów Zjednoczonych. Tam podczas turniejów w Miami, rusza 8 marca, i Indian Wells będzie bronić „Sunshine Doubles”.

 

 

 


Wyniki

Finał

Barbora Krajcikova (Czechy) – Iga Świątek (Polska, 1) 6:4, 6:2